czwartek, 31 stycznia 2019

Domowy niezbędnik - najważniejsze produkty w moim domu

Kiedy myślę o domowym niezbędniku, od razu przychodzi mi na myśl papier toaletowy... Zupełnie nie wiem, dlaczego tak jest, ale to chyba jedyna rzecz, której nie za bardzo mamy czym zastąpić. Nie chciałabym tutaj pisać o sprawach takiej rangi, ale od czegoś przecież ten wpis muszę zacząć! Możecie nie czytać, jeśli życie bez papieru toaletowego uważacie za łatwe, ale jeśli chcecie przeczytać o rzeczach według mnie niezbędnych do prowadzenia czystego domu (i życia), to zapraszam!


Specjalistyczna chemia nie jest niezbędna

Nie kupuję zbyt wielu środków chemicznych do domu, bo nie bardzo lubię nimi sprzątać. Płyn do mycia podłogi zawsze kojarzy mi się z przyklejającymi się kapciami, a ten do szyb ze smugami... Istnieje ocet, soda i kuchenne sposoby na sprzątanie, ale totalnie eko w tej kwestii też niestety nie jestem, dlatego tych kilka środków, które wam tutaj dzisiaj pokażę, to właśnie mój domowy Niezbędnik. (I pomińmy już tę wstawkę o papierze)...

Najważniejszy środek w domu - płyn do mycia naczyń


Pierwszy produkt z chemii domowej, z którym się nie rozstaję, to płyn do mycia naczyń. Od wielu lat moja mama używała właśnie tego, a ja po przejściu na swoje i po wypróbowaniu wielu firm i formuł podczas samodzielnego zmywania, doszłam do wniosku, że miała rację. Nawet inne wersje i zapachy tej konkretnej firmy nie są aż tak dobre. Uwaga - mój hitowy płyn do naczyń to: Morning Fresh. Żółta butelka z zielonym korkiem - absolutnie łatwy do znalezienia w każdym dużym sklepie, nawet drogerii. Sam design opakowania nie jest zbyt ciekawy, więc postanowiłam temu zaradzić, przelewając go do czegoś ładniejszego. O pojemniczku mówiłam już w haulu z IKEA (jeśli macie ochotę go zobaczyć, to na samym końcu wpisu pojawi się odnośnik). Tutaj na temat składu nie będę się rozwodzić, bo w kwestii mycia naczyń sprawdza się bez zarzutu, a moim dłoniom też nie szkodzi, więc nie mam tej potrzeby. 

żółto zielona butelka, morning fresh, pojemniczek z pompką

Mimo że to płyn do mycia naczyń, to nie służy mi tylko do nich. Dolewam go do wody, w której moczę mopa, no i okna też najlepiej mi domywa. Jest to zdecydowanie wielofunkcyjny produkt.

Pewnie są takie osoby, które bez płynu do naczyń też potrafią się obejść, ja do nich nie należę, dlatego chciałam wam przedstawić mój ulubiony produkt z tej kategorii. Może jeszcze na niego nie trafiliście i nie wiecie, że coś może być tak dobre - wydajne, odtłuszczające i o przyjemnym zapachu

Drugim moim produktem też jest płyn. Tym razem taki, bez którego nawet ja mogłabym się obejść.  Czasem nawet go nie używam, jeśli chodzi o ręczniki, choć dylemat - piękny zapach czy przyjemna szorstkość - zawsze mi towarzyszy. Pewnie teraz już wiecie, jaki to środek - jest to płyn do płukania tkanin, taki wiecie, zapachowy z kategorii zmiękczających

