środa, 8 kwietnia 2020

Kosmetyki Mary Kay Time Wise

Moja szczera opinia i efekty pielęgnacji na twarzy


Cały "cudowny zestaw" wraz z płynem trafiły w moje ręce na początku lutego. To znowu kosmetyki niezbyt popularne, bo niedostępne w drogeriach, a dostęp do nich zyskałam poprzez makijażystkę. Czy jestem zachwycona, bo zestaw jest cudowny? Przeczytajcie, a ja napiszę wszystko, co udało mi się zauważyć przez 2 miesiące stosowania.

twarz dziewczyny, dymek myśli z kosmetykami w środku

Znowu biorę się za coś, co ma dość zamknięte grono odbiorców i choć na stronie internetowej poznamy ceny wszystkich produktów, to nie kupimy ich tak łatwo. Umożliwi nam to tylko konsultantka, którą - dla ułatwienia - zasugeruje nam już strona, wyszukując najbliższej np. po kodzie pocztowym. Ja te kosmetyki "dostałam" w prezencie, nie zdążyłam zastanowić się na chłodno ani zrobić dokładnego researchu. Niestety.

Cudowny Zestaw Time Wise i Płyn Nawilżająco-Odświeżający Mary Kay oraz moja opinia o nich

Mój zestaw - jego nazwa to Cudowny Zestaw - składa się z trzech kremów - na dzień i na noc oraz pod oczy, mleczka - dość gęstej emulsji (Oczyszczające Mleczko 4w1 Age Minimize 3D™ TimeWise®) i Płynu Nawilżającego z kwasem hialuronowym.

Co jest w tych kosmetykach? Możecie o to zapytać, ale ja niestety teraz nie mogę stwierdzić, bo pudełek już nie mam, a składu nie da się znaleźć w oczywisty sposób w internecie. To w zasadzie powszechna praktyka wśród takich marek, dla mnie frustrująca. Od razu nasuwa mi się pytanie, czy mają coś do ukrycia...

Co do składów jestem pewna jednego - emulsja myjąca ma na drugim lub trzecim miejscu betainę kokamidopropylową, co czyni ją dość mocnym myjadłem - prawie na poziomie zwykłego żelu do twarzy. Krem na noc ma wysoko silikon, który niestety mi nie służy, a wszystkie sera nakładane pod niego są jakby neutralizowane przez to i dosłownie znikają. Brak nawilżenia!

Krem na dzień (stosowałam ten bez filtra, a teraz mam też ten z filtrem, bo przez pomyłkę dostałam ten pierwszy, a później wymieniłam) i on nie był taki zły. W samym wrażeniu "dotykowym" oba dość dobrze się rozprowadzały. Makijaż też raczej OK się na nich trzymał, ale nie maluję się zbyt często, ani nie mam problemów z utrzymywaniem na co dzień. Tak jak wiecie, na kremie do twarzy.

Krem z filtrem zostawia biały nalot (z filtra, to dość normalne) na dość długo, ale oprócz tego nie różni się wiele od zwykłego filtra. Niestety ani w kontekście nawilżania, ani świecenia. Przed urlopem kupiłam 50-tkę z SunOzon (polecam naprawdę) i 50 ml kosztowało mnie o wieeeele mniej niż 48g Mary Kay. Nie sądzę, że kosztował 4 czy 5 zł, jak to pokazują teraz na stronie, ale nawet gdyby kosztował 15, to mogłabym kupić 9 za jeden z MK. A ochrona o wiele wyższa.

Recenzja kosmetyków Mary Kay Time Wise


Oprócz cudownego zestawu i płynu nawilżającego stosowałam też przez około 2 tygodnie krem - uwaga - intensywnie nawilżający. Jego skład opierał się na wodzie (normalka), glicerynie, a następnie parafinie. Jak dla mnie spoko, moja twarz lubi się z parafiną, ale działanie nawilżające wydaje mi się dalece przereklamowane w tym wypadku, a cena... skutecznie odrzuca.

Dawno nic nie pisałam, ale również dawno nic mnie aż tak nie wkurzyło! Mimo najlepszych intencji - ze strony obdarowującego mnie, wspominanej makijażystki i nawet moich własnych wysiłków co do wiary w te kosmetyki, determinacji i stosowania ich w jak najkorzystniejszej konfiguracji - muszę to napisać. To nie działa. Naprawdę nie działa lepiej niż zwykły krem za 20 zł, np. z Bielendy.

