piątek, 8 kwietnia 2022

Pielęgnacja cery bardzo suchej, zaczerwienionej, skłonnej do podrażnień i trądziku różowatego, czyli mojej

W końcu aktualizacja tej mojej pielęgnacji, która ewoluowała od spirytusu salicylowego i peelingów z Avonu. Przeszła przez kremy dobrane przez kosmetologa, późniejsze desperackie i niewypalone Mary Kay (które były totalną stratą kasy i nerwów), aż do kolejnych dermatologicznych, które w końcu działają. Jeśli ciekawią Was te moje odkrycia, to poniżej to, co chcę Wam przekazać.

Moja cera jest taka, jak opisywałam ją we wpisie o kosmetolożce i tym o dermatologu. A kosmetyki z tego wpisu nadal polecam, ale już ich nie używam, bo się skończyły, a nie zamówiłam ponownie. Z dolegliwościami twarzy nie zmieniło się nic, a wręcz trochę zaogniło. Mam wrażenie, że też zawsze ma z tym coś wspólnego sezon grzewczy. Teraz dodatkowo jestem już matką, a jak to u matek bywa - to nie dośpię, to czasem nie dojem, a już przeważnie to się nie posmaruję. No i masz babo placek. Z takimi prawie czerwonymi porzeczkami, tylko że na twarzy.

Jak znalazłam nowych ulubieńców?

Nadal jestem skąpiradłem i nadal mam wysokie wymagania, bo nie lubię wydawać na coś, co nie daje efektów. Szukanie nowości też totalnie nie jest dla mnie. No to jak to się stało, że mam nowych ulubieńców? Śmiesznie wyszło! Pracowałam przy opisach produktów dla pewnego sklepu internetowego i musiałam opisać właśnie te. Jakie było moje zdziwienie, gdy opis w końcu szedł kropka w  kropkę w parze ze składem! Stąd „miłość od pierwszego spojrzenia na skład” do marki BasicLab.

Co zostało ze mną od tych najdawniejszych czasów? Zdecydowanie Facelle Aloe i łagodzący krem pod oczy z Sylveco. Co się zmieniło? Wymagania mojej cery co do intensywności pielęgnacji. Dlatego niezbędne okazały się nie tylko kremy okluzyjne, ale i składniki aktywne, bardzo aktywnie nawilżające i odbudowujące. Bo jak się nie dosmarowałam i nie napiłam wystarczającej ilości wody, to mi to od razu wyszło na skórze.

Kosmetyki BasicLab - hity i buble, czyli moja opinia

Moje pierwsze zamówienie z BasicLabu było w okolicy grudnia 2020 roku. Kupiłam zestaw sobie i przyjaciółce - trehaloza i turkusowa witamina C. 2 zestawy to i ze strony sklepu trafił się miły akcent, choć zastanawiałam się, czy się nie pomylili - wysłano mi większe stężenie trehalozy niż zamówione. To serum to było ugruntowanie mojej miłości od pierwszych składów do marki. Cudownie nawilżało, koiło i rozpieszczało skórę. Witamina C mi nie podeszła, jeszcze leży rozpoczęta w lodówce i nie będę ściemniać, że to strzał w 10, skoro nie. Ale miłość wszystko wybaczy, no i ta trehaloza…!

Z naszych niekochanych produktów BasicLab ma jeszcze żółtą witaminę C. Jest to serum olejowe i kupiłam 2 takie same mamom. Teściowa chyba zużyła do włosów, a w domu u rodziców dalej stoi w lodówce. No aż widać to pokrewieństwo. Więcej takich kosmetyków od nich nie miałam.

zużyte próbki

Z niepełnowymiarowych i typowo testowanych produktów, bo dostałam kilka próbek, sprawdziły się wszystkie, których używałam. Nawet ostatnio wrzucałam Wam na Instagramie w relacji o szamponie i odżywce z próbki. Był to właśnie szampon przeciw wypadaniu włosów i próbka wystarczyła mi na umycie tygodniowych włosów.

Moje pielęgnacyjne grzeszki i dodatkowe niedogodności

Kremy jak to kremy, niestety się kończą. Potem urodziła się dzidzia i chyba cały rok, odkąd tamto serum mi się skończyło, traktowałam swoją skórę po macoszemu. W okresie niemowlęctwa to już w ogóle opryszczka mnie nie opuszczała, a skóra coraz bardziej wysychała. Dopiero teraz znowu korzystam z dobrodziejstw trehalozy, choć już w niższym stężeniu. Po krótkim czasie regularnego stosowania kremu nawilżającego o bogatej konsystencji, który od 2 dni wzmacniam trehalozą, zaczęły się duże zmiany i już widoczna jest poprawa kondycji skóry.

Teraz wrzucę Wam moje policzki z 8 marca i 7 kwietnia. Śmiało możecie na własne oczy ocenić, czy coś się zmienia.

Więcej rozpisywać się nie będę, podrzucę Wam po prostu linka do nich, bo na stronie wszystko jest opisane. Komentarze i opinie mówią same za siebie. Te kosmetyki naprawdę działają. I nikt mi za reklamę nie płaci. Nawet w konkursie żadnym nie chcą mnie nagrodzić, cobym miała jakieś inne korzyści niż sama kondycja mojej skóry.

Natomiast bądźcie na bieżąco, bo szykuje się poważne testowanie asortymentu!

Idzie, a w zasadzie już jest, wiosna, za chwilę lato i postanowiłam trochę znowu rozpieścić siebie samą. Napisałam do BasicLab o poradę w sprawie doboru pielęgnacji. To nic, że z rekomendowanych dla mnie produktów wzięłam tylko żel do mycia. Po prostu zrobiłam duże zakupy na stronie sklepu, biorąc to, co wydało się mi najodpowiedniejsze.

Na listę zakupów wszedł:
nowy krem z ceramidami, oczywiście bogaty,
lekki krem z SPF 50, też w kontekście nadchodzącego wyjazdu i moich coraz częstszych spacerów z wózkiem, które odbywają się w różnych warunkach pogodowych,
nowe opakowanie kremu nawilżającego - tym razem lekkiego dla męża, żeby chciał się w ogóle smarować, bo jemu wszystko jest za tłuste,
emulsja myjąca do ultrawrażliwej cery
i szampon 500 ml stymulujący wzrost dla całej rodziny. Głównie z myślą o mamie, ale przyda się wszystkim. Mnie już się spodobał po 1 użyciu z próbki.

Będzie co testować! Stay tuned, bo moja paczka już w paczkomacie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych oraz akceptujesz Politykę Prywatności.

Chętnie odpowiem na każde pytanie!

Polecany post

Szampon - jaki wybrać i jak go dobrać

Kompendium o skórze głowy Skoro wiele z Was nie stosuje metody CG (i ja w pełni rozumiem wskazania, które to wymuszają), a wszelkie pro...