niedziela, 11 lutego 2018

Kosmetologiczna przygoda z twarzą

Czy zabiegi na twarz działają? Kwasy w salonie- czy to jedyny ratunek?

Wracam z moją kosmetologiczną tematyką po dość długiej przerwie, pamiętacie jeszcze ostatni post o kosmetologu, który Wam pokazałam po pierwszej wizycie? Od mojej konsultacji w czerwcu minęło sporo czasu, najpierw wakacje i opalanie, później mocny wiatr, słaba pielęgnacja, bo to zapomniałam czegoś zabrać na wyjazd, a to nie chciało mi się smarować... Później przyszła jesień, wrzesień i zaczęłam zabiegi na twarz. Pora na podsumowanie po pół roku. Zaczynamy!

Maski po zabiegach - fioletowa algowa, a przezroczysta z kwiatami
Moja cera jest bardzo wrażliwa, nie tylko na zmiany temperatury otoczenia czy ostre potrawy, co objawia się rumieniem, ale też na kosmetyki różnego rodzaju. Do tego jest bardzo sucha (a raczej była przed właściwą pielęgnacją! teraz suche skórki to naprawdę rzadkość), z widocznym rumieniem - bardzo płytko unaczyniona i ze skłonnością do powstawania naczynek - jedno na policzku już raz zamknięte laserem i po 2 latach znów samoczynnie otwarte.

Powoli obserwowałam naczynka w okolicy nosa, na szczęście nie są już widoczne. Od tamtego czasu moje życie drastycznie się nie zmieniło, ale zastosowałam się do większości zaleceń - przestałam używać peelingu do twarzy, mocno oczyszczających żeli, przez wakacje smarowałam się wysokim filtrem. Starałam się unikać nabiału - nie tylko ze względu na twarz, ale też ogólną kondycję organizmu, ostrych potraw, a także sauny i basenu.

W grudniu chodziłam na siłownię, aby choć odrobinę polepszyć swoją kondycję, co od razu powodowało u mnie ogromne wypieki - po intensywnym wysiłku utrzymały się dość długo i dodatkowo pojawiły się u mnie 3-4 charakterystyczne dla trądziku różowatego wypryski, ale zniknęły na trzeci dzień. Pewnie wiąże się to nie tylko z odpowiednią pielęgnacją, ale też ogólną poprawą stanu skóry.

Przez ostatni czas na policzkach nie miałam ani jednego - oprócz tych, które pojawiły się typowo po mocno intensywnym treningu. Na pewno jest to kolejne przeciwwskazanie, ale teraz już wiem, że powoli radzę sobie z tym coraz lepiej - skóra nie broni się już tak bardzo, nic nie wyrzuca na zewnątrz żadnych niepowołanych na twarzy stanów zapalnych.

Pierwszy krok pielęgnacyjny podjęłam już po pierwszej wizycie, przeczytacie o tym w poście o kosmetologu, a teraz jeszcze tutaj o mojej pielęgnacji krok po kroku. Czasami wspomagam się różnymi maskami w płachcie, moją ulubioną jest SNAIL z Etude House (znalazła się wśród ulubieńców w tym poście), ale nie używam jej zbyt często, choć efekty za każdym razem są zachwycające, skóra pięknie nawilżona i przebarwienia zniwelowane.

Czerwiec 2016 - marzec 2017, chyba widzicie, że było tragicznie... Rumień i mnóstwo wyprysków
Wiecie, że w międzyczasie byłam u dermatologa, który na moją przypadłość nie miał żadnej rady, tylko zaproponował mi laser za 800 zł. Z jego polecenia kupiłam Skinoren Rosacea, który samodzielnie mocno mnie wysuszał. Natomiast razem z Sylwią postanowiłyśmy wraz z nadejściem jesieni rozpocząć kurację kwasami - zaczęłyśmy od azelainy, która miała za zadanie nawilżyć cerę i pomóc naskórkowi w naturalnej odbudowie.

Pierwszy zabieg był pod dużą presją i obie zastanawiałyśmy się, jak zareaguję na ten kwas. Skóra została oczyszczona, kwas nałożony, w trakcie nic dziwnego się nie działo, ale podczas zmywania czułam pieczenie. Na koniec maska łagodząca i umówienie następnej wizyty.

Po upływie 3 tygodni padła decyzja użycia kwasu migdałowego - skóra reagowała mocniej, później się łuszczyła głównie z czoła, ale po następnych 3 tygodniach i kolejnej azelainie zaczęła wyglądać w końcu zdrowo. Efekty są podobno widoczne z zabiegu na zabieg, twarz dobrze reaguje. Poniżej historia przedstawiona do aktualnego tygodnia (może jesteście w stanie zauważyć, że post pisany był w różnych okresach czasu, czekałam na część od Sylwii :D).