Najlepszy płyn do płukania


Moim hitem od wielu lat, kiedy tylko sama wybierałam sobie płyn do płukania, jest niezmiennie Lenor Sensitive, biały podstawowy płyn z bobasem na etykiecie. Zapach jest bardzo delikatny, nieuciążliwy, a jednocześnie bardzo świeży. Uwielbiam wchodzić do mieszkania, w którym suszy się pranie wypłukane w płynie o właśnie takim zapachu. Przeżyłam już kilka wpadek związanych z niewłaściwym doborem aromatu płynu do płukania, w większości były to nietrafione wybory mojej mamy. Ona chyba nie ma swojego ulubionego zapachu, a płyny kupuje w markecie. Nie jest to nic złego, ja jak znajdę mój Lenor na promocji, to też biorę go w markecie, ale trzymam się tego konkretnego i nie lubię eksperymentować. Jak dziś pamiętam sytuację, chodziłam wtedy chyba jeszcze do gimnazjum, że mama zmieniła płyn. Zrobiła pranie, a ja rano zwinęłam coś z suszarki i poleciałam do szkoły. Pamiętam jak dziś, że cały WF czułam jakieś kwiatki. Zapach dosłownie nie dawał mi żyć. Wiecie co się okazało? Pachniały tak TYLKO moje skarpetki! A ja czułam kwiatki przez całą lekcję... No coś niesamowitego...

tenor sensitive, tenor scent inspired by nature, deep sea minerals

Ostatnio wbrew upodobaniom i niechęci do zmian, skusiłam się na promocji w Rossmannie na nowość. Przeczytałam opinie w aplikacji i postanowiłam zaryzykować. Całe opakowanie, ale też zapach jest bardzo podobny do mojego ulubionego - łagodny i świeży, ale ma w sobie jeszcze coś ciekawszego. To nowa seria i bardziej luksusowe wydanie, a aromat podobno inspirowany minerałami z morza - sama osobiście ciągle nie rozumiem, jak mogą pachnieć minerały. Do prania o takim zapachu w ogóle nie mam zastrzeżeń. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie też fakt, że wystarczy już pół nakrętki, a woń jest intensywna! To znaczy że jest nawet bardziej wydajny od klasycznego sensitive. Zobaczymy, może pojawi się nowy ulubieniec...
Wiem, że isnieją też inne zastosowania płynu do płukania tkanin, podobno najlepiej sprawdza się na zmechaconych włosach lalek Barbie, ale ja używam akurat tego płynu tylko i wyłącznie zgodnie z zaleceniami producenta.

Facelle Aloe - nie tylko płyn do higieny intymnej 


Ostatni już płyn, o jakim chcę wam powiedzieć, ale również bardzo, bardzo wielozadaniowy, a w dodatku ulubiony od, mam wrażenie, wieków, jest mój płyn do higieny intymnej. O jego zastosowaniu do higieny intymnej tylko i wyłącznie mówi producent, ja natomiast używam go także jako - banalnie - żel do mycia ciała, mnie banalnie, ale z wielką premedytacją - żel do mycia twarzy i zmywania makijażu wraz z tonikiem w jednym, czasami szampon do włosów, a jeszcze kiedy indziej, jak mogłam i miałam warunki, płyn do kąpieli. Wszystkie te zastosowania kręcą się oczywiście tylko i wyłącznie wśród jednego tematu - pielęgnacji ciała i włosów. Nie widzę potrzeby stosowania go do sprzątania, poza tym jego moc myjąca nie jest zbyt duża i chyba głównie dzięki temu, jako produkt do ciała, jest niezastąpiony. 

biała butelka z zieloną nakrętką

Możecie sobie pomyśleć, że znalazł się tutaj przypadkowo, bo zasadzie nie jest to taki stricte domowy produkt niezbędny, ale jak nie mam go w domu, to panikuję i nie wiem, czym się umyć. Dodatkowo ostatnia innowacja po prostu mnie zachwyciła i teraz to już jest podwójny ideał. Producent zdecydował się zmniejszyć otwór dozujący i to jest po prostu hit! W końcu nie wylewa się go za dużo, będzie starczał na dłużej i ilość pobranego produktu będzie dużo mniej przypadkowa.

otwór w starej butelce jest znacznie większy niż w nowej
Prawy Facelle jest nowy, widać znaczną różnicę w wielkości otworków, mam nadzieję, że to nie wada fabryczna, a calowa zmiana wielkości na stałe - innowacja poprawiająca życie

