wtorek, 5 czerwca 2018

Wasze historie, czyli wyniki rozdania urodzinowego

Hej!


Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się zbudować moją małą bazę wiedzy o włosach, zwłaszcza o falach i współtworzyć tak cudowną społeczność na grupie Curly Girls Polska! Chciałabym też bardzo podziękować Wam za zgłoszenia do konkursu, dostałam ich aż 16! Wszystkie były jedyne w swoim rodzaju, kręcone, falowane, farbowane i naturalne, a nawet pojawił się rodzynek - Krzysiek, którego znajdziecie TUTAJ - też zasługuje na wspomnienie! Wiecie jakie ma teraz piękne fale?! Zobaczycie na końcu posta  :) Tymczasem ja i... WYNIKI!


Pewnie nie możecie się już doczekać wyników! To bardzo podobnie jak ja, bo też nie mogłam doczekać się konkursu i tego, jak będziecie się zgłaszać, ale teraz już wiem, że wybór nigdy nie będzie łatwy. Oczywiście wszyscy zawsze przy okazji rozstrzygnięć piszą, że było trudno itd., ale kurde! Naprawdę się nie spodziewałam aż tak ciężkiej roboty i dlatego oprócz zwycięskiej chciałabym Wam pokazać także trzy prace, które bardzo mnie urzekły, a w zasadzie opisać krócej historie Dziewczyn. Zwycięzca może być tylko jeden i wygrana praca w całości trafia na sam dół tego wpisu, podobnie jak Wam obiecałam :)

Wyróżnienia: 

Agnieszka


Ta historia włosowa zaczyna się od chęci szaleństwa, początkowo niewinnej zmiany naturalnego koloru mysi blond na burgund z szamponetki. Później szampon koloryzujący, farba, rozjaśniacz... Włosy Agnieszki przeszły sporo domowej koloryzacji, ale dzięki chęci posiadania pięknych włosów i pracy, którą włożyła w poszukiwanie idealnego środka na uzyskanie wymarzonego koloru, teraz ma naprawdę piękne, lśniące włosy, a do tego w rzadko spotykanym kolorze.
Gratuluję samozaparcia i pięknych efektów! Wyróżnienie Twojej historii to dla mnie cenna nauczka, że "chcieć to móc", a różne wymarzone kolory, nawet te rozjaśniane, to tylko kolejny sposób obok pielęgnacji do pełnego zadowolenia z własnej fryzury! Moja henna i te rudości, burgundy i czerwienie to moje kolory i zdecydowanie lepiej czuję się tak, niż w naturalnym kolorze, który uważam, że do mnie po prostu nie pasuje.


Klaudia


Swoją wypowiedź zaczęła od zdania: "Jak widzisz, mam prawdopodobnie statystycznie najbardziej niepopularne włosy na świecie :D suche, drutowate fale 2a w mysim kolorze." A  ja zupełnie nie mogę się z tym zgodzić, bo mysie fale 2a to zdecydowanie mój typ włosów! Może nie sztywne lub drutowate, ale jednak! Kolor i typ się zgadza!
Klaudia pokazując swoje zdjęcie stwierdziła, że to nie GHD i jest sporo rzeczy których można się przyczepić, ale dla mnie te fale to kwintesencja! Och jak ja Ci zazdroszczę takiej fryzury! Zdecydowane włosy, kręcące się od niemal samej góry! Po drodze do tego stanu oczywiście było trochę grzeszków - niezrozumienie PEH, koloryzacje i dekoloryzacje, a potem zapuszczenie swoich naturalnych włosów. Pierwszym przełomem u Klaudii okazał się plopping i glutek(!), a następnym wypracowane na własnych włosach i po wielu trudach poznanie PEH swoich włosów. To jest właśnie klucz - nikt za nas tego nie zrobi, a dobranie pielęgnacji robi zawsze największe efekty WOW :)
Klaudia - mam nadzieję że na trzecie urodziny bloga obie spełnimy już wszystkie swoje włosowe marzenia o długościach i falach, ale wiedz, że się z Tobą nie zgadzam! Twoje włosy już mają "to coś"! Naturalne wyglądają po prostu przepięknie i gdyby tylko moje takie chciały być... :D 
Wyróżnienie w pełni zasłużone i mam nadzieję, że stanie się dla Ciebie, ale i innych kolejną motywacją :)