Wszystkie składniki są tutaj w takiej ilości jak w kremach drogeryjnych. Choćby nie wiadomo jak cudowne, stężenia nie mogą być "działające", bo wtedy stają się potencjalnie niebezpieczne, a przecież są to kosmetyki do stosowania w domu. Cudowny resweratrol... dla mnie lepiej byłoby go przyjmować doustnie - przeczytajcie sobie na poradnikzdrowie o nim.

Mleczko podobno działa od razu jak tonik, ale przecież wszyscy wiemy, jak kończy się nieużywanie tonika. U mnie podobnie kończy się też używanie tych kosmetyków...

Kosmetyki z katalogu Mary Kay


Cudowny Zestaw Time Wise... No nie jest aż tak cudowny. Zwłaszcza jego cena. I tu niestety sprawdzają się te ostre opinie - kolejna "marka premium" z katalogowymi produktami, konsultantkami, świetnym marketingiem i wysokimi cenami niestojącymi w równowadze z jakością.

Uwaga, za zestaw plus wodę zapłaciliśmy 511 zł. Cena jak ze strony internetowej. Znalazłam konsultantki na OLX, za sam zestaw (oczywiście nowy) możemy zapłacić od 260 do 340 zł, to już daje duży obraz marży, jaką można na tym uzyskać.

Od razu przypomina mi się kolagen Souvre (na który nabrała się moja mama), FM (gdzie chemia domowa przynajmniej działa i nigdy nie kupiłam żadnego kremu) i AVON (gdzie ceny może i nie są wysokie, ale jakość... w przypadku wielu kosmetyków porównywalna do opisywanych).

Oczywiście, że znam też firmy, które podobnie funkcjonują i kosmetyki od nich działają, np. Frei Haut, o których pisałam już kiedyś w odniesieniu do mojej kosmetolog. Możecie poczytać o mojej cerze i problemach z nią okiem kosmetologa, jeśli chcecie wgłębić się w temat albo odświeżyć pamięć.

obraz skóry z lekkimi wypryskami na policzkach
skóra policzków z bliska
Dorzucam aktualne zdjęcie skóry na moich policzkach. I o ile bywało gorzej, to działanie cudownego zestawu niestety nie jest na tyle cudowne, żeby zapobiec ponownemu pogarszaniu. Możecie też zauważyć, że wiele miejsc wykazuje "suche skórki", których zwykle nie mam. Myślę, że powoduje to emulsja myjąca, która tak mocno mnie ściąga i ma za zadanie złuszczać. Przy delikatnej skórze nie do końca tędy droga.

Używałam kosmetyków Mary Kay od początku lutego, żeby sprawdzić, czy moja skóra lepiej zachowa się przy makijażu. Cel był dość jasny - piękny makijaż ślubny (widzicie go na zdjęciu okładkowym). Skóra miała za zadanie (wg pani makijażystki) wypić podkład. Wcześniej nie do końca dobrze przyjmowała totalnie wodoodporny, pancerny podkład. Czy ja uważam to za dobre właściwości skóry? Odpowiedź zostawię dla siebie.

Nawilżanie skóry twarzy kosmetykami Mary Kay? 


Jeśli macie cerę suchą, wrażliwą, naczynkową lub z trądzikiem różowatym - to z grubsza moja charakterystyka - to z Mary Kay Time Wise się nie polubicie. Ani skład, ani działanie (w przeciwieństwie do ceny) nie powalają. W odbudowie płaszcza hydrolipidowego nie pomogą, co najwyżej złuszczą.

Największy problem w makijażu twarzy był na czole, gdzie Sylwia - moja kosmetolog wspominana we wpisach wyżej, zawsze chwali najbardziej stan mojej skóry właśnie w tym rejonie. Jest tam trochę grubsza, nie taka czerwona i cienka. Pani makijażystka zaś podkreślała, że jest sucha i niezłuszczona, a przyszłam do niej 3 dni po kwasie w salonie. Zaczęła od nakłonienia mnie do peelingu i zrugała za to, że nie maluję się na co dzień... Ogólnie nie mogłyśmy się dogadać na pierwszym próbnym - ale chyba opiszę Wam to osobno.

Z makijażu wyszłam zapłakana i z torbą kosmetyków za gruby hajs. Używałam ich w domu i do czasu makijażu głównego cel został osiągnięty - 22 lutego podkład wyglądał lepiej - choć zastosowałyśmy bardziej nawilżającą mieszankę podkładów z odrobiną tego trwałego. Pod podkładem była zaś mocno nawilżająca baza i krem z parafiną.

Jakie są efekty tej pielęgnacji?