Najlepszy sposób na mycie okien bez smug


Żeby miłym i przydatnym akcentem zakończyć ten wpis, sprzedam wam mój patent na mycie okien. Już wiecie, że robię to z płynem do mycia naczyń, ale nie wiecie jak dokładnie się za to zabieram. Według mnie najlepszy sposób na umycie okna, to najpierw staranne domycie wszystkich powierzchni gąbką lub ściereczką namoczoną w wodzie z płynem do mycia naczyń, a później przetarcie samą wodą i ściereczką do czysta, żeby już nie pojawiała się piana. Na samym końcu nabieramy trochę więcej wody na ściereczkę i ściągamy to wszystko ściągaczką

płyn facelle, lenor do płukania, pojemniczek z płynem do naczyń, ściągaczka

Nie wymaga to od nas żadnego polerowania, używania aerozoli, które i tak lądują wszędzie indziej niż na szybie, ogranicza do minimum powstawanie smug, a ręcznika papierowego potrzebujemy tylko do przetarcia okolic przy ramie. Ja jestem w tym sposobie zakochana i nie zamierzam zamieniać go na inny, a już totalnie nie wyobrażam sobie powrotu do płynu do mycia okien. Nawet lustra w domu myję w ten sposób. Ściągaczka jest moim niesamowitym pomocnikiem, jeśli chodzi o mycie okien, luster, czy kabiny prysznicowej i kafelek w łazience. Czy wiecie o ile dłużej łazienka sprawia wrażenie czystej, jeżeli po każdym prysznicu lub kąpieli, wytrzemy po sobie wodę? Dla mnie to było nie do pomyślenia, zwłaszcza gdy we Wrocławiu jest bardzo twarda i zakamieniona woda. Dzięki używaniu ściągaczki, zmywanie kamienia w łazience ogranicza się tylko do delikatnego przetarcia wszystkiego, zamiast zapamiętałego szorowania. Przeszłam przez kilka typów ściągaczek - plastikowe, gumowe, łączone, z metalowym uchwytem gumy lub nawet myjkę do okien Karchera! Ale najlepsza ściągaczka do okien to ta za 2 zł z IKEA. Naprawdę. Znajdziecie i ją i pojemniczek w moim haulu z IKEA we vlogu poświątecznym o mieszkaniu. Poniżej :)



Dziękuję, że przebrnęliście przez wpis. Podzielcie się produktami, bez których panikujecie i dajcie znać, czy znacie moje hity :)


6 komentarzy:

  1. Fajnie mieć taki swój niezbędnik w domu. Ja nie mam takich produktów stałych u siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od kiedy mam jeden produkt do naczyń i do płukania, to czuję się bezpieczniej :D

      Usuń
  2. Facelle to i moj plyn do wszystkiego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj byłoby bardzo ciężko, gdyby go zabrakło w sklepach!

      Usuń
  3. Mi pierwsze co przyszło na myśl to chusteczki higieniczne(wieczny katar sienny) i papier toaletowy właśnie:D Płynów do płukania tkanin nie używam w ogole, nie mogę znieść ich intensywnego zapachu:(
    Ściągaczka odmieniła i moje życie:) Na początku jak zmieniłam miejsce zamieszkania i z miękkiej wody trafiłam na bardzo twardą myślałam, że oszaleje z kamieniem na szybie od prysznica. Męczyłam się kilkanaście tygodni aż gdzieś nie przeczytałam o ściągaczce- i żałowałam, że wcześniej na to nie wpadłam. Bardzo ułatwia sprawę i od razu zmienił się oczywiście sposób mycia lustra i okien:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie hit ostatnich lat, rewolucja w prowadzeniu domu :)
      Próbowałaś tej wersji Sensitive z Lenora właśnie? To podobno opcja dla dzieci, ja bardzo lubię ten zapach.

      Usuń

Pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych oraz akceptujesz Politykę Prywatności.

Chętnie odpowiem na każde pytanie!

Polecany post

Szampon - jaki wybrać i jak go dobrać

Kompendium o skórze głowy Skoro wiele z Was nie stosuje metody CG (i ja w pełni rozumiem wskazania, które to wymuszają), a wszelkie pro...