piątek, 8 grudnia 2017

Nierzetelne etykiety kosmetyków

Wkurzona włosomaniaczka

czyli jakie chwyty stosują producenci kosmetyków, żeby skusić początkujących


Tym razem bez kitu o etykietkach, jesteście gotowi na falę hejtu? Tak jak zaznaczyłam we wstępie, mocno irytują mnie takie praktyki producentów i chcę Was na to uczulić, ZAWSZE SPRAWDZAJCIE SKŁAD! Zaczynamy zestawienie!

1. Szampony 0% SLS i SLeS, gdzie tu paradoks? Pamiętacie post o myciu włosów? Na pewno wiecie z niego, jakie detergenty są dla nas łagodne, a które mocne i dokładnie oczyszczające. Jaka jest moja konsternacja, gdy w składzie takiego szamponu 0% SLS i SLeS widzę ALS, SMS lub inny siarczan. Tragedia, zdecydowanie numer 1 za wkurzanie konsumentów.

2. Mój ulubiony temat - henna. Wszystko henna, a później opuchnięcia, schodzenie skóry, albo wypadanie włosów. Uczulałam Was na składy henn i podawałam zaufane marki oraz wskazówki czym kierować się przy wyborze odpowiedniej dla siebie. Przede wszystkim henna powinna być w proszku, nie mieć innych nazw niż łacińskie dwuczłonowe (nazwy roślin), a henna do brwi nawet koło naturalnej lawsonii nie stała - więcej TUTAJ. Wynika to głównie z braku regulacji dotyczących nazewnictwa produktów. Nikt nikomu nie zakaże nazwania chemii henną :(

3. Odżywki z 0% SLS to tak jak płatki kukurydziane bez glutenu. Odżywki  same w sobie nie zawierają mocnych detergentów nigdy, bardzo trudno byłoby znaleźć taką, która w składzie faktycznie ma jakiś SLeS (bo SLSy są już w zasadzie wycofywane z dodawania do produkcji kosmetyków - Sodium Lauryl Sulfate lub Sodium Dodecyl Sulfate). Jest kilka wyjątków - odżywka myjąca z Ziaji zawiera Cocamidopropyl Betaine, który jest dość mocnym detergentem jak na odżywkę, ale używa się go w delikatnych szamponach (np. Ecolab). Podejrzewam, że ma to na celu wprowadzenie w błąd, a wiem po dziewczynach z grupy, że działa, co do zawartości silikonów - SILIKONY TO NIE SLSy, słowa mogą wyglądać podobnie, lecz są to całkowicie odrębne grupy substancji - zapraszam do postu o emolientach i ogółem do pozostałych z równowagi PEH :)

4. Maseczka do włosów wypadających, nałożyć z pominięciem nasady 😂 mam nadzieję, że dla wszystkich logicznym już jest, że włosy to martwe wytwory naszej skóry - nie ma fizycznej możliwości, żeby cokolwiek nakładane na końcówki lub długość z pominięciem skóry, zadziałało na porost, gęstość lub wypadanie. Po prostu nie ma. Absolutnie nie znaczy to, że nakładanie odżywek i masek na włosy jest bezcelowe - struktura włosa wyraźnie się poprawia, na co na grupie znajdę wiele dowodów, po prostu nie ma to wpływu na wzrost. Podobnie jak podcinanie, ale to już inna kwestia ;)

5. Odżywka z magicznym składnikiem, którego ilość w składzie jest znacznie mniejsza niż substancji zapachowych, a w skrajnych przypadkach nie ma go wcale. W tej kategorii przodują niestety kosmetyki zamawiane z katalogów przez konsultantki. Ich składy ogólnie mocno absorbują moje myśli, bo nigdy w katalogu nie są podawane, nawet w internecie ciężko je znaleźć, dla mnie jest to mocno zastanawiające, bo przecież co mają do ukrycia i jakich składników używają, których nie znają inne firmy? Czyżby próbowali ogólnym marketingiem i bazowaniem na opinii sprzedawać kosmetyki jakościowo i składowo wątpliwe? To takie trochę otwarte pytanie do Was, co myślicie? Oczywiście na pewno nie wszystkie firmy katalogowe, bo mój ulubiony krem jest sprzedawany tylko w salonach kosmetycznych, ale co do jego składu nie mam żadnych wątpliwości.

