tag:blogger.com,1999:blog-15145189245156346302024-03-23T10:38:44.340+01:00Shidless | po prostu bez kituPielęgnacja falowanych włosów, dokładna analiza składów i to, co musisz na ten temat wiedzieć. Miłośnicy podróży także znajdą tu coś dla siebie.
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.comBlogger105125tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-63765204101041013282022-08-17T13:10:00.005+02:002022-08-23T22:41:37.683+02:00Jak wyglądały moje dwa porody w odstępie 565 dni<h2 style="text-align: left;">Śmiech przez łzy, nocne spacery i „no jednak zabłądziliśmy”</h2><p style="text-align: justify;">Historia mojego pierwszego porodu nie jest niezwykła. Urodziłam córkę wywalczonymi siłami natury w szpitalu powiatowym w Oleśnicy. To była naprawdę zimowa niedziela. Mróz około 10 stopni poniżej zera, 24 stycznia, a w samej Oleśnicy padał śnieg! Nie udało mi się z tym śniegiem na ślub, to udało się na poród. W domu na wpół trzeźwo myśląca założyłam na siebie na szybko letnią sukienkę, z której zrobiłam długą spódnicę, polar, kurtkę i kozaki a'la emu. Oczywiście nogi miałam gołe, bo co bym mogła założyć? Wody sączyły się nie jakoś obficie, ale skąd bym mogła wiedzieć, czy zaraz nie chlusną?! Mąż położył mi podkład higieniczny na siedzeniu, ja otworzyłam już paczkę poporodowych i tak uzbrojeni wsiedliśmy do auta. Jeszcze mi się oberwało! Bo „przeze mnie” poszliśmy spać tak późno i nie mieliśmy siły wstać. Mąż przeciągał wyjście z domu, jak tylko mógł, a ja zajmowałam się sobą w łazience. W końcu go wywołałam, zabraliśmy spakowaną walizkę, plecak z dokumentami i wodą do picia, i w drogę, hen w nieznane. Oj, jakże to był zły pomysł, że jechaliśmy w nieznane... Pod szpital dojechaliśmy bez żadnych problemów, jakieś 40 minut maksymalnie nam to zajęło. Ale... gdzie by tu zaparkować i gdzie iść?! Strzałki dookoła szpitala prowadziły w coraz to inne miejsca, sytuacja COVIDowa wymusiła inny system. Wszystkie drzwi zamknięte, nikoguśko na zewnątrz, ciemno, środek nocy, więc pospacerowaliśmy jeszcze z 15 minut w padającym śniegu, ze skurczami i walizką. Mnie skurcze cisną coraz bardziej, mąż się wkurza, bo strzałki tam, to i my tam, a tam zamknięte na 3 spusty. Mała się pcha na świat, co skurcz to bardziej mi mokro, po nogach pizga, po twarzy pizga, no wcale mi nie do śmiechu. Aż w końcu oświeceni kierujemy się do głównego wejścia i pierwsze co robi pani dyżurna, to wręczenie nam formularzy COVIDowych, urwanie rączki od mojej ogromnej walizy i wygonienie męża do samochodu. Potem jadę tą windą, nikogo nie ma, targam walizę i... więcej niżej. A ja wyobrażam sobie teraz tę sytuację i to się świetnie nadaje do czarnej komedii. Żałuję, że nie umiem tego tak dobrze opisać, popracuję nad tym!</p><div style="text-align: left;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_KRVmow1_KLjKc3pMHz6OZj-5q5dsigjusLhz6BzQIg4XsvabhrY7xwapvS9CcNjbQE0peYGBHo_w3ulWp6u6MeA9KDqLgA2OcPHJ3GroGP3v5AQzs7xPZT0NGMd7hfdJADBP-233VPN8Oc0-idWWLdEHOy5i2sZQWHE8aXlmwUesua4670-ZZJISxw/s6912/6BA338ED-DD8D-445B-B889-47DAFA563F9A.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="3456" data-original-width="6912" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_KRVmow1_KLjKc3pMHz6OZj-5q5dsigjusLhz6BzQIg4XsvabhrY7xwapvS9CcNjbQE0peYGBHo_w3ulWp6u6MeA9KDqLgA2OcPHJ3GroGP3v5AQzs7xPZT0NGMd7hfdJADBP-233VPN8Oc0-idWWLdEHOy5i2sZQWHE8aXlmwUesua4670-ZZJISxw/s16000/6BA338ED-DD8D-445B-B889-47DAFA563F9A.png" /></a></div><div style="text-align: left;"><br /></div><h2>Jak zaczynał się pierwszy poród i skurcze przepowiadające</h2><div>Teraz suche fakty, opis całej sytuacji dzień po porodzie. Najlepiej pokazuje ramy czasowe i że poszło w miarę szybko. O komplikacjach nieco niżej.</div><p style="text-align: justify;">Żeby zawrzeć wszystkie niezbędne fakty o moim przypadku, musimy cofnąć się do dnia dziadka - piątku 22.01.21 r. który to cały obfitował w skurcze przepowiadające. Nie były to całkowicie bezbolesne, maksymalnie 30-sekundowe i rytmiczne skurcze macicy, a takie dość mocne skurcze miesiączkowe. Trwały i po 3 minuty z wyraźnym szczytem i po 1:30, miały różne odstępy, ale też były regularne. Nie były jednak na tyle silne i nie towarzyszyły im inne objawy, żeby już jechać do szpitala. Choć niepokoiły mnie lekko słabsze ruchy dziecka. Kiedy już malutka zaczęła się ruszać „po swojemu”, byłam spokojna. Posprzątałam w mieszkaniu, byliśmy na spacerze, dzień jak co dzień. Jakoś nawet się zdrzemnęłam do soboty nad ranem - wtedy tak samo jak dzień wcześniej około 5:30 zaczęły się skurcze przepowiadające. Były podobne, więc też za bardzo się nie przejęłam, choć musiał mi odejść czop śluzowy, bo znalazłam sporo brunatnej wydzieliny, która kontynuowała brudzenie przez cały dzień. Akcja skurczowa minęła około 16, czyli dużo wcześniej niż w piątek i przespałam całe popołudnie. Później oglądaliśmy serial, jedliśmy obiad i na koniec - zagraliśmy w grę. Włączyliśmy sobie<i> Just Dance Now</i> na telewizorze i wytańczyliśmy 4 darmowe piosenki na dwa telefony, gdzie w jednej zdobyłam poziom legendarny! Czaicie? Po skurczach przepowiadających i na 2 dni przed terminem, no YOLO. Poszliśmy spać po prysznicu około 2 czy 3 nad ranem... A o 3:45 obudził mnie mocniejszy skurcz i uczucie napierania. Niespodzianka! Zaczęły odchodzić wody! Były różowawe, podbiegały krwią i jeszcze te skurcze... Uruchomiły się też o wiele mocniej w okolicy krzyża i wiedziałam, że nie ma na co czekać, choć koleżanki mówiły, że akcje przepowiadające miały na długo przed porodem. Skurcze bolesne i narastające miałam od razu co 3-5 minut, plus te wody, więc prawie od razu pojechaliśmy do szpitala. Najpierw jeszcze spędziłam trochę czasu na toalecie. Nie wiem ile z tego to sprawa nerwów, a ile naturalnego oczyszczania się organizmu. Poczytałam na <i>Rodzić po ludzku</i>, kiedy jechać do szpitala, trzy razy o odpływających wodach i skurczach i upewniłam się, że nie panikuję. W każdym razie około 4:45 ruszyliśmy spakowani do auta, a o 5:25 wypełniałam już ankietę na COVID w szpitalu. Potem izba przyjęć, KTG, formalności... Myślałam, że nie zejdę z tej kozetki nigdy, na z pół godziny mnie tam przypięli, wody się cały czas sączyły, a ja dostałam już naprawdę silnych bóli, że aż pytałam, czy muszę leżeć... A w tym czasie pielęgniarka wypełniała papiery, które potem wszystkie musiałam podpisać. I oczywiście zrobiła błąd w nazwisku. Potem badanie ginekologiczne i USG w drugim gabinecie - rozwarcie 6 cm, mnóstwo wód dookoła, maluszek na USG około 3 kg. Zostałam wysłana od razu na porodówkę i kazali mi wołać męża - zaprowadzili mnie tam i jakimś dziwnym trafem była już prawie 7, a on cały czas siedział w aucie. Przypominam - w zimie i przy 10-stopniowym mrozie. Chociaż miał koc! Naszą położną była pani Ewelina, z którą podczas porodu nie za bardzo zdążyłam pogadać, bo byłam skupiona na bólu. Próbowała doradzać nam ćwiczenia na piłce, na którą jak tylko usiadłam, poczułam, że to błąd, bo chyba rozwierająca się szyjka, i wszystko inne, sprawiała wrażenie, że już na czymś siedzę. Więc po wskazaniu, że powinnam być podpięta do KTG, pozostały czas spędziłam już na łóżku porodowym. Wiem jeszcze, że podczas któregoś partego też się wysikałam, bo druga położna niechętnie to przyznała podczas badania. Reszta wspomnień, aż do 10:18 to apogeum, symfonia alarmu z KTG przeplatana moim oddychaniem i zawodzeniem. A później wyszedł ten malutki szkrab na świat i już płakał, żeby się z nami przywitać.</p><h2 style="text-align: left;">To jak w końcu było z tym porodem? Jak wyglądał mój poród dokładnie?</h2><div style="text-align: justify;">Opis z akapitu wyżej jest dość trafny, bo rzeczywiście pamiętam to jako symfonię alarmu z KTG. To dziadostwo cały czas wyło. I ja, i mąż musieliśmy dociskać elektrody do brzucha, żeby było słychać serce dziecka, a moje możliwości ruchowe zostały ograniczone do minimum. I z perspektywy czasu tak to właśnie wyglądało. Bardzo mało pamiętam z tamtego porodu. Dosłownie byłam tak skupiona na bólu i czasie od skurczu do skurczu, że musiałam wyglądać na półprzytomną. Mąż był przerażony, ja obolała, bezsilna i w końcu płacząca. No ale, od początku!</div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Wypełnianie papierów spod KTG na izbie przyjęć już pominę, przejdę od razu do pani lekarki, na którą musiałam trochę poczekać, bo akurat spała. Choć udało mi się, bo niedługo po mnie przyszła kolejna dziewczyna i nasiedziała się w poczekalni zdecydowanie dłużej. Przed badaniem byłam ostatni raz na siku, nawet zmieniłam sobie podkład, z którego już wyciekało. Swoją drogą - mega chłonne to ustrojstwo! Zrobiłam to raczej niepotrzebnie, bo potem pani lekarka oczywiście kazała mi się rozebrać. Przy badaniu wody, potem USG i wody, potem na salę porodów i spoko. Ale moment! Za chwilę okazało się, że to jednak nie tu i jeszcze przenosiny na koniec korytarza. Przyszła nasza położna Ewelina, chyba akurat rozpoczęła pracę o 7 i się zaczęło. Choć najpierw jeszcze zapytała, czy nie chcę lewatywy.</div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Metodami, jakie stosowaliśmy, były pozycje kolankowo-łokciowe i trochę bardziej pionowe na łóżku porodowym. Proponowano mi gaz, ale skurcze tak dawały mi się we znaki, że „nie miałam czasu” go wdychać. Główka źle się wstawiała, przez co ból, czynności skurczowe i przechodzenie przez kanał rodny trwały o wiele dłużej niż by mogły. W końcu na porodówkę wezwane zostały dodatkowe osoby z personelu, starsza położna, a nawet lekarz, który już pytał mnie o zgodę na zastosowanie vacuum. Starsza położna już zdążyła naciąć krocze po krótkim komunikacie „nacinamy krocze”, a mnie zostawili taką rozkraczoną, otumanioną i przerażoną prawie samą sobie, bo decyzje padały gdzieś obok. Dobrze, że był przy mnie mąż. Dosłownie w ostatniej chwili przed sięgnięciem po vacuum, na co ja nie zgodziłam się od razu, tylko skierowałam na niego swój błagalny wzrok, zaproponował, żeby podnieść mi oparcie łóżka porodowego wyżej, żeby pomogła nam grawitacja. I rzeczywiście. Ze 2-3 parte skurcze później udało się wydostać maluszka całkowicie naturalnie. Choć tętno zanikało i każda chwila była już cenna, a mała przez to dostała 8 punktów w pierwszej minucie życia, to uniknęliśmy wszystkich komplikacji związanych z próżnociągiem. A punkty już potem były i tak na maksa.Największe niedogodności spotkały mnie przez szycie nacięcia. Nie wiem, czy było zrobione ciaśniej niż trzeba, czy przez to, że nacięte zostały różne warstwy, to bardzo długo odczuwałam mocno bolesne ciągniecie i pieczenie w tej okolicy. Ulga przyszła dopiero po 2 tygodniach, gdy położna jednak wycięła mi rozpuszczalne szwy. Dlatego polecam Wam, jeśli się męczycie, zdejmijcie szwy wcześniej, jeszcze zanim się rozpuszczą, jeśli nie macie przeciwwskazań, a czujecie duży dyskomfort.</div><div><br /></div><h2 style="text-align: left;">Czy drugi poród jest łatwiejszy?</h2><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Drugi poród też mam już za sobą. Tak, tyle czasu zbierałam się do skończenia tego postu, że aż zdążyłam urodzić drugi raz. Wybrałam szpital w mniejszej miejscowości, dalej od Wrocławia, a bliżej mojej obecnej lokalizacji. Ale porównam Wam te szpitale krótko i chętnie przedstawię plusy i minusy z mojej perspektywy już na samym końcu.</div><div><div style="text-align: justify;">Tym razem sytuacja mnie zaskoczyła. 12.08, też w piątek, a żeby było śmieszniej, w urodziny mojego taty i dziadka dziewczynek, około 17 zaczęłam czuć ból brzucha. Później doszłam już do wniosku, że może to skurcze przepowiadające, w końcu został już tylko tydzień do terminu. Spakowałam wszystkie potrzebne wyniki badań i kartę ciąży na „w razie wu” do plecaka i pojechaliśmy na urodzinową kolację do restauracji. Skurcze były nieregularne i niezbyt mocne, co 10 i nawet 16 minut, nie trwały długo. Zjedliśmy i wróciliśmy do domu, podczas jazdy autem miałam z pół godziny przerwy, myślałam, że wszystko się rozwieje. Dopakowałam walizkę i postanowiłam się położyć, żeby już odpocząć, bo skurcze wróciły, a nie chciałam ich pogłębiać. Niestety, nie udało się. Około 23 bolało już coraz mocniej, a po północy skurcze były już co 4-5 minut i czułam je znowu w okolicy krzyża. Choć z tej strony mnie trochę oszczędziły, bo bóle krzyżowe za pierwszym razem miałam o wiele mocniejsze. Około 1 postanowiłam iść pod prysznic, ale najpierw okazało się, że muszę też do łazienki. Na bieliźnie znalazłam tym razem krwawe ślady. To był dla mnie jasny sygnał, że już pora myśleć o szpitalu, choć skurcze co 2-3 minuty nie pozostawiały wątpliwości. Na izbie przyjęć przestałam mierzyć ich częstotliwość, było chyba 11 po 2 w nocy. Gdy w końcu położna zeszła po mnie na SOR, zabrała od razu mnie i męża, który jeszcze poleciał po walizkę do auta. Pojechaliśmy windą na 3 piętro, a na górze zbadała mi 4-5 cm rozwarcia i podpięła pod KTG. Bolało, ale znośniej. Wypełnialiśmy wszystkie papiery, dostałam koszulę szpitalną i razem z mężem poszliśmy do wolnej sali chorych, gdzie czekaliśmy na dalszy rozwój wypadków. Skurcze dość mocno mi doskwierały, bo były już częste, ale na stojąco i chodząc, starałam się sprowadzać małą niżej. Wzięłam prysznic, przebrałam się i jakoś trwaliśmy w tych skurczach. W pewnym momencie powiedziałam do męża, że już nie daję rady więcej na stojąco i poszliśmy do sali porodowej. Było już chyba 7 czy 8 cm rozwarcia, pewnie około 4 w nocy i już nie wracaliśmy do naszej sali, bo stwierdziłam, że nie mam na to siły. Jeszcze próbowałam różnych pozycji tam, ale uginanie nóg w kolanach i kręcenie miednicą nie było zbyt relaksujące. A może trzeba było wtedy poprosić o piłkę! No cóż, za późno. Na ostatnie chwile (które tak naprawdę były raczej godzinami, ale nie zrobiłam dokładnych notatek, wybaczcie!) weszłam już na to łóżko porodowe. Kombinowaliśmy z wysokością oparcia, przez pewien czas byłam też na lewym boku, żeby kość ogonowa nie blokowała schodzenia główki (swoją drogą fajna sugestia położnej, choć nie było mi zbyt wygodnie). Miałam do wdychania gaz podczas skurczów, ale, szczerze mówiąc, nie widzę różnicy z jego zastosowania. Mąż podawał mi ustnik na 4-5 wdechów, może to za mało, żeby coś poczuć, a może akurat, żeby nie zemdliło. Wiem, że na pewno pozwoliło mi to głębiej oddychać w czasie samego skurczu, więc ma to jakieś plusy. Niebawem przyszły parte lub jak to położna nazwała „popierające”, więc odwróciłam się już na plecy i tak spędziłam resztę czasu. Od początku lekko krwawiłam z szyjki, a w końcu podczas porodu główki ostatni jej fragment mi pękł, bo rozwarcie jakoś tak uparcie nie szło na całość, więc jestem zeszyta i wewnątrz i na zewnątrz.</div><div style="text-align: left;"><br /></div><h2 style="text-align: left;">Drugi poród wcale nie był łatwiejszy</h2><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Sam czas na fotelu wspominam źle, bo co tu dużo pisać. Bolało. W ogóle że wspominam to już jakiś sukces. Albo i nie w sumie, bo w porównaniu z pierwszym razem to teraz wypada bólowo gorzej. Cały czas byłam świadoma, między skurczami uspokajałam oddech, zadawałam mnóstwo pytań położnej (czy cokolwiek możemy zrobić, żeby to przyspieszyć, żeby ta szyjka się szybciej rozwarła, żeby ta główka już zeszła nam w dół i czy wszystko ok, bo poprzednio główka była źle ułożona… I okazało się dopiero już podczas rodzenia, że faktycznie była wstawiona szerszą częścią i szło przez to ciężej!!! - tzw. położenie potyliczne), ale czekałyśmy, trochę parłam żeby pomóc. O 6 pękł mi samoistnie pęcherz płodowy i wylały się czyste wody. Śmieszne uczucie, chlusnęło na podłogę, czułam ciepło, ale niestety nie widziałam. Mała była dobrze dotleniona i tętno jej nie zanikało, bardzo duży plus, więc nikt nigdzie się nie spieszył. Oprócz mnie rzecz jasna. Chyba nie umiem tego bólu i wrażeń dokładnie opisać. Nie trwało to bardzo długo, ale przyszedł taki czas, że każdy kolejny skurcz to było już przepełnienie wiadra goryczy, chwila ulgi i znowu coraz gorzej i dłużej. Uważam, że mam wysoki próg bólu, ale już tylko chciałam, żeby to się skończyło. No i w końcu położna stwierdziła, że krocze się zaczyna napinać i główka w końcu schodzi. Wtedy jeszcze tego nie czułam, ale za dwa skurcze już tak. Położna lekko pomagała, gdy na skurczu masowała szyjkę macicy. Miałam wrażenie, że skurcz jest mocniejszy i łatwiej mi przeć. Wtedy zaczęło dziać się najciekawsze. Bo było faktycznie tak, jak to opisują na <i>rodzić po ludzku</i>, czyli parcie takie, jak na kupę. Główka tak rozciąga pochwę, że przygniata odbytnicę i czuć ją jednocześnie w obu miejscach. No i niestety, sama idzie jakby za wolno i aż chce się ją wypychać. (Słyszałam, że coraz popularniejsze jest, aby „gasić świeczki” i nie przeć, ale jeśli Was to ciekawi, to poczytajcie gdzie indziej). Mocne parcie zaczęło się koło 7 i akurat nadeszła zmiana położnych. Pani Renia, która do tej pory mnie prowadziła, powiedziała „chodź Bożenka, będziesz rodzić” i druga pani położna założyła fartuch, rękawiczki i jakby nigdy nic podeszła do mnie. Podczas zmiany mieliśmy tam z 5 osób publiczności. Ale nie przeszkadzało mi to, podobnie jak w Oleśnicy. Czasami nie liczy się nic. No i z panią Bożenką szło jakoś lepiej, no ale właśnie zaczęła się druga faza porodu. Na niby pełnym rozwarciu dostałam też kroplówkę z oksytocyną, żeby wzmocnić skurcze i przyspieszyć sytuację. Już było blisko, więc zaczęła mi wkładać do pochwy obie ręce w poszukiwaniu główki. Wtedy też próbowała tę szyjkę z niej zsunąć, ale niestety szyjka była naciągnięta i pękła. Pani Bożenka poradziła lekko się wygiąć, brodę ciągnąć do mostka, a miednicę w górę, oddychać i naprawdę szło lepiej i miałam wrażenie, że mała przesuwa się szybciej. W pewnej chwili skurcze były tak mocne i bolesne, że aż nie miałam siły przeć i chciałam wewnętrznie stamtąd uciec. Wyobraźcie sobie, że aż na tym fotelu podjechałam wyżej o kilka cm. Dopiero położna znowu kazała mi nie uciekać, wypchnąć miednicę w jej stronę, mocno wypychać jej palce i tak pokazała się główka. Skurcze były długie i musiałam przeć po kilka razy na jednym, aż do utraty tchu, powietrza, siły. Raz nawet zakręciło mi się w głowie, co mocno mnie przestraszyło. Głupio byłoby tak zemdleć w środku akcji. Na tym końcowym etapie już wcale nie wdychałam gazu. No i jak wyszła główka, co niestety wymagało jeszcze przerwy na oddech i taka utknięta dawała mocne wrażenia rozrywkowe, to chwila moment i cała kruszynka o 7:10 była z nami. A potem tylko ostatni raz, po przecięciu pępowiny, gdy już mała leżała na mnie i zrobiła szybki sik na mamusię, wyparłam łożysko. Wyszło ładnie całe, więc żadnego łyżeczkowania nie potrzebowałam. Przez krwawienie z szyjki małą zabrali ze mnie dość szybko i tatuś poszedł z nią na wycieranie, mierzenie i ważenie. </div><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ogólnie mąż tym razem podawał mi nie tylko wodę, ale też znieczulenie. Znowu nie czułam się dobrze z dotykiem, więc tak naprawdę sama nie wiem, jak on czuł się, będąc cały czas ze mną tym razem. Widziałam, że przysypiał na krzesełku, bo też miał nockę i chociaż nic go nie bolało. A później przeciął pępowinę. I w sumie tym razem jego rola jakoś tak zeszła na drugi plan, ale jestem mu wdzięczna, że był. Po prostu. Sama świadomość podtrzymywała mnie na duchu.</div><div style="text-align: left;"><br /></div><h2 style="text-align: left;">Czy najgorsze w porodzie jest to co po porodzie?</h2><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: justify;">No a mnie zaczęli wtedy szyć. Takie wrażenia to tylko w horrorach. Bo skoro szyjka pękła, to trzeba było wzierników, lamp, więcej igieł i sprzętu. Samego szycia było też więcej, bo lekarz miał cieńszą nitkę, która chyba puściła na którymś szwie i poprawiał grubszą. No czarna komedia. Ale to pół biedy, bo ze znieczuleniem. Potem było szycie skóry na żywca. No cóż, nie wiem, co było gorsze, czy poród główki, czy to szycie. Czułam każde ostre wbicie, przeciąganie nitki i kolejne wbicie. Niby 3 szwy, a taki scenariusz 6 razy. I te super słowa lekarza „niech pani podziękuje córce”.</div><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Przez to, że w sali porodowej nie mieliśmy kangurowania, na salę chorych położne zawiozły mnie na łóżku transportowym. Chyba jakieś procedury bezpieczeństwa, żebym nie zemdlała po drodze. Malutka już ubrana przyjechała zaraz potem i praktycznie od razu przystawiła się do piersi. Ssała ponad 40 minut, podczas których zdążyliśmy pogadać z dziadkami i chyba zasnęła. Więc kangurowania nie było. Takie z 10 minut na mnie od razu po wyjęciu z brzucha. Na tatusiu wcale. Co jest dużą różnicą w porównaniu z Oleśnicą, jeśli komuś bardzo na tym zależy. Pod tym względem w Oleśnicy mieliśmy luksus chyba z 2 godzin z noworodkiem sam na sam. No ale mąż nie mógł być z nami nigdzie indziej i potem bez odwiedzin. Po kangurowaniu w Oleśnicy poszedł ze mną pod prysznic i pomógł się ogarnąć. Tutaj pod prysznicem byłam dopiero jak przyjechał do mnie drugi raz po około 8h. Wcześniej kręciło mi się w głowie i nie miałam siły wstać. Pierwszy raz poszłam się wysikać około 13.</div><div style="text-align: justify;">No i nie, w tytule tego fragmentu wcale nie miałam na myśli, że wychowanie i obsługa noworodka jest o wiele bardziej wymagające i „bolesne” niż sam poród. Tak się umówmy.</div><div style="text-align: left;"><br /></div><h2 style="text-align: left;">Różnice między pierwszym a drugim porodem w kontekście szpitala</h2><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tym razem nie byłam na szkole rodzenia, nie masowałam krocza, nie smarowałam brzucha, a wszystko było bardzo podobnie. Choć ciało już lepiej wiedziało o co chodzi, ja miałam więcej sił i trzeźwość umysłu. Mogę powiedzieć, że tym razem urodziłam ŚWIADOMIE. Czułam każdy centymetr swojego ciała i tę małą kruszynkę, która je opuszcza.</div><p>Różnice w szpitalach:</p></div><div><p style="text-align: justify;"><b>poród</b> - łagodzenie bólu, metody wertykalne, piłka, worek, regulowane łóżko porodowe - dla mnie bullshit i wszystko tak samo, chcesz coś, co mogą dać to masz (gaz i tu i tu),sale porodowe - w Oleśnicy faktycznie po remoncie, ale duży ruch, to dużo sal, tutaj podobnie, ale chyba niestety tylko jedna, którą chyba można dostosować do 2 rodzących, ale nie chcę pisać więcej, bo naprawdę się tym nie interesowałam,</p></div><div><p style="text-align: justify;"><b>położne</b> - w Oleśnicy wtedy najbardziej decydujący o wyborze szpitala czynnik: młoda, ambitna kadra, dziewczyny zafascynowane nowościami, bardzo aktywne, pomocne, dużo instrukcji (pani Ewelina), ale przy komplikacjach niezbędne było zawołanie bardziej doświadczonej, dużo mniej miłej i uczynnej, a konkretnej położnej, która weszła w czyn; tu w Ząbkowicach bardziej doświadczona życiem od razu, zmęczona po nocce pani Renia, jak widziała, że coś źle robię, to kazała poprawić, dawała sugestie, o 7 z nową energią wkroczyła pani Bożenka, bardzo dobre rady, konkretna pomoc też „w środku”, od razu mówiła, że nie ma potrzeby nacięcia, ale wracając do góry, ja miałam więcej sił i kontaktu,</p><p style="text-align: justify;"><b>kangurowanie</b> w Oleśnicy przykładne, a nawet wydłużone dzięki babeczce, która rodziła po mnie i chciała lewatywę, przez co zajęła jedyną łazienkę w pobliżu, gdzie po porodzie można wziąć prysznic; tutaj może przez brak większej ilości sal, a może przez moją sytuację, kangurowanie było króciutkie, ale może dzięki temu bardziej ludzkie? Bo ubrana, po pierwszym odsapnięciu, nie taka rozkraczona i rozwalona, dostałam malucha do łóżka, gdzie mogłam ją swobodnie przystawić do piersi. I była położona obok mnie, do jedzenia na leżąco, tak jak mi najwygodniej. Ona też już ubrana, wytarta. Sama nie wiem, co lepiej. Może mąż żałował swojego kontaktu skóra do skóry, ja chyba mam obojętny stosunek do tego,</p><p style="text-align: justify;">no i kluczowe dla mnie <b>warunki poporodowe/położnicze</b> - w Ząbkowicach pusty oddział, ale to też kwestia losowa, z trochę większym prawdopodobieństwem na kameralne warunki, na panie położne też trafiłam superowe, tylko jedna noworodkowa już pod koniec pobytu była mniej miła i uczynna, a tak to do końca drugiej doby praktycznie nie musiałam małej nawet przewijać, a małe obłożenie to też większe zainteresowanie; sala była przestronna, na 4 łóżka, a zmieściło by się z 6. W Oleśnicy było mnóstwo ludzi. Sale obłożone, czteroosobowa na ścisk taki, że jak noworodki jeździły w akwariach, to obijały się o siebie, bo nie było swobodnego miejsca na tyle, by przejechać bezkolizyjnie, łazienki starego typu na korytarzu, boksy z prysznicem za zasłonką lub toaletą.</p><p style="text-align: justify;">Ostatnią różnicą było <b>traktowanie noworodka</b> - w Oleśnicy można było brać dziecko na chwilę do siebie i kategorycznie odkładać. Raczej od początku matka była rzucona na głęboką wodę z przewijaniem, przebieraniem i ogarnianiem noszenia. Karmienie raczej na siedząco, wspominam to jako karkołomne pozycje, ból pleców, dyskomfort w kroczu i ogólnie pasmo nieprzyjemności. Tutaj swobodnie mogłam od razu spać z malutką, choć łóżka same w sobie też były jakby szersze, a położna tylko nakazała nie spać podczas karmienia, a zachować odstęp.</p><p style="text-align: justify;">Różnice, które nie wpłynęły na mnie, a które udało mi się zaobserwować to przede wszystkim <b>pomoc laktacyjna</b> - w Oleśnicy pani typowo doradzająca w sprawach karmienia, sprawdzała wędzidełka, pomagała przystawiać, jeśli kobieta miała duże problemy, a nawet mleko wcześniacze jednej babeczce załatwiła do domu, ogólnie anielica. W Ząbkowicach pani popatrzyła, zapytała, jedna pomacała, czy na pewno jest już mleko. Może i by doradziła jakby coś, ale pewności nie mam.</p><p style="text-align: justify;">W Oleśnicy non stop widziałam babki z <b>laktatorami</b>, końcówki były dostępne, butelki chyba też. W Ząbkowicach laktator był, ale końcówki trzeba by było mieć swoje, gdyby ktoś chciał go używać. Za to dawali ligninę do podłożenia sobie, bardziej komfortowe <b>podkłady na łóżko</b> (chyba pul i po prostu poszewki, a nie te potliwe maty poporodowe jednorazowe, które trzeba było sobie przywieźć), no i jak położna brała dziecko rano do mierzenia i ważenia, to jak zmieniała pampersa, to używała szpitalnych, a nie zawsze tylko i wyłącznie prywatnych. Ubranek szpitalnych można było używać i tu i tu. I wenflon bolał mnie tak samo w obu wypadkach.</p><p style="text-align: justify;">Gdybym jeszcze o czymś nie wspomniała - pytajcie. I niezależnie od opinii o szpitalu, polecam rozpatrywać porodówkę oddzielnie, bo w przypadku Ząbkowic na szczęście jest ogromna różnica.</p></div>shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-67600519702290538352022-04-08T16:55:00.002+02:002022-04-08T16:55:24.768+02:00Pielęgnacja cery bardzo suchej, zaczerwienionej, skłonnej do podrażnień i trądziku różowatego, czyli mojej<p>W końcu aktualizacja tej mojej pielęgnacji, która ewoluowała od spirytusu salicylowego i peelingów z Avonu. Przeszła przez kremy dobrane przez kosmetologa, późniejsze <a href="https://shidless.blogspot.com/2020/04/mary-kay-opinia.html" target="_blank">desperackie i niewypalone Mary Kay</a> (które były totalną stratą kasy i nerwów), aż do kolejnych dermatologicznych, które w końcu działają. Jeśli ciekawią Was te moje odkrycia, to poniżej to, co chcę Wam przekazać.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAKCI9942-mny5FTbq_DcMfDQYYK8PaXq9TE_djHECFUaKTrMQXskChinntlU6GASiQ3ewVLMKkOZ14QwmNic5OZ9GMLv_FMDiM_D7DLF9dq0AQ5cHVPO-yXryZy7lQP7TTy_vYQlX4dKKlDWZzOWBv_qmvx8LMy97ssq5qWSytHQk5RBZN_LM0Tbv6g/s960/aktualizacja%20piele%CC%A8gnacji.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="540" data-original-width="960" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAKCI9942-mny5FTbq_DcMfDQYYK8PaXq9TE_djHECFUaKTrMQXskChinntlU6GASiQ3ewVLMKkOZ14QwmNic5OZ9GMLv_FMDiM_D7DLF9dq0AQ5cHVPO-yXryZy7lQP7TTy_vYQlX4dKKlDWZzOWBv_qmvx8LMy97ssq5qWSytHQk5RBZN_LM0Tbv6g/s16000/aktualizacja%20piele%CC%A8gnacji.png" /></a></div><p>Moja cera jest taka, jak opisywałam ją we <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/09/kosmetolog-potrzebny-od-zaraz-plus.html" target="_blank">wpisie o kosmetolożce</a> i <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/09/dermatolog-zasadniczo-zbedny.html" target="_blank">tym o dermatologu</a>. A kosmetyki <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/11/pielegnacja-suchej-wrazliwej-i.html" target="_blank">z tego wpisu</a> nadal polecam, ale już ich nie używam, bo się skończyły, a nie zamówiłam ponownie. Z dolegliwościami twarzy nie zmieniło się nic, a wręcz trochę zaogniło. Mam wrażenie, że też zawsze ma z tym coś wspólnego sezon grzewczy. Teraz dodatkowo jestem już matką, a jak to u matek bywa - to nie dośpię, to czasem nie dojem, a już przeważnie to się nie posmaruję. No i masz babo placek. Z takimi prawie czerwonymi porzeczkami, tylko że na twarzy.</p><h2 style="text-align: left;">Jak znalazłam nowych ulubieńców?</h2><p>Nadal jestem skąpiradłem i nadal mam wysokie wymagania, bo nie lubię wydawać na coś, co nie daje efektów. Szukanie nowości też totalnie nie jest dla mnie. No to jak to się stało, że mam nowych ulubieńców? Śmiesznie wyszło! Pracowałam przy opisach produktów dla pewnego sklepu internetowego i musiałam opisać właśnie te. Jakie było moje zdziwienie, gdy opis w końcu szedł kropka w kropkę w parze ze składem! Stąd „miłość od pierwszego spojrzenia na skład” do marki BasicLab.</p><p>Co zostało ze mną od tych najdawniejszych czasów? Zdecydowanie Facelle Aloe i łagodzący krem pod oczy z Sylveco. Co się zmieniło? Wymagania mojej cery co do intensywności pielęgnacji. Dlatego niezbędne okazały się nie tylko kremy okluzyjne, ale i składniki aktywne, bardzo aktywnie nawilżające i odbudowujące. Bo jak się nie dosmarowałam i nie napiłam wystarczającej ilości wody, to mi to od razu wyszło na skórze.</p><h2 style="text-align: left;">Kosmetyki BasicLab - hity i buble, czyli moja opinia</h2><p>Moje pierwsze zamówienie z BasicLabu było w okolicy grudnia 2020 roku. Kupiłam zestaw sobie i przyjaciółce - trehaloza i turkusowa witamina C. 2 zestawy to i ze strony sklepu trafił się miły akcent, choć zastanawiałam się, czy się nie pomylili - wysłano mi większe stężenie trehalozy niż zamówione. To serum to było ugruntowanie mojej miłości od pierwszych składów do marki. Cudownie nawilżało, koiło i rozpieszczało skórę. Witamina C mi nie podeszła, jeszcze leży rozpoczęta w lodówce i nie będę ściemniać, że to strzał w 10, skoro nie. Ale miłość wszystko wybaczy, no i ta trehaloza…!</p><p>Z naszych niekochanych produktów BasicLab ma jeszcze żółtą witaminę C. Jest to serum olejowe i kupiłam 2 takie same mamom. Teściowa chyba zużyła do włosów, a w domu u rodziców dalej stoi w lodówce. No aż widać to pokrewieństwo. Więcej takich kosmetyków od nich nie miałam.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0L2vc2W0dVdjJEjV8B6_LpigWu99DMO8ifhcphVyp_SrHDeLa1INAxvjIVywzFMKxczW8q-3agZyUcyT4O_UtKben54hauycBp2sJaUGz13xXln2c5LJhl65OOv8s19i3Eupk6EoT6EgkhnBOUedjfYc0pYSeqvhjV0sfGrgnmPv7PPRammGl-RAO_Q/s3456/Horizontal%20wedding%20banner%20with%20flowers%20peonies.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="zużyte próbki" border="0" data-original-height="1728" data-original-width="3456" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0L2vc2W0dVdjJEjV8B6_LpigWu99DMO8ifhcphVyp_SrHDeLa1INAxvjIVywzFMKxczW8q-3agZyUcyT4O_UtKben54hauycBp2sJaUGz13xXln2c5LJhl65OOv8s19i3Eupk6EoT6EgkhnBOUedjfYc0pYSeqvhjV0sfGrgnmPv7PPRammGl-RAO_Q/s16000/Horizontal%20wedding%20banner%20with%20flowers%20peonies.png" /></a></div><p>Z niepełnowymiarowych i typowo testowanych produktów, bo dostałam kilka próbek, sprawdziły się wszystkie, których używałam. Nawet ostatnio wrzucałam Wam na Instagramie w relacji o szamponie i odżywce z próbki. Był to właśnie szampon przeciw wypadaniu włosów i próbka wystarczyła mi na umycie tygodniowych włosów.</p><h2 style="text-align: left;">Moje pielęgnacyjne grzeszki i dodatkowe niedogodności</h2><p>Kremy jak to kremy, niestety się kończą. Potem urodziła się dzidzia i chyba cały rok, odkąd tamto serum mi się skończyło, traktowałam swoją skórę po macoszemu. W okresie niemowlęctwa to już w ogóle opryszczka mnie nie opuszczała, a skóra coraz bardziej wysychała. Dopiero teraz znowu korzystam z dobrodziejstw trehalozy, choć już w niższym stężeniu. Po krótkim czasie regularnego stosowania kremu nawilżającego o bogatej konsystencji, który od 2 dni wzmacniam trehalozą, zaczęły się duże zmiany i już widoczna jest poprawa kondycji skóry.</p><p>Teraz wrzucę Wam moje policzki z 8 marca i 7 kwietnia. Śmiało możecie na własne oczy ocenić, czy coś się zmienia.</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXsXP3YBreyEyWP-Qxp3Xy9-HfvV5BO7KsyfSFUNE9yLtYmaP4Us9aQvdE1_ir0TDrbx8QIDC57mqAsgI9JWe3OmnejM7fQYdZByghAcfp8L_Rhe4AIk9Mz2KvtLSjzTmxe83owsiUYVYR49xCekP1EXln2UbOPMvMZs8n5aFSvarRUKPmJSg3oX6JYA/s3456/poro%CC%81wnanie%20stanu%20cery.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1728" data-original-width="3456" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXsXP3YBreyEyWP-Qxp3Xy9-HfvV5BO7KsyfSFUNE9yLtYmaP4Us9aQvdE1_ir0TDrbx8QIDC57mqAsgI9JWe3OmnejM7fQYdZByghAcfp8L_Rhe4AIk9Mz2KvtLSjzTmxe83owsiUYVYR49xCekP1EXln2UbOPMvMZs8n5aFSvarRUKPmJSg3oX6JYA/s16000/poro%CC%81wnanie%20stanu%20cery.png" /></a></div><p>Więcej rozpisywać się nie będę, podrzucę Wam po prostu linka do nich, bo <a href="https://basiclab.shop/" target="_blank">na stronie wszystko jest opisane</a>. Komentarze i opinie mówią same za siebie. <b>Te kosmetyki naprawdę działają. I nikt mi za reklamę nie płaci.</b> Nawet w konkursie żadnym nie chcą mnie nagrodzić, cobym miała jakieś inne korzyści niż sama kondycja mojej skóry.</p><p>Natomiast bądźcie na bieżąco, bo szykuje się poważne testowanie asortymentu!</p><p>Idzie, a w zasadzie już jest, wiosna, za chwilę lato i postanowiłam trochę znowu rozpieścić siebie samą. Napisałam do BasicLab o poradę w sprawie doboru pielęgnacji. To nic, że z rekomendowanych dla mnie produktów wzięłam tylko żel do mycia. Po prostu zrobiłam duże zakupy na stronie sklepu, biorąc to, co wydało się mi najodpowiedniejsze.</p><p>Na listę zakupów wszedł:<br />nowy krem z ceramidami, oczywiście bogaty,<br />lekki krem z SPF 50, też w kontekście nadchodzącego wyjazdu i moich coraz częstszych spacerów z wózkiem, które odbywają się w różnych warunkach pogodowych,<br />nowe opakowanie kremu nawilżającego - tym razem lekkiego dla męża, żeby chciał się w ogóle smarować, bo jemu wszystko jest za tłuste,<br />emulsja myjąca do ultrawrażliwej cery<br />i szampon 500 ml stymulujący wzrost dla całej rodziny. Głównie z myślą o mamie, ale przyda się wszystkim. Mnie już się spodobał po 1 użyciu z próbki.</p><p>Będzie co testować! Stay tuned, bo moja paczka już w paczkomacie!