Karolina

Zdecydowanie najdłuższa i najbardziej skomplikowana historia włosowa, jaka do mnie przyszła, należy do Karoliny. Najpierw walka z samą sobą, rodzicami i schematami, potem z chorobą i wypadaniem, a teraz nauka ujarzmiania chcących się falować włosów. 
Karolina jako nastolatka często miała włosy do pasa, zaintrygowała mnie też część o tym, że chcąc upiąć włosy na studniówkę musiała je obciąć o kilkanaście centymetrów, żeby sobie na nich nie siadać! Na studiach było gorzej, tu zaczęła się smutna część, której koniec na szczęście jest pomyślny! Gdy włosy odrastały po licznych kuracjach i przełomowej wcierce z kozieradki(!), okazało się, że odrastają kręcone, dokładnie takie, o jakich Karolina zawsze marzyła.
Potem blogosfera, jutub i przełom za przełomem - olejowanie, nawilżanie pod olej, a potem odkrycie własnych fal, które dotąd traktowane były jak puch. Potem CGP i kolejne triki - plopping, odżywka b/s i odgniatanie włosów odżywką (Ula, mowa o Twoim sposobie!).
Karolina, podobnie jak ja, nieraz nie zwraca uwagi na bałagan na głowie - "Nie daję się też zwariować. Dalej potrafię wyjść do ludzi z jednym wielkim chaosem na głowie. Nie panikuję kiedy moje włosy zmokną i nie lecę ich myć przy najbliższej okazji. Jeśli mycie wypada mi za 3 dni, to mi to nie przeszkadza. Chodzę z puchem. Czasem mam wrażenie, że w ten mój BHD mijają mnie kręconowłose z grupy, których nie znam i myślą sobie, że powinnam się zapisać na grupę CGP, a moje włosy stały by się ładniejsze :P" - tutaj pojawia się fragment, z którym się utożsamiam jako adminka. Ten mój ciągły lęk przed tym, że zostanę osądzona za moje słabe fale, a doradzam innym...
Karolina, dziękuję za tą historię! Fale to ciągła walka ze sobą i z włosami, życzę Ci samych GHD i zazdrosnych spojrzeń na włosy na ulicy!

A teraz pora na wygraną  - trafi ona do osoby, której przełomem było zaakceptowanie siebie, zrozumienie swoich włosów i ogólnych zasad ich pielęgnacji. 

Pierwsze i jednocześnie jedyne nagrodzone zestawem kosmetyków miejsce zajmuje...

...Patrycja!

Dziewczyna, która bała się, że jej włosowa historia "zaginie gdzieś pośród innych", ale jednak dostrzeżona przeze mnie.