Historia moich wizyt w pełni - pierwsza konsultacja w czerwcu, resztę widać :) TU link do rejestracji z mojego polecenia
Nasza współpraca nieraz się zacieśnia (miałam prezentację o włosach na drugich urodzinach salonu), dlatego ośmieliłam się poprosić moją Panią Kosmetolog o dopisanie czegoś od siebie, wstawki w <> są ode mnie, a oto co podesłała:

"Witajcie, drodzy Czytelnicy i Czytelniczki. Zanim przejdę konkretnie do przypadku Sary, opowiem kilka słów o sobie. Jestem magistrem kosmetologii z 8 letnim doświadczeniem, które zdobywałam w różnych miastach i miejscach. Wciąż się rozwijam, zdobywając nowe kwalifikacje oraz śledzę nowinki ze świata beauty.

Aktualnie prowadzę swój salon kosmetologiczny, w którym czynnie pracuję ;). W swojej pracy stawiam na kompleksowe podejście do problemu i świadomą pracę z pacjentem, która wierzcie lub nie jest gwarantem sukcesu. Przykładem na to jest Sara :) Nie ma rzeczy niemożliwych, tak samo jak beznadziejnych przypadków. Pamiętać trzeba jednak, że na wszystko trzeba czasu i nic nie dzieje się za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dlatego jeśli po tygodniu, dwóch a nawet trzech nie widzisz powalających efektów, nie poddawaj się. Zmiany, które powstały na skutek nieodpowiedniej pielęgnacji, diety, itp. przez dni, tygodnie, a nawet lata, nie znikną po tygodniu :).


Salon w całej okazałości, źródło: sylia.pl
Jak już wspomniała Sara, w jej przypadku bazujemy na kwasie azelainowym. Jednak nie tylko :) Przeplatany był również kwas migdałowy i inne mieszanki kwasów :) <możecie to zobaczyć po kolei w tabeli wyżej> Do każdego przypadku, wizyty podchodzę indywidualnie i dopiero podczas spotkania ustalam kolejny zabieg.

Gdy Sara do mnie trafiła, jej skóra reagowała dosłownie na wszystko. Rumień, chroniczne zaczerwienienia i maksymalnie osłabiona bariera hydrolipidowa... Nie wyglądało to kolorowo. <a raczej wyglądało, na czerwono, jak świnka :D>Zawsze pierwszym krokiem w kierunku poprawy cery, powinno być zebranie dokładnego wywiadu. W celu ustalenia przyczyny i poznania problemu. Dzięki niemu dokładnie wiem, jaką pielęgnację stosuje pacjent, jakie ma nawyki i jak wyglądała jego dotychczasowa walka z problemem.

Niektóre informacje mogą wydawać Wam się nieistotne, np. to, w jakich warunkach pracujecie lub jak się odżywiacie. Uwierzcie, w większości przypadków ma to kluczowe znaczenie!Po wywiadzie czas na uświadomienie pacjenta ;). To pierwsza najważniejsza dla samego zainteresowanego kwestia. Tak jak ćwiczenia na siłowni bez odpowiedniej diety nie przyniosą 100% efektów, tak zabiegi bez odpowiedniej pielęgnacji i zmiany nawyków nie gwarantują 100% skuteczności.

W momencie wizyty pacjent dostaje dokładne wskazówki co do pielęgnacji, które czasami są bardzo restrykcyjne, czasami wymagają całkowitej zmiany pielęgnacji, ale tu należy zaufać specjaliście i wprowadzić w życie wszystkie zalecenia. W ostatnich latach zauważyłam, że większość ludzi stosuje nieodpowiednią i nadmierną pielęgnację w domu. Przez którą ich cera staje się nadwrażliwa, przesuszona, a skóra pozbawiona jest bardzo ważnej bariery ochronnej - płaszcza wodno-lipidowego.

Niesłychanie ważna jest odpowiednia pielęgnacja! Tak jak dbamy o dobrze zbilansowaną dietę, tak samo powinnyśmy zadbać o pielęgnację skóry. I uwierzcie mi to prostsze niż mogłoby się wydawać :) Zapraszam Was na mojego bloga, gdzie możecie śledzić ciekawostki z branży beauty :) Tutaj blog Sylia Beauty :)" - ja dodam od siebie, że jest tam kilka naprawdę szeroko znanych tematów, ale nigdy z takiej strony, jak przedstawia to Sylwia. Dlatego serdecznie Was na jej bloga zapraszam. Tak samo jak na zabiegi do gabinetu, a także nawet samą konsultację, która już wiele Wam powie.

Opisałam już dla Was dawno temu moją pierwszą wizytę i konsultację u kosmetologa, ale wtedy jeszcze znałyśmy się słabiej, więc nie wiedziałam, czy mogę wymienić ją z "nazwiska". Mam nadzieję, że mój post, który napisałyśmy wspólnie, zachęci Was do racjonalnego podejścia do własnej skóry i ewentualnych problemów.