</p>shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-19716707697321884342022-04-06T19:31:00.006+02:002022-04-07T20:36:43.596+02:00 Nasze karmienie piersią przez dłużej niż zakładany rok, kolejna ciąża i próby odstawiania<h2 style="text-align: left;">Początek karmienia piersią - kangurowanie i pierwsze ssanie</h2><p>Moja przygoda z karmieniem piersią zaczęła się nie wcześniej i nie później niż w dniu porodu. Niektóre kobiety czują mleko już wcześniej, nawet mogą je „wycisnąć”, u mnie tak nie było.</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiKWa6OVtbvYILzAH0ot8-4vgVml9T3u9cJFDPH6U7R5iShCxPMH9t8CSOWC6tRu7bYUWYeIGWXhG_cIm_CQ1TwmWnapC1IvrJhPCVv4p8qlvt53nn0MYUPOA30MnM-y3fK6TjR-vhJnwZH_VR6sNdwxkH5n-BGGvnkRWZgEhqXJfiMxzwXn-UqcvprQ/s4000/20210713_193241_Original.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Karmienie piersią w parku" border="0" data-original-height="4000" data-original-width="3000" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiKWa6OVtbvYILzAH0ot8-4vgVml9T3u9cJFDPH6U7R5iShCxPMH9t8CSOWC6tRu7bYUWYeIGWXhG_cIm_CQ1TwmWnapC1IvrJhPCVv4p8qlvt53nn0MYUPOA30MnM-y3fK6TjR-vhJnwZH_VR6sNdwxkH5n-BGGvnkRWZgEhqXJfiMxzwXn-UqcvprQ/s16000/20210713_193241_Original.jpg" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>Nasza córka urodziła się naturalnie w Oleśnicy w okresie przed aferą. (Brzmi to jak jakieś ery, ale chyba w kontekście tego szpitala to się sprawdza, teraz długo będą odbudowywać zaufanie i wizerunek pacjentek). Położna położyła maleństwo na mnie i przystawiła do jednej piersi, a mała od razu zaczęła ssać! Dlatego nasze początki były dość proste, właśnie ze względu na malucha. Od razu ssała, umiała złapać i zawalczyć o naszą wspólną laktację.<p></p><p>Pierwszy kryzys u mnie przyszedł jednak już w pierwszej dobie życia malucha. Zadawałam sobie pytanie, „czy ja aby na pewno mam pokarm?”. Mała ssała i budziła się dość często. Bez piersi obok płakała, chciała być tulona. Nie wszystkie dzieci były takie i nie wszystkie mamy na oddziale były takie jak ja. Akurat na mojej sali były 2 kobiety z problemem, gdzie wjeżdżał laktator, mleko modyfikowane, kombinacje i frustracje. Czułam się też trochę przez to osaczona. Ale miałam mocne postanowienie - nie daję mleka modyfikowanego. Najgorzej było wieczorami, kiedy zmęczona ledwo trzymałam się w miarę prosto, a dziecko znowu płakało. W normalnym szpitalu ciężko się wyspać i wypocząć, a to do laktacji jest bardzo potrzebne. Pamiętam też, że baaaaardzo chciało mi się pić.</p><p>Naszym szczęściem było to, że wyszłyśmy ze szpitala już drugiego dnia po porodzie. Czułam wtedy ogromną ulgę, bo sama z dzieckiem w wiecznie hałasującym szpitalu prawie oszalałam. Nie ma jak spać, nie ma jak odpocząć, znieczulenia schodzą i wszystko już boli, a tu od razu na głęboką wodę! Pilnuj dziecka, karm, przewijaj, tulaj. No i jeszcze ogarniaj siebie. To jest hardkor.</p><p>Drugiego dnia moje obawy co do mleka zostały rozwiane. Na oddziale była pani położna laktacyjna. Myślę, że miała certyfikat doradcy laktacyjnego. Naprawdę pomagała babeczkom. U nas sprawdzała wędzidełka i pokazała mi, że mam mleko. To była ulga! Pamiętajcie, że tej siary w pierwszych dobach potrzeba noworodkowi naprawdę tylko kilka mililitrów. Nie umiałam sobie tego początkowo wyobrazić, co byłoby uwalniające. Dodatkowo w żołądku często zalegają jeszcze płyny płodowe i dziecko jest dość odżywione, bo przecież dopiero co zostało odłączone od pępowiny. U mnie przerażenie powodowały wymioty małej właśnie tym śluzem, a było tak dwa razy na samym początku. Maleństwo, którego naprawdę bałam się brać na ręce, zaczynało się krztusić! A trzeba mu pomóc. Dobrze że byłam w szpitalu i panie z neonatologii pomagały ogarniać. Jak trzeba to przebieranie, przewijanie i te zakrztuszenia. Nawet ze dwa razy zawiozłam do nich malucha, jak chciałam iść pod prysznic. Oj nie byłam w pełni supermatką od pierwszych chwil. Przerażały mnie te małe rączki i nóżki. Waga urodzeniowa kruszynki, bo tak mówili na nią nawet w szpitalu, to 2900, a spadła jeszcze do 2720. Na szczęście żółtaczka była niska i inne czynniki nie zaważyły na dłuższym pobycie.</p><h2 style="text-align: left;">Ból, dyskomfort i masakra bieliźniana</h2><p>W domu z każdym dniem mleka było więcej. Brodawki i sutki bolały mnie okropnie. Przesilenie było po powrocie do domu, ale ból i dyskomfort trwał na pewno 2 tygodnie, a może nawet 3. Miałam strupki i ranki od pierwszych wysiłkowych prób pozyskania mleka przez malucha, na szczęście niezbyt wielkie. A mała musiała ssać dalej. Pomagały mi <a href="https://allegro.pl/oferta/muszle-laktacyjne-medela-909141335-11619003642?utm_medium=afiliacja&utm_source=ctr&utm_campaign=0d0670c0-d0e1-42c1-be46-9b3f5b4d2a3d#" target="_blank">muszle laktacyjne z Medeli</a>, wietrzenie i odrobinę maść lanolinowa (ale nie zużyłam nawet całej próbki z Lansinocha w całym okresie laktacyjnym). Po prostu wzięłam to na przeczekanie.</p><h2 style="text-align: left;">Biustonosz do karmienia - musisz go mieć</h2><p>Bardzo ważna kwestia - biustonosz do karmienia. Pomaga piersiom zachowywać kształt, a dzięki temu udrażniać kanaliki mleczne i zapobiegać zastojom czy w skrajnych przypadkach zapaleniu piersi (na co wpływa zdecydowanie więcej czynników).</p><p>Jeszcze w ciąży kupiłam sobie miękkie biustonosze z H&M, chyba najłatwiej dostępne, 100 zł za 2 sztuki. O matko, jak się w nich męczyłam. Co to jest za kara używać takich staników w okresie karmienia. Nie pomagały i nie przynosiły uczucia ulgi, a wręcz więcej bólu i dyskomfortu. Piersi wypadały mi z tych staników na wszystkie możliwe strony. Nie trzymały kształtu i utrudniały życie. Działały tylko wtedy, gdy ja utrzymywałam pozycję pionową. Tragedia! Nie polecam. Jak tylko ustabilizowała mi się laktacja, a nawet wcześniej, wróciłam do mojego zwykłego biustonosza, a później przerzuciłam się na miękkie topy biustonoszowe, które działały lepiej…</p><p>Teraz, w drugiej ciąży, kupiłam sobie nowe staniki. Też miękkie, też dwupak i też w okolicy 100 zł w bonprix. Jak się sprawdzą, to na pewno dam znać. Na razie bez karmienia podczas przymiarki bardzo pozytywnie, choć trzeba uważać na rozmiary, bo na pewno mają zaniżony obwód. <a href="https://www.bonprix.pl/style/biustonosz-do-karmienia-piersia-2-szt-bawelna-organiczna-770711293/" target="_blank">Tutaj podaję link do biustonoszów</a>, bo już wydają się o niebo lepsze.</p><h2 style="text-align: left;"> Mleko wszędzie, czyli co z tym nawałem</h2><p>Nawał przyszedł nawet szybciej, niż myślałam, bo już w 5. czy 6. dobie po porodzie. Piersi były wypchane jak napompowane balony, ale twarde jak gniotki z mąki ziemniaczanej. Mleko lało się samo — podczas prysznica, przy wycieraniu, schylaniu, leżeniu i staniu. Niezbędne były wkładki i regularne jedzenie malucha. U nas mała przez długi okres jadła 10-15 minut z zegarkiem w ręku z jednej piersi i miała przerwę, nawet 2 i 3 godziny. Ważne było wtedy, żeby pilnować tej drugiej piersi. Na ratunek przyszła nam magiczna butelka, w którą zaopatrzyłam się już wcześniej i naprawdę sprawdzała się rewelacyjnie. <a href="https://allegro.pl/oferta/mami-kolektor-mleka-magiczna-butelka-laktator-10679703629?utm_medium=afiliacja&utm_source=ctr&utm_campaign=b9bf231a-3ce8-4d48-9c04-950c42ec4077#" target="_blank">Podaję Wam link do mojej konkretnej z Mami</a>, bo to serio zbawienie. Odciągała tylko niezbędne minimum, nie napędzając dodatkowo laktacji, a zmniejszając uczucie bólu i twardości. Przez cały okres karmienia piersią ani razu nie użyłam laktatora - butelka w nawale wystarczyła. Cały czas używałam też muszli ze względu na brodawki. Kilka razy budziłam się po drzemce z mlekiem nawet w nich. Dziwne sytuacje, ale takie życie. U mnie obyło się bez zapalenia, guzów czy innych przykrych sytuacji. Laktacja unormowała się nam dość szybko, ale teraz nie pamiętam, kiedy dokładnie całkowicie zrezygnowałam z wkładek. Pewnie w okolicy 2 miesięcy.</p><h2 style="text-align: left;">Smoczki, butelki i inne wspomagacze</h2><p>Jak już napisałam wyżej - laktatora nie użyłam ani razu. Ręcznie też nie umiem do tej pory odciągać sobie mleka. Jedyny sposób, w jaki mleko wydostawało się z moich piersi oprócz karmienia, to magiczna butelka. Reszta w nawale działa się sama, bezwiednie lub pod wpływem grawitacji. Mała na początku dostawała smoka. Przypasował jej <a href="https://allegro.pl/oferta/lovi-smoczek-uspokajajacy-0-3m-2szt-22-855b-8799971805?utm_medium=afiliacja&utm_source=ctr&utm_campaign=9bc3ad21-e2c9-4166-8016-ece409e2b49a#" target="_blank">smoczek Lovi</a> (działał u nas do około 4 miesiąca). Butelki nie dostała ani razu, bo nie korzystaliśmy z mleka modyfikowanego, a jak chcieliśmy podawać wodę, to już byliśmy w erze bezsmoczkowej i nie za bardzo to szło. Dopiero później wszedł bidonik Twistshake, fajnie działał, ale już więcej nie będę ich kupować, bo niestety nie są niekapkami... Wszystkie akcesoria typu woreczki, pojemniczki, butelki, smoczki do butelek i inne takie leżą i czekają. Na razie nie jest mi dane ich ocenić. Dostałam też ręczny laktator Avent, ale jeszcze nie wiem, jak się go używa.</p><h2 style="text-align: left;">Nasze pozycje do karmienia i niewygody, a w końcu ratunek!</h2><p>Karmienie po 10 minut z jednej piersi było naprawdę nieobciążające. Gdybym tylko ogarniała sama te wszystkie pozycje do karmienia piersią! Samo karmienie na początku było jeszcze do przeżycia (ból, gojenie ran i mleko), to pozycje były dla mnie najgorsze. Przez to że na początku bałam się tego maleństwa, a mąż przejmował pieluchy i układanie nas do karmienia, nie mogłam znaleźć swojej pozycji. Próbowaliśmy różnych. Plecy bolały, ręce bolały, mała jako tako leżała wygodnie, ale bez męża nie dawałam rady się ustawiać. I z poduszką, i bez, mała na rękach, na kolanach, na mnie… Teściowa poradziła mi, żeby próbować na leżąco. Ale jak to?! Z takim maleństwem?! Odważyłam się spróbować dopiero około 2. czy 3. miesiąca, och jak żałuję, że nie wcześniej! Wszystkie moje problemy z bólem pleców i niewygodami się rozwiązały. Raz karmiłam na prawym, raz na lewym boku. W nocy zmieniałam tylko pierś. Swoją drogą to było ciekawe, zwłaszcza na początku, że zmęczonemu umysłowi tak trudno zapamiętać, z której strony było ostatnie karmienie. Wręcz musiałam to zapisywać...</p><p>Poduszki do karmienia nam się nie sprawdziły, były niezastąpione w ciązy, ale karmienia jakoś spektakularnie nie ulepszały. Używaliśmy trochę w okresie noworodkowym, jak mój mąż nas układał.</p><h2 style="text-align: left;">Hormony - karmię regularnie i mam okres</h2><p>Miesiączka podczas karmienia piersią albo występuje, albo nie występuje. U mnie pojawiła się już w maju. Przechodzimy więc dalej w laktacyjną drogę. Mała miała prawie 4 miesiące. Karmienie było już rutyną, mleko samo nie płynęło, nic nie bolało... Początkowo dziwnie się czułam, bo znowu pojawił się dyskomfort, sutki bolały. A już było tak super. Chciałam karmić i nie widziałam innej możliwości, dlatego to po prostu przetrzymałam, a wszelkie obawy rozwiązały się wraz z nadejściem okresu. Ależ mnie to wkurzyło - karmię regularnie, jeszcze nie rozszerzaliśmy diety, a ja już mam okres… Nic nie można było zrobić, ale chociaż cykle mam przeraźliwie długie, to było to rzadko. Jedyne pocieszenie.</p><p></p><h2 style="text-align: left;">Karmię piersią i jestem w ciąży</h2><p>Już od razu założyłam sobie, że chcę więcej niż jedno dziecko i to z małą różnicą wieku. Jak tylko dostałam pierwszy okres zaczęły się kalkulacje. Nie chcieliśmy ryzykować tak od razu, idealna wydawała się różnica półtora roku. Zwłaszcza, że pierwsza córka jest ze stycznia, to sytuacja ułatwiona. Dzieci rok po roku, a jednak półtora. Martwiłam się o owulację, bo już wcześniej miałam z tym problemy. Moja ginekolog kazała mi dać sobie czas na naturalne starania do końca roku. Z kolei <a href="https://mamaginekolog.pl/dziecko/karmienie-piersia/karmienie-piersia-a-kolejne-ciaze/#plodnosc-w-trakcie-karmienia-piersia" rel="nofollow" target="_blank">Mamaginekokog mądrze napisała o zależnościach między karmieniem a płodnością w tym artykule</a>. Bardzo mi pomógł i tak po ludzku wytłumaczył zależności. Zaczęłam śledzić owulacje i… udało się! W połowie października zrobiłam test, poleciałam na betę i… ciąża! Niestety tylko do 6. tygodnia. Na początku listopada wystąpiło u mnie krwawienie, które się nasilało. Nie miałam jakichś wybitnych objawów bólowych, tylko ciągle ta krew… Dużo obfitsza ilość niż przy zwykłym okresie. I już wiedziałam, że nic dobrego z tego nie będzie. Pani doktor potwierdziła moje obawy - brak obrazu ciąży w USG. Straciłam tego maluszka, który był jeszcze mniejszy od okruszka. Statystyki są okrutne - <a href="https://plodnosc.pl/1-na-10-kobiet-traci-ciaze-potrzebna-jest-systemowa-pomoc-mowia-specjalisci/" rel="nofollow" target="_blank">1 na 10 kobiet na świecie doświadczy straty</a>, a jeszcze więcej nie będzie nawet o niej wiedzieć. Jak już odetchnęliśmy z mężem po tych wieściach i w końcu pod koniec grudnia poszłam na kontrolną betę… Byłam w 6. tygodniu kolejnej ciąży! Zarodek zagnieżdżony, wszystko w porządku! Idealnie wg przypuszczeń pani doktor - do końca roku się udało.</p><p>Początkowo karmienie dawało dyskomfort jak przy okresie, sutki były twarde i obolałe. Sytuacja po jakichś 2 miesiącach się unormowała, ale przyszła ta ostetczna myśl o odstawieniu. W końcu mała ma już 14 miesięcy, a karmienie komplikuje nam życie. Żebyście nie myśleli, że to tak kolorowo, skoro samo karmienie jest łatwe. Podam Wam jeszcze szerszy kontekst.</p><h2 style="text-align: left;">Nasze karmienia to częste pobudki i awantury przy zasypianiu</h2><p>Moja mała jest niezbyt odkładalna, zwłaszcza w nocyNa palcach obu rąk zmieszczę przypadki, kiedy spędziła w swoim łóżeczku choć kilka godzin. Musi czuć mamę, mój oddech, zapach i wyraźnie słyszeć oddech. No taki typ. Od najmniejszego nie ma mocnego snu, no chyba że akurat zaśnie przy mikserze. W wózku śpi dopiero teraz bez problemu, wcześniej tylko mojej mamie udawało się to ogarniać. Mieliśmy czas 3 i 4 drzemek w ciągu dnia. Taki schemat - mała je, marudzi, bo jest zmęczona, usypiam ją 30 minut, zasypia na 20 i ma chwilę aktywności. I tak w kółko. To był chyba nasz najgorszy czas, bo totalnie nic nie można było z nią zrobić. Tzn. w domu, gdy ona była pod moją opieką. A gdy już spała, a ja jakimś cudem wstałam z łóżka, to z toalety wybiegałam na jej krzyk. W nocy nie lepiej. Ratowało nas właśnie wspólne spanie i tylko podawanie piersi bez wstawania i kombinowania. Ale dopiero po 2. miesiącu, jak już nauczyłam się karmienia na leżąco. W czasie noworodkowania mąż mi ją podawał co karmienie i odkładał. No wtedy ciut więcej w tym łóżeczku spędziła.</p><h2 style="text-align: left;">Odstawienie od piersi w nocy</h2><p>Próbowaliśmy 2 razy na sztywno - mąż przejmuje dziecko, ja się nie wtrącam. Za każdym razem spotkała nas taka histeria, że niestety się nie udało. Teraz już jest zawodzenie i wołanie cycy. Tragedia dzieje się też, gdy mówimy, że cycy już śpi. Muszę ignorować wołanie i usypiać. Czasem na rękach, czasem na leżąco. Maluch w międzyczasie kotłuje się, wstaje, przewraca i nabija nam wspólne siniaki. Zaczęłam stosować metodę liczenia. Na głos po prostu liczę, aż zaczyna ziewać i w końcu zasypia. Tak około 300 czy 400. Układam ją za każdym razem na płasko, czasem noszę, jeśli mocno płacze. A do tego idą jej teraz czwórki. 1-2 karmienia na śpiocha to nasz szczyt osiągnięć, ale już widzimy postępy w spaniu i liczbie pobudek. A pozwalam sobie na to, żeby się wyspać, po prostu, z lenistwa. Jak brzuch będzie większy, to spróbujemy ze spaniem osobno, znowu zaangażuję bardziej męża i do tego półtora roku życia powinno się jakoś udać. Naprawdę nie wyobrażam sobie karmienia w tandemie.</p><h2 style="text-align: left;">Kryzys, wielki kryzys</h2><p>Laktacyjna i matczyna droga każdej kobiety jest inna, ale mam wrażenie, że w końcu każdą dopadnie coś tak beznadziejnie bolesnego... Nie będę pisać tego na nowo, wrzucę Wam tu w cytacie, co wtedy czułam. Nikt nie brał mnie na poważnie, ale gdyby coś mi nie kliknęło, to pewnie wsiadłabym do pociągu i wyjechała na 2-3 dni z domu, żeby tylko uniknąć karmienia. Przeczytacie, że byłam w bardzo ciemnym i gorzkim miejscu. Teraz chyba zrzuciłabym to na hormony, ból piersi karmiących w ciąży i brak pomocy. Zrozumienia, odciążenia i na to wszystko, co jest dookoła. Dlatego to odstawianie nie wyszło, teraz tak myślę. Bo taki kryzys i czarna dupa nie sprzyja nikomu. Odbija się na wszystkich i niczego nie buduje.</p><h4 style="text-align: left;">Byłam w tak gorzkim miejscu, że myślałam, że z niego nie wyjdę.</h4><p>„O tak, cały czas myślałam że to nie o mnie. Że baby sobie wymyślają i że przecież jakoś do przodu, minie i przejdzie. Moja córka skończyła właśnie 14 miesięcy, a ja dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że mam ochotę wyć do księżyca, tylko najlepiej tak, żeby nikt nie widział. Na razie raz nie wytrzymałam, krzyczałam, w sumie to darłam się jak pojebana obok płaczącego dziecka. A za chwilę pomyślałam, że tylko mogę jej zaszkodzić. </p><p>Dzisiaj czarę goryczy przelała skwaśniała zupa. Poświęciłam półtora godziny na stanie przy garach, najpierw przez półtora pchałam wózek, później kołysałam i śpiewałam. Jak w końcu zasnęła, wzięłam się za obieranie, ścieranie, smażenie i gotowanie. Zjedliśmy pół garnka, przez dobę stała na kuchence, a teraz już nikt jej nie zje. I znowu będzie się trzeba babrać z następną.</p><p>Nie mogę żyć normalnie, cieszyć się z kolejnej ciąży. Z wiosny, czasu wolnego na świeżym powietrzu. Każdy nowy krok tego dziecka przyćmiewają te gorsze chwile. Marudzi i rozwala przy jedzeniu, wieczorem ciągle nie zaśnie bez cycka, w nocy nadal budzi się co najmniej 3 razy. Nieraz o 4 czy 5 wstaje na jedzenie. Ciągle chce robić to, na co ja nie mam ochoty. Rozwala, brudzi, a do tego o byle co płacze i się złości.</p><p>Karmienie piersią to już męka. Nawet przemogłam się w wychodzeniu z domu, żeby tylko karmić jak najmniej. Teraz każde karmienie to jak wypruwanie flaków. Po prostu chce mi się rzygać i wyć. Zaciskam zęby tak mocno, że już bardziej nie potrafię, aż tracę czucie. Łzy ciekną same, a wielkie małe oczy patrzą na mnie z niepokojem…”</p><p><br /></p><p>Wkurzało mnie wszystko w dziecku, mężu, rodzicach i świecie. Hormony? Zbieżność gorszego okresu u mnie i u niej? Nie wiem. Minęło.</p><p><br /></p><h2 style="text-align: left;">Tyko spokój nas (i odstawianie) uratuje</h2><p>Teraz jestem już spokojna. Karmienie znowu nie boli, mam naprawdę sporo cierpliwości do tego usypiania liczącego, bo wiem, że z każdym kolejnym jesteśmy bliżej celu. Mała zasypia ze mną, ale bez piersi. Dostaje w nocy, 1 lub 2 razy. A my nawet kupiliśmy wakacje.</p><p><br /></p><p>Zdrowa i spokojna głowa przy dziecku to podstawa, karmienie to tylko jedno z wyzwań. Emocje maluszka i jego potrzeby są ważne. Ale tuleniem czy kangurowaniem też można próbować je zaspokajać.</p><p>Czy jeszcze czegoś Wam nie napisałam, a coś Was ciekawi? Jeśli jesteście tam, gdzie ja powyżej, to poszukajcie pomocy, bo samo się nie robi. A jeśli taki stan trwa dłużej, to tym trudniej, żeby kliknęło. Trzymam za Was wszystkie kciuki - za karmienie, za Wasze maluchy i za Wasze wybory. Bo jeśli się nie uda lub jeśli nie chcecie, to zawsze możecie sięgnąć po mm. </p><p>Najważniejsze jesteście Wy, bo spokojna mama to o wiele spokojniejsze dziecko. Choć wyjściowy temperament może być różny.</p><p><br /></p><p>We wpisie znajdują się linki afiliacyjne do Allegro w ramach programu Allegro Polecam.</p>shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-33710000306520490302020-04-12T03:47:00.003+02:002020-04-12T03:48:15.957+02:00Makijaż ślubny i czy na pewno potrzebujemy próbnegoMakijaż próbny to taki zabieg, który pozwala odetchnąć psychicznie, że chociaż nad jedną kwestią w dniu ślubu na pewno będziemy mieć kontrolę. Z reguły to sama przyjemność, relaks i kreatywne kombinowanie. Czy na pewno? U mnie było troszkę inaczej.<br />
<br />
<h2>
Moja historia z kosmetykami katalogowymi Mary Kay - uzupełnienie</h2>
<br />
Po opublikowaniu<a href="https://shidless.blogspot.com/2020/04/mary-kay-opinia.html" target="_blank"> opinii o linii Time Wise z Mary Kay</a>, czyli Cudownym Zestawie i Płynie Nawilżającym, doszłam do wniosku, że chyba nie dałam rady przedstawić Wam wszystkiego. Ta historia wręcz domaga się ode mnie szerszego kontekstu. W tym wpisie uzupełnię przygodę ze wspominaną makijażystką i dopowiem kilka kwestii co do samych kosmetyków.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-NWFK3PuH0c4/XpJjGInkiEI/AAAAAAAAM4g/JUtrdhU1zVcrUJHxdg3K_mw2YwnznjYgACLcBGAsYHQ/s1600/DSC_2228.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="uśmiechnięta twarz kobiety z zamkniętymi oczami, dwie dłonie z pędzlem, wykonywanie makijażu" border="0" data-original-height="517" data-original-width="918" src="https://1.bp.blogspot.com/-NWFK3PuH0c4/XpJjGInkiEI/AAAAAAAAM4g/JUtrdhU1zVcrUJHxdg3K_mw2YwnznjYgACLcBGAsYHQ/s1600/DSC_2228.jpg" title="makijaż ślubny" /></a></div>
<br />
<h2>
Po co mi była makijażystka?</h2>
<br />
We wrześniu postanowiłam, że w lutym wezmę ślub. Nie będę przedłużać tej kwestii, ale wiecie, standardowo - były zaręczyny, to trzeba wziąć ślub. Ja czekałam na pierścionek dość długo, dlatego uznałam, że pół roku do ślubu będzie wystarczającym okresem.<br />
<br />
W toku wszystkich przygotowań musiałam wybrać podwykonawców, którzy są sprawdzeni i usługi których mnie usatysfakcjonują. Wiecie, że ja z fryzjerem nie mam problemu, bo każde moje cięcie od pewnego czasu wykonuje jedna osoba. O jej sposobie pracy i moich wrażeniach możecie poczytać choćby tu. Makijaż mogłabym kombinować sama, ale byłoby to zdecydowanie zbyt dużo czasu i nerwów, więc zawierzyłam się specjalistce.<br />
<br />
Makijażystka wybrana przeze mnie jest osobą z polecenia, z której usług ja wcześniej nie korzystałam, ale widziałam jej pracę i uznałam, że mogę jej zaufać. Co do makijażu i jego wyglądu nie pomyliłam się, w dniu ślubu wyszło pięknie, a moja świadkowa to już w ogóle zrobiła największą furorę! Ale ja nie o tym.<br />
<br />
<h2>
Jak to było z tymi makijażami próbnymi </h2>
<br />
Umówiłam się na makijaż próbny dość wcześnie - prawie na miesiąc przed weselem. Wcześniej poszłam na kwas i oczyszczanie do Sylwii, żeby dobrze się przygotować i byłam spokojna o cerę.<br />
<br />
Pojechaliśmy do studia razem z narzeczonym. Nie wierzę w zabobony, a cenię jego rady, bo w końcu to jemu (zaraz po sobie samej) miałam się najbardziej podobać. Pani kosmetyczka powitała nas dość chłodno, nie oferując nawet wody do picia, co wydało mi się dziwne. No ale do konkretów - zaprosiła mnie na fotel i się zaczęło.<br />
<br />
Po pierwsze wywiad - moja pielęgnacja, jak zwykle się maluję, co robię z twarzą, jakie mam problemy, co mi się podoba. Standardowo, ale pierwsza lampka zaświeciła się, gdy zostałam zrugana za niemalowanie się na co dzień. Zostało to zaargumentowane tym, że makijaż jest naszą warstwą ochronną. No nie wiem, dla mnie nie jest konieczny, ale pewnie tak mówią na szkoleniach.<br />
<br />
Później zostało mi zlecone wykonanie peelingu twarzy zestawem do „mikrodermabrazji” Mary Kay. Pomyślałam - no dobra, lekki peeling przed makijażem spoko, ale przecież byłam na kwasach... pani kosmetyczka stwierdziła, że to nic, po czym zleciła mocniejsze złuszczenie okolic nosa - moich najwrażliwszych. O zmaganiach z nimi u kosmetologa i <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/09/kosmetolog-potrzebny-od-zaraz-plus.html" target="_blank">wcześniejszej kondycji skóry</a> twarzy już pisałam.<br />
<br />
Po wykonaniu peelingu usiadłam znowu na fotel. Teraz już nie wiem, kiedy dokładnie moja cera została oceniona jako przesuszona, odwodniona i POROWATA (a tego o niej nie słyszałam nigdy), ale nałożona została mi baza nawilżająca i przeszłyśmy do makijażu oczu.<br />
<br />
Zaczęłyśmy od zamalowania moich permanentnych kresek, cieniowania, odklejenia rzęs. Pani makijażystka przez cały czas nie była zbyt rozmowna, mimo mojego zagadywania i prób żartów. Było jakoś tak sztywno i wręcz niemiło. Robiła swoją robotę i zastanawiała się, jak zrobić najlepiej, tak pomyślałam.<br />
<br />
Makijaż oka wyszedł bardzo ładnie, leciutka modyfikacja co do linii wodnej i dolnego wewnętrznego kącika i lekko dłuższe rzęsy w zewnętrznym i byłoby ideolo. No ale potem był makijaż twarzy...<br />
<br />
<h2>
Jak na suchej cerze wygląda wodoodporny podkład?</h2>
<br />
Myślę, że większość z Was się domyśla. Zmarszczki uwydatniły się prawie od razu, na czole zaczęły wychodzić niewidzialne dotąd suche skórki. Istny koszmar. Nastąpiło kilka prób „poprawek”, ale nie było jak... Zostałam skierowana ponownie do łazienki z ogromną prośbą o szczególną uwagę na oczy, coby się nic nie rozmazało i zmyłam czoło i policzki z podkładu emulsją myjącą.<br />
<br />
Zaczęłyśmy od nowa. Baza - podobno mocniej nawilżająca, trochę kremu, podkłady nawilżające, lekki korektor. Wyszło lepiej, choć było widać, że to nie jest satysfakcjonujący efekt.<br />
<br />
Chyba wtedy emocje zaczęły puszczać nam obu. Ja się nasłuchałam, jaka to moja skóra nie jest najgorsza, przesuszona, odwodniona, ponownie POROWATA i że nie da się uzyskać lepszego efektu, jeśli nic z tym nie zrobię. Już tu zaczęła się mowa o „cudownym zestawie”.<br />
<br />
Biorąc pod uwagę to, ile już poświęciłam czasu, energii i pieniędzy na wyprowadzenie mojej skóry z okropnego stanu, naprawdę byłam na skraju załamania. Nie mogłam się po prostu powstrzymać po tych słowach, które usłyszałam i jak zostałam zmieszana z błotem. Chyba muszę dodać, że niedawno wcześniej straciłam pracę i ledwo od miesiąca zarabiałam niecałe tysiąc złotych stażowego.<br />
<br />
Jakimś cudem skończyłyśmy twarz - z mottem, że jeszcze mamy dużo czasu i można dużo naprawić. Wtedy zostały równo 4 tygodnie do dnia zero.<br />
<br />
<h2>
Wykończenie makijażu czy wykańczanie siebie...</h2>
<br />
Przeszłyśmy do pomadki i obie zderzyłyśmy się z murem! Moje wyobrażenie borda nijak się nie miało do wyobrażenia drugiej strony o tym kolorze. Wypróbowałyśmy z 5 rożnych pomadek - od ciemnego, przez różowy (którego nie znoszę) do prawie beżu. Ni w ząb. Muszę dodać, że oczy były mocne według mojej woli i prośby, zostały zaakceptowane i... już teraz nie wiem, dlaczego je ruszyłyśmy.<br />
<br />
Przez poprawki obie stałyśmy się sfrustrowane i znowu puściły nerwy. A początkowe założenie było takie, że chodzę w zaproponowanym makijażu i potem zdaję relację z tego, co i jak chcę zmienić. Założenie super, ale wykonanie nie do końca. Z perspektywy czasu, ale też już wtedy to zauważyłam, ten makijaż był spoko - lekko zciastkowany na czole i nosie i ze złym kolorem pomadki, ale generalnie wszystko zostało niemal tak samo.<br />
<br />
Wtedy do akcji wkracza mój pan młody. Jemu się wszystko podoba, tak jest super, ale jakby było inaczej, to też by było. Wiecie, typowy facet akurat wtedy, kiedy nie trzeba. No i jeszcze jego dobroć i chęć niesienia pomocy... I już wiecie, dlaczego wzięłam te kosmetyki, mimo że nie miałam ochoty wydawać na nie tyle kasy. To nie ja ją wydałam...<br />
<br />
Makijaż nam się rozjechał, ja spłakałam go jeszcze na dokładkę i serio był komplet. Razem z panią makijażystką byłyśmy w podłych nastrojach, spędziłam jej na fotelu chyba z 3 godziny, w dodatkowo byłam podobno pierwszą panną młodą, która płakała już na próbnym - powód był zgoła inny.<br />
<br />
Pod koniec wizyty jednak po moich uzewnętrznieniach, opowieściach o walce z twarzą, mój M. też trochę się włączył w tę rozmowę, atmosfera była naprawdę serdeczna. Pełna nadziei, obietnic poprawy, pięknego makijażu ślubnego i w ogóle, że cud miód.<br />
<br />
<h2>
Promocja na dodatkowy makijaż próbny?</h2>
<br />
Gdy już wzięliśmy kosmetyki, perswadując niechęć do zestawu peelingującego, został mi zaproponowany drugi próbny makijaż - za darmo. Co prawda zapłaciłam już za ten 200 zł (nie biorąc reszty) i kolejne 511 za kosmetyki (za które płaciłam z domu przelewem w drodze wyjątku z powodu braku gotówki. I tak, pisałam, że były prezentem, ale to był taki prezent z prawie już wspólnej kasy i to w formie przelewu). Jeśli weźmiemy pod uwagę info z poprzedniego posta o ofertach na OLX, można by sądzić, że za ten drugi makijaż też zapłaciłam. Ogólnie miałam się popielęgnować Cudownym Zestawem i wrócić, żeby zobaczyć, jak reaguję i czy coś z tego będzie.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-uRo6Qgi6QPs/XpJt3AUZmPI/AAAAAAAAM5A/8KS5R3nEUH0_B1ln4Tx_DqrYjvfqHj3ZwCEwYBhgLKs4DAMBZVoAei4NZ6Xch3AUSSMcYFWfuqezrJWTW0RR2oQdRv0EctTXc5-Jr3DasHl1FoN3_q8tubi9h8Gu2JW-uXAegc1bIl5hQqqhtli5QXXgYgbaH3ZftVe5AK320fjDzGu8SRs6LFANdem9TvQtSDZR8lPYDudTnG-aXrlEapuOuBV5PN5vDYwc25NrINdqV1gXWfx431I57PHduvMNonQPHAE33q2OA0dUcLYNZhuzcIFg52-R6FvuOosMJbnhSSAzb8x2h-sVPmMDOeQrPoj_I9nIVSAntShsmpEaka598lK0Om1mUCaBSLE-zGs2Is3gwPg2UQkRDWyivxY_qHpnWstmUjYYsrww0w8zciZe1RLwR-HP9Qq1q68Ihzr8tC8MxX9OfQlg0785-4Qn77RQ7DskoTFVRvAXhNabvvifa-_wBpbqCLCIPi16uWHj086enZ6oqV45KnJmlsdszyLnXXJhrpHj3TwuntIQXyeOHaxHTgHH5NaQpeyygImVcMDvN8nDkG8P3XA3ParuEiB6y5X0fx97i1oS1rUj4z07pfgOHDBmm73b6Xvp3lRYBmajBEfwccmfPgtvP7LtSDU-F-aOMSdmJ0fezXm-AMMzgyfQF/s1600/3%2Bwersje.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="3 razy pokazana połowa twarzy z trzema wersjami makijażu" border="0" data-original-height="546" data-original-width="804" src="https://1.bp.blogspot.com/-uRo6Qgi6QPs/XpJt3AUZmPI/AAAAAAAAM5A/8KS5R3nEUH0_B1ln4Tx_DqrYjvfqHj3ZwCEwYBhgLKs4DAMBZVoAei4NZ6Xch3AUSSMcYFWfuqezrJWTW0RR2oQdRv0EctTXc5-Jr3DasHl1FoN3_q8tubi9h8Gu2JW-uXAegc1bIl5hQqqhtli5QXXgYgbaH3ZftVe5AK320fjDzGu8SRs6LFANdem9TvQtSDZR8lPYDudTnG-aXrlEapuOuBV5PN5vDYwc25NrINdqV1gXWfx431I57PHduvMNonQPHAE33q2OA0dUcLYNZhuzcIFg52-R6FvuOosMJbnhSSAzb8x2h-sVPmMDOeQrPoj_I9nIVSAntShsmpEaka598lK0Om1mUCaBSLE-zGs2Is3gwPg2UQkRDWyivxY_qHpnWstmUjYYsrww0w8zciZe1RLwR-HP9Qq1q68Ihzr8tC8MxX9OfQlg0785-4Qn77RQ7DskoTFVRvAXhNabvvifa-_wBpbqCLCIPi16uWHj086enZ6oqV45KnJmlsdszyLnXXJhrpHj3TwuntIQXyeOHaxHTgHH5NaQpeyygImVcMDvN8nDkG8P3XA3ParuEiB6y5X0fx97i1oS1rUj4z07pfgOHDBmm73b6Xvp3lRYBmajBEfwccmfPgtvP7LtSDU-F-aOMSdmJ0fezXm-AMMzgyfQF/s1600/3%2Bwersje.jpg" title="3 wersje makijażu ślubnego" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Od lewej: pierwszy makijaż próbny i plama pod okiem, drugi próbny, właściwy</td></tr>
</tbody></table>
Z salonu wyszłam mega roztrzęsiona, jednocześnie pozytywnie i negatywnie. Dodatkowo pojawiły mi się dwie plamki na policzkach od serum z witaminą C nałożonym trochę za szybko po kwasach. Moja twarz to był obraz nędzy i rozpaczy - całkowicie dosłownie. Na zdjęciu wyżej skrajnie po lewej stronie pierwszy makijaż próbny po moich poprawkach w domu i z moją szminką. Właściwy makijaż skrajnie po prawej.<br />
<br />
Nie wiem, co się na to złożyło, ale dosięgnął mnie wtedy totalny kryzys weselny. Płakałam z pół godziny w samochodzie w drodze do fryzjera na próbną fryzurę xD. Organizacja wesela w pół roku i to praktycznie samodzielnie (niby faceci pomagają, ale wszystkie wiemy, jak to naprawdę wygląda) zszargała mi nerwy bardziej, niż byłam gotowa się przyznać.<br />
<br />
<h2>
Pielęgnacja Mary Kay w domu i dalsze propozycje</h2>
<br />
Podczas mojej pielęgnacji w domu byłyśmy cały czas w kontakcie. Moje obawy cały czas rosły, skóra się zcieńczała, ale wg pani makijażystki wszystko było OK. Do pielęgnacji dorzuciłam swoje serum z Ecolabu, bo wiem, że zawsze mi dobrze służyło i chciałam dać chociaż trochę nawilżenia tej biednej skórze. Taka pielęgnacja trwała z tydzień, po czym, gdy ciągle twierdziłam, że mi sucho, pani makijażystka bardzo się przejęła.<br />
<br />
Zaproponowano mi krem mocno nawilżający (tak, to ten z gliceryną i parafiną) za 120 zł. Ale po tym, jak byłam sceptyczna, moja pani zaoferowała mi układ. Samodzielnie do domu rodziców przywiozła mi swój krem! Kurczę, to był bardzo wzruszający gest. Później rodzice przywieźli to do mnie i używałam go z tydzień.<br />
<br />
Oczywiście, że po nałożeniu tego na twarz skóra była wniebowzięta. Przecież została tak okryta, że aż chyba byłoby mi za nią wstyd, jakbym nie poczuła różnicy. Potem pojechałam na drugi próbny makijaż i z kremu zrezygnowałam, bo kolejne 120 zł do tego, to już byłoby za wiele.<br />
<br />
Jak już jestem przy pielęgnacji w domu, to muszę też wytłumaczyć się z używania mleczka z tak silnym detergentem. Otóż wiecie, <b>ciężkie silikony nie zmywają się wodą</b>, potrzebują detergentu, a krem na noc silikon zawiera. O ile zostawienie oleju, a potem przetarcie go hydrolatem czy innym lekkim środkiem uważam za normalne, o tyle silikony nie specjalnie mi służą. W taki oto sposób wpadłam w to błędne koło „cudownego zestawu”.<br />
<br />
<h2>
Jak wygląda właściwy makijaż próbny?</h2>
<br />
Drugi makijaż próbny odbył się w walentynki. Wzięliśmy wolne i pojechaliśmy załatwiać sprawy weselne, od makijażu począwszy (tak Wam tu spoileruję, że pewnie i napiszę o organizacji wesela). Wszystko odbyło się sprawnie, z małymi modyfikacjami, jak sobie życzyłam. Użyte kosmetyki były zapisywane na facecharcie, a ja dla pewności wzięłam swoją ulubioną pomadkę w odpowiednim kolorze. Wtedy już wszystko zagrało.<br />
<br />
Nie płaciłam według ustaleń i dodatkowo dostałam próbkę kremiku do ust, bo z suchością wszędzie mam problem, a moja pomadka jest dość wymagająca - nie dość że ciemna, to jeszcze matowa zastygająca.<br />
<br />
Twarz oczywiście została pochwalona, że już o wiele lepiej podkład w nią wsiąka i lepiej wygląda, a był nakładany pędzlem. No ale został nałożony tylko ten nawilżający. Wyszłam naprawdę zadowolona - makijaż był zrobiony tak, jak chciałam. Oprócz koloru brwi, ale to też moje dziwactwo. Mama wyłapała lekką niesymetrię - dla mnie wszystko super.<br />
<br />
<h2>
Podsumowanie zmagań i makijaż ślubny </h2>
Po tygodniu odstępu od próby generalnej nadszedł TEN dzień. Chętnych na makijaż znalazło się pięć osób oprócz mnie (a z Młodym nawet sześć!), więc udało nam się dogadać z panią makijażystką na dojazd do nas. Mamy zaprzyjaźniony zakład fryzjerski, więc miejsce było odpowiednie.<br />
<br />
Mój makijaż został wykonany techniką odwrotną, czyli najpierw oczy, potem reszta. Nałożona została nawilżająca baza i krem. Myślę też, że podkład jednak był z takich średnich, wcale nie ten wodoodporny, bo na pewno by tak nie wyglądał. Wszystko według ścisłych zaleceń - ograniczyłyśmy róż na policzkach, bo moje i tak same się różowią i brwi pomalowałyśmy cieniem. Ku mojemu zaskoczeniu wszystkie makijaże skończyły się wcześniej (nawet od optymistycznego harmonogramu).<br />
<br />
W podzięce za dobre podejście i otwarte serce zdecydowałam się wręczyć bukiety obu stylistkom. Wyszło na to, że niewiele panien młodych to robi, bo obie były zaskoczone. Za makijaż zapłaciłam chyba 220 zł (z dojazdem i Młodym). Rzęsy były super doklejone, podkład wytrzymał dość długo, choć na nosie wymagał poprawki. Martwiłabym się, gdyby nie wymagał!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-CYWBinvU53I/XpJnI7n_icI/AAAAAAAAM4s/gQvKbGbDrM8ZFuraa3Xy33W7nUlENvZtACLcBGAsYHQ/s1600/DSC_2996.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="uśmiechnięta twarz kobiety ze zbliżeniem na makijaż, pocałunek w czoło" border="0" data-original-height="652" data-original-width="1160" src="https://1.bp.blogspot.com/-CYWBinvU53I/XpJnI7n_icI/AAAAAAAAM4s/gQvKbGbDrM8ZFuraa3Xy33W7nUlENvZtACLcBGAsYHQ/s1600/DSC_2996.jpg" title="zbliżenie na makijaż" /></a></div>
