Hej!
Piątek to chyba najlepszy dzień na relaks. Znajdujemy się w momencie kumulacji stresów i zmęczenia z całego tygodnia, więc kiedy nadchodzi okazja po prostu trzeba ją wykorzystać. Ja nie mogłam odmówić sobie chwili przyjemności w wannie, a do tego oczywiście musiałam wypróbować moje nowości! Może już widzieliście na Insta, a jeśli nie to koniecznie wchodźcie tutaj, że moja kolekcja kosmetyków Ecolabu powiększyła się o dwie pozycje (jakby była duża wcześniej 😂). Skusiłam się na piankę do mycia twarzy do skóry suchej i wrażliwej - z polecenia Agnieszki z bloga Kosmetologia naturalnie i szampon z aloesem - szampon uspokajający do wrażliwej skóry głowy z polecenia dziewczyn z Włosingu :) Do tego oczywiście Twarzing i Ola - maseczka w płachcie z Etude House ze ślimakiem. Zestaw jak się patrzy, więc rytuały Naturalnego SPA (a na pewno domowego) miały też charakter swoistego testu na żywo.
Zaczęłam od twarzy:
1. Zwilżyłam twarz wodą i użyłam pianki do mycia. Opakowaniem trzeba wstrząsnąć, żeby pianka się zagęściła i wycisnąć bardzo fajną i higieniczną pompką. Specyfik ma konsystencję musową - pianka jest dość gęsta, pachnie przyjemnie, ale trochę chemicznie. Bardzo ładnie rozprowadza się na twarzy, dociera we wszystkie zakamarki. Zostawia skórę jedwabistą, dużo mniej ściągniętą niż żel Tymiankowy Sylveco użyty poprzednim razem, no i to uczucie czystości! Jestem zakochana! Jej skład: Aqua, Sea Water, Organic Aloe Barbadensis Extract, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Sodium Lauryl Sarcosinate, Maltooligosyl Glucoside/Hydrogenated Starch Hydrolysate, Panthenol, Organic Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Hyaluronic Acid, Hydrolyzed Wheat Protein, Perfume, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol.
W międzyczasie nalałam wody do wanny i dodałam do niej soli do kąpieli i żelu jak ostatnio (opis tutaj). Woda była dość ciepła, więc stworzył się efekt sauny, otworzyły mi się pory i zmiękczyła skóra, więc przeszłam do ciała:
I. Umyłam się żelem winogronowym z Ecolabu,II. Ogoliłam nogi (chyba każda z nas to robi),
III. Wykonałam peeling cukrowy z kawą od Nacomi, który pachnie nieziemsko i zostawia cudownie gładką skórę, dodatkowo zapobiega wrastaniu włosków po goleniu i natłuszcza naskórek, pielęgnując go. Skład peelingu: Sucrose, Butyrospermum Parkii Butter, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Coffea Arabica Seed Powder, Cocos Nucifera Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Parfum.
2. Ponownie spłukałam twarz, tym razem chłodną wodą, żeby ściągnąć pory i użyłam drugi raz pianki w bardzo małej ilości, żeby obmyć dokładnie wszystkie wydzieliny ze skóry.
Umyłam głowę nowym szamponem, spłukałam, rozczesałam palcami na Kallosie Color (którego skład niestety nie jest zbyt naturalny ze względu na konserwanty, ale z kolei nie ma w nim silikonów) i wygniotłam z odrobiną tej samej odżywki. Nie dawałam stylizatora ani żadnych cięższych odżywek, bo moje włosy ostatnio dostały za dużo dobrego i zaczęły się buntować.
Skład szamponu: Aqua, Centaurea Сyanus Floral Water (chaber), Aloe Barbadensis Leaf Extract (aloes), Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Lauroyl Methyl Isethionate, Coco Glucoside, Glycerin, Malva Sylvestris Extract(malwa), Hibiscus Sabdariffa Flower Extract(hibiscus), Simmondsia Chinensis Oil(olej jojoba), Glycereth-2 Cocoate, Triticum Vulgare Oil(olej z kiełków pszenicy), Perfume, Lactic Acid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol.
3. Po wyjściu z wanny przetarłam twarz wodą różaną z Dabur na waciku, skład: Aqua, Propylene glycol, Potassium sorbate, Rose extract, Citric acid,
4. a na koniec nałożyłam maseczkę SNAIL z Etude House, którą zamówiłam na ebay'u i właśnie w piątek wyjęłam przesyłkę ze skrzynki. Szła aż z Korei Południowej! Po około dwudziestu minutach zdjęłam płachtę i wklepałam resztę środka w skórę. Jeśli będziecie mieć do czynienia z tą maseczką, to polecam nakładać ją nad umywalką, bo jest aż tak mocno nasączona. Skład prawie widać na zdjęciu, jest dość długi, ale bogaty.
Samopoczucie poprawione niezaprzeczalnie, skóra na nogach gładka i jedwabista nawet drugiego dnia, a zawsze mam problem z suchością i aż białymi śladami. Włosy świeże i nawet dość dobrze wyglądające (jak na brak stylizatora i minimalną dawkę miłości), a twarz nawilżona i wszelkie niedoskonałości wyraźnie zmniejszone. Ostatnio spotkał mnie wysyp czerwonych kropek, a po maseczce i oczyszczaniu są dużo mniej widoczne. Jestem bardzo zadowolona z moich nowości! Polecam wszystkie produkty z czystym sumieniem :)
W sobotę dla dopełnienia naturalnej pielęgnacji użyłam tylko podkładu mineralnego od Anabelle Minerals. Mam wersję kryjącą, kolor Natural Fair. Od pierwszego użycia byłam zaskoczona, że daje efekt Photoshopa na twarzy. Też jest super! Wygląda naturalnie i nawet w takich temperaturach (prawie 30 stopni na Dolnym Śląsku) nie ciastkuje się i nie roluje. Nie używam pudru, to może też nie być bez znaczenia. Makijaż chyba też się pojawi prędzej lub później.
Włosy w sobotę rano - biedne fale 2a, ale chociaż fale :) |
Wpadajcie też na mojego Facebooka :)
Pianka jest super ! ;)
OdpowiedzUsuńWymiziałaś się na bogato! :D
OdpowiedzUsuńA Twoje włosy uwielbiam pod każdą postacią <3
Melduję się :) skład maseczki obejrzany i decyzja podjęta - kupuję :)
OdpowiedzUsuńjestem bardzo ciekawa, czy tak samo ją polubisz :D
Usuń