A tutaj zdjęcie z gabinetu - pewnie świeżo po zabiegu, skóra znacznie szczęśliwsza niż wyżej!
Stosowany kwas azelainowy to 25% stężenie czystej azelainy, migdałowy miał 30% i aplikowany był tylko na 5 min. Maska algowa (fioletowa), była tak samo pachnąca i odprężająca jak ta z płatkami kwiatów - rumiankiem i bławatkiem. Swoją drogą druga też zawierała algi, które dobrze wyciszają zirytowaną cerę.

W ciągu ostatnich dwóch zabiegów Sylwia wdrożyła u mnie już delikatne oczyszczanie kawitacją - ultradźwiękami. Nie było to bardzo dokładne oczyszczanie całej twarzy, ale głównie czoła, które było w najlepszej kondycji jeszcze przed zabiegami, a ostatnio okolic płatków nosa, gdzie narzekałam na "zaskórniki". Ja z jej usług jestem bardzo zadowolona, a Wy możecie każde moje słowo zweryfikować po ocenach na jej Facebooku - salon Sylia Beauty.

Korzystacie z usług kosmetologa? Robicie kwasy? Może stosujecie bardziej inwazyjną kurację w domu? Jestem bardzo ciekawa, dajcie znać w komentarzach.
Do następnego!

P.S. O tych opryszczkach to już nawet nie mam siły pisać... Przyjmijcie to za... nieodłączną część krajobrazu mojej twarzy xD

8 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba podejście Pani Kosmetolog, zwykle to jest byle jaki wywiad plus podpisanie oświadczenia, że wiem iż ryzykuję poddając się zabiegowi 😂 Kwasy moja cera lubi, ale stosuję je w domu i w niższym stężeniu, po wizycie u kosmetyczki nie mogłam się pozbierać, więc widocznie trafiłam na nieodpowiednią osobę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, przykro mi :( U mnie głównie przez wzgląd na wrażliwość, zastosowane były wszelkie metody ostrożności, stopniowe wydłużanie czasu, itp. A Sylwią jestem zachwycona :D

      Usuń
  2. Pani wygląda niezwykle sympatycznie ;) Tak, korzystam z usług kosmetologów i kosmetyczek. Ostatnio przeszłam 3 zabiegi mikrodermabrazji u kosmetologa. Kwasy uwielbiam i właśnie myślę, żeby sobie wykupić pakiet 3 zabiegów migdałem. Też mam problematyczną cerę, ale w nieco inny sposób to u mnie się przedstawia. Prześlicznie wygląda ta fioletowa maska algowa! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, a jak pachniała! Mikrodermabrazja pewnie dopiero w dalekiej perspektywie przede mną, póki co resztę przebarwień chciałabym usunąć, ale zobaczymy, jak to się potoczy
      :)

      Usuń
  3. U mnie podstawą jest dobry dermatolog, ale o tym już wiesz ;) Aktualnie nie korzystam z usług kosmetologa czy kosmetyczki, bazuję na zaleceniach dermatologa, zmianie diety i pielęgnacji :) Regularne złuszczanie przeprowadzam za pomocą retinoidu raz w tygodniu, gdy przyjdzie lato postawię na delikatniejszy kwas (o ile będzie konieczność jego stosowania). Zmiana nawyków pielęgnacyjnych i minimalizm kosmetyczny zrobiły niesamowitą różnicę. A w piątek odbieram wyniki nadań na nietolerancje więc wtedy wszystko będzie jasne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że nie wyszło wiele! Ja na razie mam miesiąc przerwy od kwasów, głównie przez te ceny i też postawiłam na zdrową dietę, ale o tym niebawem :D

      Usuń
  4. Ale ładna Pani kosmetolog :)
    Ja się kwaszę sama, z kolei u mnie problem jest w drugą stronę, moja skóra jest dość pancerna i słabo reaguje na kwasy (robię migdał 40% raz w tygodniu na pół godziny, także ten :)), a też z drugiej strony nie chcę zwiększać stężeń jakoś super ekstra bo nie mogę sobie pozwolić na klasyczną wylinkę. Miałam już styczność z glikolowym, mlekowym, migdałowym, mieszankami AHA i pewnie o jakimś zapomniałam ;) A teraz będę jeszcze próbować z azelainowym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Azelainowy właśnie u mnie super działa na nawilżanie i odbudowę skóry, na kilka przebarwień chętnie zrobię jeszcze migdał, ale to w przyszłym miesiącu, a trochę czytam o samodzielnym... 😊

      Usuń

Pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych oraz akceptujesz Politykę Prywatności.

Chętnie odpowiem na każde pytanie!

Polecany post

Szampon - jaki wybrać i jak go dobrać

Kompendium o skórze głowy Skoro wiele z Was nie stosuje metody CG (i ja w pełni rozumiem wskazania, które to wymuszają), a wszelkie pro...