<br />
Pielęgnacja jednak zostawiła u mnie więcej szkód, niż zastała. Nie wrócę do kosmetyków Mary Kay i ich ponownie nie kupię. Chociaż makijaż też był z tej firmy i podkład, korektor, cienie dobrze się trzymały, to wiem jednak, że inne kosmetyki byłyby w stanie zapewnić mi podobny efekt. Nie jestem z tych, którzy chcą mieć drogie kosmetyki, nawet jeśli tylko dobrze wyglądają na półce.<br />
<br />
Podsumowując, makijaż był wykonany według mojego życzenia, dokładnie i starannie. Wyszedł lżejszy niż chciałam, ale bardzo mi się podobał i spełnił 100% oczekiwań. Pani makijażystka dobrze to robi. Mama i babcia też dobrze wyglądały. Niesmak pozostał jedynie po kosmetykach do pielęgnacji i ocenie mojego stanu skóry, która pozostaje pod opieką kosmetologa - tutaj <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/02/przygoda-z-twarza.html" target="_blank">wpis o mojej skórze spod ręki kosmetologa</a>.<br />
<br />
Mieliście styczność z kosmetykami MK? Polubiliście pielęgnację bardziej dzięki tej firmie, a może macie takie doświadczenia z nimi jak ja? Kolorówka dla mnie była spoko, ale mogę tak powiedzieć o wielu firmach w tej kwestii, jak jest u Was?<br />
<br />
<u>Zazmaczam, że moje opinie są moim subiektywnym osądem danych produktów po stosowaniu ich na mojej własnej twarzy przez ponad 2 miesiące. Nie wykluczam i nie neguję faktu, że możecie się lubić z tymi kosmetykami.</u><br />
Dla mnie są one po prostu za słabe, choć muszę przyznać, że są też wydajne, bo nie mogę się ich pozbyć...shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-87459494735539733542020-04-08T21:31:00.001+02:002020-04-08T21:45:09.404+02:00Kosmetyki Mary Kay Time Wise<h3 style="text-align: center;">
Moja szczera opinia i efekty pielęgnacji na twarzy</h3>
<div>
<br /></div>
<div>
Cały "cudowny zestaw" wraz z płynem trafiły w moje ręce na początku lutego. To znowu kosmetyki niezbyt popularne, bo niedostępne w drogeriach, a dostęp do nich zyskałam poprzez makijażystkę. Czy jestem zachwycona, bo zestaw jest cudowny? Przeczytajcie, a ja napiszę wszystko, co udało mi się zauważyć przez 2 miesiące stosowania.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ocKVvPW_TeA/Xo2rNgk6d2I/AAAAAAAALMY/n5dswS2Zm_wb6_hC1xOAKUfSIsqUoB64wCLcBGAsYHQ/s1600/mary%2Bkay%2Bcudowny%2Bzestaw.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="twarz dziewczyny, dymek myśli z kosmetykami w środku" border="0" data-original-height="559" data-original-width="995" src="https://1.bp.blogspot.com/-ocKVvPW_TeA/Xo2rNgk6d2I/AAAAAAAALMY/n5dswS2Zm_wb6_hC1xOAKUfSIsqUoB64wCLcBGAsYHQ/s1600/mary%2Bkay%2Bcudowny%2Bzestaw.jpg" title="Kosmetyki Mary Kay Time Wise - opinia o Cudownym Zestawie" /></a></div>
<br />
Znowu biorę się za coś, co ma dość zamknięte grono odbiorców i choć na stronie internetowej poznamy ceny wszystkich produktów, to nie kupimy ich tak łatwo. Umożliwi nam to tylko konsultantka, którą - dla ułatwienia - zasugeruje nam już strona, wyszukując najbliższej np. po kodzie pocztowym. Ja te kosmetyki "dostałam" w prezencie, nie zdążyłam zastanowić się na chłodno ani zrobić dokładnego researchu. Niestety.<br />
<br />
<h2>
Cudowny Zestaw Time Wise i Płyn Nawilżająco-Odświeżający Mary Kay oraz moja opinia o nich</h2>
Mój zestaw - jego nazwa to Cudowny Zestaw - składa się z trzech kremów - na dzień i na noc oraz pod oczy, mleczka - dość gęstej emulsji (Oczyszczające Mleczko 4w1 Age Minimize 3D™ TimeWise®) i Płynu Nawilżającego z kwasem hialuronowym.<br />
<br />
Co jest w tych kosmetykach? Możecie o to zapytać, ale ja niestety teraz nie mogę stwierdzić, bo pudełek już nie mam, a składu nie da się znaleźć w oczywisty sposób w internecie. To w zasadzie powszechna praktyka wśród takich marek, dla mnie frustrująca. Od razu nasuwa mi się pytanie, czy mają coś do ukrycia...<br />
<br />
Co do składów jestem pewna jednego - emulsja myjąca ma na drugim lub trzecim miejscu betainę kokamidopropylową, co czyni ją dość mocnym myjadłem - prawie na poziomie zwykłego żelu do twarzy. Krem na noc ma wysoko silikon, który niestety mi nie służy, a wszystkie sera nakładane pod niego są jakby neutralizowane przez to i dosłownie znikają. Brak nawilżenia!<br />
<br />
Krem na dzień (stosowałam ten bez filtra, a teraz mam też ten z filtrem, bo przez pomyłkę dostałam ten pierwszy, a później wymieniłam) i on nie był taki zły. W samym wrażeniu "dotykowym" oba dość dobrze się rozprowadzały. Makijaż też raczej OK się na nich trzymał, ale nie maluję się zbyt często, ani nie mam problemów z utrzymywaniem na co dzień. Tak jak wiecie, na kremie do twarzy.<br />
<br />
Krem z filtrem zostawia biały nalot (z filtra, to dość normalne) na dość długo, ale oprócz tego nie różni się wiele od zwykłego filtra. Niestety ani w kontekście nawilżania, ani świecenia. Przed urlopem kupiłam <a href="https://www.rossmann.pl/Produkt/Produkty-do-opalania/Sunozon-mleczko-do-opalania-SPF-50-mini-50-ml,312768,8634" rel="nofollow" target="_blank">50-tkę z SunOzon</a> (polecam naprawdę) i 50 ml kosztowało mnie o wieeeele mniej niż 48g Mary Kay. Nie sądzę, że kosztował 4 czy 5 zł, jak to pokazują teraz na stronie, ale nawet gdyby kosztował 15, to mogłabym kupić 9 za jeden z MK. A ochrona o wiele wyższa.<br />
<br />
<h2>
Recenzja kosmetyków Mary Kay Time Wise</h2>
<div>
<br /></div>
Oprócz cudownego zestawu i płynu nawilżającego stosowałam też przez około 2 tygodnie krem - uwaga - intensywnie nawilżający. Jego skład opierał się na wodzie (normalka), glicerynie, a następnie parafinie. Jak dla mnie spoko, moja twarz lubi się z parafiną, ale działanie nawilżające wydaje mi się dalece przereklamowane w tym wypadku, a cena... skutecznie odrzuca.<br />
<br />
Dawno nic nie pisałam, ale również dawno nic mnie aż tak nie wkurzyło! Mimo najlepszych intencji - ze strony obdarowującego mnie, wspominanej makijażystki i nawet moich własnych wysiłków co do wiary w te kosmetyki, determinacji i stosowania ich w jak najkorzystniejszej konfiguracji - muszę to napisać. <b>To nie działa. </b>Naprawdę nie działa lepiej niż zwykły krem za 20 zł, np. z Bielendy.<br />
<br />
Wszystkie składniki są tutaj w takiej ilości jak w kremach drogeryjnych. Choćby nie wiadomo jak cudowne, stężenia nie mogą być "działające", bo wtedy stają się potencjalnie niebezpieczne, a przecież są to kosmetyki do stosowania w domu. Cudowny resweratrol... dla mnie lepiej byłoby go przyjmować doustnie - przeczytajcie sobie na poradnikzdrowie o nim.<br />
<br />
Mleczko podobno działa od razu jak tonik, ale przecież wszyscy wiemy, jak kończy się nieużywanie tonika. U mnie podobnie kończy się też używanie tych kosmetyków...<br />
<br />
<h2>
Kosmetyki z katalogu Mary Kay</h2>
<br />
Cudowny Zestaw Time Wise... No nie jest aż tak cudowny. Zwłaszcza jego cena. I tu niestety sprawdzają się te ostre opinie - kolejna "marka premium" z katalogowymi produktami, konsultantkami, świetnym marketingiem i wysokimi cenami niestojącymi w równowadze z jakością.<br />
<br />
Uwaga, za zestaw plus wodę zapłaciliśmy 511 zł. Cena jak ze strony internetowej. Znalazłam konsultantki na OLX, za sam zestaw (oczywiście nowy) możemy zapłacić od 260 do 340 zł, to już daje duży obraz marży, jaką można na tym uzyskać.<br />
<br />
Od razu przypomina mi się kolagen Souvre (na który nabrała się moja mama), FM (gdzie chemia domowa przynajmniej działa i nigdy nie kupiłam żadnego kremu) i AVON (gdzie ceny może i nie są wysokie, ale jakość... w przypadku wielu kosmetyków porównywalna do opisywanych).<br />
<br />
Oczywiście, że znam też firmy, które podobnie funkcjonują i kosmetyki od nich działają, np. Frei Haut, o których pisałam już kiedyś w odniesieniu do mojej kosmetolog. Możecie poczytać <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/02/przygoda-z-twarza.html" target="_blank">o mojej cerze i problemach z nią okiem kosmetologa</a>, jeśli chcecie wgłębić się w temat albo odświeżyć pamięć.<br />
<div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-v-6lWYJflsA/Xo2iTkaKOgI/AAAAAAAALMM/zNmX-AJsigMzDrRmtMM5-cMJX4-dCRaeQCLcBGAsYHQ/s1600/sk%25C3%25B3ra%2Bz%2Bbliska.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="obraz skóry z lekkimi wypryskami na policzkach" border="0" data-original-height="639" data-original-width="1000" src="https://1.bp.blogspot.com/-v-6lWYJflsA/Xo2iTkaKOgI/AAAAAAAALMM/zNmX-AJsigMzDrRmtMM5-cMJX4-dCRaeQCLcBGAsYHQ/s1600/sk%25C3%25B3ra%2Bz%2Bbliska.jpg" title="skóra policzków z bliska" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">skóra policzków z bliska</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Dorzucam aktualne zdjęcie skóry na moich policzkach. I o ile bywało gorzej, to działanie cudownego zestawu niestety nie jest na tyle cudowne, żeby zapobiec ponownemu pogarszaniu. Możecie też zauważyć, że wiele miejsc wykazuje "suche skórki", których zwykle nie mam. Myślę, że powoduje to emulsja myjąca, która tak mocno mnie ściąga i ma za zadanie złuszczać. Przy delikatnej skórze nie do końca tędy droga.<br />
<br />
Używałam kosmetyków Mary Kay od początku lutego, żeby sprawdzić, czy moja skóra lepiej zachowa się przy makijażu. Cel był dość jasny - piękny makijaż ślubny (widzicie go na zdjęciu okładkowym). Skóra miała za zadanie (wg pani makijażystki) wypić podkład. Wcześniej nie do końca dobrze przyjmowała totalnie wodoodporny, pancerny podkład. Czy ja uważam to za dobre właściwości skóry? Odpowiedź zostawię dla siebie.<br />
<br />
<h2>
Nawilżanie skóry twarzy kosmetykami Mary Kay? </h2>
<br />
Jeśli macie cerę suchą, wrażliwą, naczynkową lub z trądzikiem różowatym - to z grubsza moja charakterystyka - to z Mary Kay Time Wise się nie polubicie. Ani skład, ani działanie (w przeciwieństwie do ceny) nie powalają. W odbudowie płaszcza hydrolipidowego nie pomogą, co najwyżej złuszczą.<br />
<br />
Największy problem w makijażu twarzy był na czole, gdzie Sylwia - moja kosmetolog wspominana we wpisach wyżej, zawsze chwali najbardziej stan mojej skóry właśnie w tym rejonie. Jest tam trochę grubsza, nie taka czerwona i cienka. Pani makijażystka zaś podkreślała, że jest sucha i niezłuszczona, a przyszłam do niej 3 dni po kwasie w salonie. Zaczęła od nakłonienia mnie do peelingu i zrugała za to, że nie maluję się na co dzień... Ogólnie nie mogłyśmy się dogadać na pierwszym próbnym - ale chyba opiszę Wam to osobno.<br />
<br />
Z makijażu wyszłam zapłakana i z torbą kosmetyków za gruby hajs. Używałam ich w domu i do czasu makijażu głównego cel został osiągnięty - 22 lutego podkład wyglądał lepiej - choć zastosowałyśmy bardziej nawilżającą mieszankę podkładów z odrobiną tego trwałego. Pod podkładem była zaś mocno nawilżająca baza i krem z parafiną.<br />
<br />
<h2>
Jakie są efekty tej pielęgnacji?</h2>
<br />
W tym czasie moja skóra dużo mocniej zaczęła się czerwienić na policzkach, znowu zrobiła się reaktywna, częściej pojawiały się wypryski na policzkach, a ja nie mogłam opanować uczucia suchości. Dodatkowo ja od początku stosowałam krem myjący 1 raz dziennie. Aż boję się wyobrażać, co by było ze mną, jakbym stosowała się do zaleceń pani konsultantki i używała tylko kremów i kosmetyków z MK.<br />
<br />
Rozmowy i makijaże próbne utwierdziły mnie w tym, co pokazuje się w instagramowym świecie beauty i na jutubie. Uważam, że skoro cel makijażystek to cienka, napięta skóra, to wolę się nie malować, niż katować moją zbyt wrażliwą peelingami non stop, a o bezwzględnym zakazie tego procederu na mojej twarzy pisałam już podczas <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/09/kosmetolog-potrzebny-od-zaraz-plus.html" target="_blank">opisu mojej wizyty na konsultacji u kosmetologa</a>.<br />
<br />
Jeśli macie jakieś pytania czy uwagi, to chętnie Wam odpiszę. Mam nadzieję, że nie zlecą się tu żadne konsultantki, choć ja zawsze podkreślam - moje opinie są moje. Moja skóra jest wymagająca. Wszystkie preferencje indywidualne uważam za zasadne, aczkolwiek u mnie Mary Kay nie działa lepiej niż kremy drogeryjne i muszę to napisać, żeby ktoś robiący research dał radę się zastanowić poważniej.<br />
<br />
<br />
<h2>
Komu polecam pielęgnację Mary Kay?</h2>
<br />
Całkiem szczerze - osobom z dużym budżetem i niewymagającą cerą, tolerującą silikony.<br />
Jeśli Wasza pielęgnacja zawiera sporo błędów, bo np. nie zmywacie płynu micelarnego i dostaniecie poradę od konsultantki, to wtedy przejście do odrobinę lepszej rutyny już dużo zmieni. Podsumowując, jeśli macie spory budżet, to wtedy... "Kto bogatemu zabroni"?<br />
<br />
Jeśli jednak jesteś zdesperowana, jak ja, i szukasz czegoś, co Cię cudownie wyprowadzi... Nie licz na to z tymi kosmetykami. Za 500 zł zrobisz 3 wizyty na kwas w salonie, a profesjonalnego kosmetologa będę polecać zawsze.<br />
<div>
<br /></div>
</div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-3332058164972742062019-03-27T23:56:00.000+01:002019-03-27T23:56:09.403+01:00Mycie włosów po hennie i szamponowy eksperyment<div style="text-align: justify;">
Czasem nawet sama siebie zaskakuję. Niby tylko weszłam pod prysznic, żeby umyć włosy, a wzięłam ze sobą odżywkę... Wymasowałam w skórę głowy i zastanowiłam się nad swoim podejściem do mycia w ten sposób. Nad tym jakiej jeszcze bym chciała użyć... W całym moim zbiorze kosmetyków do włosów jest sporo pozycji, ale i tak wiem, że jak chce po coś sięgnąć, to na nic się nie decyduję, bo nie ma tam nic spektakularnego! Tym razem więc będzie o kosmetykowym chciejstwie i ulubionych rzeczach. Postaram się nie odbiegać od tematu i nie zajmować linijek procesem myślowym spod prysznica.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-Iezq8kssX50/XJv-x2HQGSI/AAAAAAAAJ08/Slw_WchqAyMSL6SkwpvTX7OH4CW4BUoPgCLcBGAs/s1600/IMG_4880.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-Iezq8kssX50/XJv-x2HQGSI/AAAAAAAAJ08/Slw_WchqAyMSL6SkwpvTX7OH4CW4BUoPgCLcBGAs/s1600/IMG_4880.jpg" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatni miesiąc (jakiś miesiąc temu) lub nawet dłużej traktowałam swoją głowę mocnymi szamponami. Raz na jakiś czas pojawiła się odżywka.<br />
<br />
Pierwsze mycie po hennie przeważnie powinno być później niż wcześniej, ale wyjeżdżam do rodziny i nie chcę myć włosów u nich na noc, bo pewnie skończyłoby się to pofarbowanymi ręcznikami i pościelą. Oczywiście to wszytko się spiera od razu i łatwo, ale to i tak obciach!</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz to mycie Vatiką (po dłuższym myciu mocnymi szamponami) okazało się dla mnie czymś szokującym! Włosy nagle stały się lejące, gładkie, łatwo rozczesujące - samymi palcami wręcz(!), a ja już chyba zapomniałam, jak to jest fajnie, gdy nie trzeba się siłować z kołtunami.<br />
<br />
Wcześniej też nie rozczesywałam się na siłę, ale używałam serum silikonowego. Ono wygładza nawet po mocnym zmyciu włosów rypaczem. Nie będę ukrywać - jestem teraz na takim etapie, że próbuję się pozbyć i zużyć jak najwięcej kosmetyków, które już mam. Sporo wydałam koleżankom, kilka sprzedałam. Od ponad 3 miesięcy marzyłam o tym, żeby kupić sobie delikatny szampon z Ecolabu, a jednocześnie wmawiałam sobie, że go nie potrzebuję. Teraz myję nim (wersja czerwona) i ciągle jestem niezadowolona.<br />
<br />
Kiedy tylko wchodzę do łazienki z zamiarem mycia głowy, to muszę się zastanawiać „czym umyję włosy tym razem”, bo nie mam takiego pewniaka, którym był dla mnie ten szampon. Ciągle myję głowę na zmianę odżywką i szamponem, łączę to ze sobą, zamieniam, raz stosuję jeden sposób, raz drugi. Można by powiedzieć, że ciągle eksperymentuję, ale tak naprawdę to to eksperymentowanie już dawno mi się znudziło. Moje włosy po Stanach były w jakimś takim kryzysowym momencie... (Chyba że to tylko moja psychika i pogląd na ich temat był w takim stanie...) Po obcięciu miałam chociaż ochotę na mycie :) One jakoś tak się wyprostowały i niczego nie było im trzeba, więc niczego im nie dawałam.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-eZkAOrfqksg/XJv_RJVe8WI/AAAAAAAAJ1E/24XAyP2Nu9cTyHRV2y_SCELV3FFu2zGKQCLcBGAs/s1600/IMG_4935.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-eZkAOrfqksg/XJv_RJVe8WI/AAAAAAAAJ1E/24XAyP2Nu9cTyHRV2y_SCELV3FFu2zGKQCLcBGAs/s1600/IMG_4935.jpg" /></a></div>
<br />
Po dłuższym czasie mycia samymi szamponami udało mi się je trochę przesuszyć. Teraz zrobiłam hennę, która też dołożyła jeszcze swoją cegiełkę i z martwych i prostych włosów, choć z objętością, wyłoniły się fale. Nie żebym narzekała, ale też już zapomniałam ile to zachodu w nakładaniu żelu, ugniataniu, a co najgorsze - suszeniu dyfuzorem. Jak ja tego nienawidzę! To chyba najgorsza czynność włosowa, jaką przyszłoby mi wykonywać, pewnie dlatego nie robię tego częściej niż w 2 razy do roku i to w porywach.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co do mojego podejścia do kosmetyków... to jest taka prawidłowość, że nawet nie chce mi się sięgnąć po coś nowego, bo od razu zakładam, że nie dorówna czemuś staremu, co bardzo mi się podobało i co lubiłam. Mam tak właśnie w przypadku odżywek myjących... Wy już wiecie, że ja lubię te alkoholowe, no i dlatego głównie ostatnio nie myślałam o myciu odżywką - wszystkie jakie lubiłam najbardziej już wykończyłam, a zostały mi tylko jakieś zbyt treściwe lub na średnim poziomie działania (w mojej opinii). Morał jest jeden i tak chyba pozostanie już na zawsze: zamiast 10 przeciętnych, warto mieć 2 odżywki ale porządne.<br />
<br />
P.S. Po miesiącu od napisania tego tekstu stwierdzam, że jak przez niego przebrniecie, to macie samozaparcie! Nie wiem, dlaczego nie opublikowałam go wcześniej. Może przeraziła mnie wizja redakcji, ale spostrzeżenia są tu jak najbardziej trafne. Wrócę do nich w czymś, co da sie czytać. Może jeden post o mojej skórze głowy przy obciętych włosach?<br /><br />P.P.S. A jak u Was z tym dyfuzorem? Wiem, że dziewczyny z CGP kochają taki sposób suszenia, a ja jestem chyba niecierpliwa. Godzina z życia to dla mnie stanowczo za długo na włosy.</div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-69535033221180767892019-02-06T16:50:00.000+01:002019-03-29T22:31:45.022+01:00Sucha skóra - czerwone plamy na powiekach<h2>
Sucha skóra kontra słaba pielęgnacja </h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Klęska w pielęgnacji skóry twarzy może i bardzo często jest spowodowana niewłaściwymi kosmetykami, a ja jestem tego żywym przykładem :(. Jeśli chcecie wiedzieć jak zlikwidowałam suche plamy na powiekach... dosłownie pozbyłam się suchych aż łuszczących się, czerwonych i spuchniętych plam... Zostańcie do końca wpisu, a ja zacznę od początku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-XbTrnZhrfo0/XFsBQOMnxlI/AAAAAAAAJx8/sJ9SckVS4bAAiP9U3lOJ2lKSGWeiSqVEwCLcBGAs/s1600/kremy%2Bdo%2Bsuchej%2Bcery.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-XbTrnZhrfo0/XFsBQOMnxlI/AAAAAAAAJx8/sJ9SckVS4bAAiP9U3lOJ2lKSGWeiSqVEwCLcBGAs/s1600/kremy%2Bdo%2Bsuchej%2Bcery.jpg" title="serum ecolab i krem pod oczy sylveco" /></a></div>
<br /></div>
<h2>
Diagnoza - sucha i wrażliwa skóra twarzy</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pokazywałam Wam w filmiku, jakie kosmetyki zabrałam ze sobą do Stanów. Jeśli czytacie mnie długo, wiecie też, że mam skrajnie suchą i wrażliwą skórę na twarzy, a do tego dochodzi kwestia naczynek... Naczynkowa, czerwona skóra z rumieniem, który nie ustępuje... Koszmar! Dlatego jakiś czas temu wybrałam się do kosmetologa. To pani kosmetolog zdemaskowała moje problemy i poradziła, jak dbać, żeby nie rozwinął się u mnie trądzik różowaty... Tak, już prawie do niego doszło przez moją niewiedzę i nadmiernie wysuszającą i wyniszczającą skórę „pielęgnację”... Musicie wiedzieć, że peelingi ziarniste i mycie skóry mydłem... To dla większości ostra przesada!!! O mojej <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/09/kosmetolog-potrzebny-od-zaraz-plus.html" target="_blank">pierwszej wizycie u kosmetologa pisałam tutaj</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-E0jMWLJYLhQ/XFsBzav7S4I/AAAAAAAAJyE/2l5ktm5OoT81GD5LaWcnqKBD_FulKQPuQCLcBGAs/s1600/IMG_4979-ma%25C5%2582e2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" data-original-height="400" data-original-width="600" src="https://1.bp.blogspot.com/-E0jMWLJYLhQ/XFsBzav7S4I/AAAAAAAAJyE/2l5ktm5OoT81GD5LaWcnqKBD_FulKQPuQCLcBGAs/s1600/IMG_4979-ma%25C5%2582e2.JPG" title="krem pod oczy sylveco" /></a></div>
<br /></div>
<h2>
Zwycięstwo z trądzikiem różowatym </h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po tych konsultacjach i kilku zabiegach w salonie naprawdę udało mi się wszystko ładnie wyprowadzić. Białe wodne wypryski i różne niedoskonałości, które były moimi zmorami na policzkach, pojawiały się już tylko sporadycznie i od razu znikały. Potem pojechałam do Stanów. Zabrałam kilka ulubionych kosmetyków, ale chyba nie spodziewałam się, że nie mieszkając w dużym mieście z wieloma marketami, będzie mi tak ciężko uzupełnić zapasy. Jeździliśmy do Walmartu i nawet było tam Sally’s, ale nie było w nich nic sensownego do twarzy. Niestety. Praktycznie tego samego dnia, gdy dotarliśmy do miasteczka, w którym mieliśmy załatwioną pracę, skończył się mój krem pod oczy. Używałam wtedy Orientany ze śluzem ślimaka i nie był zły. Na średnie potrzeby (czyli jeżeli nie czujecie, że Wasza skóra jest cienka i sucha jak papier) jest wystarczający. Miałam też nawilżające serum do twarzy z Ecolabu i olejek Annabelle Minerals w wersji stay calm. Serum skończyło mi się po mniej więcej dwóch miesiącach pobytu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tutaj poniżej wrzucam Wam filmik o kosmetycznej wyprawce do Stanów, a tu pod linkiem jest wpis po przemyśleniach - <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/08/co-zabrac-do-ameryki.html" target="_blank">nie tylko o niezbędnych kosmetykach do zabrania</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/buT3Hgp7uoI/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/buT3Hgp7uoI?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2>
Za słaby krem i zamieszanie gotowe</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy na ratunek przyszedł mi krem chłopaka. Musiałam coś wymyślić! A ta Natura Siberika z niedźwiedziem i przeciwzmarszczkowa, była jedyną deską ratunku. Moja opinia o tym kremie jest bardzo dobra, ale niestety nie jest to serum nawilżające... Smarować było się czym, więc bardzo się nie przejmowałam, ale po trzech miesiącach pobytu zaczęliśmy zwiedzanie. Oznaczało to codzienną trasę i sporo czasu na słońcu. Mimo że warunki i samo powietrze nie było już tak wysuszające, (bo wysoko w górach skalistych ostro nas wysuszyło!), to krem był o wiele słabszy, a doszło działanie słońca. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2>
Oznaki tragedii</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsze niepokojące objawy pojawiły się u mnie tuż po powrocie. Dwie plamki, stosunkowo nieduże, ale i na lewej, i na prawej powiece. Zignorowałam to trochę i zbagatelizowałam problem. Zaczęłam używać jakiś kremów, ktore znalazłam w domu... i jakoś się uspokoiło. Drugi atak był mocniejszy, nie udało mi się wyciszyć plam do końca, zaczęłam się bać, że to AZS, ze jakaś alergia... podpytywałem kosmetolog, ale przez internet nie widać co to... choć dobrze strzelała, co okazało się dopiero pózniej. Zaczęłam stosować próbki kremu łagodzącego okolice oczu od Sylveco, powoli przychodziła ulga i zaczęło znikać. Dużo skóry się z tego łuszczyło, więc pomagałam sobie peelingiem enzymatycznym Pollena Eva. Jest świetny!<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br /></div>
<h2>
Moment kulminacyjny</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Prawdziwe piekło rozpoczęło się za trzecim razem, gdy drugi raz jeszcze się dobrze nie skończył. Użyłam nieznanej próbki, której nazwy i opisu nie przetłumaczyłam w całości (dlatego też nie będę zwalać na niej całej winy i nie będę wspominać o marce, bo cieszy się bardzo dobrą opinią, co nie zwalnia jej z uzupełniania opisu produktu o język kraju, w którym jest dystrybuowana...). Nałożyłam na całą twarz zadowolona, że to koktajl witaminowy i rano obudzę się jak nowonarodzona. Niestety. Rano ledwo mogłam otworzyć oczy i to był jeden z gorszych dni w moim życiu. A wyglądałam już chyba najgorzej w całym swoim życiu. Zaraz po tym incydencie umieszczę drugi dzień po zrobieniu kresek... Choć oczy miałam wtedy spuchnięte przy linii rzęs, a teraz jakby bardziej całościowo. Zareagowały także policzki i czerwona, swędząca i łuszcząca się plama pojawiła się pod lewym okiem. Koszmar numer dwa. Krem plus olej, krem plus olej, krem plus olej... cały dzień i jeszcze grubiej na noc. Znikało tragicznie wolno, więc musiałam coś z tym zrobić.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br /></div>
<h2>
Łagodzący krem pod oczy Sylveco na ratunek</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zdecydowałam się na krem od Sylveco. Ten sam, którego próbka bardzo mi pomogła i to jest strzał w dziesiątkę! Teraz mogę juz normalnie otwierać oczy, nie mam tam ściągniętej skóry, która tylko non stop schodzi i wyglada jak wężowa. Opuchlizna zniknęła i nawet sztucznie pogłębiona zmarszczka pod lewym okiem juz jest prawie taka, jak pod prawym. Jestem dobrej myśli i uważam, że przy utrzymaniu obecnej rutyny pielęgnacyjnej będę w stanie całkowicie ponownie doprowadzić ją do ładu.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-groAQGcIHc4/XFd76skX9kI/AAAAAAAAJwY/ajC1K4eE1CUAb1i2ieriCOFtbD89qG6VACLcBGAs/s1600/gojenie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="łuszcząca się skora powiek, czerwone powieki" border="0" data-original-height="600" data-original-width="800" src="https://2.bp.blogspot.com/-groAQGcIHc4/XFd76skX9kI/AAAAAAAAJwY/ajC1K4eE1CUAb1i2ieriCOFtbD89qG6VACLcBGAs/s1600/gojenie.jpg" title="suche plamy na powiekach" /></a></div>
<br /></div>
<h2>
Dermatolog na problemy z cerą? Zapomnij</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W krytycznym momencie myślałam o dermatologu. Byłam zrozpaczona, nawet mama kazała mi się zapisać... i co? Przepisałby mi maść? W kwestii swojej skóry twarzy niestety nie wierzę, że lekarz po pierwszym kontakcie ze mną zza biurka będzie wiedział lepiej. Już mi doradzał... laser. Na to, co wyprowadziłam pielęgnacją i kilkoma zabiegami z kwasem azelainowym. Tutaj przeczytacie <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/09/dermatolog-zasadniczo-zbedny.html" target="_blank">o mojej feralnej wizycie u dermatologa,</a> a tutaj <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/02/przygoda-z-twarza.html" target="_blank">o przebiegu kuracji kwasami w salonie kosmetologicznym</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-0S3XMCVxMk8/XFd8AKJ3uPI/AAAAAAAAJwc/1C3u_v4NCzQOK4vFOM7L42QLJIVwMvztACLcBGAs/s1600/gojenie2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="nawilżanie i gojenie" border="0" data-original-height="600" data-original-width="800" src="https://3.bp.blogspot.com/-0S3XMCVxMk8/XFd8AKJ3uPI/AAAAAAAAJwc/1C3u_v4NCzQOK4vFOM7L42QLJIVwMvztACLcBGAs/s1600/gojenie2.jpg" title="czerwone plamy na powiekach" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdybyście mieli jakieś uwagi lub pytania - wszystkie bardzo chętnie przyjmuję i nie zostawiam bez odpowiedzi (chyba że akurat świruje mi blogger i nie pozwala na dodanie komentarza). Dbajcie o swoją skórę, to pierwsza wizytówka i lustro organizmu. Trzeba się o nią troszczyć nawet bardziej niż o włosy i to także od wewnątrz. Powodzenia!<br />
<br />
<span style="color: #e06666;">PAMIĘTAJCIE, ŻE W MOIM PRZYPADKU OKAZAŁO SIĘ TO SKRAJNĄ SUCHOŚCIĄ, ALE NIE ZAWSZE MUSI TAK BYĆ. Wszelkie nagłe i niepokojące zmiany na skórze i twarzy należy konsultować ze specjalistą. Działanie na własną rękę może przynieść więcej szkody niż pożytku.</span></div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-21770632704134165792019-01-31T17:24:00.000+01:002019-01-31T17:24:39.112+01:00Domowy niezbędnik - najważniejsze produkty w moim domu<div style="text-align: justify;">
Kiedy myślę o domowym niezbędniku, od razu przychodzi mi na myśl papier toaletowy... Zupełnie nie wiem, dlaczego tak jest, ale to chyba jedyna rzecz, której nie za bardzo mamy czym zastąpić. Nie chciałabym tutaj pisać o sprawach takiej rangi, ale od czegoś przecież ten wpis muszę zacząć! Możecie nie czytać, jeśli życie bez papieru toaletowego uważacie za łatwe, ale jeśli chcecie przeczytać o rzeczach według mnie niezbędnych do prowadzenia czystego domu (i życia), to zapraszam!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-EMB3y9sfUGk/XFMfjaWjSTI/AAAAAAAAJvw/IlNdzM3nTcE63cP1EzCdanh5IaFC_LfqwCLcBGAs/s1600/niezbednik%2Bpixelate.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-EMB3y9sfUGk/XFMfjaWjSTI/AAAAAAAAJvw/IlNdzM3nTcE63cP1EzCdanh5IaFC_LfqwCLcBGAs/s1600/niezbednik%2Bpixelate.jpg" title="rozmazane artykuły gospodarstwa domowego" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2>
Specjalistyczna chemia nie jest niezbędna</h2>
<div style="text-align: justify;">
Nie kupuję zbyt wielu środków chemicznych do domu, bo nie bardzo lubię nimi sprzątać. Płyn do mycia podłogi zawsze kojarzy mi się z przyklejającymi się kapciami, a ten do szyb ze smugami... Istnieje ocet, soda i kuchenne sposoby na sprzątanie, ale totalnie eko w tej kwestii też niestety nie jestem, dlatego tych kilka środków, które wam tutaj dzisiaj pokażę, to właśnie mój domowy Niezbędnik. (I pomińmy już tę wstawkę o papierze)...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2>
Najważniejszy środek w domu - płyn do mycia naczyń</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwszy produkt z chemii domowej, z którym się nie rozstaję, to płyn do mycia naczyń. Od wielu lat moja mama używała właśnie tego, a ja po przejściu na swoje i po wypróbowaniu wielu firm i formuł podczas samodzielnego zmywania, doszłam do wniosku, że miała rację. Nawet inne wersje i zapachy tej konkretnej firmy nie są aż tak dobre. <b>Uwaga - mój hitowy płyn do naczyń to: Morning Fresh. </b>Żółta butelka z zielonym korkiem - absolutnie łatwy do znalezienia w każdym dużym sklepie, nawet drogerii. Sam design opakowania nie jest zbyt ciekawy, więc postanowiłam temu zaradzić, przelewając go do czegoś ładniejszego. O pojemniczku mówiłam już w haulu z IKEA (jeśli macie ochotę go zobaczyć, to na samym końcu wpisu pojawi się odnośnik). Tutaj na temat składu nie będę się rozwodzić, bo w kwestii mycia naczyń sprawdza się bez zarzutu, a moim dłoniom też nie szkodzi, więc nie mam tej potrzeby. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-gdrr53JqIHM/XFMbA-VytzI/AAAAAAAAJvQ/y99QZbYGhoY8HnOs71Vleqh-RHl0hZbWgCLcBGAs/s1600/IMG_4917-ma%25C5%2582e2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="żółto zielona butelka, morning fresh, pojemniczek z pompką" border="0" data-original-height="600" data-original-width="400" src="https://2.bp.blogspot.com/-gdrr53JqIHM/XFMbA-VytzI/AAAAAAAAJvQ/y99QZbYGhoY8HnOs71Vleqh-RHl0hZbWgCLcBGAs/s1600/IMG_4917-ma%25C5%2582e2.JPG" title="płyn do mycia naczyń" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo że to płyn do mycia naczyń, to nie służy mi tylko do nich. <b>Dolewam go do wody, w której moczę mopa, no i okna też najlepiej mi domywa.</b> Jest to zdecydowanie wielofunkcyjny produkt.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pewnie są takie osoby, które bez płynu do naczyń też potrafią się obejść, ja do nich nie należę, dlatego chciałam wam przedstawić mój ulubiony produkt z tej kategorii. Może jeszcze na niego nie trafiliście i nie wiecie, że coś może być tak dobre - <b>wydajne, odtłuszczające i o przyjemnym zapachu</b>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Drugim moim produktem też jest płyn. Tym razem taki, bez którego nawet ja mogłabym się obejść. Czasem nawet go nie używam, jeśli chodzi o ręczniki, choć dylemat - piękny zapach czy przyjemna szorstkość - zawsze mi towarzyszy. Pewnie teraz już wiecie, jaki to środek - jest to <b>płyn do płukania tkanin</b>, taki wiecie, <b>zapachowy z kategorii zmiękczających</b>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2>
Najlepszy płyn do płukania</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Moim hitem od wielu lat, kiedy tylko sama wybierałam sobie płyn do płukania, jest niezmiennie <b>Lenor Sensitive</b>, biały podstawowy płyn z bobasem na etykiecie. Zapach jest bardzo delikatny, nieuciążliwy, a jednocześnie bardzo świeży. Uwielbiam wchodzić do mieszkania, w którym suszy się pranie wypłukane w płynie o właśnie takim zapachu. Przeżyłam już kilka wpadek związanych z niewłaściwym doborem aromatu płynu do płukania, w większości były to nietrafione wybory mojej mamy. Ona chyba nie ma swojego ulubionego zapachu, a płyny kupuje w markecie. Nie jest to nic złego, ja jak znajdę mój Lenor na promocji, to też biorę go w markecie, ale trzymam się tego konkretnego i nie lubię eksperymentować. Jak dziś pamiętam sytuację, chodziłam wtedy chyba jeszcze do gimnazjum, że mama zmieniła płyn. Zrobiła pranie, a ja rano zwinęłam coś z suszarki i poleciałam do szkoły. Pamiętam jak dziś, że cały WF czułam jakieś kwiatki. Zapach dosłownie nie dawał mi żyć. Wiecie co się okazało? Pachniały tak TYLKO moje skarpetki! A ja czułam kwiatki przez całą lekcję... No coś niesamowitego...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-bKOb7bj8Xh0/XFMbMmaizXI/AAAAAAAAJvU/RjuHI0yajXoEnzNg58yEHK3z7pAr5QaZACLcBGAs/s1600/IMG_4911-ma%25C5%2582e2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="tenor sensitive, tenor scent inspired by nature, deep sea minerals" border="0" data-original-height="400" data-original-width="600" src="https://3.bp.blogspot.com/-bKOb7bj8Xh0/XFMbMmaizXI/AAAAAAAAJvU/RjuHI0yajXoEnzNg58yEHK3z7pAr5QaZACLcBGAs/s1600/IMG_4911-ma%25C5%2582e2.JPG" title="Lenor płyn do płukania tkanin" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnio wbrew upodobaniom i niechęci do zmian, skusiłam się na promocji w Rossmannie na nowość. Przeczytałam opinie w aplikacji i postanowiłam zaryzykować. Całe opakowanie, ale też zapach jest bardzo podobny do mojego ulubionego - ł<b>agodny i świeży, ale ma w sobie jeszcze coś ciekawszego</b>. To nowa seria i bardziej luksusowe wydanie, a aromat podobno inspirowany minerałami z morza - sama osobiście ciągle nie rozumiem, jak mogą pachnieć minerały. Do prania o takim zapachu w ogóle nie mam zastrzeżeń. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie też fakt, że wystarczy już pół nakrętki, a woń jest intensywna! To znaczy że jest nawet bardziej wydajny od klasycznego sensitive. Zobaczymy, może pojawi się nowy ulubieniec...</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, że isnieją też inne zastosowania płynu do płukania tkanin, podobno najlepiej sprawdza się na zmechaconych włosach lalek Barbie, ale ja używam akurat tego płynu tylko i wyłącznie zgodnie z zaleceniami producenta.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2>
