sobota, 12 sierpnia 2017

Henna na czerwono - eksperymenty

Hej!


Oczywiście, że nie zapomniałam napisać o moim ostatnim hennowaniu, ale po prostu technicznie się nie dało! Sierpień to mój miesiąc na wakacje i spędzam je w tym roku wyjątkowo aktywnie :) jeszcze jedna tura przede mną!
Wracając do tematu! Wkręciłam się na maksa w grupę hennową linkowaną już wielokrotnie - ponownie link TUTAJ. Z informacji zaczerpniętych stamtąd i głównie z inspiracji metodami Martyny z bloga hennatto na czerwone włosy z henny - poczyniłam pewne zakupy i oto mój sposób z tego razu - składniki:
100g henny Mumtaz hg,


15-20g amli,
2 łyżeczki hibiskusa,
2 łyżeczki czerwonego drzewa sandałowego,


1 łyżka czerwonej słodkiej papryki,
1 łyżeczka mielonej kozieradki,
1 łyżka siemienia lnianego,
pół litra wody źródlanej - prawie demineralizowanej.


Przygotowanie:
Łyżkę siemienia lnianego zalałam wodą i ugotowałam na luźny żel, przecedziłam i wlałam spowrotem do rondelka, gdzie dosypałam amli, hibiskusa, drzewa sandałowego i pogotowałam na leciutkim płomieniu przez ok. 15 minut. Do henny dosypałam paprykę i zalałam płynem - okazało się, że pół litra to aż zanadto, więc trochę go zostało.
Papkę odstawiłam w cieple na ok 4,5 godziny, a później do lodówki. O kozieradce przypomniało mi się trochę późno i dodałam ją dopiero przed nałożeniem. Resztę płynu dodałam też do papki, gdy kończyłam nakładanie na końce, żeby rzadszą konsystencją dotrzeć do wszystkich zakamarków.
Wannę i miejsce pracy przygotowałam folią i gazetkami reklamowymi, więc nic się nie ubrudziło!


Samo nakładanie o dziwo nie trwało zbyt długo (około 40 minut) i mieszanka pozostawała na głowie przez 5 godzin - pod podwójnym czepkiem i czapką.


Początkowy efekt to mocny pomarańcz, co mnie nawet przestraszyło - w końcu miało być czerwono! 


Na szczęście wszystko ładnie ciemniało i po 72h umyłam włosy szamponem. To efekt całkowicie końcowy:


Z innego dnia i w mocniejszym słońcu - z gorszą stylizacją:


Zdjęcia przed (dostępne w poście o łombre) to zrobione dzień przed hennowaniem ombre za pomocą rozjaśniacza -  będę się starać je ściemniać i jak najbardziej przyczerwieniać - może pomoże mi yemeni, które niedawno zamówiłam 😍

Może jeszcze wahacie się przed hennowaniem? Poprzedni post dowodzi, że rozjaśnianie henny nie spowoduje wystąpienia zielonych włosów, a efekt uzyskany na rozjaśniaczu utrzymuje się bez problemu - oczywiście po kilku warstwach. Podoba Wam się ten kolor? Mam już nawet zwolenników mojego łombre! :)

Śledźcie na bieżąco mój Facebook - pojawił się cykl z pomocą w analizie składów i rozpoznawaniem produktów po nazwach wg INCI, ciekawi? Wpadajcie!

10 komentarzy:

  1. świetne efekty ☺ ja będę komiłować z rozjasnianiem kwasem jablkowym a potem henna zakwaszana acerola ☺ gdzie ja tylko znajdę na to czas przy Małym ząbkujacym Maluchu hehe☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwas pójdzie niedługo też w ruch ❤️ Na razie jednak moje Yemeni czeka u koleżanki w domu do końca długiego weekendu 😩
      A Maluszek na pewno w końcu zaśnie ☺️

      Usuń
  2. Wow, jaki ognisty efekt. Tez chce pokobinowac z kwasem jabłkowym tylko musze w koncu gdzies go znaleźć ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Polecam magicznyogrod.pl - przepadłam w ich asortymencie ❤️ Nawet herbaty kupiłam 😂

      Usuń
  3. Przepiękny kolor :) Przed latem też farbowałam rudą henną, ale ostatnio wróciłam do brązu, bo do letniej opalenizny lepiej mi pasuje.
    Obserwuję żeby być na bieżąco i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ja mocno się nie opalam, a bez słońca wyglądają na dość ciemne :)
      Będę spoglądać!

      Usuń
  4. Są cudne! <3
    P.S. 40 minut nakładania to mało? :P Ja staram się wyrobić w 20 chociaż i tak najgorszą udręką dla mnie jest potem noszenie tego ustrojstwa godzinami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało, bo mama przeważnie nakłada mi godzinę i ja ostatnio Cassię koleżance nakładałam też godzinę :D w tej długości nie ma zmiłuj xd

      Usuń
  5. Przechodziłam przez podobne etapy, nie jestem z nich dumna :D Niestety wychodzą takie eksperymenty, brak pielęgnacji po kilku latach. Później się trzeba głowić co zrobić żeby włosy naturalnie były ładne. U mnie sprawdzają się na razie wszystkie zabiegi fryzjerskie u mojej pani Kasi, no i jej cięcie, dzięki któremu wiem, że prostownica w życiu jest zbędna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Henna to zioło/roślina i nie ma nic wspólnego z brakiem pielęgnacji i zaniedbaniem. Włosy mam mocne, przez rozjaśnienie końców zniszczoną dolną warstwę, która jednak dzięki hennie na taką nie wygląda.
      Gdybym miała wrócić do pierwszej aplikacji henny - zrobiłabym to po odstawieniu jej na jakiś czas i nie zalewając wrzątkiem. W życiu z niej nie zrezygnuję, a za to nigdy nie pofarbuję ani nie rozjaśnię już chemicznie. Fryzjerzy niestety tylko kamuflują problemy silikonami... Wiadomo, ze cięcie jest potrzebne, sauna z dobrą maską też pomoże, ale keratyna/pielęgnica i inne zabiegi nigdy nie będą przeze mnie uważane za wartościowe ;)

      Usuń

Pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych oraz akceptujesz Politykę Prywatności.

Chętnie odpowiem na każde pytanie!

Polecany post

Szampon - jaki wybrać i jak go dobrać

Kompendium o skórze głowy Skoro wiele z Was nie stosuje metody CG (i ja w pełni rozumiem wskazania, które to wymuszają), a wszelkie pro...