"Pamiętam jak kilka lat temu moja kuzynka „wycieniowała” mi włosy. Kiedy spojrzałam w lustro, miałam ochotę płakać. Przez 2 lata chodziłam w związanych włosach, nie robiłam sobie zdjęć. Moje włosy były cięte warstwowo i wtedy po raz pierwszy zauważyłam, że lekko falują. I szczerze? Nienawidziłam tego! Nie dość, że wyglądałam jak paź, to dodatkowo włosy żyły swoim życiem.
I właśnie wtedy postanowiłam, że pora zacząć o nie dbać. 
Byłam w drugiej klasie gimnazjum, kiedy moje włosy zaczęły odrastać i nie wstydziłam się wyjścia w rozpuszczonych włosach, ale wciąż były krótkie, nijakie, końcówki się wywijały. I wtedy wpadłam na „genialny” pomysł. Kupiłam pierwszą w życiu prostownicę. Prostowałam włosy dzień w dzień. Bez środków termoochronnych, czasem wilgotne, nie używałam odżywek. Po 2 latach moje włosy były w opłakanym stanie. Suche, matowe, końce się łamały. 
Kiedy zaczęłam naukę w technikum postanowiłam, że odstawię prostownicę i zacznę dbać o włosy. Trafiłam na blog Anwen. Czytałam co niektóre artykuły, myślałam, że pielęgnacja włosów nie jest mi obca. Z perspektywy czasu wiem, że to co robiłam, nie można było nazwać „dbaniem” o włosy. Popełniałam wiele błędów. Stosowałam dzień w dzień szampony z SLSem, co każde mycie dawałam maskę proteinową, olejowałam suche włosy olejem kokosowym, silikonów używałam „litrami” byleby moje włosy zaczęły być proste, a tarłam je ręcznikiem. Niestety, kondycja włosów się nie poprawiła, więc ścięłam je na krótko i zaczęłam od nowa „pielęgnować”. 
Zaczęłam pić drożdże, pokrzywę, siemię lniane, olejować włosy czymś innym niż kokos oraz dodałam podkład pod olej, oczywiście szampon z mocnym detergentem dalej królował, a odżywki z silikonami to było coś…. :) 
2 lata temu zaszłam w ciążę i miałam czas na zgłębianie włosowej wiedzy. Tak też trafiłam na grupę o włosach. Zafascynowana Agnieszką i jej pięknymi, rudymi włosami zaczęłam walkę o moje włosy na poważnie. Zaczęłam od ułożenia planu pielęgnacyjnego, czytałam każdy post, który był na na tamtej grupie, przeczytałam pliki po kilka razy, aż w końcu kupiłam pierwsze kosmetyki PEHowe. Z grupy wyniosłam wiele, moje włosy zaczęły lepiej wyglądać.
Niestety, wciąż nie byłam z nich zadowolona. Puszyły się i to strasznie. Próbowałam dociążyć je na wszelkie możliwe sposoby. Czasem niestety wyglądały na tłuste, ponieważ zamarzyła mi się tafla, a żeby to osiągnąć używałam silikonów. 
Za wszelką cenę chciałam mieć gładkie, lejące się włosy jak Agnieszka. 
Jako zagorzała włosomaniaczka dołączyłam do grupy Curly Girls Polska, żeby chłonąć niczym gąbka więcej włosowej wiedzy. I to był strzał w dziesiątkę. Po postach dziewczyn zastanawiałam się, czy i ja nie jestem jedną z nich. I to chyba był przełom w mojej pielęgnacji. Zrobiłam zdjęcia jak włosy wyglądają przed, a jak po ploopingu i glutku. 
O jaka byłam szczęśliwa, kiedy na mojej głowie pojawiły się piękne fale. Przejrzałam wszystkie pliki i wtedy pojawiła się właśnie ona.. moje falowane guru. Shidless wyskoczyła mi niczym bogini i już nie chciałam mieć pięknej, gładkiej tafli na głowie, zamarzyły mi się fale jak u Ciebie. Moja pielęgnacja uległa zmianie. Odrzuciłam silikony, włączyłam glutka jako stylizator, podczas mycia towarzyszyła mi odżywka zamiast szamponu. I tak prezentowały się efekty na mojej głowie.
Moim hitem i przełomem okazał się syoss power men (chyba dobrze napisałam nazwę) i efekt był o wiele lepszy. Postanowiłam też spróbować metody fitagem (znowu nie pamiętam pisowni ☹), ale efekt mnie nie powalił. 
Jako, że moje włosy były zniszczone zdecydowałam się na skrócenie ich o ok. 10-15 cm i zauważyłam pogorszenie skrętu. Ale się nie poddaje! Każdego dnia walczę o piękne fale. 
Włosowe plany na przyszłość?: 
- chcę zacząć cassiować (póki co nieregularnie senesuje włosy), 
- chcę zapuścić włosy do jednej długości, aby potem ściąć je w litere U, 
- nauczyć się reanimacji włosów (z czym mam ogromny problem, bo każda taka próba kończy się mokrą włoszką), 
- zakupić dyfuzor i nauczyć się poprawnego korzystania z niego, 
- przejść całkowicie na cg (póki co zdarza mi się myć włosy szamponem), 
- zapuścić włosy do talii."

Historia Patrycji zaczyna się prawie jak moja - od znalezienia Agnieszki i mocnej inspiracji, tudzież motywacji do wzięcia się za własne włosy. Nie chodzi tutaj o zasłodzenie mnie "falowaną boginią", bo sama uważam ten tytuł za nadany na wyrost, ale o włosy. O pasję i samozaparcie. Glutek to też mój przełom, rok temu powstał TEN wpis - "Mocne włosy? Naturalnie!", gdzie zobaczycie moje pierwsze stylizacje fal właśnie glutkiem.

Patrycja, serdecznie Ci gratuluję - uzyskania wiedzy, zadowolenia z włosów, pięknych fal i wygrania zestawu kosmetyków! Napisz do mnie na adres shidless.home@gmail.com i podaj wszystkie dane do wysyłki (nr dla kuriera także), a będę mogła go do Ciebie wysłać :)
Mam nadzieję, że te kosmetyczne poprawki tekstu nie uraziły Cię :)

Na koniec bonus Rodzynek - Krzysiek! Jego fale zasługują na oglądanie :D



Teraz to już koniec wpisu. Podsumowanie zrobione, pora na świętowanie i obmyślanie kolejnych. Na razie szykujcie się na ględzenie o Stanach, bo już zaraz wyjeżdżam! :D

2 komentarze:

  1. Ogromnie gratuluję zwyciężczyni! Cudowne włosy i historia ♡ pozostałym dziewczynom także skladam gratulacje- już jesteście wygrane- macie piękne włosy!
    I niezmiernie mi przyjemnie, że ktoś korzysta z moich metod ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromna satysfakcja mieć swój wkład, co nie? :D
      Dzięki Ula za Twoje zaangażowanie i propagowanie miłości do fal! <3

      Usuń

Pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych oraz akceptujesz Politykę Prywatności.

Chętnie odpowiem na każde pytanie!

Polecany post

Szampon - jaki wybrać i jak go dobrać

Kompendium o skórze głowy Skoro wiele z Was nie stosuje metody CG (i ja w pełni rozumiem wskazania, które to wymuszają), a wszelkie pro...