Facelle Aloe - nie tylko płyn do higieny intymnej </h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatni już płyn, o jakim chcę wam powiedzieć, ale również bardzo, bardzo wielozadaniowy, a w dodatku ulubiony od, mam wrażenie, wieków, jest mój płyn do higieny intymnej. O jego zastosowaniu do higieny intymnej tylko i wyłącznie mówi producent, ja natomiast używam go także jako - banalnie - <b>żel do mycia ciała</b>, mnie banalnie, ale z wielką premedytacją - <b>żel do mycia twarzy i zmywania makijażu wraz z tonikiem w jednym</b>, czasami s<b>zampon do włosów</b>, a jeszcze kiedy indziej, jak mogłam i miałam warunki, <b>płyn do kąpieli</b>. Wszystkie te zastosowania kręcą się oczywiście tylko i wyłącznie wśród jednego tematu - pielęgnacji ciała i włosów. Nie widzę potrzeby stosowania go do sprzątania, poza tym jego moc myjąca nie jest zbyt duża i chyba głównie dzięki temu, jako produkt do ciała, jest niezastąpiony. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-eCVPI4YDXig/XFMbVpm92KI/AAAAAAAAJvc/A3O3oy1sudAg5IudEylxJ6qa5reDxHRQACLcBGAs/s1600/IMG_4903-ma%25C5%2582e2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="biała butelka z zieloną nakrętką" border="0" data-original-height="400" data-original-width="600" src="https://4.bp.blogspot.com/-eCVPI4YDXig/XFMbVpm92KI/AAAAAAAAJvc/A3O3oy1sudAg5IudEylxJ6qa5reDxHRQACLcBGAs/s1600/IMG_4903-ma%25C5%2582e2.JPG" title="facelle aloe" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Możecie sobie pomyśleć, że znalazł się tutaj przypadkowo, bo zasadzie nie jest to taki stricte domowy produkt niezbędny, ale jak nie mam go w domu, to panikuję i nie wiem, czym się umyć. Dodatkowo ostatnia innowacja po prostu mnie zachwyciła i teraz to już jest podwójny ideał. P<b>roducent zdecydował się zmniejszyć otwór dozujący</b> i to jest po prostu hit! W końcu nie wylewa się go za dużo, będzie starczał na dłużej i ilość pobranego produktu będzie dużo mniej przypadkowa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-66FoWBLxHx8/XFMbbgGhgcI/AAAAAAAAJvg/jYq3lqCNjK8Yh25_rKGp_c-6TN0CZcF6gCLcBGAs/s1600/IMG_4901-ma%25C5%2582e2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="otwór w starej butelce jest znacznie większy niż w nowej" border="0" data-original-height="400" data-original-width="600" src="https://2.bp.blogspot.com/-66FoWBLxHx8/XFMbbgGhgcI/AAAAAAAAJvg/jYq3lqCNjK8Yh25_rKGp_c-6TN0CZcF6gCLcBGAs/s1600/IMG_4901-ma%25C5%2582e2.JPG" title="porównanie butelek Facelle aloe" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Prawy Facelle jest nowy, widać znaczną różnicę w wielkości otworków, mam nadzieję, że to nie wada fabryczna, a calowa zmiana wielkości na stałe - innowacja poprawiająca życie</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2>
Najlepszy sposób na mycie okien bez smug</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Żeby miłym i przydatnym akcentem zakończyć ten wpis, sprzedam wam mój patent na mycie okien. Już wiecie, że robię to z płynem do mycia naczyń, ale nie wiecie jak dokładnie się za to zabieram. Według mnie najlepszy sposób na umycie okna, to <b>najpierw staranne domycie wszystkich powierzchni gąbką lub ściereczką namoczoną w wodzie z płynem do mycia naczyń, a później przetarcie samą wodą i ściereczką do czysta, żeby już nie pojawiała się piana</b>. Na samym końcu nabieramy trochę więcej wody na ściereczkę i <b>ściągamy to wszystko ściągaczką</b>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-ebVF--OCN9w/XFMfuNRKn_I/AAAAAAAAJv0/OYxYyuGgD9EMeBM6XT7Ad8kI2LCIi5sbQCLcBGAs/s1600/IMG_4961-ma%25C5%2582e2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="płyn facelle, lenor do płukania, pojemniczek z płynem do naczyń, ściągaczka" border="0" data-original-height="400" data-original-width="600" src="https://4.bp.blogspot.com/-ebVF--OCN9w/XFMfuNRKn_I/AAAAAAAAJv0/OYxYyuGgD9EMeBM6XT7Ad8kI2LCIi5sbQCLcBGAs/s1600/IMG_4961-ma%25C5%2582e2.JPG" title="artykuły gospodarstwa domowego" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wymaga to od nas żadnego polerowania, używania aerozoli, które i tak lądują wszędzie indziej niż na szybie, ogranicza do minimum powstawanie smug, a ręcznika papierowego potrzebujemy tylko do przetarcia okolic przy ramie. Ja jestem w tym sposobie zakochana i nie zamierzam zamieniać go na inny, a już totalnie nie wyobrażam sobie powrotu do płynu do mycia okien. Nawet lustra w domu myję w ten sposób. <b>Ściągaczka jest moim niesamowitym pomocnikiem, jeśli chodzi o mycie okien, luster, czy kabiny prysznicowej i kafelek w łazience.</b> Czy wiecie o ile dłużej łazienka sprawia wrażenie czystej, jeżeli po każdym prysznicu lub kąpieli, wytrzemy po sobie wodę? Dla mnie to było nie do pomyślenia, zwłaszcza gdy we Wrocławiu jest bardzo twarda i zakamieniona woda. Dzięki używaniu ściągaczki, zmywanie kamienia w łazience ogranicza się tylko do delikatnego przetarcia wszystkiego, zamiast zapamiętałego szorowania. Przeszłam przez kilka typów ściągaczek - plastikowe, gumowe, łączone, z metalowym uchwytem gumy lub nawet myjkę do okien Karchera! Ale najlepsza ściągaczka do okien to ta za 2 zł z IKEA. Naprawdę. Znajdziecie i ją i pojemniczek w moim haulu z IKEA we vlogu poświątecznym o mieszkaniu. Poniżej :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/mGr21Xqd_Cc/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/mGr21Xqd_Cc?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziękuję, że przebrnęliście przez wpis. Podzielcie się produktami, bez których panikujecie i dajcie znać, czy znacie moje hity :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-40842952292211109102019-01-17T19:35:00.000+01:002019-01-19T11:34:00.638+01:00Miksohenna bez kitu - przygotowanie oraz efekty<div style="text-align: justify;">
Już dawno zapowiadałam swoje wielkie hennowanie i tzw. come back, ale czas na niego nadszedł dopiero wczoraj. Nie będę ukrywać, że jak dowiedziałam się od Justyny, że chce mi wysłać Miksohennę, to postanowiłam na nią poczekać, a przy okazji dać jej rzetelną recenzję i pokazać efekty na naturalkach. Mieszankę zrobiłam w zasadzie standardowo jak na mnie, bo użyłam gluta, herbatki owocowej (SUPEROWOCE - sam susz) z hibiskusem (łyżka), a jedynym nowym dodatkiem był wywar z czarnej malwy, którą Justyna przy okazji też mi wysłała. Koniecznie obczajcie post Justyny o miksohennie <a href="http://henna-miksologia.blogspot.com/2018/10/henna-miksologia-prawdopodobnie.html" target="_blank">TUTAJ</a>. A po przeczytaniu posta zostańcie na PS, bo tam kilka słów od niej i rady, jak by to zrobić może i lepiej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-5mhn4iQzGbw/XEDHo9YSKtI/AAAAAAAAJtM/OHogKh4-y94DTDinAyhbfAbc_PKb-GKKgCLcBGAs/s1600/hennowanie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-5mhn4iQzGbw/XEDHo9YSKtI/AAAAAAAAJtM/OHogKh4-y94DTDinAyhbfAbc_PKb-GKKgCLcBGAs/s1600/hennowanie.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2>
Jak przygotować hennę</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rutyna przygotowywania zawsze wygląda tak samo, czyli gotujemy gluta, parzymy ziołowe dodatki i mieszamy wszystko z proszkiem. Tym razem trochę się ociągałam i hennowy proszek połączyłam z dodatkami, jak glut był już prawie zimny, ale chwilę później wszystko włożyłam do piekarnika na prawie 50° i leżało sobie to tam trochę ponad 2 h. Mówią, że karma wraca, więc nie musiałam się męczyć sama, tylko nakładała mi ją tym razem Wioletta (zobaczycie ją w filmie :D). Najpierw poszły odrosty, a później długość zawijałyśmy w ślimaczki. Jakimś cudem to zniosłam i włosy zawinięte w 2 czepki foliowe pod czapką i starą poszewką na poduszkę trzymałam praktycznie 6 h (no może 5 i pół). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-zMlj9U0o090/XEDJuMIrRGI/AAAAAAAAJtY/JvvO6BNQv6A2IeRennVIBxJqF2ISfJ0FQCLcBGAs/s1600/50434653_457063141493390_8085729358712406016_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1125" src="https://3.bp.blogspot.com/-zMlj9U0o090/XEDJuMIrRGI/AAAAAAAAJtY/JvvO6BNQv6A2IeRennVIBxJqF2ISfJ0FQCLcBGAs/s1600/50434653_457063141493390_8085729358712406016_n.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2>
Zmywanie henny</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zmywanie okazało się trochę bardziej hardkorowe niż zwykle, bo po przeprowadzce nie mam już wanny. Wszystko się chlapie dookoła na podłogę, a w przypadku ziół jest to naprawdę niepożądane. Wymyślam sobie, że włosy najpierw wypłuczę w wiadrze do mopa. Bardzo dużo błotka udało mi się spłukać w ten sposób, a potem tylko wyniosłam wiadro spod prysznica i już umyłam głowę normalnie pod bieżącą wodą ze słuchawki (oczywiście mam na myśli spłukanie ziół samą wodą!). Bardzo na plus oceniam wypłukiwanie się tych ziół - miksohenna jako jedyna z bardzo nielicznych już przy pierwszym razie potrafi się wypłukać do CZYSTEJ(!) wody. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-Zd4fnMNNlbs/XEDKt76umYI/AAAAAAAAJtg/4TVwYT2CPIgYIjnjZHrG0QG9KehD4abggCLcBGAs/s1600/50247431_785520875138892_6632960248548163584_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1382" src="https://3.bp.blogspot.com/-Zd4fnMNNlbs/XEDKt76umYI/AAAAAAAAJtg/4TVwYT2CPIgYIjnjZHrG0QG9KehD4abggCLcBGAs/s1600/50247431_785520875138892_6632960248548163584_n.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2>
To jaka jest ta opinia</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z konsystencji nakładania i spłukiwania jestem naprawdę bardzo zadowolona. Dodatkowo ta henna ma dużo mniej intensywny zapach niż reszta dotychczas przeze mnie stosowanych. Choć nie zaprzeczam, że mogę to zawdzięczać braku dodania kozieradki (ale nie było też tak wielu razy z kozieradką, jak mogłoby się wydawać), po prostu samo zioło jest o wiele mniej intensywne i nawet na świeżo na sucho nie było czuć nic. Przy myciu oczywiście jest inaczej, ale to normalne. Kolor moich mysich odrostów jest jeszcze marzeniem o czerwieni, ale każdy następny raz będzie już bliżej ideału. Zresztą widzicie zdjęcia - jak myślicie, to już jest czerwony? Jeśli chcecie zobaczyć cały proces mieszania i jak wyglądałam w błotnych ślimaczkach z przodu, to zobaczcie film, na końcu też trzepię moimi powstałymi z martwych falami :D<br />
Umyłam je już pierwszy raz - Vatiką z czarnuszką. Puściły trochę koloru w wodę, ale to i tak niewiele. Zapach nie przyprawia mnie o mdłości, jak to było kilka poprzednich razów, gdzie nawet na sucho nie mogłam zasnąć. WIELKI PLUS!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Rl2643DxpvA/XEDvAtRlO0I/AAAAAAAAJts/mIZcfXQDpNIHya8zQXyWwpYnb14jA2UUQCLcBGAs/s1600/IMG_4845%2B2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1175" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-Rl2643DxpvA/XEDvAtRlO0I/AAAAAAAAJts/mIZcfXQDpNIHya8zQXyWwpYnb14jA2UUQCLcBGAs/s1600/IMG_4845%2B2.jpg" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Słyszałam, że ta henna to siekiera i łapie jak mało która, ale w zasadzie nie spodziewałam się, że ten kolor za pierwszym razem będzie taki ładny! Nawet na odrostach! Co prawda liczyłam na dużo bardziej czerwoną wersję, ale ta, jak na pierwszą warstwę i pierwsze hennowanie, po praktycznie 7 miesiącach, to jest naprawdę ekstra. Tu filmik:<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/F3q1d9JhXI0/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/F3q1d9JhXI0?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
PS Justyna radzi:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- zmiksować trochę malwy - poodrywać płatki, rozciapać z wodą, dodać jako praktycznie glut do proszku</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- wtedy już nie dawać normalnego gluta z siemienia, bo ta henna z malwą się zażelują same z siebie</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- czerwień z henny trzeba nabudować, bardzo rzadko wychodzi za pierwszym razem (stąd moje bardziej miedziane odrosty, a piękna głęboka czerwień dołu), wymaga cierpliwości i sporej ilości warstw, wszystko idzie według kolejki: rudy/miedziany, czasem po drodze brąz i dopiero czerwień, ale nie Arielka, tylko wino, burgund, nawet lekko fioletowawa i bardziej zimna - stąd najbardziej popularny dodatek w postaci amli (choć to dopowiedziałam sobie sama i wcale nie musi to być amla, jak widać - zajrzyjcie do Justyny na wpis o kontroli koloru :))</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-41844551733026915962018-12-03T15:22:00.000+01:002018-12-03T15:29:44.580+01:00Świąteczna wishlista bez kitu - prezenty i zakupy<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Nie wiem jak jest u Was, czy to kontrowersja lub temat tabu, ale prezenty pod choinkę nie tylko w mojej rodzinie są jednymi z większych bolączek. Babcia kupująca skarpety lub rajstopy w rozmiarze dwa razy za dużym, wypychanie paczek bombonierkami, żeby tylko tam coś było… No przecież to nie ma sensu!</span><br>
<span style="font-family: inherit;"><br></span>
<br>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-itVQ07deSSE/XARN6MKoWXI/AAAAAAAAJrM/BRyZkkk8ESI6mPlvqUyiDh8kavxyRek5wCLcBGAs/s1600/vlogmas2a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: inherit;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-itVQ07deSSE/XARN6MKoWXI/AAAAAAAAJrM/BRyZkkk8ESI6mPlvqUyiDh8kavxyRek5wCLcBGAs/s1600/vlogmas2a.jpg"></span></a></div>
<span style="font-family: inherit;"><br></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ostatnio wpadłam na pomysł, żeby zacząć tworzyć swoją wishlistę. Co na nią wybrałam, napiszę Wam pod koniec wpisu, na razie skupię się na innych aspektach. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Kupowanie co popadnie, bo wypada - no tak. Każdy lubi dostawać prezenty, może te niespodziankowe są lepsze, ale tylko wtedy, kiedy naprawdę jesteśmy z nich zadowoleni! Przyznajcie się z ręką na sercu - wolicie dostać prezent niespodziankę, czy taki, jaki faktycznie Wam się przyda?</span><br>
<span style="font-family: inherit;"><br></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h2>
<span style="font-family: inherit; font-size: small;">Co kupić dziecku?</span></h2>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><br></span></div>
<span style="font-family: inherit;">Wiele prezentów = większe koszta, zwłaszcza, jeżeli mamy sporą rodzinę, a już całkiem, kiedy w tej rodzinie jest sporo dzieci. Wiadomo, że one najbardziej cieszą się z tych prezentów, ale czy myślimy też o tym, że zaraz po rozpakowaniu trafiają one do skrzyni obok innych, początkowo lubianych zabawek, i nieraz tam już zostają… Ten fakt najbardziej skłania mnie do planowania prezentów i ustalania „co komu”. W przypadku dzieci właśnie bardziej spektakularny prezent, kupiony przez pół rodziny, ma szansę na zostanie prawdziwym hitem i bohaterem zabaw na długi czas, a kolejny świecący samochodzik, czy gadająca lalka… No cóż.</span><br>
<span style="font-family: inherit;"><br></span>
<br>
<h2>
<span style="font-family: inherit; font-size: small;">Drogi prezent to lepszy prezent?</span></h2>
<span style="font-family: inherit;"><br></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Prezent wyżej punktowany, to przeważnie dobry jakościowo, niekoniecznie niewiadomo jak drogi, lecz jednak potrzebny danej osobie i po prostu spersonalizowany. Drogie prezenty mogą być jeszcze bardziej nieprzydatne niż te z „chińczyka”. Na kupno prawdziwie super prezentu, nie oszukujmy się, mają szansę tylko te osoby, które dobrze się znają, są blisko, właśnie z najbliższego otoczenia. Nawet mała rodzina nie spędza ze sobą wiele czasu, jeśli poszczególne najmniejsze jej komórki mieszkają choćby w innych miastach. Inaczej wymaga to o wiele większego zaangażowania, przeprowadzenia niejako wywiadu lub pytania wprost, co tę przyjemność trochę odbiera. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Prezent każdy dla jednego, to dobra opcja. Nieraz takie metody były praktykowane wśród członków jednej klasy czy w pracy - ustalamy budżet i losujemy, dla kogo mamy prezent przygotować. Wtedy o wiele łatwiej zrobić potrzebny resaerch tylko dla jednej osoby. Wtedy i budżet może być wyższy, i poziom dopasowania takiego podarunku.</span><br>
<span style="font-family: inherit;"><br></span>
<br>
<h2>
<span style="font-family: inherit; font-size: small;">Pieniądze na prezent? </span></h2>
<span style="font-family: inherit;"><br></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Od kilku lat dostaję w prezencie pieniądze. Jest to bardzo dobry sposób na „wymiganie się”. Z drugiej strony jednak - nie do końca widzę w tym sens. Kiedy każdy dorosły obdaruje się nawzajem (załóżmy 50 zł) to też tak, jakby nie obdarował drugiego niczym. Bez sensu. Ja jako student, wnuczka i osoba niezarabiająca mam farta, bo tej kasy nie muszę przekazywać dalej, innym i mam szansę sobie coś kupić, obdarowując drobnymi podarunkami innych, co też jest bez sensu, jak wspomniałam wyżej. Dlatego starałam się zawsze wymyślić coś małoinwazyjnego - ramka ze wspólnym, rodzinnym zdjęciem, dobra herbata, która zawsze zostanie wypita lub słodycze… Choć sama nienawidzę ich otrzymywać, bo później wypadałoby je zjeść!</span><br>
<span style="font-family: inherit;"><br></span>
<br>
<h2>
<span style="font-family: inherit; font-size: small;">Przykładowa wishlista prezentów pod choinkę dla kobiety</span></h2>
<span style="font-family: inherit;"><br></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">W tym roku zrobiłam konkretną wishlistę z różnym budżetem. Pierwszy wymarzony prezent kosztuje niewiele ponad 50 zł i jest to krem Fridge - polskiej marki kosmetyków naturalnych z absolutnie obłędnym składem. Najlepiej ten pod oczy, bo nie znalazłam jeszcze lepszego, a ten jest mega dobrze się zapowiadający. Drugi, odrobinę droższy prezent - choć niekoniecznie - to duża świeca Wood Wick. Sporo dobrego się o nim naczytałam, mają knoty z prawdziwego drewna, strzelają jak drewno w kominku, takie w miniwersji, a do tego obłędnie pachną. Około stówki są wszelakie pędzle MBrush by Maxineczka - z każdego (oprócz do eyelinera) bym się ucieszyła! Najlepiej 06 lub 07, bo są to cuda blendujące, a na razie nie używam zbyt wielu kosmetyków. 130 zł i ciut wzwyż - koszula nocna, taka wiecie, z prawdziwego zdarzenia, co najmniej do kolana, biała, z bawełny najwyższej jakości! Mamaginekolog narobiła mi poważnej ochoty na swoją Dalię, która jeszcze nie jest w sprzedaży! Najdroższy prezent na liście to odkurzacz iLife, ten co sam odkurza. Moi rodzice taki mają (chyba wersją v4) i są zadowoleni. A ja mam bzika na punkcie podłogi, jakby sobie jeździł raz na dwa dni, to ja miałabym psychiczny komfort absolutny!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">W zeszłym roku zbieraliśmy na prezent razem z chłopakiem i padło na robota planetarnego Kenwood - jest cudny, na pewno więcej Wam o nim kiedyś napiszę, jeśli tylko będziecie chcieli :) Pod uwagę braliśmy wtedy też konsolę, ale jesteśmy już za duzi i jednocześnie jeszcze za młodzi, żeby sobie kupić. Może kiedyś.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Dajcie znać, co myślicie o mojej wishliście i podejściu do prezentów. Moje propozycje dla włosomaniaczki oczywiście też się jeszcze pojawią, a póki co - do następnego! <3</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-iIVPn3xPS5I/XARHdzXQ31I/AAAAAAAAJrA/-VHWh2gHDX0OrOHTXUaOzfaeK-P9ucb6gCLcBGAs/s1600/vlogmas%2B2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: inherit;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-iIVPn3xPS5I/XARHdzXQ31I/AAAAAAAAJrA/-VHWh2gHDX0OrOHTXUaOzfaeK-P9ucb6gCLcBGAs/s1600/vlogmas%2B2.jpg"></span></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">P.S. Jeśli tęsknicie, a nie macie pojęcia o co chodzi z tym obrazkiem powyżej, to koniecznie wejdźcie na YouTube, bo tam czekają już moje dwa Vlogmasy!</span><br>
</div><a href="https://shidless.blogspot.com/2018/12/swiateczna-wishlista-bez-kitu3.html#more"></a>shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-10451321860279903472018-11-29T16:58:00.001+01:002018-11-29T16:58:25.160+01:00Wygrałam włosy!Oj brzmi to dziwnie i prowokacyjnie, ale tak teraz myślę. Pierwsze wrażenia i szok minął, już kilka tygodni żyję z nimi w harmonii. Jest naprawdę dobrze.<br />
Minimalna pielęgnacja zdaje świetnie egzamin - myję je delikatnym szamponem, nawet nie zawsze czeszę, a one żyją własnym życiem i dają mi żyć! Mają fajną i dla mnie satysfakcjonującą objętość i czasem nawet się trochę pofalują. To chyba było dla mnie ostatnio najważniejsze. Nawet nie znajduję zbyt wielu powodów do narzekania - mycie co 3 dni, skóra w porządku, nawet nie wypadają jakoś specjalnie, czeszę jak wcześniej - jak już, to co mycie, więc na taki tryb wypadających jest bardzo mało. Może przesilenie minęło, a może uspokojenie psychiki w tej płaszczyźnie podziałało. Nie wiem, ale podoba mi się to! Dodatkowo teraz nie są nigdy spięte, co początkowo mi przeszkadzało, ale przyzwyczaiłam się, a do tego skóra odetchnęła od ciasnych koków i kucyków. Są na tyle krótkie, że ciągle rozpuszczone nie przeszkadzają w codziennych czynnościach. Nawet do garnków jakoś nie wpadają!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-sFzxvlVnk0s/XAALd9Bt6yI/AAAAAAAAJqk/6OePFBraqRIwtIj--OHvewoTU3VlmvKZQCLcBGAs/s1600/IMG_9629.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="750" data-original-width="600" src="https://2.bp.blogspot.com/-sFzxvlVnk0s/XAALd9Bt6yI/AAAAAAAAJqk/6OePFBraqRIwtIj--OHvewoTU3VlmvKZQCLcBGAs/s1600/IMG_9629.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Longbob czyli włosy do ramion</td></tr>
</tbody></table>
Chciałam Wam to napisać, bo pytacie, czy żałuję. Teraz wiem na pewno - WCALE! Oczywiście, że super by było mieć zdrowe i długie włosy, ale nic straconego, w końcu przecież rosną. Już zauważyłam spory odrost (nie po innym kolorze przy skórze, he he, a po długości), bo teraz mogę zgarnąć je do przodu na ramiona, a wcześniej same wracały do tyłu.<br />
Jeszcze ich nie zmierzyłam - ani objętości kucyka, ani długości pasm. Sama nie wiem dlaczego, może żeby samej sobie znowu nic nie narzucać, albo nie czuć presji. Tak jest naprawdę zdrowiej - dla psychiki przede wszystkim. Teraz to wiem!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-QWPb94bFmek/XAALjS82xYI/AAAAAAAAJqs/7h10aSgMxBAOMRMJzj0NcW8zIVFGHG-tgCEwYBhgL/s1600/IMG_9628.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="778" data-original-width="600" src="https://1.bp.blogspot.com/-QWPb94bFmek/XAALjS82xYI/AAAAAAAAJqs/7h10aSgMxBAOMRMJzj0NcW8zIVFGHG-tgCEwYBhgL/s1600/IMG_9628.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Moje włosy do ramion i naturalne odrosty</td></tr>
</tbody></table>
Jedyna i ostatnia kwestia nie dająca mi spokoju właśnie w temacie włosów to ich kolor. Myślałam, że dam radę je zapuścić do naturalek i zostawię je w spokoju, ale coraz gorzej się z nimi czuję. Już nawet nie chodzi o te odrosty i różnicę, ale o to, że tego mojego koloru widać coraz więcej i... JEST OKROPNY! Kurczę, przecież nie bez przyczyny je zafarbowałam po raz pierwszy i robiłam to już od końca gimnazjum jakimiś piankami koloryzującymi i w końcu henną. Po prostu ich nie znoszę i tego chyba nie zmienię... przykro mi, bo nic im nie jest, ale... A każde „ale” oznacza, że nie jest tak, jak ma być. Od początku się nie zarzekałam i chyba ta chwila nadchodzi. Chwila powrotu do henny, bo to najlepsze cudo, z jakim miałam w kwestii włosów do tej pory doświadczenie! Zdania na ten akurat temat nie zmienię ♥️<br />
Pytałam Was już dwa razy na Instagramie, co byście zrobili na moim miejscu - cały czas jest mniej więcej 2:1 dla henny. U mnie też tak jest, starałam się walczyć z tymi dwiema częściami rozsądku, ale nie wygram, już to wiem.<br />
Kto jest za? :)<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-eVVKNeyrOvM/XAALjWjXPII/AAAAAAAAJqo/klW5baY-3-IGi9lmSD8KcmyI889m-hWrgCEwYBhgL/s1600/DSC_0478.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="902" data-original-width="600" src="https://3.bp.blogspot.com/-eVVKNeyrOvM/XAALjWjXPII/AAAAAAAAJqo/klW5baY-3-IGi9lmSD8KcmyI889m-hWrgCEwYBhgL/s1600/DSC_0478.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Długie hennowane włosy z wiosny</td></tr>
</tbody></table>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-86418674803681644932018-10-31T13:02:00.001+01:002018-11-07T09:50:44.755+01:00Kobieta zmienną jest - moje drastyczne cięcie<div style="text-align: justify;">
Wszystko zaczęło się od henny, budowania koloru, zachwytu nad blaskiem, kondycją włosów, znowu kolorem... Gdy osiągnęłam mój wymarzony rudy, trafiłam na glutek lniany i zaczęła się moja falowana przygoda. Ale było radości, jak włosy zaczynały mi się nawet trochę podkręcać po fazie na ombre... Rozjaśnianie jednak dało w kość moim końcówkom, mimo że pielęgnowałam je jak resztę, to było to za mało, bo porowatość i struktura się zmieniły. Potem nakładałam tylko na końce hennę w nadziei, że je zalepi, ale włosy były tak osłabione, że nie zadziałało aż tak dobrze, żeby przywrócić im pierwotną kondycję. Plątały się i mimo, że dużo ładniej falowały i nawet uświadczyłam rulona kilkukrotnie, to jednak przy myciu dawały w kość. W styczniu ścięłam 18 cm, <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/01/wosowa-aktualizacja-ciecie-i-skret.html" target="_blank">TU</a> możecie zobaczyć tamto cięcie i było o niebo lepiej. Niestety moje ombre sięgało o wiele wyżej, bardzo ładnie przechodziło się z ciemniejszymi włosami, ale kilka tygodni po cięciu znowu zbierało żniwa frustracji przy rozczesywaniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-cGieHIIpQwQ/W-Km2E6TyOI/AAAAAAAAJlc/IdmQBamHS50pbaTyDxvwf_mUoJ0mGauugCLcBGAs/s1600/obciete_wlosy_Shidless.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="921" data-original-width="700" src="https://4.bp.blogspot.com/-cGieHIIpQwQ/W-Km2E6TyOI/AAAAAAAAJlc/IdmQBamHS50pbaTyDxvwf_mUoJ0mGauugCLcBGAs/s1600/obciete_wlosy_Shidless.jpg" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Myślę, że pamiętacie każdy z tych etapów, każdy był dla mnie budujący, bardzo wiele nauczyłam się o swoich włosach, o pielęgnacji, jej metodach, stylizacji, składach i produktach. Ale przyszedł kryzys. Włosy zaczęły mi wypadać, sporo się przerzedziły, psychicznie czułam się z nimi źle, z mycia na mycie coraz gorzej. Wyjechałam na dość długo i przyszedł czas na odpoczynek od włosów. Myłam je tylko i czesałam, nawet nie zawsze. Były mega lśniące, ale płaskie, skręt całkiem przestał się utrzymywać, a końcówki robiły się suche i sianowate. Od henny też zrobiłam sobie przerwę. Zmagania wewnętrzne i wywód na temat decyzji zawarłam już w poście <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/10/chwyc-zycie-za-wosy.html" target="_blank">Chwyć życie za włosy</a>, jeśli potrzebujecie poznać więcej moich wewnętrznych powodów, to zachęcam do przeczytania. Tam też ostatnie oficjalne (jakkolwiek to nie brzmi) zdjęcia moich długich włosów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pomysł na obcięcie włosów pojawiał się już w Stanach. Przemykał przez myśl i znikał, ale jednak wgryzał się w moją psychikę. Początkowo prawie z płaczem z grzebieniem nad wanną mówiłam sobie, ze zetnę je na chłopaka, żeby mi w końcu dały spokój, bo nie mogłam sobie poradzić z ich czesaniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Definitywna decyzja zapadła już po powrocie, ale do końca nie wiedziałam, jaki będzie efekt końcowy. Spodziewałam się czegoś do ramion, włosy bardzo chciałam obciąć tak, żeby można je było do czegoś wykorzystać. Widzicie tutaj, że przygotowano mi warkocze na równej wysokości i tak obcięto. Wydaje się to dużo, ale specjalnie te obcięte włosy zważyłam i wiecie co? To nawet niecałe 50 gram... Mam nadzieję, że uda mi się zrobić z nich taśmę, którą będę mogła wykorzystać do zagęszczenia tych, które zostały. Poza tym są ładne, widać na nich ombre...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-HnrAdvcvefk/W9mB05k_qAI/AAAAAAAAJkM/SES5O6qJjE02iA1_L0RBBgNkC_SCfNDjACLcBGAs/s1600/IMG_9280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://4.bp.blogspot.com/-HnrAdvcvefk/W9mB05k_qAI/AAAAAAAAJkM/SES5O6qJjE02iA1_L0RBBgNkC_SCfNDjACLcBGAs/s1600/IMG_9280.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W pelerynce wyglądałam jeszcze śmiesznie, ale już wiedziałam, że nie będzie źle. Dość dobrze współgrają z moją dużą twarzą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-kGFGU2R5FjM/W9mBRCcWmTI/AAAAAAAAJj8/XDqpurATyp8pcD4VWDszF0X8Cbuh81yQACLcBGAs/s1600/IMG_9289.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://3.bp.blogspot.com/-kGFGU2R5FjM/W9mBRCcWmTI/AAAAAAAAJj8/XDqpurATyp8pcD4VWDszF0X8Cbuh81yQACLcBGAs/s1600/IMG_9289.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zdecydowałam się na cięcie na prosto, bo bardzo długo to już za mną chodziło. Straciłam skręt, objętość i chęć posiadania długich włosów, więc uznałam, że to będzie najlepsza decyzja. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-z7UI9L-Hxg0/W9mBRAhnk8I/AAAAAAAAJkA/PI6-KmudV_4-ry393p5dZlzOY8c5bm64gCLcBGAs/s1600/IMG_9291.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://1.bp.blogspot.com/-z7UI9L-Hxg0/W9mBRAhnk8I/AAAAAAAAJkA/PI6-KmudV_4-ry393p5dZlzOY8c5bm64gCLcBGAs/s1600/IMG_9291.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wysuszone na szczotkę prezentują się właśnie tak. Jest to bardzo klasyczna fryzura, czuję się w niej dobrze, a nawet mogę spiąć kucyka czy koka, czego w sumie nawet nie oczekiwałam. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero dwa mycia za mną, włosy jako tako się zaginają, nie jest ani lepiej ze skrętem, ani gorzej, jakoś. Ale dzięki ploppingowi do góry nogami jestem w stanie mega podbić sobie objętość, bo te krótkie włosy z tyłu podbijają te na wierzchu. Jestem zadowolona. I nie płakałam :D Na stronę i na insta wrzucę Wam filmik z obcinania, moja mina po odłożeniu warkoczy na stół - bezcenna. To był największy szok i moment, kiedy już dotarło do mnie, że jest za późno. Ciach i już! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-qof84uGW0P0/W-KnXfzItMI/AAAAAAAAJlk/nB02akdlbIwtDUVw1Tcdr1W6Qcl7M1D3ACLcBGAs/s1600/obciete_wlosy_Shidless2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="897" data-original-width="639" src="https://1.bp.blogspot.com/-qof84uGW0P0/W-KnXfzItMI/AAAAAAAAJlk/nB02akdlbIwtDUVw1Tcdr1W6Qcl7M1D3ACLcBGAs/s1600/obciete_wlosy_Shidless2.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Cięcie zostało oczywiście wykonane w salonie Luna w Ząbkowicach Śląskich, każde moje cięcie od pewnego czasu wykonuję tam i za każdym razem wychodzę zadowolona, bo moje sugestie są wysłuchiwane i wcielane w życie, za każdym razem jest rozmowa i pełna konsultacja. Jeśli chcecie namiary, to <a href="https://www.facebook.com/Pracownia-Fryzjerska-Luna-104265643033796/" target="_blank">wejdźcie TU</a>. Przekieruje Was do nich na stronę na fb.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A, no i moje odrosty! Tak, na razie zamierzam z nimi chodzić. Dopóki nie osiwieję, mam plan na naturalki, później na pewno wrócę do henny, bo henna to życie dla włosów, a nie śmierć od chemii i niszczycielskiego jej działania na strukturę. Także nie mówię nie, trochę też obawiam się już mówić hop, bo nie mam 100 procent pewności, że nagle nie zrobię odrostu... Kobieta zmienną jest i czasem tych zmian potrzeba bardziej niż czegokolwiek, żeby znowu ruszyć do przodu z nową motywacją! Wszystkim Wam życzę nieustającej energii do działania i szczęścia z bycia tym, kim jesteście <3</div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-54902834852304213522018-10-28T19:29:00.002+01:002018-10-29T11:24:29.803+01:00Zawsze jest powód, czyli dlaczego włosy wypadają<div style="font-stretch: normal; line-height: normal;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #454545;">Znowu jesień i, jak liście spadają z drzew, nam zaczynają wypadać włosy… Jeśli rozwiązania szukacie u mnie, to na pewno widzieliście już wpis z zeszłego roku - dostępny pod <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/10/wypadajace-wlosy.html" target="_blank">TYM</a> linkiem</span><span style="color: #454545;">. W tym roku nie będę pisać bezpośrednio o tym, co robić, żeby temu zapobiec, ale o tym czym wypadanie najczęściej jest spowodowane. Oczywiście nie odkryję tu przed Wami jakiś niesamowitych, kosmicznych powodów ani tajemnych środków zaradczych, bo wszystkie przyczyny leżą w naszym organizmie. Praktycznie wszystkie czynniki ostatnio pośrednio zostały już wspomniane, ale chcę te dane usystematyzować. Przy okazji może łatwiej będzie Wam też zapamiętać, że dbanie o siebie jest najważniejsze.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #454545; font-family: inherit; font-size: 12px;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-SfNwZIWzA-U/W9YACW9LQDI/AAAAAAAAJi0/UoEvAlJEm2U-tm4mG24oYiHRIxClmCSUwCLcBGAs/s1600/IMG_0128.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: inherit;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-SfNwZIWzA-U/W9YACW9LQDI/AAAAAAAAJi0/UoEvAlJEm2U-tm4mG24oYiHRIxClmCSUwCLcBGAs/s1600/IMG_0128.JPG" /></span></a></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #454545; font-family: "helvetica neue";"></span><br /></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #454545; font-family: inherit;">Najtrudniejszą przyczyną do samodzielnej walki jest łysienie. Uwarunkowany genetycznie zanik mieszków włosowych, powodujący początkowo tylko wypadanie, a przechodzący w widoczne przerzedzenia i trwale widoczną gołą skórę spomiędzy włosów nie jest wyrokiem. Dodatkowo jest bardzo szkodliwy dla psychiki. Często kobiety nie radzą sobie z tym problemem, kumulują w sobie dodatkowy stres, poczucie bezsilności… A proces łysienia jest jak najbardziej do zahamowania, a nawet do częściowego cofnięcia pod odpowiednią opieką specjalisty. Pamiętajcie - gdy ktoś w rodzinie wyłysiał, a wam zaczynają lecieć włosy, a zależy wam na nich - nie zwlekajcie. Odpowiednio wyedukowany trycholog boryka się z takimi problemami na co dzień w swojej pracy i na pewno może pochwalić się skutecznymi terapiami na pacjentach z podobnym problemem.</span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #454545;">
</span><span style="color: #454545; font-family: "helvetica neue";"></span></span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #454545; font-family: "helvetica neue";"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;"><span style="color: #454545; font-family: "helvetica neue";">
</span><span style="color: #454545;"><div style="text-align: justify;">
Wspomniany wyżej stres, depresja oraz inne choroby skórne i wewnętrzne, ale również stosowane leki czy terapie farmakologiczne bardzo często mają wpływ na wypadanie włosów. Choroby skóry głowy jak łojotokowe zapalenie skóry, łuszczyca, atopowe zapalenie skóry - wszystkie przeważnie występują w parze z wypadaniem. Można je skutecznie leczyć i obserwować poprawę, jednak zawsze istnieje ryzyko na nawrót choroby. Nie ma w tym wypadku czasu na wytchnienie w walce - odpowiednio dobrana do środków leczniczych pielęgnacja to częsty klucz do sukcesu. Grzybice i alergie to dodatkowe niesprzyjające czynniki zwiększające wypadanie. Nawet jednorazowa wysoka gorączka może je spowodować! </div>