6. Kosmetyki profesjonalne - nieraz to słowo działa na nas wręcz magicznie, przyciągając do półki, a później do kasy. Ja, po nauczeniu się składów, już nie jestem skłonna zapłacić dużo więcej na kosmetyk z napisem „profesjonalna linia”, „tylko dla profesjonalistów” lub jakimś podobnym. Przede wszystkim sprawdzam skład, a później wszystko się okazuje. Silikonowe bomby, proteinowe bomby, często wysuszające alkohole. Kosmetyki do użytku w salonie mają za zadanie jednorazowo wywołać na włosach efekt wow i spoko, na wielkie wyjścia i raz na jakiś czas nie mam nic przeciwko lakierowi do włosów, ale zastanówcie się, ile razy już słyszeliście, że ktoś po przejściu na kosmetyki naturalne lub cg (metoda Curly Girl TUTAJ) zauważył pogorszenie kondycji włosów? Nic bardziej mylnego!!! Kosmetyki po prostu zamaskowały stan faktyczny, który został obnażony przez dokładne zmycie oblepiaczy. To nie jest rozwiązanie, takie kosmetyki nigdy tego stanu nie poprawią. Dlatego po raz kolejny przypominam o CZYTANIU składów :)

7. Kosmetyki odbudowa i regeneracja, i cuda na kiju :D uważajcie, bo proteiny stosowane non stop tylko pogorszą stan włosów, a rozjaśnionych lub spalonych nie naprawicie w tydzień lub jednym zabiegiem. Równowaga PEH i systematyczność to klucz do sukcesu.

Mam nadzieję, że wspomniałam o wszystkich istotnych kwestiach, chętnie posta będę poszerzać, jeśli znajdę nowe perełki lub coś mi podpowiecie!
Pamiętajcie o czytaniu składów i nie dajcie się nabrać! Wszystkie uwagi i komentarze zawsze chętnie czytam i odpowiadam lub wcielam w życie przy następnych postach. Szybkiego porostu i idealnej struktury! Do następnego :)

14 komentarzy:

  1. No faktycznie, jest trochę tych paradoksów:D
    Fajny wpis, dodaje do obserwowanych:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że komuś pomoże :)

      Usuń
  2. Dobry post :D
    Ja już się nie wkurzam, już się tylko z tego śmieję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze wkurzam, bo mnóstwo ludzi się na to nabiera :(

      Usuń
  3. Fajnie podsumowane:) Punkt 1 i 5 to zjawiska wręcz nagminne. Dodałabym też, że czytanie składów INCI pozwala zauważyć, jak niektóre kosmetyki są zupełnie niewarte swojej ceny. Często można spotkać się z kosmetykiem w wygórowanych cenach rzędu kilkudziesięciu złotych, a po zerknięciu na skład: tania parafina, emulgatory, czasem jakiś silikon i na końcu składu, po konserwantach, kilka kropli jakichś olejków:D Czytałam na blogu Arsenic, że istnieją nawet gotowe mieszanki olejków, które producenci kosmetyków mogą zakupić i dodać w minimalmym stężeniu do swojego kosmetyku tylko po to, aby móc później wypisać je sobie w INCI ...

    OdpowiedzUsuń
  4. widzę, że nie tylko mnie wkurzają płatki kukurydziane bez glutenu ;) Etykiety tego typu denerwują mnie najbardziej :)
    Z chęcią dołączam do obserwatorów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Płatki kukurydziane same w sobie nie mają, ale wiadomo że zawsze coś mogą glutenowego dodać, także napis pewnie jest potrzebny, co nie wyklucza faktu, że w składzie i tak jest wszystko :)

      Usuń
  5. Niestety dajemy się robić w konia :D Chwała Bogu za tego typu wpisu - uświadamiające konsumentów. Bo im więcej świadomych zakupów, tym lepsza jakość kupowanych produktów w przyszłości ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. wypadanie włosów to jedna z tych dolegliwosci, przez które wydajemy masę kasy na kosmetyki :( A czasami wystarczy po prostu doczytać etykiety, świadomie kupować i po prostu lepiej się odżywiać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, zgadzam się w 100%, bo jest to coś, na co ludzie są gotowi tyle wydać, a czasem pomaga zwykła kozieradka :)

      Usuń
  7. Z henną niestety jest jak piszesz, bo to taka "grupa" kosmetyków a nie prawdziwa henna roślinna. Sama używam henny do brwi dobrze wiedząc, że to nie henna tylko barwnik w proszku. A odżywki z sls i sles naprawdę istnieją, sama niedawno widziałam w sklepie, nie pamiętam już marki, ale zastanawiam się po uj tam sls??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że przez działanie powierzchniowych środków czynnych łuska włosa się otwiera i inne substancje, które zostałyby na wierzchu, mogą wejść głębiej we włos. Tylko co wtedy już na koniec te łuski zamknie...

      Usuń

Pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych oraz akceptujesz Politykę Prywatności.

Chętnie odpowiem na każde pytanie!

Polecany post

Szampon - jaki wybrać i jak go dobrać

Kompendium o skórze głowy Skoro wiele z Was nie stosuje metody CG (i ja w pełni rozumiem wskazania, które to wymuszają), a wszelkie pro...