W tym czasie moja skóra dużo mocniej zaczęła się czerwienić na policzkach, znowu zrobiła się reaktywna, częściej pojawiały się wypryski na policzkach, a ja nie mogłam opanować uczucia suchości. Dodatkowo ja od początku stosowałam krem myjący 1 raz dziennie. Aż boję się wyobrażać, co by było ze mną, jakbym stosowała się do zaleceń pani konsultantki i używała tylko kremów i kosmetyków z MK.

Rozmowy i makijaże próbne utwierdziły mnie w tym, co pokazuje się w instagramowym świecie beauty i na jutubie. Uważam, że skoro cel makijażystek to cienka, napięta skóra, to wolę się nie malować, niż katować moją zbyt wrażliwą peelingami non stop, a o bezwzględnym zakazie tego procederu na mojej twarzy pisałam już podczas opisu mojej wizyty na konsultacji u kosmetologa.

Jeśli macie jakieś pytania czy uwagi, to chętnie Wam odpiszę. Mam nadzieję, że nie zlecą się tu żadne konsultantki, choć ja zawsze podkreślam - moje opinie są moje. Moja skóra jest wymagająca. Wszystkie preferencje indywidualne uważam za zasadne, aczkolwiek u mnie Mary Kay nie działa lepiej niż kremy drogeryjne i muszę to napisać, żeby ktoś robiący research dał radę się zastanowić poważniej.


Komu polecam pielęgnację Mary Kay?


Całkiem szczerze - osobom z dużym budżetem i niewymagającą cerą, tolerującą silikony.
Jeśli Wasza pielęgnacja zawiera sporo błędów, bo np. nie zmywacie płynu micelarnego i dostaniecie poradę od konsultantki, to wtedy przejście do odrobinę lepszej rutyny już dużo zmieni. Podsumowując, jeśli macie spory budżet, to wtedy... "Kto bogatemu zabroni"?

Jeśli jednak jesteś zdesperowana, jak ja, i szukasz czegoś, co Cię cudownie wyprowadzi... Nie licz na to z tymi kosmetykami. Za 500 zł zrobisz 3 wizyty na kwas w salonie, a profesjonalnego kosmetologa będę polecać zawsze.

13 komentarzy:

  1. Cóż... Właśnie była u mnie koleżanka mamy, cudowne kremy do rąk i ust, a w składzie parafina... Podobnie podkład... Cena 95 zł a skład masakra...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele razy podkreślałam, że nie mam nic do parafiny i u mnie działa ok, ale tak, ceny kosmetyków z parafiną oscylują w okolicy 10-15 zł. Takie apteczne, z substancjami łagodzącymi.

      Usuń
  2. Dzięki za ten wpis :) mam chyba podobna skórę do Twojej, delikatna, wymagająca i co zabawne, jak te parę lat temu robiłam właśnie makijaż próbny to kosmetyczka besztala, że muszę koniecznie zrobić przed głównym makijazem z trzy dni peeling'ów. Efekt był taki, że miałam chyba jeszcze więcej luszczacej się i suchej skóry :D
    A co do MK, właśnie dostałam próbki, nie słyszałam wcześniej o tej firmie, wypróbowałam, d* nie urwało, cena powaliła, a efekty.... No ja nie wiem co można po 3 dniach sądzic ^^ u mnie to dopiero po tygodniu widać czy zapycha mi skórę i wysypuje po nowych kosmetykach. Dzięki Twojemu wpisowi utwierdzilam się, że szkoda wtapiac kasę na te drogie testy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj byłam na "darmowej mikrodermoabrazji" jak to określiła w zaproszeniu pani , w sumie nie wiem jak ja nazwać, na pewno nie kosmetyczka, nie kosmetolog chyba po prostu konsultantka firmy Mary Kay. Masakra totalna. Byłam przekonana, że to zwyczajny zabieg jak w salonie, ale jak się okazało było jeszcze 7 pan, które też zostały zaproszone..... Dostałyśmy do testowania te "cudowne kosmetyki". Nigdy w życiu nic mnie tak nie uczuliło jak one. Mam wrażenie że noszę na twarzy maskę, która powoli zaczyna się odklejać. Koszmar, niesamowity dyskomfort, kosmetyki które miały nawilżać tylko wysuszają, zabieg na dłonie owszem, pierwszy efekt wow a dziś swędzenie dłoni, skóra sucha jak po zrobieniu ręcznego prania w silnym detergencie. A celem spotkania było oczywiście namawianie do przystąpienia do tej niezwykłej "piramidy" której zadaniem jest wykorzystywanie tych na dole, aby osoby na gorze, szumnie zwane" dyrektorami" mogły zarabiać niby to niebotyczne kwoty. Ale może rzeczywiście za tę cenę, wszystko jest możliwe. Jeżeli ktoś zapytałby mnie o opinię na temat tych cudownych specyfików, z całą szczerością powiem NIE!!!!! Jak dla mnie kosmetyki z Biedronki są więcej warte niż to cudo Mary Kay.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nic nie uczuliło, przykro mi, że aż tak się rozczarowałaś. Pokazy i mikodermabrazja z tubki brzmią słabo. U mnie po ponad miesiącu było tylko gorzej, choć nie spektakularnie. Opisywany w starszych postach - łagodzący krem pod oczy z Sylveco - naprawdę robił u mnie więcej.