</span><span style="color: #454545;"><div style="text-align: justify;">
Przeczytajcie kompendium o skórze głowy, żeby dowiedzieć się więcej.</div>
</span><span style="color: #454545; font-family: "helvetica neue";"><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</span><span style="color: #454545;"><div style="text-align: justify;">
Hormony to nasz największy wróg. Rozregulowane działanie gospodarki hormonalnej wpływa niestety na cały organizm, nie tylko włosy. Najczęściej przez hormony włosy wypadają nam po porodzie, gdy spada estrogen lub gdy mamy problemy z tarczycą. W obu przypadkach przywrócenie równowagi i stabilizacja normuje wypadanie, trwa to trochę, ale włosy utracone z takich przyczyn same odrastają. Zmiany hormonalne także są często częściowo powiązane genetycznie - osoby ze skłonnościami i przypadkami w rodzinie muszą bardziej uważać i trzymać rękę na pulsie. Tutaj uwaga - nawet środki antykoncepcyjne w niektórych przypadkach są w stanie pogorszyć sytuację.</div>
</span><span style="color: #454545; font-family: "helvetica neue";"><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</span><span style="color: #454545;"><div style="text-align: justify;">
To co jemy i jak odżywiony jest nasz organizm to pierwsza i podstawowa sprawa, na którą powinniśmy zwracać uwagę. Wszystkie składniki odżywcze dostarczane wraz z pożywieniem są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania wszystkich komórek. Niestety każde braki lub zachwianie równowagi odbija się najpierw na zewnątrz - skóra, włosy i paznokcie są niejako zwierciadłem stanu organizmu. Odpowiednie nawodnienie i dieta bogata w owoce, warzywa, kiszonki oraz pestki jest pewną gwarancją zapewnienia organizmowi niezbędnych składników. Pamiętajcie też o witaminie D, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym.</div>
</span><span style="color: #454545; font-family: "helvetica neue";"><div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</span></span><span style="color: #454545;"><div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ostatnim czynnikiem mogącym wpłynąć na utratę włosów jest niewłaściwa ich pielęgnacja, ale ale! Przecież już wiemy, z <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/04/szampon.html" target="_blank">TEGO</a> wpisu, że wszystko, co dzieje się ze skórą głowy, ma wpływ na włosy. Także zacznijcie od skóry - nie nakładajcie na nią silikonów, róbcie peelingi, masujcie, a wszystko będzie ok. Oprócz tego mechaniczne i fizyczne uszkodzenia włosów poprzez ich rwanie i ciągnięcie także mogą się przyczyniać. Nie używajcie gumek z metalowymi elementami, nie zacieśniajcie kucyka, włosy rozczesujcie od dołu, stopniowo przesuwając się wyżej lub na mokro na odżywce - no i nie czochrajcie ich podczas mycia - dla przypomnienia :). Wysoka temperatura stylizacji i farbowanie chemiczne także zalicza się do czynników ryzyka, ale wszystko stosowane z umiarem i odpowiednimi środkami zabezpieczającymi jest dla nas. Nie dajmy się zwariować.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Trzymajcie się ciepło, pamiętajcie o czapce i do następnego!</span></div>
</span>shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-23270413379372593092018-10-13T14:32:00.000+02:002018-10-13T14:32:54.472+02:00Chwyć życie za włosy!<h3 style="text-align: center;">
Czyli oddziaływanie fryzury na psychikę i na odwrót na podstawie filmu i doświadczeń</h3>
<br />
Wróciłam do żywych i zarazem do Was, a teraz coś nowego - recenzja filmu! I nie będzie to zwyczajna ocena gry aktorskiej, scenariusza czy fabuły. To będzie moja indywidualna życiowa rozprawa o tym, jak włosy potrafią wpłynąć na nasze życie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-lSLMoAblOlc/W8Hkl5xSxrI/AAAAAAAAJh4/fE6c3R6YZBgind0Us6VRfaQzBoiBz9RFACLcBGAs/s1600/jesienna%2BSarunia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1148" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-lSLMoAblOlc/W8Hkl5xSxrI/AAAAAAAAJh4/fE6c3R6YZBgind0Us6VRfaQzBoiBz9RFACLcBGAs/s1600/jesienna%2BSarunia.jpg" /></a></div>
<br />
To, że nie mam włosów supełkowych ani nawet kręconych nie znaczy, że moje własne nie mogą wpływać na jakość życia i samopoczucie. Z mojej włosowej historii wiecie, że przez znaczną większość życia miałam długaśne fale. Czy z warkoczyków, czy po prostu nierozczesywane... te z dzieciństwa były dość szczęśliwe - czesane przez mamę lub inne osoby trzecie. Im dalej w las, tym jednak były krótsze. Sama nie do końca chciałam sobie z nimi radzić, zaczynając od mody na ścinanie i cieniowanie, powoli zawsze się ich pozbywałam aż do końca gimnazjum.<br />
Jako dziecko wielokrotnie prosiłam mamę o kręcenie wałków, potem dostałam lokówkę... cóż, na punkcie loków zawsze miałam fioła. Sytuacja jest oczywiście całkowicie odwrotna do tej z filmu i na dużo mniejszą skalę, ale jednak odrobinę mam prawo się z nim utożsamiać... a w końcu dochodzimy do momentu przełomu - nikt mi włosów nie zniszczył, to ja sama przesadą w drugą stronę obrzydziłam sobie własne włosy do granic.<br />
Mycie, czesanie, układanie, hennowanie... wszystko zaczęło być udręką, ciężarem, stresem i w końcu koszmarem.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-IWhVSM6oElc/W8HktLfLfII/AAAAAAAAJh8/af9hrW1ApnIo4tRWa65FSeLK_LpKLJPlgCLcBGAs/s1600/IMG_4331.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1519" src="https://4.bp.blogspot.com/-IWhVSM6oElc/W8HktLfLfII/AAAAAAAAJh8/af9hrW1ApnIo4tRWa65FSeLK_LpKLJPlgCLcBGAs/s1600/IMG_4331.jpg" /></a></div>
<br />
Ile razy już płakałam u fryzjera, bo nie potrafił mnie uczesać... ile razy liczyłam na loki czy fale po pieczołowicie wykonanym podpinaniu czy ploppingu, a wychodziły posklejane strąki... W momencie gdy przestało mi się chcieć, tylko myłam i rozczesywałam przez pół godziny resztę splątanego ombre. Czy warto się męczyć? O zdrowe włosy warto, ale czy na pewno warto walczyć o długie i niesprawiające radości bezkształcie? Zapuszczam naturalny kolor, jak długo jeszcze...? Nie wiem. Kocham swój wiśniowy rudy, uwielbiam się w tym kolorze, ale zmęczyłam się nieprzewidywalnością henny. Nie znoszę się w koku, ale jeszcze bardziej wkurza mnie non stop odplątywanie i wyciąganie włosów spod szelek od torebki czy spod kurtki. Męczy mnie presja pięknych włosów. Frustracja, bo nie są idealne i takie, na jakie liczyłam.<br />
Widziałyście już film? Mam nadzieję, że już wiecie, że żaden facet ani presja matki nie ma prawa decydować czy wpływać na Waszą fryzurę. Oczywiście popieram dialog i racjonalne wyperswadowywanie zielonego irokeza, ale długość i kształt Waszych włosów to tylko i wyłącznie Wasz wybór.<br />
Przesłanie naturalności towarzyszy mi od samego początku, ale co z hipokryzją i ciągłym kręceniem? No właśnie. Niby „wspieramy naturalny skręt”... guzik prawda! Co to za naturalny skręt, który staram się uzyskać przez całą noc, a on pokazuje mi w ciągu piętnastu pierwszych minut poranka, jak bardzo ma mnie gdzieś. O nie! Nie dam się. A fale 2a na tak długich włosach wyglądają po prostu płasko.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-S7nv-oq56q4/W8HlMQTVluI/AAAAAAAAJiI/8bQXKvtDHy8Oz8bi5m2CiXN0h8xRSg6AACLcBGAs/s1600/IMG_4318.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1495" data-original-width="1461" src="https://1.bp.blogspot.com/-S7nv-oq56q4/W8HlMQTVluI/AAAAAAAAJiI/8bQXKvtDHy8Oz8bi5m2CiXN0h8xRSg6AACLcBGAs/s1600/IMG_4318.jpg" /></a></div>
<br />
Decyzja już padła - ścinam włosy mniej więcej do ramion. Nie na równo, ale też z minimalnym cieniowaniem. Nie oddaję włosów na żadną fundację. Są hennowane i moje. Może ja będę kiedyś potrzebować peruki? A może na razie potrzebuję w szufladzie dowodów na kobiecość, pewność siebie i osiągniecie celu.<br />
Dziewczyny są dla mnie zawsze bardzo miłe - czytam nawet o najpiękniejszych wrocławskich włosach i ideale niejednej, ale niestety - to nie jest mój ideał. Nie mogę napisać, że nigdy nie byłam z nich zadowolona, bo byłam. Wtedy, kiedy były na dole rozjaśnione i kręciły się piękne, ale doprowadzały mnie do szału przy pielęgnacji, bo ciągle były suche, robiły się sianowate i plączące. Czy to znaczy, że nie można mieć wszystkiego? Tego jeszcze nie wiem, ale na pewno ta sytuacja pozwoliła mi zrozumieć wiele innych zdesperowanych kobiet. Głównie tych kręconych. Włosy, które się nam nie podobają, nie są drobnostką. Nie zawsze mogą być zawinięte w koka czy schowane pod czapkę. Przecież to nie o to chodzi. Wszyscy mówią i chyba sami starają się uwierzyć w to, że to włosy są dla nas, a nie my dla nich, ale włosomaniaczki na pewno rozumieją, że nie zawsze tak jest, zwłaszcza, jeśli włosy stają się jakąś chorą ambicją, a już w ogóle jeśli jest to ambicja kogoś innego...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-asXTdp7MQhQ/W8Hlo9uVkLI/AAAAAAAAJiQ/KNvaDCECO1oNei6TlLdrMP5dnnlSbP8EQCLcBGAs/s1600/IMG_4316.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1127" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-asXTdp7MQhQ/W8Hlo9uVkLI/AAAAAAAAJiQ/KNvaDCECO1oNei6TlLdrMP5dnnlSbP8EQCLcBGAs/s1600/IMG_4316.jpg" /></a></div>
<br />
Film jest o kobietach dla kobiet, pokazuje jak włosy mogą wpływać na nasze życie i jak ważne jest czuć się dobrze w swojej skórze. Nie jest to jakieś wybitne dzieło sztuki, ale historia, która powinna zainspirować. Co zrobicie z włosami to Wasza decyzja, ważne, żeby była dobra i satysfakcjonująca.shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-31065086463525136572018-10-11T14:48:00.000+02:002020-04-13T01:35:29.073+02:00Kanion szczelinowy kameralnie - Antelope Canyon X<div style="font-stretch: normal; line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="color: #454545;"><br /></span>
<span style="color: #454545;">Marzyliście o wycieczce do Stanów, żeby zobaczyć te puszczane w telewizji pomarańczowo-czerwone skały? O kanionie, który zapadnie Wam w pamięć na zawsze i będzie wyglądał jak ze zdjęcia za 9 milionów dolarów? O pięknych szczelinach, pofalowanych ścianach, brzoskwiniowym sklepieniu nad głową? Moje marzenie się spełniło! Arizona i Utah to stany, w których znajdziecie zdecydowanie najwięcej czerwonych i pomarańczowych skał, tworzących przedziwne i zarazem przecudne formy. Odwiedziłam wiele parków narodowych bogatych w te dziwadła, ale jedno zdecydowanie wyszło na prowadzenie.</span><br />
<div style="color: #454545;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; color: #454545; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-PhE8sfAsCyM/W79F2mIiIfI/AAAAAAAAJhg/g3ClQn-RZaYRaRe5ULLHRCQqOzaCXpVhgCLcBGAs/s1600/DSC_0075.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-PhE8sfAsCyM/W79F2mIiIfI/AAAAAAAAJhg/g3ClQn-RZaYRaRe5ULLHRCQqOzaCXpVhgCLcBGAs/s1600/DSC_0075.JPG" /></a></div>
<div style="color: #454545;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
</div>
<div style="color: #454545; font-stretch: normal; line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">O kanionie Antylopy na pewno już słyszeliście, ale nie wiem, czy wiecie, że nie jest to jedyny taki kanion. Samych skał i szczelin jest w tylko rejonie Page i Lake Powell aż 67 (według informacji naszego przewodnika, tak, dokładnie zapamiętuję liczby) i praktycznie wszystkie są na terenach Indian, co wiąże się z dodatkowymi opłatami za wejście do nich. Sama Antylopa już podczas pobytu w Breck była często poruszanym tematem, bo każdy coś o niej słyszał. Niestety było to głównie o drogich biletach, tłumach ludzi (zwłaszcza Azjatów, którzy naprawdę są szalonymi podróżnikami, czego doświadczyliśmy pod znakiem Grand Canyon National Park… makabryczne doświadczenie. Starsi ludzie, a zachowywali się jak w przedszkolu, ale o tym będzie przy okazji Grand Kanionu), niemożności spokojnego zrobienia zdjęcia i takich tam samych niedogodnościach. Już w Breck usłyszałam też o pierwszej alternatywie dla Antylopy, która, póki co, jest darmowa - Kanionie Zebra. Same krzywizny ścian są podobne, jednak zebra ma charakterystyczne paski (jak sama nazwa wskazuje) na powierzchni skał. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-40n0Pd2Lx9M/W79GEyKFmEI/AAAAAAAAJho/B_KYDYW6k60gB7Mbe0_vLq8_WpqneEohACLcBGAs/s1600/IMG_3140.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" src="https://4.bp.blogspot.com/-40n0Pd2Lx9M/W79GEyKFmEI/AAAAAAAAJho/B_KYDYW6k60gB7Mbe0_vLq8_WpqneEohACLcBGAs/s1600/IMG_3140.JPG" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Później były poszukiwania w necie i…! Eureka! Trafiłam na świetnego podróżniczego bloga właśnie o tematyce amerykańskiej. <a href="http://www.szlakiusa.pl/" rel="nofollow" target="_blank">SzlakiUSA</a> - bo to właśnie jego nazwa - podpowiadały już co zobaczyć zamiast klasycznej górnej lub dolnej Antylopy i to w bardzo podobnej lokalizacji. O Zebrze też tam poczytałam. Podrzucam Wam zatem ich wpis o kanionach, jeśli kiedyś mógłby Wam się przydać i wracam do swojego dylematu. Opisy i ceny rozważaliśmy łącznie ze 3 dni. Czytałam opisy, dyskutowaliśmy, oglądaliśmy zdjęcia… W końcu wygrała cena i zachęta od podróżników - Antelope Canyon X. Dalsza część tej normalnej Antylopy. Zarezerwowałam wycieczkę na rekomendowanej stronie i od razu zapłaciłam kartą - rada dla Was - na miejscu przyjmują tylko gotówkę. Wycieczka zaplanowana na następny dzień.</span></div>
<div style="color: #454545; font-stretch: normal; line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wstaliśmy dość wcześnie rano, bo podróżując z Kalifornii do Arizony, nigdy nie możecie się spodziewać, kiedy następuje zmiana czasu. Po całym zamieszaniu z godziną do tyłu i do przodu oraz z obawą o niewydrukowanie praw i obowiązków uczestników wycieczki, ruszyliśmy z naszego kempingu do siedziby „biura podróży”. Zgodnie z moimi przewidywaniami dotarliśmy tam godzinę za wcześnie, co wcale nas nie zmartwiło. Wykorzystaliśmy ją na zakupy na stacji benzynowej oddalonej o ok. 15 min.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-aWytXmEZdQc/W79B5bIRfUI/AAAAAAAAJfw/VLhnCcVx1C4kQKDlLNaOF2lfnxF5MpCFwCLcBGAs/s1600/IMG_2968.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-aWytXmEZdQc/W79B5bIRfUI/AAAAAAAAJfw/VLhnCcVx1C4kQKDlLNaOF2lfnxF5MpCFwCLcBGAs/s1600/IMG_2968.JPG" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="color: #454545; font-stretch: normal; line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wycieczka rozpoczyna się od zebrania i oddania podpisanych zgód, które bez problemu dostajemy na miejscu. Później jesteśmy przeliczani i pakowani do Vanów, zwykle po 14 osób w sporym upale.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-cM8bbM_vc28/W79DmCrtEpI/AAAAAAAAJgg/27QchJ13ixEERw9H046D2MhVe8amN7kEwCLcBGAs/s1600/IMG_2978.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-cM8bbM_vc28/W79DmCrtEpI/AAAAAAAAJgg/27QchJ13ixEERw9H046D2MhVe8amN7kEwCLcBGAs/s1600/IMG_2978.JPG" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Po dotarciu na miejsce przewodnik przelicza grupę - w naszej były 22 osoby, więc podzielili nas na pół i był to mega krok w stronę komfortu. Do kanionów schodzi się kawałeczek po piasku, około 50 m w dół. Polecane są pełne buty, mnie w traperach było super wygodnie. Uprzedzając pytania - na górę można wchodzić po metalowych kratach ustawionych wzdłuż ścieżki - mega ułatwia to wchodzenie w upale. Wodę rozdają na miejscu za darmo. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-gnLkjieO_g0/W79CFNKgjYI/AAAAAAAAJf0/x4j-KiZ6joUMGVqtUbsn2gQ12H6RN4qYwCLcBGAs/s1600/IMG_2979.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-gnLkjieO_g0/W79CFNKgjYI/AAAAAAAAJf0/x4j-KiZ6joUMGVqtUbsn2gQ12H6RN4qYwCLcBGAs/s1600/IMG_2979.JPG" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="color: #454545; font-stretch: normal; line-height: normal; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-GBJWM_MQsJ4/W79CXMTVaiI/AAAAAAAAJgE/-WNjqfQkEgM-q3HZR-Momcw-EwLi6jwxwCLcBGAs/s1600/IMG_2980.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-GBJWM_MQsJ4/W79CXMTVaiI/AAAAAAAAJgE/-WNjqfQkEgM-q3HZR-Momcw-EwLi6jwxwCLcBGAs/s1600/IMG_2980.JPG" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-xCBp0dQlvfE/W79C4z5OmdI/AAAAAAAAJgM/K9N95yp4TKsJFcwSKSQT9MzM3PGk-7DvQCLcBGAs/s1600/IMG_2986.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" src="https://4.bp.blogspot.com/-xCBp0dQlvfE/W79C4z5OmdI/AAAAAAAAJgM/K9N95yp4TKsJFcwSKSQT9MzM3PGk-7DvQCLcBGAs/s1600/IMG_2986.JPG" /></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;">Do kanionu wchodzą dwa rodzaje wycieczek - fotograficzne za 80$ od osoby i turystyczne za 40. Do celów komercyjnych z tańszej wycieczki nie możemy jednak wykorzystać naszych zdjęć - wszystko podpisujemy przed wycieczką. Wszyscy mają swoje miejsce dzięki mało licznym grupom i nikt nie jest poganiany. Zdążycie napstrykać tysiąc fotek, serio. Do kanionu nie można brać toreb, a na wycieczce turystycznej także statywu. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-n30qJPs-wX8/W79DyXa-dwI/AAAAAAAAJgk/aePxTIdPsWMkpkeFDiwltTOy1YdghWXDgCLcBGAs/s1600/IMG_3002.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-n30qJPs-wX8/W79DyXa-dwI/AAAAAAAAJgk/aePxTIdPsWMkpkeFDiwltTOy1YdghWXDgCLcBGAs/s1600/IMG_3002.JPG" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-TTFcCMYB0Ps/W79D7qTffKI/AAAAAAAAJgs/5gqMLCfES-4Qfpqm0ounCDZgeClncYMFQCLcBGAs/s1600/IMG_3124.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-TTFcCMYB0Ps/W79D7qTffKI/AAAAAAAAJgs/5gqMLCfES-4Qfpqm0ounCDZgeClncYMFQCLcBGAs/s1600/IMG_3124.JPG" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="color: #454545; font-stretch: normal; line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Kaniony są dość wąskie, ale bez przesady. Tak, oglądamy na wycieczce dwa kaniony. 23 września o 10:30 (czas MST) było tam dość rześko i sporo cienia. Rozczarowano nas tuż przed wejściem, bo okazało się, że słynne snopy światła pojawiają się najczęściej w czerwcu i lipcu, ale za to w kanionach jest około 40 stopni i istnieje zagrożenie błyskawiczną powodzią. My mieliśmy nawet trochę chmurek podczas drogi do kanionu, wyjście z niego pod górę tuż przed południem już dało nam trochę popalić, bo było dość gorąco i słońce tutaj jest naprawdę mocne.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-BHpvoo15LHo/W79EHdi-WTI/AAAAAAAAJg0/Ica5lNW_eQINqCd9zeZGU9bTNsjULLZOgCLcBGAs/s1600/IMG_3069.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-BHpvoo15LHo/W79EHdi-WTI/AAAAAAAAJg0/Ica5lNW_eQINqCd9zeZGU9bTNsjULLZOgCLcBGAs/s1600/IMG_3069.JPG" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-Y1WDRVvko5U/W79EUJE_7MI/AAAAAAAAJg8/xl16S_fc0KEl_OXlTFlN7ABwjPS5Zeg_ACLcBGAs/s1600/IMG_3053.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" src="https://2.bp.blogspot.com/-Y1WDRVvko5U/W79EUJE_7MI/AAAAAAAAJg8/xl16S_fc0KEl_OXlTFlN7ABwjPS5Zeg_ACLcBGAs/s1600/IMG_3053.JPG" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="color: #454545; font-stretch: normal; line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Zdjęć zrobiłam sporo, pokażę Wam obrazy prosto z aparatu i takie trochę poprawione, jeśli mi się to jakoś uda. </span></div>
<div style="color: #454545; font-stretch: normal; line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Do kanionów jeszcze pewnie wrócę, jest tam mnóstwo niesamowitych miejsc… Sam blog szlakiusa zachęcił mnie do obejrzenia The Wave i Cathedral Canyon. Zobaczymy, co życie przyniesie :)</span></div>
<div style="color: #454545; font-stretch: normal; line-height: normal; min-height: 14px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-9xFYDWPyMrw/W79EdQhZWiI/AAAAAAAAJhE/HbQ_8RTkB7YoY34hRU8p6UJs8UhnyL8igCLcBGAs/s1600/DSC_0065.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://4.bp.blogspot.com/-9xFYDWPyMrw/W79EdQhZWiI/AAAAAAAAJhE/HbQ_8RTkB7YoY34hRU8p6UJs8UhnyL8igCLcBGAs/s1600/DSC_0065.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-HBj0uTmH98k/W79ElfKMKsI/AAAAAAAAJhM/935IP0e5Wmg3vJeyYmld2vnN0CFv1BpEwCLcBGAs/s1600/DSC_0046.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-HBj0uTmH98k/W79ElfKMKsI/AAAAAAAAJhM/935IP0e5Wmg3vJeyYmld2vnN0CFv1BpEwCLcBGAs/s1600/DSC_0046.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ppcZ8EvcbXs/W79Eshda2GI/AAAAAAAAJhQ/J6KE4NCO0FU7TDJYj91sA8hvGYY0fn4igCLcBGAs/s1600/DSC_0119.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-ppcZ8EvcbXs/W79Eshda2GI/AAAAAAAAJhQ/J6KE4NCO0FU7TDJYj91sA8hvGYY0fn4igCLcBGAs/s1600/DSC_0119.JPG" /></a></div>
<br />
<div style="font-stretch: normal; line-height: normal; text-align: justify;">
<div style="color: #454545;">
<span style="font-family: inherit;">Jak Wam się podoba?<br /></span></div>
<span style="color: #454545;">P.S. Wszystkie zdjęcia są moją własnością i nie pozwalam na kopiowanie ich i/lub wykorzystywanie bez mojej zgody i wiedzy. Wszelkie udostępnianie z podaniem pełnego linku do tego postu mile widziane, a najlepiej dajcie znać na insta :)</span></div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-62651666438976258182018-08-23T02:41:00.001+02:002018-08-23T20:25:02.337+02:00Cantu complete conditioning CO-wash, odżywka z nazwy do mycia - recenzja #7<h2>
<span style="font-size: large;">Hej!</span></h2>
<br />
<div style="text-align: justify;">
W końcu po dłuższym czasie na blogu pojawia się kolejna recenzja typowo zgodnego z CG produktu, mojej ostatnio jedynej odżywki - CANTU co-wash, która w nazwie posiada też magiczne stwierdzenie "complete conditioning" - czy się z nim zgadzam? Zapraszam na post!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-8wWfot05hlM/W33qdwdceAI/AAAAAAAAJes/r2CEK_wcxPIgH_KFP9xYSa6QYRBfVFAHACLcBGAs/s1600/IMG_6965.PNG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1035" data-original-width="797" src="https://4.bp.blogspot.com/-8wWfot05hlM/W33qdwdceAI/AAAAAAAAJes/r2CEK_wcxPIgH_KFP9xYSa6QYRBfVFAHACLcBGAs/s1600/IMG_6965.PNG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak widzicie odżywka znajduje się w charakterystycznej dla Cantu pomarańczowej, plastikowej tubie, która jest dość elastyczna. Z jednej strony mamy standardowe zamykanie na klik, póki co nic się z nim nie dzieje, a odżywkę mam już ponad miesiąc i do mycia włosów używam jej zamiennie z szamponem low-poo od Shea Moisture, o którym będzie w następnej recenzji (łączy je pomarańczowy dizajn). </div>
<div style="text-align: justify;">
Na samym przodzie producent obiecuje nam kremową odżywkę do mycia, która ma usunąć nam nagromadzone wcześniej substancje. W składzie znajduje się ponad 15 naturalnych maseł i olei, co dodatkowo pozostawia włosy czyste i nawilżone.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-Mdx9SlARlg4/W33qsMt1DTI/AAAAAAAAJew/BH10pq02vXksiXFRyFIV3itgXB9yz0njgCLcBGAs/s1600/IMG_6956.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://2.bp.blogspot.com/-Mdx9SlARlg4/W33qsMt1DTI/AAAAAAAAJew/BH10pq02vXksiXFRyFIV3itgXB9yz0njgCLcBGAs/s1600/IMG_6956.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Delikatne oczyszczenie loków i skóry głowy z nawet ciężkich substancji, idące w parze z nawilżeniem pochodzącym z unikalnej mieszanki olei i maseł. Produkt z dodatkiem czystego masła shea i bez dodatkowych mocnych składników, Cantu przywraca twoje prawdziwe i naturalne piękno. Otul swoje kręcone, supełkowe lub falowane włosy z Cantu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
BEZ OLEJU MINERALNEGO, SULFATÓW, PARABENÓW, SILIKONÓW, FTALANÓW, GLUTENU, PAFARINY, PROPYLENU, PABA oraz DEA."</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Konsystencja odżywki jest mega gęsta, ciut rzadsza od aktywatora, o którym pisałam już <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/02/cantu-aktywator.html" target="_blank">TUTAJ</a>, coś jak balsam do ciała, przez co jak dla mnie wydaje się być mega wydajna. Kolor ma biały i ten charakterystyczny zapach! Wydaje mi się, że wszystkie kosmetyki zarówno Cantu, jak i Shea, mają taki sam zapach, który od razu przypomina o jakości kosmetyków. Ja kocham wszystkie testowane przeze mnie Cantu i Shea, ale pamiętajcie, że próbowałam ich na razie po 2!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-x3fWC-fDgN4/W333u8Tf1cI/AAAAAAAAJe8/GCqUcY2oXV0HqxTIaRv8SoOpjIy3-s0zwCLcBGAs/s1600/IMG_6957.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://2.bp.blogspot.com/-x3fWC-fDgN4/W333u8Tf1cI/AAAAAAAAJe8/GCqUcY2oXV0HqxTIaRv8SoOpjIy3-s0zwCLcBGAs/s1600/IMG_6957.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Skład jest PIĘKNY, kosmetyki Cantu są mega dopracowane i zwrot "complete conditioning" już po samym rzucie oka na składy wydaje się jak najbardziej trafny. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<h2 style="text-align: justify;">
Teraz szczegóły - skład:</h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #0b5394;">Water (Aqua, Eau)</span> - woda,</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #e69138;">Stearyl Alcohol, Cetyl Alcohol</span> - emolienty, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #741b47;">Stearalkonium Chloride </span>- delikatny środek myjący, antystatyk, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #741b47;">Polyquaternium-7</span> - </span></span><span style="background-color: white;">delikatny oblepiacz, antystatyk</span><span style="background-color: white; font-family: inherit; text-align: left;">, </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #741b47;">Peg-40 Hydrogenated Castor Oil </span>- emulgator, odtłuszczacz i oczyszczacz, niejonowa subst. pow. czynna,</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #cc0000;">Fragrance (Parfum)</span><span style="color: #741b47;"> </span>- kompozycja zapachowa... czyżby wyszło szydło z worka...? jakoś szybko..., </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #741b47;">Cetrimonium Chloride </span>- kolejny delikatny środek myjący, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #0b5394;">Glycerin </span>- gliceryna, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Butyrospermum Parkii (Shea) Butter</span><span style="font-family: inherit;"> - masło shea,</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #e69138;">Cocos Nucifera (Coconut) Oil</span> -<span style="color: #e69138;"> </span>olej kokosowy,</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #741b47;">Quaternium-75</span> - oblepiacz, antystatyk, kondycjoner, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #741b47;">Polyquaternium-10, Polyquaternium-11</span> - antystatyki, kondycjonery, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #741b47;">Ceteareth-20</span> - niejonowa substancja myjąca, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #0b5394;">Panthenol </span>- pantenol, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #0b5394;">Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Juice </span>- sok z liści aloesu, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Ricinus Communis (Castor) Seed Oil</span><span style="font-family: inherit;"> - olej rycynowy</span><span style="font-family: inherit;">,</span><span style="color: #e69138; font-family: inherit;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #e69138;">Hydrogenated Castor Oil </span>- uwodniony olej rycynowy,</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil </span><span style="font-family: inherit;">- olej jojoba, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Glycine Soja (Soybean) Oil </span></span><span style="background-color: white;">- olej sojowy, </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil </span></span><span style="background-color: white;">- olej ze słodkich migdałów,</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Persea Gratissima (Avocado) Oil </span></span><span style="background-color: white;">- olej awokado, </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Olea Europaea (Olive) Fruit Oil </span></span><span style="background-color: white;">- oliwa z oliwek</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Mangifera Indica (Mango) Seed Butter </span></span><span style="background-color: white;">- masło z nasion mango, </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil </span></span><span style="background-color: white;">- olej arganowy,</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Melia Azadirachta (Neem) Seed Oil </span></span><span style="background-color: white;">- olej neem,</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Daucus Carota Sativa (Carrot) Seed Oil </span></span><span style="background-color: white;">- olej z nasion marchwii,</span><span style="background-color: white; color: #e69138; font-family: inherit; text-align: left;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Mangifera Indica (Mango) Seed Oil </span></span><span style="background-color: white;">- olej z nasion mango,</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil </span></span><span style="background-color: white;">- olej z pestek winogron, </span><span style="background-color: white; color: #e69138; font-family: inherit; text-align: left;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #e69138; font-family: inherit;">Canola Oil </span></span>- olej rzepakowy,<span style="color: #e69138;"> </span><span style="background-color: white; color: #e69138; font-family: inherit; text-align: left;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #38761d;">Lonicera Japonica (Honeysuckle) Flower Extract</span> - ekstrakt z wiciokrzewu, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #38761d;">Laminara Cloustoni (Sea Kelp) Extract</span> - ekstrakt z alg, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #38761d;">Salvia Officinalis (Sage) Leaf Extract</span> - ekstrakt z liści szałwii, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #b45f06;">Macadamia Ternifolia (Macadamia) Seed Oil</span> - olej z pestek makadamia, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #38761d;">Vitis Vinifera (Grape) Seed Extract</span> - ekstrakt z pestek winogrona, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #38761d;">Urtica Dioica (Nettle) Extract</span> - ekstrakt z pokrzywy zwyczajnej,</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #a64d79; font-family: inherit;">Hydrolyzed Silk, </span></span><span style="background-color: white; font-family: inherit; text-align: left;"><span style="color: #a64d79;">Silk Amino Acids</span> - hydrolizowany jedwab i aminokwasy jedwabiu, </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #38761d;">Carica Papaya Fruit Extract </span><span style="color: #38761d;">- ekstrakt z owocu papai,</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><span style="color: #38761d;">Ananas Comosus (Pineapple) Fruit Extract</span> - ekstrakt z owocu ananasa,</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #cc0000; font-family: inherit;">Phenoxyethanol </span><span style="font-family: inherit;">- konserwant, UWAGA dla kobiet w ciąży i karmiących,</span><span style="color: #cc0000; font-family: inherit;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #4c1130; font-family: inherit;">Ethylhexylglycerin </span><span style="font-family: inherit;">- zagęstnik, emulgator,</span><span style="font-family: inherit;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #4c1130; font-family: inherit;">Sodium Hydroxide </span><span style="font-family: inherit;">- soda, regulator pH,</span><span style="color: #4c1130; font-family: inherit;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #4c1130; font-family: inherit;">Tetrasodium Edta </span><span style="font-family: inherit;">- stabilizator, emulgator,</span><span style="color: #4c1130; font-family: inherit;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="color: #4c1130; font-family: inherit;">Citric Acid </span><span style="font-family: inherit;">- regulator pH.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-KNUe_qtS6Ig/W34AlYAIJKI/AAAAAAAAJfI/yh6fBO6AQVgnlGSk8MU853K1elEzNq4MQCLcBGAs/s1600/IMG_6954.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://4.bp.blogspot.com/-KNUe_qtS6Ig/W34AlYAIJKI/AAAAAAAAJfI/yh6fBO6AQVgnlGSk8MU853K1elEzNq4MQCLcBGAs/s1600/IMG_6954.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;">Wniosek</span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;">Jak widzicie mamy w tym gagatku mnóstwo pięknych składników, ze dwa gorsze, ale co mnie martwi? Znowu zapach na samym początku składu, a wszystko, czym chwali się producent na przodzie opakowania, jest później. Czy wpływa to na jakość kosmetyku? ZDECYDOWANIE NIE. Jest to mój drugi produkt Cantu i oba uważam za godne polecenia i jak najbardziej dobre i warte testów przez każdego. Składników po zapachu mamy bardzo dużo, więc teoretycznie razem powinny stanowić także znaczną część składu. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<h2 style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;">Moja opinia </span></span></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;">Moje włosy po myciu tą odżywką są lejące, gładkie i lśniące. Jest tu dość mało protein, ale są, więc skład jest prawie PEHowy, oczywiście ze znaczną przewagą emolientów, według mnie idealna kompozycja odżywki myjącej. JESTEM NA TAK!</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;">Cena, jaką zapłaciłam za tą odżywkę to 4,75$, a jest jej tu 283g. Uważam, że się opłaca, bo od dwóch miesięcy zużyłam mniej niż 1/3. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;">Nie uważam, żeby była to samowystarczalna odżywka, ale przy uzupełnieniu protein raz na jakiś czas jest zdecydowanie wystarczająca dla niewymagających niskoporów, jak moje. NAPRAWDĘ POLECAM. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; text-align: left;"><span style="font-family: inherit;">Mieliście już kiedyś co-wash od Cantu albo coś innego? Ja z aktywatoraico-wash jestem mega zadowolona <3 </span></span></div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-8877323874785476492018-08-19T07:22:00.001+02:002018-11-28T11:50:18.195+01:00Yellowstone - najstarszy park narodowy świata!Hej! Nie mogliście się doczekać relacji podobnie jak ja wyjazdu, więc spieszę z wpisem!<br />
<div style="text-align: justify;">
Yellowstone to zdecydowanie do tej pory czołówka najbardziej niesamowitych rzeczy, jakie widziałam w życiu! Chorwackie wybrzeże, morawskie jaskinie, czy Tatry się nie umywają! Ale chwileczkę! To wszystko to osobna kategoria! Czy wypada porównywać świat tak geologicznie inny do czegoś pozornie zwyczajnego? Chyba nie! Właśnie wymyśliłam, że po zobaczeniu już wszystkiego, zrobię dla Was listę najbardziej niesamowitych miejsc na świecie, jakie udało mi się odwiedzić, a tymczasem przechodzę do sedna, czyli Yellowstone!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-s30y0Yg0BIQ/W3j-UP8JSsI/AAAAAAAAJeA/yxUKUbc6_l4HOEVMFYcTeqawTp2_flZ6gCLcBGAs/s1600/DSC_0808.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-s30y0Yg0BIQ/W3j-UP8JSsI/AAAAAAAAJeA/yxUKUbc6_l4HOEVMFYcTeqawTp2_flZ6gCLcBGAs/s1600/DSC_0808.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Prawie w sedno - parująca ziemia, dzikie zwierzę i piękny krajobraz - obraz Yellowstone, który cały czas mam w głowie</td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<h2 style="text-align: justify;">
Yellowstone - co to i dlaczego</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sam park odkryli traperzy podczas ekspedycji w latach 1804-1806 i już wtedy zapadła decyzja o jego zachowaniu - oficjalnie Parkiem Narodowym Yellowstone został 1 marca 1872. Początkowo mieszkali tam Indianie i dzikie zwierzęta, teraz zostały tylko zwierzęta i turyści.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-CVDAqVHaXwQ/W3j8OF3xiZI/AAAAAAAAJdk/sbVKM8veiN4pQwHuHv5dn0pwUVXb_6V9wCLcBGAs/s1600/DSC_0523.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-CVDAqVHaXwQ/W3j8OF3xiZI/AAAAAAAAJdk/sbVKM8veiN4pQwHuHv5dn0pwUVXb_6V9wCLcBGAs/s1600/DSC_0523.JPG" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Yellowstone leży na aktywnym wulkanie, stąd gorące źródła, gejzery, wulkany błotne, fumarole, a przez górskie ukształtowanie terenu, także wodospady. Najsłynniejszy gejzer świata Old Faithfull to główna atrakcja parku, choć z gejzerów także słynie Islandia :)</div>
<div style="text-align: justify;">
Samo położenie parku to północ Stanów Zjednoczonych, obecnie większość jest w stanie Wyoming, a obrzeża w Idaho i Montanie.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-u6mUaZdylSk/W3j_LBV7XSI/AAAAAAAAJeI/2iDTGhyWrrg9gYjcPM6pKDMihR7AEx8tQCLcBGAs/s1600/DSC_0607.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-u6mUaZdylSk/W3j_LBV7XSI/AAAAAAAAJeI/2iDTGhyWrrg9gYjcPM6pKDMihR7AEx8tQCLcBGAs/s1600/DSC_0607.JPG" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Skąd pomysł na Yellowstone? No helloł, jeszcze ktoś się zastanawia? Przecież to zaraz obok Grand Canyonu najgłośniejszy (medialnie) park narodowy! I zdecydowanie przyznaję rację tym, którzy to tak nagłaśniają, bo mieć możliwość i nie pojechać, to tak jak strzelić piątkę w totka i nie odebrać nagrody. Specjalnie nie piszę o szóstce, bo wbrew pozorom nie jest tam aż tak idealnie, ale wszystko po kolei!<br />
<br /></div>
<h2 style="text-align: justify;">
Planowanie wycieczki - kiedy pojechać do Yellowstone?</h2>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyjazd do Yellowstone, nawet będąc w Stanach, warto zaplanować z wyprzedzeniem. Ważna wskazówka dla Was, to nie wybierać się nigdzie w okolicach 4. lipca aż do końca miesiąca, bo to okres, gdzie samych Amerykanów jest najwięcej. To ich szczyt sezonu, wszyscy mają urlopy, a dzieciaki nie chodzą do szkoły. Lepszym rozwiązaniem staje się sierpień (my zdecydowaliśmy się na wyjazd do Yellowstone w dniach 7 - 9 sierpnia i nie żałujemy). Od trzeciego tygodnia sierpnia dzieciaki w Kolorado wracają do szkół, nie wiem, czy jest tak w całych Stanach, bo co stan to obyczaj. Ogólnie do parku bez kolejki można wjechać przed 8 rano, udało nam się to trzeciego dnia, ale na głównych atrakcjach i tak parkingi były prawie pełne a ludzi na szlakach dużo.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-MELbilyi1tA/W3j7dTrSasI/AAAAAAAAJdU/hdL3iiEvx44a67z_GOcIvVbCb30OtsLPACLcBGAs/s1600/DSC_0626.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-MELbilyi1tA/W3j7dTrSasI/AAAAAAAAJdU/hdL3iiEvx44a67z_GOcIvVbCb30OtsLPACLcBGAs/s1600/DSC_0626.JPG" /></a></div>
<br />
Zwróćcie uwagę też na fakt, że nasze daty obejmowały wtorek (który zleciał na jeździe i innych atrakcjach), środę i czwartek, gdzie ludzie już wyjechali po weekendzie, a jeszcze na niego nie dotarli. Plan z wyprzedzeniem pomoże Wam zarezerwować sensowny nocleg nawet w samym Yellowstone, ale UWAGA, ceny tam są okropne. Nam ostatecznie udało się znaleźć pokój na ostatnią chwilę z ulicy za 155$ na 4 osoby, co nie było bardzo wysoką ceną, ale taki kompleks Mammoth Springs to nawet 355$ za dwie osoby w pokoju ze wspólną łazienką. Polecam Wam West Yellowstone, zjedliśmy tam pyszną pizzę i super śniadanie w granicach 10$ za osobę i do parku było naprawdę blisko. Nasz motel to Westwood Motel, dwa duże łóżka i łazienka - całkiem przyzwoicie. Nie znajdziecie ich na bookingu, najprościej znaleźć kontakty na street view i dzwonić. Jeśli macie amerykański numer, to nie ma problemu. Nie dajcie się zrobić w bambuko, że ostatnie pokoje, to oni Wam zejdą z ceny. Jedna babeczka próbowała nas tak oszukać i stracilibyśmy jeszcze 20$ więcej (bo ona ma ten pokój ostatni i w ogóle on chodzi po 249, ale nam wynajmie za niecałe 180... BULLSHIT!). To chyba tyle o tych terminach... Pogody nie przewidzicie niestety, choć my mieliśmy piękną, a znajomi tydzień wcześniej trochę w kratkę.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-XOJYCKXMsCI/W3j74xcATFI/AAAAAAAAJdc/jP0pRdVqf_UPDefzWHLJoEeL-IyVyCMSgCLcBGAs/s1600/DSC_0566.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-XOJYCKXMsCI/W3j74xcATFI/AAAAAAAAJdc/jP0pRdVqf_UPDefzWHLJoEeL-IyVyCMSgCLcBGAs/s1600/DSC_0566.JPG" /></a></div>
<br />
W zimie (oglądałam programy przyrodnicze) jest szansa, że wygląda to jeszcze bardziej spektakularnie, bo dookoła wszystkich źródeł i gejzerów śnieg jest roztopiony. Także przez te wszystkie strumyczki. Może być gorzej z samą jazdą i warunkami drogowymi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<h2>
Planowanie trasy</h2>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sama trasa z Kolorado to ponad 550 mil, wprost z Breck do West Yellowstone Google pokazuje 10 godzin. My spędziliśmy w podróży trochę więcej, ale zobaczyliśmy nie tylko park. Tutaj specjalnie pokazuję Wam mniej więcej nasz plan w moim nowym odkryciu, aplikacji RoadTrippers, o której przeczytacie więcej u mnie już niedługo. <a href="https://roadtrippers.com/trips/22964883" target="_blank">LINK DO PLANU</a>. Z mieszkania wyjechaliśmy o 5 rano, po równo 4 godzinach byliśmy już w Visitors Center Parku Dinozaurów. Te Visitors Center są tutaj na każdym kroku. Można kupić kartkę, skorzystać z toalety, dostać darmową mapkę i wskazówki co do zwiedzania. Oczywiście, że w planie było jak najwięcej, natomiast zderzyliśmy się dość brutalnie z rzeczywistością (nieomal jak zwierzaki na tym marnym zdjęciu z naszym samochodem).<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-QeKMwzi_M60/W3j80tLMxhI/AAAAAAAAJdw/do40dxiULCgXEtkxXPDMbN_TM5IEA0WzwCLcBGAs/s1600/DSC_0567.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-QeKMwzi_M60/W3j80tLMxhI/AAAAAAAAJdw/do40dxiULCgXEtkxXPDMbN_TM5IEA0WzwCLcBGAs/s1600/DSC_0567.JPG" /></a></div>
<br />
<h2>
Wycieczka dzień pierwszy</h2>
<br />
Kolejka na drodze dosięgła nas tylko pierwszego dnia podczas wjazdu, bo w West Yellowstone straciliśmy ponad godzinę na szukanie noclegu, który równie dobrze mogliśmy zarezerwować już z domu. O cenach (nasz motel za 155$ za 4 osoby) pisałam wcześniej, ale można wyhaczyć coś już za 100 - 110. Gdy wiecie, żeby w lipcu nawet się tam nie wybierać, nie powinniście mieć problemu ze znalezieniem jakiegokolwiek noclegu. Więc do parku wjechaliśmy około 11. Do samej bramki nie czekaliśmy długo, ale później w trakcie kolejka na drodze już za bramką ukazała nam się dość niespodziewanie. Skąd się wzięła, dlaczego? Nie wiemy. Być może zwierzę na drodze albo turyści rządni zdjęć z samochodu w niedozwolonym miejscu... To tylko pokazuje, że zwiedzania parku nie da się w 100% zaplanować. My spróbowaliśmy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-YT3uNPUErIM/W3j8nMBkL1I/AAAAAAAAJds/kvnMCvpCVI0oyCpix-Pi9rJZiXAu49YSgCLcBGAs/s1600/DSC_0538.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-YT3uNPUErIM/W3j8nMBkL1I/AAAAAAAAJds/kvnMCvpCVI0oyCpix-Pi9rJZiXAu49YSgCLcBGAs/s1600/DSC_0538.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<h2>
</h2>
<h3>
Mapa Yellowstone</h3>
<br />
Google maps i inne „szczegółowe” mapy nie dostarczą Wam tylu informacji, co ta, którą dostaniecie w parku. Jest też na oficjalnej stronie parku, dostępna<a href="https://s3.amazonaws.com/static-yellowstonepark/public/Yellowstone-official-road-map_2016-2.pdf" target="_blank"> TUTAJ</a>. Moja wersja ma nadruk 2016 i myślę, że niewiele się od tego czasu zmieniło. Pokazuje dokładnie plany miasteczek wewnątrz parku i lokalizacje atrakcji. Nikogo nie zdziwi więc, że zwiedzaliśmy po kolei i w większości posiłkowaliśmy się właśnie mapą, choć każde miejsce jest też oznaczone, nie ma opcji, że je ominiecie, bo jest tam tylko jedna główna droga, którą najlepiej zrobić okrążenia.<br />
Pierwsze co zobaczyliśmy po wjeździe do parku, zaraz za kolejką samochodów, to oczywiście rzeka. Piękny krajobraz górski i niesamowicie czysta woda, aż mieliśmy ochotę tam popływać!<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-42rwkyrsO1g/W3jW3vxPpbI/AAAAAAAAJW0/hWGUaMA6U3c09PbFYfedMorQMEgz_wmvQCLcBGAs/s1600/IMG_6884.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1392" src="https://3.bp.blogspot.com/-42rwkyrsO1g/W3jW3vxPpbI/AAAAAAAAJW0/hWGUaMA6U3c09PbFYfedMorQMEgz_wmvQCLcBGAs/s1600/IMG_6884.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Link do mapki w tekście powyżej</td></tr>
</tbody></table>
<br />
Góry i woda kojarzą się tylko z jednym - wodospad! Tak, to pierwsza oficjalnie zaznaczona na mapie atrakcja, przy której był już oficjalny parking i oczywiście pełno ludzi z aparatami. My mamy swoje zdjęcia, a jakże!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-5XMNJNUQDTE/W3drrwq2VgI/AAAAAAAAJWc/9eB4lT_Xuaw4pDkejGTV9tawstQZHgt6gCLcBGAs/s1600/DSC_0272.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://1.bp.blogspot.com/-5XMNJNUQDTE/W3drrwq2VgI/AAAAAAAAJWc/9eB4lT_Xuaw4pDkejGTV9tawstQZHgt6gCLcBGAs/s1600/DSC_0272.JPG" /></a></div>
<br />
Wodospad nazywa się Gibbon Falls i jest dość przyjemny dla oka, choć dla mnie dużo bardziej spektakularny był widok na rzekę już spływającą w dolinie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-ckztQcYg18c/W3de3DuYKBI/AAAAAAAAJVg/Updi67fZ3E8oc6_kg9k3BKi1NKnVf_dogCLcBGAs/s1600/IMG_6174.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://3.bp.blogspot.com/-ckztQcYg18c/W3de3DuYKBI/AAAAAAAAJVg/Updi67fZ3E8oc6_kg9k3BKi1NKnVf_dogCLcBGAs/s1600/IMG_6174.JPG" /></a></div>
<br />
Bardzo niedaleko za tą osobliwością krajobrazu natknęliśmy się na nasze pierwsze gorące źródło, a w zasadzie gejzer. Beryl Spring - obiekt nie zaznaczony na mapie, ale od wjazdu z zachodu i po wybraniu najpierw górnego okrążenia, stanowi naprawdę świetną rozgrzewkę przed kolejnymi źródłami. Poniekąd pokazuje, czego można się spodziewać. Jeśli ktoś nigdy wcześniej nie widział gorącego źródła lub buchającej spod ziemi pary, jakby ktoś podłączył tam wylot rury z ciepłowni... to dobry początek.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-1_LuQ_yMTu0/W3dfLGrpGGI/AAAAAAAAJVo/BFCQY68tXrE2M6Rd_kbHJWJrNO6-lH2AwCLcBGAs/s1600/IMG_6185.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-1_LuQ_yMTu0/W3dfLGrpGGI/AAAAAAAAJVo/BFCQY68tXrE2M6Rd_kbHJWJrNO6-lH2AwCLcBGAs/s1600/IMG_6185.JPG" /></a></div>
<br />
Artists Paintpots - cudowne miejsce! Kawałeczek ścieżką w las od głównej drogi, mnóstwo kolorowych jeziorek, para, błotne gejzery... coś niesamowitego!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-FUV5Ov0hEPA/W3dftzjpWvI/AAAAAAAAJVw/8ejsEMisW4kJRnqDgCMYkSq3itF-f7OpwCLcBGAs/s1600/IMG_6200.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-FUV5Ov0hEPA/W3dftzjpWvI/AAAAAAAAJVw/8ejsEMisW4kJRnqDgCMYkSq3itF-f7OpwCLcBGAs/s1600/IMG_6200.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-TWTITJpgzi0/W3dfvGd2oyI/AAAAAAAAJV0/eQQYCAXJBWk5lvIbd-MLWfT3MvwQtKqGgCLcBGAs/s1600/IMG_6195.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-TWTITJpgzi0/W3dfvGd2oyI/AAAAAAAAJV0/eQQYCAXJBWk5lvIbd-MLWfT3MvwQtKqGgCLcBGAs/s1600/IMG_6195.JPG" /></a></div>
<br />
Widok z góry pozwala na objęcie scenerii szerszym kadrem. Kolory stają się bardziej widoczne i kontrastowe, widoki zapierają dech. To moje top 5 Yellowstone! Zdecydowanie. Około 2-3 miejsca!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-inXT_u9lnqw/W3dgBo5L_HI/AAAAAAAAJWA/ZjO6gDxxOjshjTOX3WIqdHfySlGLWPASQCLcBGAs/s1600/IMG_6217.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="815" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-inXT_u9lnqw/W3dgBo5L_HI/AAAAAAAAJWA/ZjO6gDxxOjshjTOX3WIqdHfySlGLWPASQCLcBGAs/s1600/IMG_6217.JPG" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-qqntJBahE1A/W3dv-yeZ3CI/AAAAAAAAJWs/E2-eW2pbVR0EA4XyDZPMqWp4nGjW2AB1QCEwYBhgL/s1600/DSC_0316.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-qqntJBahE1A/W3dv-yeZ3CI/AAAAAAAAJWs/E2-eW2pbVR0EA4XyDZPMqWp4nGjW2AB1QCEwYBhgL/s1600/DSC_0316.JPG" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-mNn2fFwRH-M/W3dq_QPyMzI/AAAAAAAAJWU/vXClrEOqXtcJssFLoXVOHutPn-4bnuVYACLcBGAs/s1600/DSC_0323.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://1.bp.blogspot.com/-mNn2fFwRH-M/W3dq_QPyMzI/AAAAAAAAJWU/vXClrEOqXtcJssFLoXVOHutPn-4bnuVYACLcBGAs/s1600/DSC_0323.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Właśnie tutaj gotowało się błoto</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
Po Artists Paintpots dalej na północ znajduje się kompleks gejzerów Norrisa, ale o tym później, bo akurat w naszej chwili wycieczki parking był cały zajęty i musicie się na to też przygotować. Na szczęście jest to miejsce, które jest chyba najbardziej po drodze.<br />
<br />
Muzeum Rangerów Parku Narodowego stało się więc naszym kolejnym celem. Samo Yellowstone zostało już założone pod koniec 19 w., czyli w czasie gdzie techniki za wiele nie znano. Strażnicy mieszkali w drewnianych domach w parkach i pilnowali porządku. Tutaj pierwszy ranger.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-D1ad5c5c6NA/W3jwp6yZGiI/AAAAAAAAJXE/16slhgexPskxaWTEBQxhh2p-wkdXK2C7ACLcBGAs/s1600/IMG_6250.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://3.bp.blogspot.com/-D1ad5c5c6NA/W3jwp6yZGiI/AAAAAAAAJXE/16slhgexPskxaWTEBQxhh2p-wkdXK2C7ACLcBGAs/s1600/IMG_6250.JPG" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-psAhouYmnBE/W3jwpeDhriI/AAAAAAAAJXA/TBF0INtbQ4Aud-ReeBYilCnLYEUULdd-QCLcBGAs/s1600/IMG_6255.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://4.bp.blogspot.com/-psAhouYmnBE/W3jwpeDhriI/AAAAAAAAJXA/TBF0INtbQ4Aud-ReeBYilCnLYEUULdd-QCLcBGAs/s1600/IMG_6255.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Moje selfie z samochodem strażników </td></tr>
</tbody></table>
<br />
Zatrzymaliśmy się w zatoczce obok Roaring Mountain. Chyba miała słaby dzień, bo zbyt wiele pary się z niej nie wydobywało. Dobry przystanek na 3 minuty.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-vG1GXREHgzo/W3jxWbBAzkI/AAAAAAAAJXQ/HbU6Ei3WQJICUIbNsu5vKtJ1UEoCQtbEwCLcBGAs/s1600/IMG_6260.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-vG1GXREHgzo/W3jxWbBAzkI/AAAAAAAAJXQ/HbU6Ei3WQJICUIbNsu5vKtJ1UEoCQtbEwCLcBGAs/s1600/IMG_6260.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-0Eu5Qo4blcg/W3jxzVrDVeI/AAAAAAAAJXY/HuXNl-Sv0ZIda1ib6TUmVyhfJxLGk2T9ACLcBGAs/s1600/IMG_6259.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1040" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-0Eu5Qo4blcg/W3jxzVrDVeI/AAAAAAAAJXY/HuXNl-Sv0ZIda1ib6TUmVyhfJxLGk2T9ACLcBGAs/s1600/IMG_6259.JPG" /></a></div>
<br />
Moja kolejna pozycja z top of the top - Mammoth Hot Springs! Choć nie jest to już zbyt aktywna przestrzeń, jej specyficzność przyciąga uwagę. To tutaj prawdopodobnie mieszka większość J1 pracujących w parku. O ile wioska nie zrobiła na mnie wrażenia, to samo zjawisko owszem. Zobaczcie sami.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-ijUiKAMGpFA/W3jyJDvmhoI/AAAAAAAAJXg/89-Uw4qqUMYvJ0slt5nt8hc96HBVjcNgQCLcBGAs/s1600/DSC_0355.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-ijUiKAMGpFA/W3jyJDvmhoI/AAAAAAAAJXg/89-Uw4qqUMYvJ0slt5nt8hc96HBVjcNgQCLcBGAs/s1600/DSC_0355.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-VWWIBd-Ag-s/W3jyJNUcvAI/AAAAAAAAJXk/KPpGFgTbVygqWoZCcL9tr1lbI4Rm0KcyACLcBGAs/s1600/DSC_0358.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-VWWIBd-Ag-s/W3jyJNUcvAI/AAAAAAAAJXk/KPpGFgTbVygqWoZCcL9tr1lbI4Rm0KcyACLcBGAs/s1600/DSC_0358.JPG" /></a></div>
<br />
Tarasy widokowe rozpościerają się i na górze i na dole, dodatkowo stworzono trasę dla samochodów.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-DX5I79jFGdI/W3jybRS9ERI/AAAAAAAAJXw/pTdl5Xcc90oRTzkaGUjTSOSeeUIjtEuEACLcBGAs/s1600/DSC_0397.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-DX5I79jFGdI/W3jybRS9ERI/AAAAAAAAJXw/pTdl5Xcc90oRTzkaGUjTSOSeeUIjtEuEACLcBGAs/s1600/DSC_0397.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-jKqUl6RfCNA/W3jy6p9N3aI/AAAAAAAAJX4/OmS8jZZYbCc0iwTjyKGezP1-Y3ALb4FDACLcBGAs/s1600/DSC_0367.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-jKqUl6RfCNA/W3jy6p9N3aI/AAAAAAAAJX4/OmS8jZZYbCc0iwTjyKGezP1-Y3ALb4FDACLcBGAs/s1600/DSC_0367.JPG" /></a></div>
<br />
Bardzo przejęci i wykończeni po szybkim marszu w słońcu, zdecydowaliśmy się na zjedzenie szybkiego burgera i ruszyliśmy na wschód.<br />
<br />
Kolejne widoki lasów, wodospady, strumienie... pięknie! Po prostu dzika przyroda.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-LgHUM65hQa4/W3jzUZGFbdI/AAAAAAAAJYA/d77q68fvPMgLWgqWW0M7gwv5q1jEyKk_QCLcBGAs/s1600/DSC_0352.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-LgHUM65hQa4/W3jzUZGFbdI/AAAAAAAAJYA/d77q68fvPMgLWgqWW0M7gwv5q1jEyKk_QCLcBGAs/s1600/DSC_0352.JPG" /></a></div>
<br />
Tak nas ta dzikość wciągnęła, że zdecydowaliśmy się na offroad po parku pewną jednokierunkową drogą o bogatej scenerii i nią dotarliśmy do skamieniałego drzewa.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-CLq7RbpAO2U/W3jzkA9OQFI/AAAAAAAAJYE/WCTsmw-2lSIUuJc5ePUn-DmNzCyLCXaCQCLcBGAs/s1600/DSC_0450.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://4.bp.blogspot.com/-CLq7RbpAO2U/W3jzkA9OQFI/AAAAAAAAJYE/WCTsmw-2lSIUuJc5ePUn-DmNzCyLCXaCQCLcBGAs/s1600/DSC_0450.JPG" /></a></div>
<br />
Drzewo jak słup, najprawdopodobniej pogrzebane przez popiół wulkaniczny skamieniało. Dobra ciekawostka. Kolejne 5 minut i w drogę.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-U6M9jqlEKSM/W3jz2V0DmEI/AAAAAAAAJYQ/Lu1hoWRY1HAWSW_B1fRc30cXDQ_258-QwCLcBGAs/s1600/DSC_0448.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-U6M9jqlEKSM/W3jz2V0DmEI/AAAAAAAAJYQ/Lu1hoWRY1HAWSW_B1fRc30cXDQ_258-QwCLcBGAs/s1600/DSC_0448.JPG" /></a></div>
<br />
Lamar Valley! Cóż za dolina! Przepiękne miejsce, tam dobrze byłoby zrobić sobie spacer. My nie wysiedliśmy z samochodu, bo powoli gonił nas zachód słońca, a to dopiero północno-wschodni róg parku.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-UnocpbGq6_o/W3j0DMs_Q4I/AAAAAAAAJYU/lCD7OpugdIoh1nT7s2ONQiBq8vEl_Fp_wCLcBGAs/s1600/DSC_0513.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-UnocpbGq6_o/W3j0DMs_Q4I/AAAAAAAAJYU/lCD7OpugdIoh1nT7s2ONQiBq8vEl_Fp_wCLcBGAs/s1600/DSC_0513.JPG" /></a></div>
<br />
Zwierzęta były najbardziej niesamowitą częścią krajobrazu. Top 5!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-DVpebeWdjGE/W3j0NCoYpPI/AAAAAAAAJYc/r05B46Cvr-QVuJ2ypTneXU_qr4fzzXOcwCLcBGAs/s1600/DSC_0521.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-DVpebeWdjGE/W3j0NCoYpPI/AAAAAAAAJYc/r05B46Cvr-QVuJ2ypTneXU_qr4fzzXOcwCLcBGAs/s1600/DSC_0521.JPG" /></a></div>
<br />
Po drodze z doliny nie było zbyt wiele ciekawego. Spieszyliśmy się na kolację i żeby zdążyć przed wyjściem zwierzyny na drogi. Udało się, spotkaliśmy tylko 2 sarny(?). Ta łosica na zdjęciu jest z Mammoth.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-rLGgDxtEKXs/W3j0b2Vu4bI/AAAAAAAAJYk/lDUD8Q2oCjsvxP4GYV-F9SyG5qK8TewUQCLcBGAs/s1600/DSC_0425.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-rLGgDxtEKXs/W3j0b2Vu4bI/AAAAAAAAJYk/lDUD8Q2oCjsvxP4GYV-F9SyG5qK8TewUQCLcBGAs/s1600/DSC_0425.JPG" /></a></div>
<br />
Przedostatnim punktem programu był Kanion Yellowstone - przepiękne miejsce, znowu wodospad, ale za to jakie skały!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-UvwM7wnfsZQ/W3j1FNViepI/AAAAAAAAJY0/HO6eqvJyhLghDEPrNdORse2ypEbgW0szQCLcBGAs/s1600/DSC_0544.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-UvwM7wnfsZQ/W3j1FNViepI/AAAAAAAAJY0/HO6eqvJyhLghDEPrNdORse2ypEbgW0szQCLcBGAs/s1600/DSC_0544.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-TAdSnuIRC0M/W3j1FHXPZBI/AAAAAAAAJY4/B6IOBvg-onMQHtYlJbqHwEx0iUM0kVh9QCLcBGAs/s1600/DSC_0561.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://3.bp.blogspot.com/-TAdSnuIRC0M/W3j1FHXPZBI/AAAAAAAAJY4/B6IOBvg-onMQHtYlJbqHwEx0iUM0kVh9QCLcBGAs/s1600/DSC_0561.JPG" /></a></div>
<br />
Bez zatrzymywania się praktycznie po drodze dotarliśmy w końcu do Norris Geyser Basin - ogromna przestrzeń, mnóstwo różnych źródeł i gejzerów, piękne miejsce o zachodzie słońca.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-SuZsWRB-LBU/W3j3zcLzefI/AAAAAAAAJa0/Njn9cHGapwUVEVbJmpaeuEXRhAaH5e-rgCLcBGAs/s1600/IMG_6446.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-SuZsWRB-LBU/W3j3zcLzefI/AAAAAAAAJa0/Njn9cHGapwUVEVbJmpaeuEXRhAaH5e-rgCLcBGAs/s1600/IMG_6446.JPG" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-tUbSmfceSQE/W3j1UOdmjkI/AAAAAAAAJY8/_iqYhCrFMPoaLCCdaZt8P0fUx5d3zDi-gCLcBGAs/s1600/DSC_0573.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-tUbSmfceSQE/W3j1UOdmjkI/AAAAAAAAJY8/_iqYhCrFMPoaLCCdaZt8P0fUx5d3zDi-gCLcBGAs/s1600/DSC_0573.JPG" /></a></div>
<br />
Niestety zaczęło się robić ciemno i zimno. Dzień pierwszy dobiegł końca, a z parku wyjechaliśmy tuż przed 22.<br />
<br />
<h2>
Dzień drugi</h2>
<br />
Wjazd od zachodu, ale trasa na południe. Mnóstwo gejzerów, tych najsłynniejszych.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-FSyJwWEy2Io/W3j4GS0DxtI/AAAAAAAAJbA/AOFjAFFY9d80Y5G2PxdzHGhccZN9LORMgCLcBGAs/s1600/DSC_0577.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://1.bp.blogspot.com/-FSyJwWEy2Io/W3j4GS0DxtI/AAAAAAAAJbA/AOFjAFFY9d80Y5G2PxdzHGhccZN9LORMgCLcBGAs/s1600/DSC_0577.JPG" /></a></div>
<br />
Na pierwszy parking dotarliśmy pół do dziewiątej, a już było tam pełno ludzi. Zdecydowanie więcej niż w okolicy zachodu. Miejsce zatrzymania to Fountain Paint Pots i to kolejne miejsce w top 5 nie przez widoki, a przez gejzery. Spotkaliśmy dwa pierwsze eksplodujące na naszych oczach - nagle zaczęło bryzgać i wyrzucać parę - coś niesamowitego!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-j0CDi1KiMs8/W3j4adh9j2I/AAAAAAAAJbM/2WzfWw8fD_YPGyp4p4OAi574BPG-g6rxACLcBGAs/s1600/DSC_0584.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-j0CDi1KiMs8/W3j4adh9j2I/AAAAAAAAJbM/2WzfWw8fD_YPGyp4p4OAi574BPG-g6rxACLcBGAs/s1600/DSC_0584.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-0wbIlKFthYM/W3j4aclCLUI/AAAAAAAAJbI/gcqjBChrQrc21i8VflkOMkhCJBonjrFAwCLcBGAs/s1600/DSC_0586.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-0wbIlKFthYM/W3j4aclCLUI/AAAAAAAAJbI/gcqjBChrQrc21i8VflkOMkhCJBonjrFAwCLcBGAs/s1600/DSC_0586.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-7iiHR_ayU6U/W3j4ahQW7nI/AAAAAAAAJbQ/u2KlP6K0VpMhi8-QucG64cdNGp5UXibgwCLcBGAs/s1600/DSC_0598.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://2.bp.blogspot.com/-7iiHR_ayU6U/W3j4ahQW7nI/AAAAAAAAJbQ/u2KlP6K0VpMhi8-QucG64cdNGp5UXibgwCLcBGAs/s1600/DSC_0598.JPG" /></a></div>
<br />
Też były bulgocące błota i parujące jeziorka.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Iyd7aCjbUUg/W3j4m0H0s4I/AAAAAAAAJbU/6JO5bx-Q3sE7QfzjMACFaNp63F3IdJ5iQCLcBGAs/s1600/DSC_0611.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-Iyd7aCjbUUg/W3j4m0H0s4I/AAAAAAAAJbU/6JO5bx-Q3sE7QfzjMACFaNp63F3IdJ5iQCLcBGAs/s1600/DSC_0611.JPG" /></a></div>
<br />
Stamtąd rzut beretem do Midway Geyser Basin, na początku nic ciekawego, gorące rzeki z tłem osadu spływające ze wzgórza wprost do rzeki, jakieś urwisko i parujące w dole jeziorko...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-5m1gdNAE0g8/W3j40UVynOI/AAAAAAAAJbk/zk0VcErQ0YwlYoCR-tcznjUzLA1FkxFuQCLcBGAs/s1600/DSC_0631.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-5m1gdNAE0g8/W3j40UVynOI/AAAAAAAAJbk/zk0VcErQ0YwlYoCR-tcznjUzLA1FkxFuQCLcBGAs/s1600/DSC_0631.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-vBevMp9XvFc/W3j40TxYzLI/AAAAAAAAJbo/QNTxWjj4yZ0NYVFxGRxbNc6ou70rNJeQgCLcBGAs/s1600/DSC_0632.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-vBevMp9XvFc/W3j40TxYzLI/AAAAAAAAJbo/QNTxWjj4yZ0NYVFxGRxbNc6ou70rNJeQgCLcBGAs/s1600/DSC_0632.JPG" /></a></div>
<br />
A potem?!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-68F8biR02DY/W3j4_lNLQwI/AAAAAAAAJbs/0TrnPv3Lc1ApM8tz4u8Wnsp3Bi1BEQ_pgCLcBGAs/s1600/DSC_0638.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-68F8biR02DY/W3j4_lNLQwI/AAAAAAAAJbs/0TrnPv3Lc1ApM8tz4u8Wnsp3Bi1BEQ_pgCLcBGAs/s1600/DSC_0638.JPG" /></a></div>
<br />
Para zmieniająca kolory! Grand Prismatic Spring! Nawet się nie spodziewałam, że najsłynniejsze kolorowe źródło będzie właśnie tu! Żałuję, że nie mam widoku z góry! Top 5? Tak!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-t5pU61esa-0/W3j5UMwTvCI/AAAAAAAAJcA/JIWC4LWeN78z1phWsdQ3Eg2x_eabE21ngCLcBGAs/s1600/DSC_0648.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-t5pU61esa-0/W3j5UMwTvCI/AAAAAAAAJcA/JIWC4LWeN78z1phWsdQ3Eg2x_eabE21ngCLcBGAs/s1600/DSC_0648.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-h02OBtkRW3w/W3j5UPGPdsI/AAAAAAAAJb8/lfa8KC5b4dAYfjLebJVRRwkALh7gPMHJACLcBGAs/s1600/DSC_0653.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-h02OBtkRW3w/W3j5UPGPdsI/AAAAAAAAJb8/lfa8KC5b4dAYfjLebJVRRwkALh7gPMHJACLcBGAs/s1600/DSC_0653.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-LQntjT96cTI/W3j5YhgM6FI/AAAAAAAAJcE/rIVb8bIbDAQpSWY6zZ2-d5T1F1BQ0pbwQCLcBGAs/s1600/DSC_0661.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-LQntjT96cTI/W3j5YhgM6FI/AAAAAAAAJcE/rIVb8bIbDAQpSWY6zZ2-d5T1F1BQ0pbwQCLcBGAs/s1600/DSC_0661.JPG" /></a></div>
<br />
Biscuit Basin to znowu kilka źródełek - dziwne miejsce, pustynia i parę parujących jeziorek, jedno wielkie i głębokie niebieskie oraz jedno pryskające z zaskoczenia. Fajny i dość miły spacer, podobało mi się.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-kjIY_T-8-_A/W3j5xbQlFCI/AAAAAAAAJcU/QpWhraXPGswjC5KAOVh95NCQnvBqO-9FQCLcBGAs/s1600/DSC_0674.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-kjIY_T-8-_A/W3j5xbQlFCI/AAAAAAAAJcU/QpWhraXPGswjC5KAOVh95NCQnvBqO-9FQCLcBGAs/s1600/DSC_0674.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-TDKa-4CWDoc/W3j5xaaHrTI/AAAAAAAAJcY/C0tHqNORb3kBj_GqwGyzo566FGsC2EHzACLcBGAs/s1600/DSC_0689.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-TDKa-4CWDoc/W3j5xaaHrTI/AAAAAAAAJcY/C0tHqNORb3kBj_GqwGyzo566FGsC2EHzACLcBGAs/s1600/DSC_0689.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-7QdQhSN4ZRc/W3j5xfAYznI/AAAAAAAAJcc/Dv9l4-0jFwgelb5q0eGLtPRFNutYGpAfACLcBGAs/s1600/DSC_0693.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-7QdQhSN4ZRc/W3j5xfAYznI/AAAAAAAAJcc/Dv9l4-0jFwgelb5q0eGLtPRFNutYGpAfACLcBGAs/s1600/DSC_0693.JPG" /></a></div>
<br />
Black Sand Basin - nazwa dość huczna, czarnego piasku jak kot napłakał, ale znowu spływająca woda do rzeki i kilka pryzmatycznych źródeł. Można zobaczyć, a wręcz żal nie zajechać.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-orfaxnbjJzQ/W3j6FH1sR8I/AAAAAAAAJcw/aUEk8IE3lmsMC_Pr5yul7Jsz4ih3I5UEwCLcBGAs/s1600/DSC_0713.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-orfaxnbjJzQ/W3j6FH1sR8I/AAAAAAAAJcw/aUEk8IE3lmsMC_Pr5yul7Jsz4ih3I5UEwCLcBGAs/s1600/DSC_0713.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-LY2WshgrZ5E/W3j6FAdSEkI/AAAAAAAAJc0/zQUo6xPsA8Mfl7PBE1w-lcu3hToxsS-MACLcBGAs/s1600/DSC_0714.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-LY2WshgrZ5E/W3j6FAdSEkI/AAAAAAAAJc0/zQUo6xPsA8Mfl7PBE1w-lcu3hToxsS-MACLcBGAs/s1600/DSC_0714.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-7r-Le8ya3j0/W3j6E6rXlgI/AAAAAAAAJcs/X3z2_TzF9TMAIWqokLj_WEjYfBNDTOAUACLcBGAs/s1600/DSC_0717.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-7r-Le8ya3j0/W3j6E6rXlgI/AAAAAAAAJcs/X3z2_TzF9TMAIWqokLj_WEjYfBNDTOAUACLcBGAs/s1600/DSC_0717.JPG" /></a></div>
<br />
Najhuczniejszy i sławą i wydobywającym się dźwiękiem - Old Faithful. Wioska to gigantyczna turystyczna pułapka - mnóstwo restauracji, hoteli, wielkie centrum turystyczne, po prostu masakra i jeszcze więcej ludzi.<br />
<br />
Poczułam się jak w takiej pułapce na turystę, że nawet nie skupiłam się na innych gejzerach, do których prowadziła ścieżka nieopodal. Zobaczyliśmy wybuch i szybko się zwinęliśmy. Zdecydowanie nie mój klimat.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-Dluj1u3fjr0/W3j3qmkPksI/AAAAAAAAJaw/G284TWUluMENPZSMmrIRLZP5veyJlb_4gCLcBGAs/s1600/DSC_0722.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-Dluj1u3fjr0/W3j3qmkPksI/AAAAAAAAJaw/G284TWUluMENPZSMmrIRLZP5veyJlb_4gCLcBGAs/s1600/DSC_0722.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-yQMKC4bwzsY/W3j3D04TYkI/AAAAAAAAJac/707IEzap5a0v-7yT71AGXFrc-HzbNjqXQCLcBGAs/s1600/DSC_0736.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-yQMKC4bwzsY/W3j3D04TYkI/AAAAAAAAJac/707IEzap5a0v-7yT71AGXFrc-HzbNjqXQCLcBGAs/s1600/DSC_0736.JPG" /></a></div>
<br />
Ten gejzer jest tak znany przez to, że wybucha regularnie i można przewidzieć czas jego erupcji. Zbierają się wtedy tłumy i oczekują...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-CdT286sNwIc/W3j24GqftcI/AAAAAAAAJaU/muJ8kC8AXowlotV_H1vHSH1qpBrFVmd6wCLcBGAs/s1600/DSC_0734.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://3.bp.blogspot.com/-CdT286sNwIc/W3j24GqftcI/AAAAAAAAJaU/muJ8kC8AXowlotV_H1vHSH1qpBrFVmd6wCLcBGAs/s1600/DSC_0734.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-p40cYnnsjSY/W3j24FaYVcI/AAAAAAAAJaQ/mV6dOCfW6b8Q8i9sM6YMYR0zrGetvZbJwCLcBGAs/s1600/DSC_0749.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://1.bp.blogspot.com/-p40cYnnsjSY/W3j24FaYVcI/AAAAAAAAJaQ/mV6dOCfW6b8Q8i9sM6YMYR0zrGetvZbJwCLcBGAs/s1600/DSC_0749.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-7QatjvNrxus/W3j24H4oZMI/AAAAAAAAJaY/caGdo7DYOBoIqFDgQkAH2lrrbFdn2kWZgCLcBGAs/s1600/DSC_0757.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://3.bp.blogspot.com/-7QatjvNrxus/W3j24H4oZMI/AAAAAAAAJaY/caGdo7DYOBoIqFDgQkAH2lrrbFdn2kWZgCLcBGAs/s1600/DSC_0757.JPG" /></a></div>
<br />
Z Lonely Star Geyser zrezygnowaliśmy, bo trzeba było do niego iść spory kawałek, a czas nas gonił. Nie robiliśmy też żadnych pieszych wycieczek oprócz tych po ścieżkach dookoła wcześniej oglądanych gejzerów. Jako rekompensata kolejny wodospad.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-A9a6ElhIxH0/W3j6ZDWwJfI/AAAAAAAAJc8/rZk964k-E8MxZC-5_cKEWBMvCMe82k4iACLcBGAs/s1600/DSC_0774.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://3.bp.blogspot.com/-A9a6ElhIxH0/W3j6ZDWwJfI/AAAAAAAAJc8/rZk964k-E8MxZC-5_cKEWBMvCMe82k4iACLcBGAs/s1600/DSC_0774.JPG" /></a></div>
<br />
Ostatni nasz punkt Yellowstone i moje już ostatnie top - West Thumb Geyser Basin. To wybrzeże jeziorka Yellowstone, a w zasadzie zatoczka, która wybuchła dawno temu i dołączyła do jeziora.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-zN9RuAWE2mg/W3j2TniYa1I/AAAAAAAAJZk/lsRiOvDFmD4f-TD9uFM0-CjY3c64TMvagCLcBGAs/s1600/DSC_0781.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-zN9RuAWE2mg/W3j2TniYa1I/AAAAAAAAJZk/lsRiOvDFmD4f-TD9uFM0-CjY3c64TMvagCLcBGAs/s1600/DSC_0781.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-yh1JoZwwCy8/W3j2TiTsT7I/AAAAAAAAJZo/9zXGCxcQ3tg-NPnU0r_tYVJ5aSw8rxg2gCLcBGAs/s1600/DSC_0784.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-yh1JoZwwCy8/W3j2TiTsT7I/AAAAAAAAJZo/9zXGCxcQ3tg-NPnU0r_tYVJ5aSw8rxg2gCLcBGAs/s1600/DSC_0784.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-rP-p7SEdz1I/W3j2T8iGKuI/AAAAAAAAJZs/ux1N9RGMUKoDZN9eF4u3lgfbruOmjhbhgCLcBGAs/s1600/DSC_0794.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-rP-p7SEdz1I/W3j2T8iGKuI/AAAAAAAAJZs/ux1N9RGMUKoDZN9eF4u3lgfbruOmjhbhgCLcBGAs/s1600/DSC_0794.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-A4BjPNTgXZ4/W3j2YljPOmI/AAAAAAAAJZw/9ZHU23CrSmIoBQT5cF-yiRKupsAMj8SJQCLcBGAs/s1600/DSC_0804.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-A4BjPNTgXZ4/W3j2YljPOmI/AAAAAAAAJZw/9ZHU23CrSmIoBQT5cF-yiRKupsAMj8SJQCLcBGAs/s1600/DSC_0804.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-D18p3sPMre0/W3j2ZcoACrI/AAAAAAAAJZ0/epKPGpETi0gdgWQN_zO13A5gq9GRXLH7QCLcBGAs/s1600/DSC_0814.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-D18p3sPMre0/W3j2ZcoACrI/AAAAAAAAJZ0/epKPGpETi0gdgWQN_zO13A5gq9GRXLH7QCLcBGAs/s1600/DSC_0814.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-L1qTzzplyVc/W3j2ZiW24PI/AAAAAAAAJZ4/iikTwdRl75wJJSu5Eei-aCaVr5neP60NACLcBGAs/s1600/DSC_0826.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1064" src="https://2.bp.blogspot.com/-L1qTzzplyVc/W3j2ZiW24PI/AAAAAAAAJZ4/iikTwdRl75wJJSu5Eei-aCaVr5neP60NACLcBGAs/s1600/DSC_0826.JPG" /></a></div>
<br />
Przepiękne gejzery już w wodzie, dzikie zwierzęta i słońce... aż chciałoby się wskoczyć do tej wody!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-LQ5VSPxz39s/W3j166dS66I/AAAAAAAAJZY/vpjinLS3Pyg4q0hBM_MrxC-BT0461h0kgCLcBGAs/s1600/DSC_0838.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-LQ5VSPxz39s/W3j166dS66I/AAAAAAAAJZY/vpjinLS3Pyg4q0hBM_MrxC-BT0461h0kgCLcBGAs/s1600/DSC_0838.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-havBvL50BBQ/W3j165kMooI/AAAAAAAAJZQ/Z4pYnpgTfJwob5WM0xEsW6hBq_I6pVCzwCLcBGAs/s1600/DSC_0841.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-havBvL50BBQ/W3j165kMooI/AAAAAAAAJZQ/Z4pYnpgTfJwob5WM0xEsW6hBq_I6pVCzwCLcBGAs/s1600/DSC_0841.JPG" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-o2ucKoM05gs/W3j1695ascI/AAAAAAAAJZU/Deh2Dz_GPZgzxP1y_ayBmGxNngK5B3iLQCLcBGAs/s1600/DSC_0843.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://4.bp.blogspot.com/-o2ucKoM05gs/W3j1695ascI/AAAAAAAAJZU/Deh2Dz_GPZgzxP1y_ayBmGxNngK5B3iLQCLcBGAs/s1600/DSC_0843.JPG" /></a></div>
<br />
Z Yellowstone wyjechaliśmy południowym wyjściem, żeby pojechać przez Grand Teton National Park. Jeśli nie macie co najmniej połowy dnia na pochodzenie tam lub popływanie w jeziorku... dla mnie to strata czasu, jeśli oczywiście Wasza trasa nie przebiega tamtędy. My zatrzymaliśmy się na jedno zdjęcie i byliśmy ogólnie mega zawiedzeni, ale nie zbaczaliśmy z trasy, ani nigdzie nie zajeżdżaliśmy. Jedno zdjęcie i do domu!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-x_VP6TbVahA/W3j1mMrXpKI/AAAAAAAAJZI/Ii_K0Has7YMlpVNcAUyxwtI1ylAE7DsOQCLcBGAs/s1600/DSC_0859.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-x_VP6TbVahA/W3j1mMrXpKI/AAAAAAAAJZI/Ii_K0Has7YMlpVNcAUyxwtI1ylAE7DsOQCLcBGAs/s1600/DSC_0859.JPG" /></a></div>
<br />
Podróż powrotna zajęła nam niecałe 10 godzin, bez żadnego zatrzymywania (oprócz tankowania i kanapek). Wracaliśmy po ciemku już spory kawałek, więc też nie mogliśmy sobie pozwolić na piratowanie.<br />
<br />
Wycieczka była piękna, nie zobaczyliśmy kilku rzeczy (jak wulkanu błotnego), ale może znajdę go gdzieś w internecie i nadrobię. Jak najbardziej polecam wycieczkę w to miejsce, nawet na dłużej, bo jest gdzie chodzić i co oglądać.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/--rROSwc3Dfo/W3j6naK0gMI/AAAAAAAAJdA/FmuuST8Z8HYlEK1daHkQziMibBv_QW5rgCLcBGAs/s1600/DSC_0855.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/--rROSwc3Dfo/W3j6naK0gMI/AAAAAAAAJdA/FmuuST8Z8HYlEK1daHkQziMibBv_QW5rgCLcBGAs/s1600/DSC_0855.JPG" /></a></div>
<br />