      Usuń
  4. Nie rozumiem po co katować się kiepskimi i bardzo drogimi kosmetykami, skoro za też sporą cenę możemy kupić dobrą markę. Uważam, że kosmetyki bielendy profesjonal, czy apis, czy farmona, eris, dermika ( można wymieniać i wymieniać) są o niebo lepsze od tych konsultantkowych.
    Po mojej osobistej wpadce z kosmetykami od airbonne ( to był syf dopiero drogi) unikam jak ognia niesprawdzonych kosmetyków.
    Niech pani to wyrzuci do kosza.
    Polecam również na lato emulsję nawilżająca z la roche filtr 50. Nie zostawia nalotu k działa. Stosuję zawsze, bo inaczej mam brązowe plamy na buzi.
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Trafiłam na swoją nową ulubioną pielęgnację i niebawem wszystko napiszę, filtr w końcu wjedzie na półkę, bo przyznam się, że nie stosuję... Bielendę faktycznie chwalą :) Innych nie znam, bo naprawdę nie testuję za wiele :(

      Usuń
  5. Tak mi się przypomniało o tym wpisie, po testach kosmetyków MK miałam uczulenie, a po tym drobnoziarnistym peelingu (chyba właśnie do mikrodermabrazji z tubki) to była jakaś masakra, skóra piekąca, czerwona. Wyrzuciłam od razu, skomentowałam konsultantce, która była zdziwiona i nawet nie umiała poradzić nic na to oprócz "ja tak nie miałam i może składniki aktywne zaczynają działać" :D :D:D
    Dodałam jedynie, że tych składników jest tyle co nic, a reszta to zapychacze i konserwanty bo przestudiowałam składy. Nie dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Ja wczoraj wróciłam do moderowania bloga i sporo komentarzy od czasu publikacji posta się pojawiło. Jeśli były korzystne, to właśnie konsultantkowe. Nie chcę takiego marketingu na moim blogu, więc ich nie publikuję, zresztą we wpisie zawarłam wszystkie przemyślenia na ten temat i dla kogo uważam, że te kosmetyki się sprawdzą.

      Usuń
    2. Aczkolwiek u mnie typowo alergicznej reakcji nie było, jedynie coraz gorsza kondycja cery, dosłownie z użycia na użycie. Coś zupełnie odwrotnego z tym, co używam teraz. Przykro mi, że musiałaś się aż tak zrazić.

      Usuń
    3. U mnie było dokładnie tak samo z tymi aktywnymi składnikami. Któryś z kremów uczulił mi oczy, a konsultantka mi pisze, że to aktywne składniki działają 😆 Powiedziałam jej, że jeśli mnie po kremie za 200zł mają piec oczy, to może go sobie wsadzić gdzie chce, takie aktywne składniki mnie nie interesują

      Usuń
  6. U mnie bardzo dobrze sprawdza się korektor pod oczy z Mary Kay, żaden inny mi tak dobrze nie kryje cieni pod oczami. Także ja uważam, że najlepiej na sobie przetestować i wyrobić sobie własną opinię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To super! Ja testowałam sporo korektorów za kilkanaście złotych i faktycznie, niewiele z nich daje radę, ale w tym temacie akurat ufam Maxineczce i jej youtubowi, może znajdziesz u niej też coś dla siebie i będziesz mogła porównać, czy tylko MK daje radę, ale oczywiście Twój portfel i Twoje decyzje :)

      Usuń

Pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych oraz akceptujesz Politykę Prywatności.

Chętnie odpowiem na każde pytanie!

Polecany post

Szampon - jaki wybrać i jak go dobrać

Kompendium o skórze głowy Skoro wiele z Was nie stosuje metody CG (i ja w pełni rozumiem wskazania, które to wymuszają), a wszelkie pro...