P.S. Po dłuższym namyśle i konsultacjach z ekipą stwierdziliśmy, że nie warto pakować się w pracę w Yellowstone. Monotonia zabija. Wszędzie daleko, nawet do wypożyczalni, ciągle jesteście w lesie, nawet sklepu nie ma. Pracujecie za 9,5$, śpicie i jecie albo w cenie, albo za symboliczną opłatą. Łazienki wspólne, pod nadzorem strażników. Jak dla mnie straszna opcja. Bardzo dobra wycieczka na tydzień!</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-M8EYBX98MV4/W3j6zeGMpCI/AAAAAAAAJdI/FpJTbZD5B9MKQl2Y8r8Rc_hGbklcnNJVACLcBGAs/s1600/DSC_0065.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-M8EYBX98MV4/W3j6zeGMpCI/AAAAAAAAJdI/FpJTbZD5B9MKQl2Y8r8Rc_hGbklcnNJVACLcBGAs/s1600/DSC_0065.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Czerwone skały - taka tam mała osobliwość</td></tr>
</tbody></table>
<br />
P.S. 2 Wszystkie zdjęcia oprócz podanej mapki są moją własnością i nie pozwalam na kopiowanie ich i wykorzystywanie bez mojej zgody i wiedzy. Wszelkie udostępnianie z podaniem pełnego linku do tego postu mile widziane, a najlepiej dajcie znać na insta :) Żadnego zdjęcia nie potraktowałam filtrem (oprócz tytułowego), to naturalne zdolności automatów - są tu zarówno zdjęcia z lustrzanki jak i iPhone 6s. Kiedyś pokażę Wam te zdjęcia po obróbce!<br />
<br />
TEŻ MACIE TAK JAK JA? Zawsze staram się zrobić zdjęcie tak, jakbym była w danym miejscu sama! Dajcie znać koniecznie :)</div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-70786518122584703322018-08-15T21:12:00.000+02:002020-04-13T03:05:46.299+02:00Co zabrać do Ameryki?<div style="text-align: justify;">
<h2>
<span style="font-size: large;">Wyjazd na Work and Travel - czego nie opłaca się zapomnieć zabrać do Stanów</span></h2>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Ten wpis dedykuję wszystkim, którzy zdecydowali się na tak poważny krok, jak wyjazd do Stanów na wizie J1 na Work & Travel. Teraz wiem, że to naprawdę poważna decyzja, niekiedy zderzenie z rzeczywistością prawdziwego życia, pierwsza praca, samodzielność na 100% i wielki świat. Kiedy zdecydowałam się wyjechać i jak to zrobić? Zobaczycie tu:</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/z0LB7qcfNQ8/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/z0LB7qcfNQ8?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />
<span style="font-family: inherit;">Połowa mojego okresu pracy już minęła, a ja jeszcze do tej pory zbieram się po przylocie. Wysokie góry, rzadkie powietrze, mocne słońce... ale też trochę jest tak dlatego, że przed wyjazdem złożyło się w moim życiu kilka spraw - sesja, zaliczenia na uczelni, praca magisterska (która jeszcze się pisała w momencie pisania posta, w momencie publikacji czeka już tylko na ocenę od promotora), artykuł na bloga o produktach Arystea... Wszystko bardzo szybko i w jednym czasie, ale prawie wszystko już za mną. A ja lubię wszystko dopinać na ostatni guzik, dlatego w końcu teraz mogę już Wam napisać, co wzięłam i jest moim zbawieniem, a o czym zapomniałam i strasznie jestem na siebie za to zła! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<h2>
<span style="font-family: inherit; font-size: large;"><br /></span><span style="font-family: inherit; font-size: large;">Co zabrać do walizki na Work and Travel?</span></h2>
<span style="font-family: inherit;">Najważniejsze są oczywiście:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<ul>
<li><span style="font-family: inherit;">paszport z wizą i promesa (mimo zniesienia wiz turystycznych tę pracowniczą musicie mieć),</span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">ubezpieczenie(!) - nawet nie </span>myślcie<span style="font-family: inherit;"> o wyjeździe bez niego,</span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">pieniądze - gotówka, karty, </span></li>
<li><span style="font-family: inherit;">telefon z </span>działającym wi-fi i na "<span style="font-family: inherit;">w razie wu" roamingiem.</span></li>
</ul>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-bANfTBcfd_Y/W3R68FntVEI/AAAAAAAAJVM/_7WlsVQzgasNkG5okpzr5-ffGiq4GdeuwCLcBGAs/s1600/IMG_4179.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1097" src="https://4.bp.blogspot.com/-bANfTBcfd_Y/W3R68FntVEI/AAAAAAAAJVM/_7WlsVQzgasNkG5okpzr5-ffGiq4GdeuwCLcBGAs/s1600/IMG_4179.jpg" /></a></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Mówi się, że resztę można kupić na miejscu, ale! JESTEM W AMERYCE! Tutaj jest inaczej, niestety, to nie Europa i właśnie dlatego, że oni tu działają inaczej, to nie zapomnijcie z Polski zabrać LEKÓW, ARTYKUŁÓW HIGIENICZNYCH i KOSMETYKÓW pierwszej potrzeby.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<h2>
<span style="font-family: inherit;">Leki, artykuły higieniczne i pierwsza pomoc</span></h2>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ja zabrałam wszelkie leki na brzuch - nifuroksazyd, loperamid/stoperan (póki co przydał mi się jeszcze w Polsce na stres przed wylotem), na trawienie, na jelita (sanprobi IBS - probiotyk), tabletki przeciwbólowe, trochę witamin... ale nie zabrałam FURAGINU(!) na dolegliwości pęcherza, które dopadły mnie w drugim tygodniu po zostawieniu okna w sypialni otwartego na noc... a noce tu są przezimne! Potem przerodziło mi się to w jakieś infekcje i dyskomforty intymne, na które oczywiście też nic nie wzięłam, BO MI SIĘ NIE PRZYTRAFI... no akurat! Na szczęście co kilka dziewczyn to nie jedna i zostałam poratowana UroFuraginum i Zenellą MED, ja bym wzięła Lacibios Femina w żelu, bo działa naprawdę dobrze i szybko, i może Clotrimazolum na w razie wu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Plastry, octenisept, woda utleniona lub chociaż spirytus, coś na ukąszenia albo Tribiotic... Tego nie mam, a w pierwsze wolne obtarłam dość dotkliwie łokieć i kolano, ciągle się goją, a ja musiałam plastry i dezynfekatory pożyczać. No i coś tu gryzie, bardzo dotkliwie, dwa pełne dni bolała mnie ręka od mikrokropeczki w kolorze różowym... Ręka zaczęła puchnąć... koszmar! Skończyłam w punkcie pierwszej pomocy z maścią na opuchliznę i tabletkami przeciwbólowo-przeciwzapalnymi.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<h2>
<span style="font-family: inherit;">Obowiązkowe kosmetyki dla suchej skóry</span></h2>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Z kosmetyków wzięłam mój sprawdzony krem pod oczy (Orientana ze ślimakiem), serum nawilżające z EO laboratorie (Ecolabu) do twarzy, olejek Anabelle Minerals 'Stay Calm', jedną maseczkę w płachcie na podróż samolotem (i trochę uratowała mi życie!) i jedną na później. Balsam do ciała z Resibo (<3), filtry przeciwsłoneczne i żele Isana - 2 sztuki do mycia, Facelle Aloe (żałuję, że tylko jedno), trochę innego żelu do mycia i hydrolatu oczarowego w 100 ml buteleczkach. W Kolorado jak dla mnie obowiązkowa jest też pomadka ochronna, najlepiej ze 3 mega mocno nawilżające - zderzenie z tym suchym powietrzem i zmęczenie po podróży z ust robią Saharę. No i krem do rąk, bo przy myciu mydłem co 15 minut też są w strasznym stanie. Oczywiście kilka wacików, maszynka do golenia, patyczki do uszu... to wszystko możecie tu kupić dość tanio.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">No i co się okazało? Że nie mam nic po opalaniu, a mój krem pod oczy skończył się od razu... Bardzo żałuję, że nie wzięłam też kremu do twarzy z Resibo :( ale w zasadzie to tyle, z kosmetykami jednak dobrze stoję i kupiłam do włosów już dwa nowe, które zapowiadają się na ulubieńców w następnych postach.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<h2>
<span style="font-family: inherit;">Ubrania i warunki mieszkalne</span></h2>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ubrania to żadna filozofia, ale ważne, żeby mieć wystarczająco bielizny na około 2 tygodnie, kurtkę górską/przeciwdeszczową, co najmniej jeden polar, górskie buty, wygodne spodnie... Piżama w zależności od zakwaterowania - </span>zauważyłam<span style="font-family: inherit;">, że te stany w centrum kontynentu cechują się naprawdę ogromnymi wahaniami temperatury. Gdy w dzień jest spokojnie ponad 20 stopni, w nocy może być nawet 1. Ale tu są góry!</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/oi4SOjjNwQI/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/oi4SOjjNwQI?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Z ubraniami też dobrze stoję, choć mam zadziwiająco mało koszulek jak na mnie! My do pracy dostajemy bluzy, spodnie i fartuchy na przebranie. Musieliśmy kupić nieślizgające się buty i dostaliśmy czapki. Inne pozycje dostały tylko koszulki, a jeszcze inne koszule, kapelusze/czapki, spodnie, kurtki, okulary przeciwsłoneczne... Zależy bardzo od pozycji, na którą przyjedziecie, o Vail na pewno powstanie post podsumowujący!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<h2>
<span style="font-family: inherit; font-size: large;">Akcesoria</span></h2>
<div>
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Po pierwsze przejściówka! Jestem zdania, że jedna wystarcza w zupełności jednej osobie, my mamy dwie przejściówki i komputer z kablem amerykańskim. Telefon i laptopa można ładować w innym czasie, a suszarki, prostownice itd... nie polecam! Mimo przejściówki te polskie są przystosowane do innego napięcia w sieci i wszystko oprócz ładowarek będzie źle działało. No i nie próbujcie amerykańskich podłączać w Polsce! Przegrzeją się lada moment po włączeniu. Taki sprzęt kupicie tanio z drugiej ręki na przykład w sklepach typu good will.</span><br />
<br />
Komputer przydaje się bezapelacyjnie, bo planowanie podróży na telefonie to po prostu koszmar. Ale uważałam tak, zanim trafiłam na mój HIT - aplikację Roadtrippers. Wygodnie było dodawać kolejne przystanki i sprawdzać przebieg trasy.<br />
<br />
Oczywiście aparat, karty pamięci lub dysk zewnętrzny, może kamera? Wspomnienia warto jak najlepiej uwieczniać, ja na razie nagrywam telefonem oprócz samych zdjęć. Samo Breckenridge możecie zobaczyć już u mnie na YouTube, np. tu:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/OhfetlqhMk0/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/OhfetlqhMk0?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Niezbędne przy wynajmowaniu mieszkań w Breck Terrace, niestety - prześcieradło, poszwa/śpiwór (można kupić kołdrę, ja mam swoją Ralfa Laurena z Thrift Shopu za 10$), poszewka na poduszkę - jeśli dacie radę przywieźć całą - szacun! Tego nie wzięłam i żałowałam. Ręcznik, klapki/kapcie. Przydatne mogłyby być sztućce, w walizce praktycznie nie zajmują miejsca, a na początek stanowią niepotrzebnie większy wydatek startowy. Ostry nóż, może i deska do krojenia. Kilka polskich przypraw, kocyk.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Wpis okazał się dla mnie dość emocjonalny, dlatego napisany jest lekko chaotycznie, ale na świeżo najlepiej dzielić spostrzeżenia, bo nic nie zdąży umknąć. Na pewno jeszcze coś wyjdzie "w praniu", które apropo wychodzi dość drogo - weźcie sznurek na pranie, żabki i trochę proszku, w górach wszystko schnie na balkonie max 2h. W sklepie kapsułki wychodzą dość korzystnie. </span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Póki co zostawiam Was z tym i mam nadzieję, że skorzystacie przy planowaniu swojego ekwipunku! Bardzo żałuję, że nie zrobiłam szerszego researchu. </span>Jeśli Wy już macie Stany obcykane, to piszcie do mnie koniecznie!<br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Moje amerykańskie kosmetyki już w kolejnych wpisach :) </span></div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-49369362419992328452018-07-14T03:43:00.001+02:002018-07-14T15:20:36.191+02:00Składy i składy! Szampony vs ja na żywo<div style="font-stretch: normal; line-height: normal;">
<h2>
<span style="font-family: inherit; font-size: large;">Hej!</span></h2>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="font-size: 12px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Na YouTube pojawił się film i to już kolejny z serii "nauczę Cię czytać skład, jeśli tylko chcesz", dlatego pojawia się także post! Mam nadzieję, że nie zapomnieliście, że mam bloga i że warto tu wpaść chociażby po kompendium wiedzy już zapisanej ;) <a href="https://youtu.be/YPEXk6kPz7I" target="_blank">TUTAJ</a> link do filmiku.</span></div>
<div style="font-size: 12px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-eOvEIQSfJGY/W0lNJYImb8I/AAAAAAAAJUU/v23lQAdJ6Pska6L8gRZ3XLjRXATRw8fEQCLcBGAs/s1600/IMG_5253.PNG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-eOvEIQSfJGY/W0lNJYImb8I/AAAAAAAAJUU/v23lQAdJ6Pska6L8gRZ3XLjRXATRw8fEQCLcBGAs/s1600/IMG_5253.PNG" /></a></div>
<div style="font-size: 12px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="font-size: 12px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Tym razem szczegółowo skupię się na szamponach i płynach do mycia - w filmiku mówię o Joannie, O'herbalu, EO laboratorie, Tołpie i Facelle - wszystkie mają ładne składy, ale zaliczają się do różnych kategorii. Mocne, średnie i delikatne to główny podział szamponów - bardzo wiele właśnie z tym podziałem zostało przeze mnie umieszczonych w </span><a href="https://shidless.blogspot.com/2018/03/promocja-rossmann-niecg.html" style="font-family: inherit; font-size: 12pt;" target="_blank">TYM</a><span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"> wpisie i są to wszystkie według mnie godne uwagi szampony z Rossmanna. Na samym końcu wpisu znajdziecie też składy wspomnianych kosmetyków przeanalizowane w całości :)</span></div>
<div style="font-size: 12px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Mam też filmik, który zawiera dużo więcej szamponów i opisów - warto przy okazji do niego wrócić:</span></div>
<div style="font-size: 12px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/8UkzdOuG4sM/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/8UkzdOuG4sM?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="font-size: 12px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="font-size: 12px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">1. Przy zakupie szamponu musisz znać swoją <b>skórę głowy</b>, bo szampon służy do jej odpowiedniego oczyszczania. Wszystkie informacje w kompendium o skórze głowy <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/04/szampon.html" target="_blank">TU</a>.</span></div>
<div style="font-size: 12px; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">2. Przed wyjściem do sklepu najlepiej <b>przestudiuj ściągę</b> - </span><span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">dowiesz się z niej i wszystkich grupach składników i sposobach ich odróżniania - <b>poza tym zawsze możesz zabrać ją ze sobą</b> <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/12/sciaga.html" target="_blank">JEST TU</a>. </span></div>
</div>
<div style="font-size: 12px; font-stretch: normal; line-height: normal;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">3. Wpis o INCI / ingredients - zasady komponowania, przydatne wskazówki, spis ze wszystkimi potrzebnymi informacjami <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/12/jak-czytac-sklady.html" target="_blank">TUTAJ</a>.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">4. Zastanów się czego potrzebujesz! Mocnego szamponu? Delikatnego? A może jednak odżywki...? :)</span></div>
</div>
<div style="font-stretch: normal; line-height: normal;">
W końcu doszliśmy do listy przedstawianych przeze mnie składów - tutaj macie kompletną analizę, na YT porównacie, które składniki traktuję poważnie i nimi się sugeruję, a które pomijam.<br />
<br /></div>
<div style="font-stretch: normal; line-height: normal;">
<h2 style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: large;">Joanna Tradycyjna Receptura</span><span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"> </span></h2>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Regulujący SZAMPON do włosów z łupieżem TATARAK i TYMIANEK</span></div>
</div>
<div style="font-size: 12px; font-stretch: normal; line-height: normal;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Skład:</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="font-size: 12px; font-stretch: normal; line-height: normal;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Aqua - woda, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Sodium Laureth Sulfate - SLeS, anionowa substancja powierzchniowo-czynna, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Cocamidopropyl Betaine - substancja myjąca średniej mocy, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Propylene Glycol - nawilżacz, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Sodium Chloride - sól, zagęstnik, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Glycereth-2 Cocoate - zagęszczacz i stabilizator piany,</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Cocamidopropylamine Oxide - amfoteryczny środek powierzchniowo czynny, antystatyk, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Acorus Calamus Root Extract - ekstrakt z korzenia tataraku, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Thymus Vulgaris Leaf Extract - ekstrakt z liści tymianku, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Polyquaternium-7 - antystatyk, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Allantoin - alantoina, nawilżacz, kondycjoner, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Citric Acid - kwas cytrynowy, regulator pH, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Disodium EDTA, Parfum, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone - konserwanty i zapach</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Krótka opinia: </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Mega zdzierak, zapach tabletek na gardło, ciężkie rozczesywanie. Nie lubiłam się z nim, za to mój chłopak owszem.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="font-size: 12px; font-stretch: normal; line-height: normal; min-height: 13.8px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: 12pt;"></span><br /></span></div>
<div style="font-stretch: normal; line-height: normal;">
<h2 style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: inherit; font-size: large;">EO laboratorie</span><span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"> </span></b></h2>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">szampon uspokajający do wrażliwej skóry głowy z aloesem</span></div>
</div>
<div style="font-size: 12px; font-stretch: normal; line-height: normal;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Skład:</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="font-stretch: normal; line-height: normal;">
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Aqua - woda, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Centaurea Cyanus Water - woda z bławatka, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Aloe Barbadensis Leaf Extract - ekstrakt z liści aloesu, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Lauryl Glucoside - delikatny środek myjący, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Cocamidopropyl Betaine - średni środek myjący, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Sodium Lauroyl Methyl Isethionate - łagodny detergent, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Coco-Glucoside - delikatny środek myjący, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Glycerin - nawilżacz, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Malva Sylvestris Extract - esktrakt z malwy, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Hibiscus Sabdariffa Flower Extract - ekstrakt z kwiatów hibiskusa, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Simmondsia Chinensis Oil - olej jojoba, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Glycereth- 2 Cocoate - zagęszczacz i stabilizator piany, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Triticum Vulgare Germ Oil - olej z pestek winogron, </span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Parfum, LacticAcid, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl alcohol - kompozycje zapachowe, konserwanty, regulatory kwasowości.</span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Krótka opinia:</span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Bardzo przyjazny, pieniący się, ale dość delikatny, dobry do częstego stosowania w wakacje. Lubiliśmy się.</span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<h2 style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: large;"><b>Tołpa green odbudowa</b></span></h2>
<div style="text-align: center;">
regenerujący szampon do włosów zniszczonych</div>
<div style="text-align: justify;">
Skład:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Aqua - woda, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Cocamidopropyl Betaine - średni środek myjący, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Disodium Cocoamphodiacetate - substancja myjąca, wspomagacz i zagęstnik piany, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Behentrimonuim Chloride - delikatny środek myjący, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Cocamide DEA - substancja myjąca i renatłuszczająca,</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Laureth-7 Citrate - emulgator, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Sodium Lactate - nawilżacz, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Peat Extract - </span></span><span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: white; color: #444444;">ekstrakt z torfu, przeciwzapalny, bakteriobójczy, ściągający, łagodzi podrażnienia,</span><span style="background-color: white; color: #333333;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Hibiscus Esculentus Seed Extract - ekstrakt z nasion piżmianu jadalnego, rośliny ślazowatej, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Avena Sativa Kernel Extract - ekstrakt z owsa, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein -d</span></span><span style="background-color: white; color: #333333;">elikatnie myjąca substancja, antystatyk</span><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: inherit;">, </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Lactic Acid - kwas mlekowy, nawilżacz, regulator pH, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Styrene/Acrylates Copolymer - substancja błonotwórcza, powlekająca, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Propylene Glycol - nawilżacz, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Parfum - kompozycja zapachowa, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Phenoxyethanol - konserwant, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">Caprylyl Glycol - emolient tłusty.</span></span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Krótka recenzja:</span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Cały czas miałam po nim tępe włosy, skład niby ok, ale niby... jednak lipa. Nie kupię więcej.</span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="font-size: 12px;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
</div>
<div style="font-stretch: normal; line-height: normal;">
<h2 style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: large;"><b>O'herbal z ekstraktem z chmielu</b></span></h2>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">szampon do włosów kręconych i niezdyscyplinowanych</span></div>
</div>
<div style="font-size: 12px; font-stretch: normal; line-height: normal;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Skład:</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span></div>
<div style="font-size: 12px; font-stretch: normal; line-height: normal;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Aqua - woda, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Sodium Myreth Sulfate - SMS mocna, anionowa substancja myjąca, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Cocamidopropyl Betaine - średnia subst.myjąca, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Sodium Lauryl Glucose Carboxylate - sufrakant, zagęstnik piany, kondycjoner, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Lauryl Glucoside - delikatna substancja myjąca, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Olive Oil Glycereth-8-Esters - kondycjoner,</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Hydrolyzed Milk Protein - hydrolizowane proteiny mleczne, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Cocamide Mea - składnik myjący, zagęstnik, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Glycereth-2 Cocoate - zagęstnik i stabilizator piany, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Lauryl Lactate - emolient, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Humulus Lupulus Cone Extract - ekstrakt z chmielu, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Polyquaternium 10 - antystatyk, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Disodium Edta, Citric Acid, Glycerin - nawilżacz, Parfum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sorbic Acid - konserwanty, zapachy, regulatory pH.</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Krótka opinia:</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Zdzierak, ładny i przyjemny zapach, rozczesywanie to koszmar, ale używałam do oczyszczania przed henną.</span></div>
<div style="font-size: 12px; font-stretch: normal; line-height: normal; min-height: 13.8px;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: 12pt;"></span><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="font-stretch: normal; line-height: normal;">
<h2 style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: large;"><b>Facelle Intim Aloe</b></span></h2>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">płyn do higieny intymnej - mój ulubieniec!</span></div>
</div>
<div style="font-size: 12px; font-stretch: normal; line-height: normal;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Skład:</span></div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div style="font-size: 12px; font-stretch: normal; line-height: normal;">
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Aqua - woda, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Lauryl Glucoside - delikatny środek myjący, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Cocamidopropyl Betaine - substancja myjąca średniej mocy, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Lactic Acid - kwas mlekowy, regulator pH, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Glycerin - nawilżacz, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Sodium Chloride - sól, zagęstnik, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">C12-13 Alkyl Lactate - emoliet, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Sorbitol - nawilżacz, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Coco-Glucoside - delikatny środek myjący,</span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Glyceryl Oleate - emolient tłusty, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Urea - mocznik, nawilżacz, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Allantoin - nawilżacz, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Serine - aminokwas, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Aloe Barbadensis Leaf Extract - ekstrakt z aloesu, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Sodium Lactate - nawilżacz, </span><br />
<span style="font-family: inherit; font-size: 12pt;">Parfum, Sodium Benzoate - zapach, konserwant.</span></div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-21224245209910275642018-06-18T08:02:00.000+02:002018-06-18T08:02:02.054+02:00Ręcznik specjalnie do włosów? Zabezpieczanie mokrych włosów na noc i nowości od Arystea<br />
<h2 style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Mokre i suche włosy w nocy</span></h2>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Suszenie i naturalne schnięcie włosów to coś, czego najbardziej nie
lubię. Wymieniłam tutaj obie czynności, więc tak, nie lubię całego tego procesu,
który zachodzi po umyciu i stylizacji włosów. Też tak macie? Wygniatanie,
odsączanie, plopping i koszulka to mój rytuał, który zawsze przyno<span style="background-color: white;">si dość </span>dobry
efekt. Całkiem szczerze – stylizowanie i suszenie długich, niskoporowatych włosów w taki sposób, żeby wydobyć z nich jakikolwiek skręt to nie lada wyzwanie. Do tego te moje uparte fale... Wszystkie włosowe siostry
z typem skrętu 2a i 2b na pewno się ze mną zgodzą, że osiągnięcie good hair
day’a (dnia dobrej fryzury) nie zawsze jest proste, przy czym to ostatnie słowo
jest tutaj kluczowe. Włosy mi się buntują, a suszenie dyfuzorem za każdym razem przez co najmniej 40 min to ogromna strata czasu i prądu (czas suszenia chłodnym nawie<span style="background-color: white;">wem na zmianę z lekko ciepłym), wię</span>c jedyne pozostałe słuszne rozwiązanie to zawinięcie ich i suszenie w ploppingu, żeby mogły nabierać ładnego kształtu.<o:p></o:p><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://2.bp.blogspot.com/-JTHPsHKbJJY/WyV73P89WAI/AAAAAAAAJS8/ufQFwAumt8ACcjIrTz4gtsujmtrZzHUqgCLcBGAs/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1065" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-JTHPsHKbJJY/WyV73P89WAI/AAAAAAAAJS8/ufQFwAumt8ACcjIrTz4gtsujmtrZzHUqgCLcBGAs/s1600/1.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jeszcze tajemnicza paczuszka... :D</td></tr>
</tbody></table>
Spanie w zawiązanych w grubą koszulkę włosach nie należy do
najprzyjemniejszych, choć uważam, <span style="background-color: white;">że odporna na trzymanie czegokolwiek na
głowie jestem. O</span>d małego spałam na wałkach, z włosami zawiniętymi na papilotach
czy skarpetkach. Wszelkie warkocze, koki czy kucyki to dla mnie często dużo
lepsze rozwiązanie niż rozpuszczone włosy w ciągu dnia, ale czy wszyscy zdajemy
sobie sprawę z tego, co z włosami dzieje się w nocy? Ocierają się o siebie i
pościel, jeśli nie są związane, można je przez przypadek nawet wyrwać! Ananasy
i inne zawijasy nie są dla mnie najwygodniejsze, tym bardziej że długie fale nie mają szans zostać utrwalone związane w ten sposób. Dlatego oprócz tego, że postawiłam na jedwabną
poszewkę na poduszkę i od tamtej pory zauważam u siebie sporo mniej splątanych
pasm, to w połączeniu z ploppingiem na mokrych włosach, a potem już rozpuszczonych, uzyskuję najlepsze rezultaty w skręcie. Ogóln<span style="background-color: white;">ie spania </span>w rozpuszczonych włosach na jedwabnej poszewce nie uważam za zbrodnię i zdarza mi się coraz częściej, bo na mój
skręt <span style="background-color: white;">to </span>akurat po tej pierwszej nocy nie ma już wpływu.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<h2 style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Łuski czepiają się o siebie i o ręcznik</span></h2>
<h3 style="text-align: center;">
a później wszystkie włosy plączą się niemiłosiernie</h3>
<div>
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Chcę tutaj pokazać Wam włos – najlepiej zdjęcie spod mikroskopu. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ZS-wY2TP0s0/WyPswYBiY1I/AAAAAAAAJQk/ZAD2Tcq-rb0SmaPNsS2CYSi2XElXWkmHQCLcBGAs/s1600/hair-cuticle.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="299" data-original-width="221" src="https://2.bp.blogspot.com/-ZS-wY2TP0s0/WyPswYBiY1I/AAAAAAAAJQk/ZAD2Tcq-rb0SmaPNsS2CYSi2XElXWkmHQCLcBGAs/s1600/hair-cuticle.jpg" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<i><span style="font-size: xx-small;">Źródło: https://m2hair.wordpress.com/2013/02/12/the-truth-about-hair/</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Widzicie te odstające części? To są właśnie te sławne łuski, które określają
naszą porowatość. Od tego jak bardzo przylegają do łodygi zależy jak szybko
włosy schną, jak bardzo się puszą, plączą, są wrażliwe... Chłodna woda na
koniec mycia i płukanka octowa sprawiają, że włosy są dużo bardziej lśniące, bo
łuski są wtedy szczelnie domknięte (najszczelniej z własnych możliwości). </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-PsQtYkLO3so/WyPtApmxmpI/AAAAAAAAJQs/vwYcE3Ob3b4UEzyd98cwi4If-x-OiEduwCLcBGAs/s1600/mikroskop.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="343" data-original-width="615" src="https://1.bp.blogspot.com/-PsQtYkLO3so/WyPtApmxmpI/AAAAAAAAJQs/vwYcE3Ob3b4UEzyd98cwi4If-x-OiEduwCLcBGAs/s1600/mikroskop.jpg" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">Źródło: https://www.istockphoto.com/be/photos/cheveu-microscope?excludenudity=true&mediatype=photography&phrase=cheveu%20microscope&sort=mostpopular</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Włosy
z natury mają kwaśne pH, dlatego nie lubią się z neutralnymi pH szamponów dla
niemowląt. Doszliśmy już do wniosków, że mokre włosy są dużo bardziej podatne
na zniszczenia mechaniczne, dlatego czeszemy je na sucho przed myciem lub
podczas na odżywce, która robi lepszy poślizg na rozwartych ciepłą wodą łuskach.
Nie pierzemy podczas mycia, tylko wygniatamy z pianą z szamponu spływającą ze
skóry głowy po długości lub wczesujemy odżywkę. Unikamy pełnego wypustek
ręcznika frotte, którego włókna sczepiają się z otwartymi na mokro łuskami
włosów i powodują ich wyrywanie, niszczenie struktury. Takie osłabione włosy
dużo częściej się łamią, są matowe i kołtuniące, dlatego tarmoszenie zamieniamy<span style="background-color: white;">
na </span>wygniatanie i używamy gładkiego, miękkiego materiału, żeby zminimalizować
wszystkie ewentualne negatywne skutki. Sama zmieniłam ręcznik frotte, który
tak uwielbiam do ciała, na bawełnianą koszulkę, a później na... no właśnie!
<b>Teraz główny punkt programu i moje nowe hitowe produkty do włosów</b>, a w zasadzie
akcesoria ułatwiające wszystkie wyżej opisane przeze mnie nielubiane
czynności suszenia włosów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<h2 style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Nowy ręcznik specjalnie do włosów?!</span></h2>
<div>
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Ten fragment tekstu piszę
specjalnie w dniu, w którym otworzyłam przesyłkę: <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Produkty marki Arystea są u mnie nowością i szczerze – nie mogę
doczekać się testów! Paczuszka przyszła do mnie elegancko zapakowana w gustowny
biało-złoty karton z minimalistyczną grafiką. Pierwszym, co rzuciło mi się w
oczy, była wstążeczka i napis ‘Have a lovely hair!”. Muszę przyznać, że to
bardzo miłe! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ggn0rVqC5iA/WyV22Oqf0mI/AAAAAAAAJSo/JjuktqMv9pM3SpV0QA6tLrLx8ZaA8YtqgCEwYBhgL/s1600/DSC_0533.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="957" data-original-width="1519" src="https://2.bp.blogspot.com/-ggn0rVqC5iA/WyV22Oqf0mI/AAAAAAAAJSo/JjuktqMv9pM3SpV0QA6tLrLx8ZaA8YtqgCEwYBhgL/s1600/DSC_0533.JPG" /></a></div>
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po rozwiązaniu wstążeczki i otworzeniu pudełka moim oczom ukazała się
instrukcja „jak zrobić plopping” – jeśli kupujemy produkt na prezent, na pewno
będzie dobrym wprowadzeniem do pielęgnacji włosów dla kogoś niewtajemniczonego.
Na wejściu producent sugeruje nam powinowactwo z włosami kręconymi <3. <o:p></o:p><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-yqyIDZipxIM/WyVr8wdcUcI/AAAAAAAAJRk/3u_jBG4j9pocxKEpV3zW9nwXsdnMw33BwCLcBGAs/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1111" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-yqyIDZipxIM/WyVr8wdcUcI/AAAAAAAAJRk/3u_jBG4j9pocxKEpV3zW9nwXsdnMw33BwCLcBGAs/s1600/2.jpg" /></a></div>
<br />
Dopiero przy edycji zdjęcia zauważyłam napis "<i><b>*Pamiętaj! Produkt należy wyprać przed pierwszym użyciem<span style="background-color: white;">.</span></b></i><span style="background-color: white;">".</span> Nie zrobiłam tego i niżej przeczytacie wrażenia z tym związane. Za to już podzielę się wnioskiem -<b> zróbcie to</b>. Pozbywamy się wtedy wszystkich zanieczyszczeń z produkcji, środków konserwujących i<span style="background-color: white;"> wszystkiego w tym stylu.</span><br />
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-eUJbxAFNHEs/WyVprVOlK6I/AAAAAAAAJRY/zPMUAsKYd1cG-rGoyJPuxftE8LALS-7CACLcBGAs/s1600/plopping.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="722" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-eUJbxAFNHEs/WyVprVOlK6I/AAAAAAAAJRY/zPMUAsKYd1cG-rGoyJPuxftE8LALS-7CACLcBGAs/s1600/plopping.png" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Oryginalna grafika ze strony producenta, do zobaczenia <a href="https://www.arystea.com/pl/cechy-idealnego-recznika-plopping/" target="_blank">TUTAJ</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
W paczuszce znajdują się dwie rzeczy – TURBAN I RĘCZNIK DO WŁOSÓW! Czy
to nie cudowne? Ktoś w końcu o nas pomyślał!</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-mj956gimKDI/WyP3Me17ZPI/AAAAAAAAJQ8/ZchQ1MiURZMr4qSDe6Zf6N4nNl4ZvBgMQCLcBGAs/s1600/11.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1166" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-mj956gimKDI/WyP3Me17ZPI/AAAAAAAAJQ8/ZchQ1MiURZMr4qSDe6Zf6N4nNl4ZvBgMQCLcBGAs/s1600/11.jpg" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Stylistyka i wykonanie obu jest identyczne. Biały materiał wykończony
subtelną złotą lamówką. Turban posiada guziczek (do umieszczenia nad czołem lub
nad karkiem) i pętelkę na ogonku do wygodnego zaczepiania zawiniętych włosów, a
ręcznik ma dość spory, prostokątny rozmiar i również pętelkę, za którą możemy
łatwo powiesić go w łazience.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Arystea zadbała o naturalność – materiał to stuprocentowa bawełna i to
mega miękka w dotyku. Faktura jest gładka, ale jednocześnie wyposażona w
delikatne wypustki, które pozwalają na pochłanianie większej ilości wilgoci.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tutaj myślę, że przyda się porównanie. Na rysunku widzicie zdjęcia spod mikrokamerki - różowy to mój ręcznik frotte do ciała, a biały to materiał od marki Arstea. Zdjęcia zrobiłam w dwóch powiększeniach - 500 i 1000 razy. Na pewno zauważacie jak duże wypustki są na zwykłym ręczniku i że mają wielokrotnie większe szanse na zaczepianie o łuski.<o:p></o:p><br />
<span style="color: white; font-size: x-small;">.</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-KmaBEPMiWgc/WyVk5peiVuI/AAAAAAAAJRM/0N3FxWKe8WsJnLviM-gjVXMpVzHC8kV1QCLcBGAs/s1600/materia%25C5%2582y.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1325" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-KmaBEPMiWgc/WyVk5peiVuI/AAAAAAAAJRM/0N3FxWKe8WsJnLviM-gjVXMpVzHC8kV1QCLcBGAs/s1600/materia%25C5%2582y.png" /></a></div>
<span style="color: white; font-size: x-small;">..</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;">Moje wrażenia po pierwszych
użyciach bez prania:<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
To coś przedziwnego. Mnóstwo wody odgniatałam w ten ręcznik, w
niektórych momentach wręcz czułam, że przez niego przesiąka, a jednocześnie
praktycznie nie czuć jej na ręczniku, jakby ciągle był suchy. Spadające na
ręcznik krople w niego nie wsiąkają, choć z włosów podczas odgniatania trochę wody
zniknęło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jest też niesamowicie lekki – jednej warstwy wcale nie czuć na głowie,
przy dwóch robi się wrażenie cienkiej koszulki. Jestem zaintrygowana,
naprawdę...!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Najpierw plopping - próbowałam zrobić według instrukcji - cały ręcznik
był na to za duży, więc złożyłam go wzdłuż na pół. Włosy po rozłożeniu
orientacyjnie na boki wystawały mi za krawędzie, ale to nieistotne, bo nie na tym to polega <span style="font-family: "segoe ui emoji" , sans-serif; mso-bidi-font-family: "Segoe UI Emoji";">😀</span> wyszedł mi dość
przedziwny twór, możecie podglądnąć na zdjęciach sprzed pójścia spać.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-CEKXaBanOqo/WyVxv8tRwKI/AAAAAAAAJR8/m47_tFJSzLA3aXQRNCSPRmdU99Wscf2uwCLcBGAs/s1600/plopping%2Bwzdluz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1528" src="https://4.bp.blogspot.com/-CEKXaBanOqo/WyVxv8tRwKI/AAAAAAAAJR8/m47_tFJSzLA3aXQRNCSPRmdU99Wscf2uwCLcBGAs/s1600/plopping%2Bwzdluz.jpg" /></a></div>
<br />
Dziwnie
się w nim czułam, więc to zdjęłam, złożyłam w poprzek i zawinęłam na takiej
samej zasadzie, jak robię to z koszulką. Po zmianie nie możecie stwierdzić, że nie
wygląda to lepiej! Wygodniejsze jest o niebo! Na poniższej sklejce widać pętelkę do wieszania!<o:p></o:p><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-xHwTmSRY8H4/WyVxzc5APiI/AAAAAAAAJSA/mIuleUIIAg8v2nrZMndYFJHdlUCYsyfQwCLcBGAs/s1600/plopping%2Bna%2Bkoszulke.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-xHwTmSRY8H4/WyVxzc5APiI/AAAAAAAAJSA/mIuleUIIAg8v2nrZMndYFJHdlUCYsyfQwCLcBGAs/s1600/plopping%2Bna%2Bkoszulke.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wybaczcie mi jakość tych zdjęć, naprawdę szłam później spać...</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pierwszą zagwozdką był dla mnie stopień wysuszenia włosów po 5ciu
godzinach w zawiniętym ploppingu – wniosek jest taki, że spałam zbyt krótko,
żeby włosy zdążyły wyschnąć, ręcznik złapany podwójnie też nie był specjalnie
cieńszy od koszulki. <o:p></o:p><br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://1.bp.blogspot.com/-t3agoyd9p6A/WyV06lw4RdI/AAAAAAAAJSY/3u1qLuA-D24jpRluqA162gQwZcCqrmMAQCLcBGAs/s1600/DSC_0563.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1035" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-t3agoyd9p6A/WyV06lw4RdI/AAAAAAAAJSY/3u1qLuA-D24jpRluqA162gQwZcCqrmMAQCLcBGAs/s1600/DSC_0563.JPG" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zbliżenie na detale - guziczek i obszycie lamówki, według mnie perfekcja</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przy drugim podejściu do testów użyłam i turbana i ręcznika. Przy
włosingu turbanem owinęłam naodżywkowane włosy w foliowym czepku, a po myciu i
stylizacji odgniotłam mokre włosy w ręcznik i zawinęłam na ok. 2,5h w
plopping w turbanie. Włosy oczywiście mi nie wyschły, ale jest to sposób mega
wygodny! Nic mnie nie uwierało, materiał jest lekki, cienki, a dodatkowo
wygląda się nawet ładnie – nie to co "gangsta look" w koszulce!<o:p></o:p><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-9nM6ZcKjDxE/WyVvn8e9PlI/AAAAAAAAJRw/yX-lTyo9iW0RC_15wvECit6wU_baFIftwCLcBGAs/s1600/turban.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1281" src="https://4.bp.blogspot.com/-9nM6ZcKjDxE/WyVvn8e9PlI/AAAAAAAAJRw/yX-lTyo9iW0RC_15wvECit6wU_baFIftwCLcBGAs/s1600/turban.jpg" /></a></div>
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Następnym krokiem będzie wypranie i ręcznika, i turbana – aż jestem
ciekawa czy cokolwiek się zmieni, choć chłonność powinna. Do tej pory nie znalazłam informacji o praniu – rozejrzę się jeszcze
dokładniej, bo ciekawi mnie zalecana temperatura i to, czy gdzieś jest
napisane, że powinno się wyprać te rzeczy przed użyciem. (Po przeczytaniu tekstu do tej pory dokładnie, wiecie już, że informacja jest na karteczce z ploppingiem<span style="background-color: white;"> dołączonej </span>do paczki). Ważna sprawa – po
dwóch użyciach nie zauważyłam odbarwień z henny na ręczniku, podczas gdy na
koszulce już byłyby widoczne po pierwszym suszeniu włosów.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-7xbqPOMwF88/WyV0ZRzKkyI/AAAAAAAAJSQ/9GDfZ1rFeeAesj54-yL8_wHjfKmdcSRuwCLcBGAs/s1600/DSC_0560.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-7xbqPOMwF88/WyV0ZRzKkyI/AAAAAAAAJSQ/9GDfZ1rFeeAesj54-yL8_wHjfKmdcSRuwCLcBGAs/s1600/DSC_0560.JPG" /></a></div>
<br /></div>
<i>Pranie i używanie po praniu:</i><br />
<div style="text-align: justify;">
Ręcznik i turban wyprałam<span style="background-color: white;"> jak zawsze podobne r</span>zeczy razem ze zwykłymi ubraniami w jasnych kolorach <b>w pralce</b>. Nie zrobiłam tego ręcznie, jak jest napisane na metce (oczywiście temperatura i inne wskazania tam są), bo jestem zbyt leniwa. Ręcznie piorę tylko swoją jedwabną poszewkę. Zdziwicie się, że nic im się nie stało? Dla mnie było to <span style="background-color: white;">oczywiste </span>od początku. Wszystko jest naprawdę porządnie zeszyte, lamówka też jest bawełniana, nic się nie zmieniło w porównaniu do stanu sprzed prania oprócz chłonności i miękkości. Teraz materiał stał się bardziej ręcznikiem, wszystko ładnie wsiąka. Według mnie nic nie powinno się dziać, ale dla pewności później będę je wrzucać w woreczkach na pranie, a szczególnie turban, żeby guziczek się nie porysował. Producent jest pewny swojego produktu - dostałam informacje, że nawet wygotowanie nie powinno spowodować żadnych szkód w materiale, bo przecież jest to bawełna.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-KR4bFVgUiGE/WyV414-0a7I/AAAAAAAAJSw/YfzGF6Fjd5Q3cIpeJuJb-IW6Ry0ByuviwCLcBGAs/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="947" data-original-width="1496" src="https://4.bp.blogspot.com/-KR4bFVgUiGE/WyV414-0a7I/AAAAAAAAJSw/YfzGF6Fjd5Q3cIpeJuJb-IW6Ry0ByuviwCLcBGAs/s1600/4.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Wszystko, tak jak napisałam wyżej, teraz wsiąka o wiele lepiej, włosy wygniata się bardzo łatwo w ręcznik, a turban jest bardzo wygodny do spania, choć sam mi spadł, gdy poszłam w nim spać. Muszę przetestować go jeszcze kilka razy, żeby przekonać się, czy po całej, regularnej nocy włosy wyschną w przeciwieństwie do koszulki. Może, żeby nie spadł wystarczy mocniej go skręcić...? Po kilku próbach widać, że da się to dopracować!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-UM3Vt_lBOj4/WyazmkLgsCI/AAAAAAAAJTg/WWIhguTYRkkuJYDUWoX5E48UrrqoqK-bQCLcBGAs/s1600/59CCD9DD-D05C-4E36-AA69-0CBC58CD3D44.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-UM3Vt_lBOj4/WyazmkLgsCI/AAAAAAAAJTg/WWIhguTYRkkuJYDUWoX5E48UrrqoqK-bQCLcBGAs/s1600/59CCD9DD-D05C-4E36-AA69-0CBC58CD3D44.jpg" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dopracowania wymaga też moja technika układania włosów w turbanie, bo jeśli chcę używać go do ploppingu, to w zagłębieniu na głowę trzeba ułożyć włosy, a nie rozłożyć na całą długość ogonka. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tutaj pokazuję jak mi to wychodziło krok po kroku.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-UcsDaVDIhkU/WyazTThq-7I/AAAAAAAAJTU/TiYGSqBUbow-HXS9qSKewYUrTrf_5it8ACLcBGAs/s1600/3D7C132D-3B0E-4F6D-9025-E985BD24B33C.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" src="https://2.bp.blogspot.com/-UcsDaVDIhkU/WyazTThq-7I/AAAAAAAAJTU/TiYGSqBUbow-HXS9qSKewYUrTrf_5it8ACLcBGAs/s1600/3D7C132D-3B0E-4F6D-9025-E985BD24B33C.jpg" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Koncepcja jest dla mnie świetna! Materiał cieniutki, oddychający, czyli na pewno o wiele lepszy dla skóry głowy niż tradycyjny ręcznik czy koszulka. Dodatkowo bardzo szybko schnie z całkowicie przemoczonego. Zajmuje niewiele miejsca, można zabrać go na każdy wyjazd - ze mną oba jadą do Stanów! Można je prać w pralce bez obaw, choć najlepiej nie używać płynu zmiękczającego.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-5jfYsU8ovAI/WyazfuaFcaI/AAAAAAAAJTY/PirI8FpzriYliPp9iXcKylxJ8VCvUsfsQCLcBGAs/s1600/C4820BA4-E696-40B9-9111-672573C6B3D3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" src="https://3.bp.blogspot.com/-5jfYsU8ovAI/WyazfuaFcaI/AAAAAAAAJTY/PirI8FpzriYliPp9iXcKylxJ8VCvUsfsQCLcBGAs/s1600/C4820BA4-E696-40B9-9111-672573C6B3D3.jpg" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Uważam, że są to dopracowane produkty stworzone z myślą o włosomaniaczkach. Do ploppingu nadają się oba - ręcznik i turban, choć ten drugi na pewno lepiej się nosi i tworzy tylko jedną warstwę na głowie. Powyżej krok po kroku odgniatanie włosów w ręcznik - nie widać, że został mokry, ale za to widać, jak trochę bardziej pod koniec włosy są pofalowane.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-UlocsgrWcug/WyV82ZAZUCI/AAAAAAAAJTI/zBRrV5dsvPwl5naSX757kBH2oGocSqEDgCLcBGAs/s1600/7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" src="https://1.bp.blogspot.com/-UlocsgrWcug/WyV82ZAZUCI/AAAAAAAAJTI/zBRrV5dsvPwl5naSX757kBH2oGocSqEDgCLcBGAs/s1600/7.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli macie problem z wymyśleniem prezentu, gdy ktoś Was pyta, co chcecie dostać, albo macie przyjaciółkę włosomaniaczk<span style="background-color: white;">ę, to </span>w tym wpisie są co najmniej dwie inspiracje -<b> </b><span style="background-color: white;"><b>jedwabną poszewkę na poduszkę i produkty Arystea</b>, które dostępne są pod <a href="https://www.arystea.com/pl/sklep/" target="_blank">TYM LINKIEM</a> :).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wpis sponsoruje marka Arystea, aczkolwiek moja opinia i wszystkie spostrzeżenia są szczere i zgodne z prawdą. Odpowiem też w komentarzach na pojawiające się pytania! Piszcie śmiało czy zdecydujecie się na te cuda, bo w asortymencie włosomaniaczki znaleźć się powinny - <b>znacznie ułatwiają życie</b>! :) </div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-34331173779567570842018-06-05T19:19:00.000+02:002018-06-05T19:19:13.163+02:00Wasze historie, czyli wyniki rozdania urodzinowego<h2>
Hej!</h2>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się zbudować moją małą bazę wiedzy o włosach, zwłaszcza o falach i współtworzyć tak cudowną społeczność na grupie Curly Girls Polska! Chciałabym też bardzo podziękować Wam za zgłoszenia do konkursu, dostałam ich aż 16! Wszystkie były jedyne w swoim rodzaju, kręcone, falowane, farbowane i naturalne, a nawet pojawił się rodzynek - Krzysiek, którego znajdziecie <a href="https://www.youtube.com/channel/UCNBfhPygss_DWgETvZUIRzw" target="_blank">TUTAJ</a> - też zasługuje na wspomnienie! Wiecie jakie ma teraz piękne fale?! Zobaczycie na końcu posta :) Tymczasem ja i... WYNIKI!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-DTsR1JOBDU0/WxagmrqKEkI/AAAAAAAAJP0/2JlqGtPGp6kjWa3HH02dbcXdDYCb9vzBQCLcBGAs/s1600/IMG_3797y.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://4.bp.blogspot.com/-DTsR1JOBDU0/WxagmrqKEkI/AAAAAAAAJP0/2JlqGtPGp6kjWa3HH02dbcXdDYCb9vzBQCLcBGAs/s1600/IMG_3797y.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pewnie nie możecie się już doczekać wyników! To bardzo podobnie jak ja, bo też nie mogłam doczekać się konkursu i tego, jak będziecie się zgłaszać, ale teraz już wiem, że wybór nigdy nie będzie łatwy. Oczywiście wszyscy zawsze przy okazji rozstrzygnięć piszą, że było trudno itd., ale kurde! Naprawdę się nie spodziewałam aż tak ciężkiej roboty i dlatego oprócz zwycięskiej chciałabym Wam pokazać także trzy prace, które bardzo mnie urzekły, a w zasadzie opisać krócej historie Dziewczyn. Zwycięzca może być tylko jeden i wygrana praca w całości trafia na sam dół tego wpisu, podobnie jak Wam obiecałam :)<br />
<br />
<span style="font-size: large;">Wyróżnienia: </span><br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Agnieszka</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-LFzAWtTQWGQ/WxZhdRowV5I/AAAAAAAAJPk/ReCyw9KS1bkXO39BdGu9gRisjwd_crgbACLcBGAs/s1600/IMG_20180524_190700.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://1.bp.blogspot.com/-LFzAWtTQWGQ/WxZhdRowV5I/AAAAAAAAJPk/ReCyw9KS1bkXO39BdGu9gRisjwd_crgbACLcBGAs/s1600/IMG_20180524_190700.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ta historia włosowa zaczyna się od chęci szaleństwa, początkowo niewinnej zmiany naturalnego koloru mysi blond na burgund z szamponetki. Później szampon koloryzujący, farba, rozjaśniacz... Włosy Agnieszki przeszły sporo domowej koloryzacji, ale dzięki chęci posiadania pięknych włosów i pracy, którą włożyła w poszukiwanie idealnego środka na uzyskanie wymarzonego koloru, teraz ma naprawdę piękne, lśniące włosy, a do tego w rzadko spotykanym kolorze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gratuluję samozaparcia i pięknych efektów! Wyróżnienie Twojej historii to dla mnie <b>cenna nauczka, że "chcieć to móc"</b>, a różne wymarzone kolory, nawet te rozjaśniane, to tylko kolejny sposób obok pielęgnacji do pełnego zadowolenia z własnej fryzury! Moja henna i te rudości, burgundy i czerwienie to moje kolory i zdecydowanie lepiej czuję się tak, niż w naturalnym kolorze, który uważam, że do mnie po prostu nie pasuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Klaudia</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-T6DUG-qZuOg/WxZhR84jceI/AAAAAAAAJPc/jk8ntG82iKYfeEOXkbPh0P7qOZQsaqHkwCLcBGAs/s1600/IMG_2193.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://4.bp.blogspot.com/-T6DUG-qZuOg/WxZhR84jceI/AAAAAAAAJPc/jk8ntG82iKYfeEOXkbPh0P7qOZQsaqHkwCLcBGAs/s1600/IMG_2193.jpeg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Swoją wypowiedź zaczęła od zdania: <span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">"J<span style="background-color: white; color: #222222;">ak widzisz, mam prawdopodobnie statystycznie najbardziej niepopularne włosy na świecie :D suche, drutowate fale 2a w mysim kolorze."</span></span><span style="background-color: white; color: #222222; font-family: "arial" , sans-serif;"> </span><span style="background-color: white; color: #222222;"><span style="font-family: inherit;">A ja zupełnie nie mogę się z tym zgodzić, bo mysie fale 2a to zdecydowanie mój typ włosów! Może nie sztywne lub drutowate, ale jednak! Kolor i typ się zgadza!</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #222222; font-family: inherit;">Klaudia pokazując swoje zdjęcie stwierdziła, że to nie GHD i jest sporo rzeczy których można się przyczepić, ale dla mnie te fale to kwintesencja! Och jak ja Ci zazdroszczę takiej fryzury! Zdecydowane włosy, kręcące się od niemal samej góry! Po drodze do tego stanu oczywiście było trochę grzeszków - niezrozumienie PEH, koloryzacje i dekoloryzacje, a potem zapuszczenie swoich naturalnych włosów. Pierwszym przełomem u Klaudii okazał się plopping i glutek(!), a następnym wypracowane na własnych włosach i po wielu trudach poznanie PEH swoich </span><span style="color: #222222;">włosów</span><span style="color: #222222;"><span style="font-family: inherit;">. To jest właśnie klucz - nikt za nas tego nie zrobi, a dobranie pielęgnacji robi zawsze największe </span>efekty WOW<span style="font-family: inherit;"> :)</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #222222;"><span style="font-family: inherit;">Klaudia - mam nadzieję że na </span>trzecie<span style="font-family: inherit;"> urodziny bloga obie spełnimy już wszystkie swoje włosowe marzenia o długościach i falach, ale wiedz, że się z Tobą nie zgadzam! <b>Twoje włosy już mają "to coś"!</b> Naturalne wyglądają po prostu przepięknie i gdyby tylko moje takie chciały być... :D </span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #222222;"><span style="font-family: inherit;">Wyróżnienie w pełni zasłużone i mam nadzieję, że stanie się dla Ciebie, ale i innych kolejną motywacją :)</span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #222222;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white;"><span style="color: #222222;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><b>Karolina</b></span></span></span><br />
<span style="background-color: white;"><span style="color: #222222;"><span style="font-family: inherit; font-size: large;"><b><br /></b></span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-aSq2dWpH3cQ/WxZhDjuvDCI/AAAAAAAAJPY/KqAVrmWqvTMZELwyCG8f4jC5Di1oImjAACLcBGAs/s1600/KaROLINA.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="844" data-original-width="1038" src="https://2.bp.blogspot.com/-aSq2dWpH3cQ/WxZhDjuvDCI/AAAAAAAAJPY/KqAVrmWqvTMZELwyCG8f4jC5Di1oImjAACLcBGAs/s1600/KaROLINA.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #222222; font-family: inherit;">Zdecydowanie najdłuższa i najbardziej skomplikowana historia włosowa, jaka do mnie przyszła, należy do Karoliny. Najpierw walka z samą sobą, rodzicami i schematami, potem z chorobą i wypadaniem, a teraz nauka ujarzmiania </span><span style="background-color: white; color: #222222;">chcących</span><span style="background-color: white; color: #222222; font-family: inherit;"> się falować włosów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;">Karolina jako nastolatka często miała włosy do pasa, zaintrygowała mnie też część o tym, że chcąc upiąć włosy na studniówkę musiała je obciąć o kilkanaście centymetrów, żeby sobie na nich nie siadać! Na studiach było gorzej, tu zaczęła się smutna część, której koniec na szczęście jest pomyślny! Gdy włosy odrastały po licznych kuracjach i przełomowej wcierce z kozieradki(!), okazało się, że odrastają kręcone, dokładnie takie, o jakich Karolina zawsze marzyła.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;">Potem blogosfera, jutub i przełom za przełomem - olejowanie, nawilżanie pod olej, a potem odkrycie własnych fal, które dotąd traktowane były jak puch. Potem CGP i kolejne triki - plopping, odżywka b/s i odgniatanie włosów odżywką (Ula, mowa o Twoim sposobie!).</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;">Karolina, podobnie jak ja, nieraz nie zwraca uwagi na bałagan na głowie - <span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">"</span></span></span><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif; font-size: 11pt;">Nie daję się też zwariować.
Dalej potrafię wyjść do ludzi z jednym wielkim chaosem na głowie. Nie panikuję
kiedy moje włosy zmokną i nie lecę ich myć przy najbliższej okazji. Jeśli mycie
wypada mi za 3 dni, to mi to nie przeszkadza. Chodzę z puchem. Czasem mam
wrażenie, że w ten mój BHD mijają mnie kręconowłose z grupy, których nie znam i
myślą sobie, że powinnam się zapisać na grupę CGP, a moje włosy stały by się
ładniejsze :P"</span><span style="background-color: white; color: #222222;"> - tutaj pojawia się fragment</span><span style="background-color: white; color: #222222;">, z którym się utożsamiam jako adminka. Ten mój ciągły lęk przed tym, że zostanę osądzona za moje słabe fale, a doradzam innym...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #222222;">Karolina, dziękuję za tą historię! <b>Fale to ciągła walka ze sobą i z włosami</b>, życzę Ci samych GHD i zazdrosnych spojrzeń na włosy na ulicy!<br /><br />A teraz pora na wygraną - trafi ona do osoby, której przełomem było zaakceptowanie siebie, zrozumienie swoich włosów i ogólnych zasad ich pielęgnacji. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #222222;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #222222; font-size: large;">Pierwsze i jednocześnie jedyne nagrodzone zestawem kosmetyków miejsce zajmuje...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #222222;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #222222;"><span style="font-size: large;"><b>...Patrycja!</b></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #222222;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;">Dziewczyna, która bała się, że jej włosowa historia "zaginie gdzieś pośród innych", ale jednak dostrzeżona przeze mnie.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-jIm8kLApipE/WxZg8xQhxDI/AAAAAAAAJPU/tSBktEg9XB4sv6KEOBI5BZ9sBK78lqeVQCLcBGAs/s1600/Patrycja.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="558" src="https://1.bp.blogspot.com/-jIm8kLApipE/WxZg8xQhxDI/AAAAAAAAJPU/tSBktEg9XB4sv6KEOBI5BZ9sBK78lqeVQCLcBGAs/s1600/Patrycja.png" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">"Pamiętam jak kilka lat temu moja kuzynka „wycieniowała” mi włosy. Kiedy spojrzałam w lustro, miałam ochotę płakać. Przez 2 lata chodziłam w związanych włosach, nie robiłam sobie zdjęć. Moje włosy były cięte warstwowo i wtedy po raz pierwszy zauważyłam, że lekko falują. I szczerze? Nienawidziłam tego! Nie dość, że wyglądałam jak paź, to dodatkowo włosy żyły swoim życiem.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">I właśnie wtedy postanowiłam, że pora zacząć o nie dbać. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Byłam w drugiej klasie gimnazjum, kiedy moje włosy zaczęły odrastać i nie wstydziłam się wyjścia w rozpuszczonych włosach, ale wciąż były krótkie, nijakie, końcówki się wywijały. I wtedy wpadłam na „genialny” pomysł. Kupiłam pierwszą w życiu prostownicę. Prostowałam włosy dzień w dzień. Bez środków termoochronnych, czasem wilgotne, nie używałam odżywek. Po 2 latach moje włosy były w opłakanym stanie. Suche, matowe, końce się łamały. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Kiedy zaczęłam naukę w technikum postanowiłam, że odstawię prostownicę i zacznę dbać o włosy. Trafiłam na blog Anwen. Czytałam co niektóre artykuły, myślałam, że pielęgnacja włosów nie jest mi obca. Z perspektywy czasu wiem, że to co robiłam, nie można było nazwać „dbaniem” o włosy. Popełniałam wiele błędów. Stosowałam dzień w dzień szampony z SLSem, co każde mycie dawałam maskę proteinową, olejowałam suche włosy olejem kokosowym, silikonów używałam „litrami” byleby moje włosy zaczęły być proste, a tarłam je ręcznikiem. Niestety, kondycja włosów się nie poprawiła, więc ścięłam je na krótko i zaczęłam od nowa „pielęgnować”. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zaczęłam pić drożdże, pokrzywę, siemię lniane, olejować włosy czymś innym niż kokos oraz dodałam podkład pod olej, oczywiście szampon z mocnym detergentem dalej królował, a odżywki z silikonami to było coś…. :) </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;">2 lata temu zaszłam w ciążę i miałam czas na zgłębianie włosowej wiedzy. </span></span><span style="background-color: white; color: #222222;">Tak też trafiłam na grupę o włosach. Zafascynowana Agnieszką i jej pięknymi, rudymi włosami zaczęłam walkę o moje włosy na poważnie. Zaczęłam od ułożenia planu pielęgnacyjnego, czytałam każdy post, który był na na tamtej grupie, przeczytałam pliki po kilka razy, aż w końcu kupiłam pierwsze kosmetyki PEHowe. Z grupy wyniosłam wiele, moje włosy zaczęły lepiej wyglądać.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Niestety, wciąż nie byłam z nich zadowolona. Puszyły się i to strasznie. Próbowałam dociążyć je na wszelkie możliwe sposoby. Czasem niestety wyglądały na tłuste, ponieważ zamarzyła mi się tafla, a żeby to osiągnąć używałam silikonów. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Za wszelką cenę chciałam mieć gładkie, lejące się włosy jak Agnieszka. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Jako zagorzała włosomaniaczka dołączyłam do grupy Curly Girls Polska, żeby chłonąć niczym gąbka więcej włosowej wiedzy. I to był strzał w dziesiątkę. Po postach dziewczyn zastanawiałam się, czy i ja nie jestem jedną z nich. I to chyba był przełom w mojej pielęgnacji. Zrobiłam zdjęcia jak włosy wyglądają przed, a jak po ploopingu i glutku. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">O jaka byłam szczęśliwa, kiedy na mojej głowie pojawiły się piękne fale. Przejrzałam wszystkie pliki i wtedy pojawiła się właśnie ona.. moje falowane guru. Shidless wyskoczyła mi niczym bogini i już nie chciałam mieć pięknej, gładkiej tafli na głowie, zamarzyły mi się fale jak u Ciebie. Moja pielęgnacja uległa zmianie. Odrzuciłam silikony, włączyłam glutka jako stylizator, podczas mycia towarzyszyła mi odżywka zamiast szamponu. I tak prezentowały się efekty na mojej głowie.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Moim hitem i przełomem okazał się syoss power men (chyba dobrze napisałam nazwę) i efekt był o wiele lepszy. Postanowiłam też spróbować metody fitagem (znowu nie pamiętam pisowni ☹), ale efekt mnie nie powalił. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Jako, że moje włosy były zniszczone zdecydowałam się na skrócenie ich o ok. 10-15 cm i zauważyłam pogorszenie skrętu. Ale się nie poddaje! Każdego dnia walczę o piękne fale. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Włosowe plany na przyszłość?: </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- chcę zacząć cassiować (póki co nieregularnie senesuje włosy), </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- chcę zapuścić włosy do jednej długości, aby potem ściąć je w litere U, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- nauczyć się reanimacji włosów (z czym mam ogromny problem, bo każda taka próba kończy się mokrą włoszką), </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- zakupić dyfuzor i nauczyć się poprawnego korzystania z niego, </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- przejść całkowicie na cg (póki co zdarza mi się myć włosy szamponem), </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white; font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">- zapuścić włosy do talii."</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;">Historia Patrycji zaczyna się prawie jak moja - od znalezienia Agnieszki i mocnej inspiracji, tudzież motywacji do wzięcia się za własne włosy. Nie chodzi tutaj o zasłodzenie mnie "falowaną boginią", bo sama uważam ten tytuł za nadany na wyrost, ale o włosy. O pasję i samozaparcie. Glutek to też mój przełom, rok temu powstał TEN wpis - <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/06/mocne-wosy-naturalnie.html" target="_blank">"Mocne włosy? Naturalnie!"</a>, gdzie zobaczycie moje pierwsze stylizacje fal właśnie glutkiem.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; color: #222222;"><b>Patrycja, serdecznie Ci gratuluję</b> - uzyskania wiedzy, zadowolenia z włosów, pięknych fal i wygrania zestawu kosmetyków! Napisz do mnie na adres shidless.home@gmail.com i podaj wszystkie dane do wysyłki (nr dla kuriera także), a będę mogła go do Ciebie wysłać :)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;">Mam nadzieję, że te kosmetyczne poprawki tekstu nie uraziły Cię :)</span></span><br />
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span>
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;">Na koniec bonus Rodzynek - Krzysiek! Jego fale zasługują na oglądanie :D</span></span><br />
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ktpzYICPjtY/Wxan14W3tLI/AAAAAAAAJQA/atrBs07BgQ8VxXP4PdOY0iS1BrW9WNRegCLcBGAs/s1600/IMG_20180521_102711.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://2.bp.blogspot.com/-ktpzYICPjtY/Wxan14W3tLI/AAAAAAAAJQA/atrBs07BgQ8VxXP4PdOY0iS1BrW9WNRegCLcBGAs/s1600/IMG_20180521_102711.jpg" /></a></div>
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #222222;"><span style="background-color: white;">Teraz to już koniec wpisu. Podsumowanie zrobione, pora na świętowanie i obmyślanie kolejnych. Na razie szykujcie się na ględzenie o Stanach, bo już zaraz wyjeżdżam! :D</span></span></div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-10145551835874406402018-05-22T12:57:00.000+02:002018-05-22T12:57:57.381+02:00Włosowy Wrocław - spotkania<h2>
Hej!</h2>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Ostatnie spotkania opisałam już w <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/01/spotkania-wroclaw.html" target="_blank">TYM</a> poście, ale dzisiaj przychodzę z aktualizacją, aby jeszcze łatwiej było Wam znaleźć informacje o kolejnych!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W niedzielę 20. maja miało miejsce już czwarte spotkanie. Niesamowicie się cieszę, że tym razem frekwencja była najwyższa i było nas aż 10! Super! Nowy wrocławski rekord!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://4.bp.blogspot.com/-sxTjs4sMiNA/WwPvPEeyJII/AAAAAAAAJOI/yCRExtV3D7wxea92uC2Dw9pMUUJkuj2GwCLcBGAs/s1600/32918595_2025144460861053_4093971807323815936_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1440" src="https://4.bp.blogspot.com/-sxTjs4sMiNA/WwPvPEeyJII/AAAAAAAAJOI/yCRExtV3D7wxea92uC2Dw9pMUUJkuj2GwCLcBGAs/s1600/32918595_2025144460861053_4093971807323815936_o.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zdjęcie wykonane przez przemiłą panią obsługującą w McDonald's Cafe </td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br />Stoję za Dziewczynami jak opiekunka kolonii :D Oczywiście włosy spięłam, bo akurat nie chciały się ułożyć... ale to chyba efekt nowego eksperymentu oczyszczającego - niedługo wszystko Wam napiszę. Na razie pokażę się z bliska - to taka korona splatana z dwóch części włosów, gdzie do jednej ciągle dobiera się z okolicy przy końcowej linii włosów. Dostałam sporo komplementów na jej temat i nawet nie spodziewałam się, że aż tak się spodoba :)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-gUvk6qj-2bo/WwP0Ak1TI7I/AAAAAAAAJOU/fRE-M_pbQokM1-AiTQlg2nt8rpFrlBp5gCLcBGAs/s1600/gg.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="708" data-original-width="800" src="https://2.bp.blogspot.com/-gUvk6qj-2bo/WwP0Ak1TI7I/AAAAAAAAJOU/fRE-M_pbQokM1-AiTQlg2nt8rpFrlBp5gCLcBGAs/s1600/gg.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystkie macie takie piękne włosy, kręcone, niektóre hennowane, nawet elementy cassi i indygo się pojawiają! Glutek i jego wariacje wykonywane przez Kaję, płukanki ziołowe Karoliny i historie włosowe rodem z horrorów (oczywiście tych fryzjerskich). Zawsze jest wesoło i można dowiedzieć się czegoś nieoczywistego, np. spotkać pasjonatkę starych aut, posiadającą sklep z winylami! Idźcie sprawdzić w wolnej chwili na Kniaziewicza 15.</div>
<div style="text-align: justify;">
Za wszystkimi stoi pasja, historia i charakter, ja zawsze wychodzę ze spotkań naładowana pozytywną energią! Musicie nas odwiedzić następnym razem! A żeby Wam to umożliwić - <a href="https://www.facebook.com/groups/438549543272378/" target="_blank">LINK</a> do grupy, gdzie wszystkie spotkania będą ogłaszane i aktualizowane! Mam nadzieję, że w połowie czerwca jeszcze zdążę się z Wami zobaczyć <3</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do następnego, pa!</div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-27968992701292936112018-05-19T17:40:00.001+02:002018-05-26T20:02:06.144+02:00Mam już rok! Rozdanie urodzinowe - KONKURS!<h2>
Hej!</h2>
<br />
Dzisiaj na szybko i konkretnie. ROZDANIE!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-rFrOBvIvxps/WwBA0z1orMI/AAAAAAAAJNs/tjPmSVV6580rOt8fBdxq_6mJaHX6x3ecACEwYBhgL/s1600/IMG_20180519_164756.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="726" data-original-width="1393" src="https://3.bp.blogspot.com/-rFrOBvIvxps/WwBA0z1orMI/AAAAAAAAJNs/tjPmSVV6580rOt8fBdxq_6mJaHX6x3ecACEwYBhgL/s1600/IMG_20180519_164756.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z okazji zbliżających się pierwszych urodzin bloga - ogłaszam konkurs! Chciałabym podziękować Wam za wsparcie, motywację i wiadomości, które mi wysyłacie. Z każdej metamorfozy niesamowicie się cieszę, każdy Wasz mały sukces to moja nagroda! Więc dziękuję i z tej okazji właśnie mam dla Was kilka kosmetyków, które na pewno się Wam spodobają. O każdym mówię parę słów w filmie, więc zapraszam do niego! </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Wszystkie szczegóły znajdziecie w Regulaminie właśnie <a href="https://bit.ly/2kdEIzH" target="_blank">TUTAJ</a>.</div>
<div style="text-align: left;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/FBWzsGoy8jY/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/FBWzsGoy8jY?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Aby wziąć udział musicie obserwować bloga -> niebieski przycisk w kolumnie z obserwatorami, a także subskrybować kanał na YouTubie! Pamiętajcie, że to warunek konieczny :)<br />
<br />
Produkty do wygrania z mojej listy hitów - Cantu aktywator, Syoss Men Power Hold<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-2zDFbLSxeS8/Wwmg-gOHuiI/AAAAAAAAJO8/v7OfroTGNHYnBQTJG1NP5lPyr3quezaOwCLcBGAs/s1600/33729395_1871520712899583_3089883121525456896_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="689" src="https://2.bp.blogspot.com/-2zDFbLSxeS8/Wwmg-gOHuiI/AAAAAAAAJO8/v7OfroTGNHYnBQTJG1NP5lPyr3quezaOwCLcBGAs/s1600/33729395_1871520712899583_3089883121525456896_n.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
Wszystkim życzę powodzenia!<br />
Konkurs kończy się 1.06, czyli w dzień dziecka, akurat zdążycie skończyć zadanie :) </div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-50542362275584657982018-05-17T10:38:00.001+02:002018-05-19T14:16:26.780+02:00Mycie odżywką - aktualizacja i ranking<h2 style="text-align: justify;">
Hej!</h2>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatni post o myciu odżywką powstał mniej więcej na początku mojej włosomaniaczej drogi, znajdziecie go <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/09/mycie-wosow-maska-szeroka-instrukcja.html" target="_blank">TUTAJ</a>, ale teraz mam już:</div>
<div style="text-align: justify;">
- większą bazę produktową - przetestowałam i poznałam składy bardzo wielu produktów, m.in. dzięki wpisowi o kosmetykach z Rossmanna zgodnych z CG - wszystkie one <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/03/promocja-rossmann-cg.html" target="_blank">TU</a>,</div>
<div style="text-align: justify;">
- więcej doświadczeń - zdążyłam przetestować naprawdę sporo odżywek i masek do mycia skóry głowy,</div>
<div style="text-align: justify;">
- ogólnie więcej wiedzy na temat składów, właściwości kosmetyków, marek i preferencji grupy :) </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-JGdKW6ioZlk/WwAKoYmUnqI/AAAAAAAAJNg/QeEkB4GxETYlYlzDKelIgbZ61rZRJ8rbACLcBGAs/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="598" data-original-width="479" src="https://1.bp.blogspot.com/-JGdKW6ioZlk/WwAKoYmUnqI/AAAAAAAAJNg/QeEkB4GxETYlYlzDKelIgbZ61rZRJ8rbACLcBGAs/s1600/Bez%25C2%25A0tytu%25C5%2582u.png" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dla przypomnienia - maska/odżywka do mycia powinna zawierać pewną grupę składników, które umożliwią mycie - są to środki powierzchniowo czynne - kationowe lub niejonowe, czyli delikatne. Zaliczają się do nich związki:<br />
- chloride (np. behentrimonium, cetrimonium)<br />
- methosulfate (np. behentrimonium methosulfate)<br />
- glukozydy(?) (np. decyl) - warto głębiej wniknąć w temat, ale w gotowych odżywkach raczej ich nie znajdziecie, pomysł na DIY (dziękuję Andrzej za podsunięcie!), więcej do przeczytania chociażby tu o decyl glucoside <a href="https://zielonyklub.pl/decyl-glucoside-glukozyd-decylowy.html" target="_blank">LINK</a><br />
ALE! Odżywki z jakimkolwiek <b>alkoholem tłuszczowym</b> są w stanie zemulgować olej bez tych dodatkowych substancji myjących, dlatego tak świetnie nadają się do tego Petale, mimo że dla mnie do mycia są zbyt słabe :)<br />
<br />
<b>Nie powinna</b> za to <b>zawierać oblepiaczy</b>! Silikony, woski, parafina i olej mineralny, najlepiej bez quaterniów. Więcej o założeniach metody CG <a href="https://shidless.blogspot.com/2017/10/metodacg.html" target="_blank">TU</a>.<br />
<br />
Pamiętajcie też o dokładnym, dość długim masowaniu skóry z odżywką i spłukiwaniu, najpierw ciepłą, później chłodniejszą wodą.<br />
<br />
No dobrze, chyba dość teorii, resztę znajdziecie w linkach, a teraz najważniejsze - MÓJ NOWY RANKING!<br />
<br />
1. <b>Odżywki z alkoholem</b>! Zdecydowanie kontrowersyjna sprawa, jeśli chodzi o CG, lecz przypominam CG NIE MÓWI o alkoholach. Oczywiście mogą wysuszać włosy, ale też świetnie je oczyszczają! Główna zasada - nie przetrzymujemy takich odżywek dłużej niż 5-10 minut. Oczywiście jednym zaszkodzi szybciej innym wcale. Po to obserwujemy włosy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-CwLIIbQMTNM/WjKHmdintMI/AAAAAAAAHq8/kf730ET0x68o55BcZVMzO529WLPApna1gCPcBGAYYCw/s1600/%25C5%259Bci%25C4%2585ga%2Bw%25C5%2582osowa.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="791" data-original-width="1117" src="https://2.bp.blogspot.com/-CwLIIbQMTNM/WjKHmdintMI/AAAAAAAAHq8/kf730ET0x68o55BcZVMzO529WLPApna1gCPcBGAYYCw/s1600/%25C5%259Bci%25C4%2585ga%2Bw%25C5%2582osowa.png" /></a></div>
<br />
Moimi ulubieńcami są <b>Alterra i Balea</b>. Świetnie myją, pozostawiają włosy gładkie i lśniące, świeże na około 4 dni po umyciu.<br />
Przeczytacie o nich <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/03/alterra-z-granatem.html" target="_blank">TU</a> - Alterra i <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/02/idealna-odzywka-do-mycia-balea-z-dm.html" target="_blank">TU</a> - Balea, przy czym żółta jest wg mnie lepsza.<br />
<br />
2. <b>Odżywki bez alkoholu</b>, lecz niestety coś za coś - tutaj zawarłabym Kallos Color i <b>Vatikę z czarnuszką</b>, która zdecydowanie jest dla mnie królową tej grupy. Myje się nią świetnie! Niestety obie mają konserwanty M, które potrafią mocno uczulić.<br />
<br />
3. Emulgacja i bardzo długie mycie? Absolutnie jest to <b>grupa Petali </b>i testowane przeze mnie znajdziecie <a href="https://shidless.blogspot.com/2018/02/odzywki-petal-fresh-lawenda-tea-tree.html">TU</a>. W tej grupie znajdą się także maski Babuszki Agafii - drożdżowa i łopianowa, myślę, że spokojnie można ich próbować do tego celu. Isany bez alkoholu polecane we wpisie z kosmetykami CG też są z tych "bardziej treściwych", moje włosy są po nich mega dociążone, czuć działanie, co niestety u mnie wyklucza je z myjadeł, ale! Sprawdzają się przy suchym skalpie i włosach wymagających więcej miłości.<br />Alkohole tłuszczowe wystarczają do emulgowania oleju w myśl zasady - tłuszcz tłuszczem :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-Hsct4x6OpJ8/Wv07RPa2Z8I/AAAAAAAAJNI/FeyyCcgrXIw5bNmRwMWbSNkewOkT5V7JgCLcBGAs/s1600/32089337_614989848852054_7836439995039612928_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="750" src="https://4.bp.blogspot.com/-Hsct4x6OpJ8/Wv07RPa2Z8I/AAAAAAAAJNI/FeyyCcgrXIw5bNmRwMWbSNkewOkT5V7JgCLcBGAs/s1600/32089337_614989848852054_7836439995039612928_n.jpg" /></a></div>
<br />
4. Grupa "od biedy" - można umyć nimi włosy w kryzysowej sytuacji, ale na dłuższą metę nie polecam. Znajduje się tu np. ostatnio testowana przeze mnie do tego celu Isana Pure Locken. Mycie wyszło ok, ale mam przeczucie, że po dłuższym stosowaniu mogłaby zrazić do siebie skórę głowy. Myłam także odżywką proteinową, bodajże z proteinami jajecznymi... Włosy były szorstkie nawet po chwili trzymania, nie są to ewidentnie moje proteiny, choć skóra była zadowolona.<br />
<br />
Jeśli macie inne ulubione odżywki do mycia, podpowiedzcie! W starym wpisie jest ranking, jak widzicie - większość już udało mi się przetestować :) Oczywiście z tych, które uznałam za odpowiednie.<br />
<br /></div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-1514518924515634630.post-49313710244549812872018-05-02T17:47:00.002+02:002018-05-02T17:51:16.908+02:00Kraków - krótki wypad z niespodzianką<h2>
Hej!</h2>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Perypetie z wyjazdem do Stanów w Polsce powoli dobiegają końca, zostały tylko bilety, bo ostatni, wizowy etap mam już za sobą. W tym właśnie celu wybrałam się do Krakowa i tą wycieczkę opiszę pokrótce. Może skorzystacie! Mam też małego bonusa - zachwyt nad Drogerią Pigment! Jeśli jesteście ciekawi moich wrażeń to zapraszam. Tym razem mam sporo zdjęć :)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-brclpC49Rrk/WuncELkxRWI/AAAAAAAAJL0/abo1LDmUqwMZ1PN9qc9ZS7-iV_cAmW4cgCLcBGAs/s1600/IMG_3109.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1036" data-original-width="800" src="https://4.bp.blogspot.com/-brclpC49Rrk/WuncELkxRWI/AAAAAAAAJL0/abo1LDmUqwMZ1PN9qc9ZS7-iV_cAmW4cgCLcBGAs/s1600/IMG_3109.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Ostatnio na trasie do Krakowa trzeba liczyć się z utrudnieniami w dojeździe pociągiem. Po małych perypetiach się udało. Dotarliśmy do Krakowa Głównego i pomaszerowaliśmy na Rynek. Piękna ulica Floriańska, Kościół Mariacki, Sukiennice. Wszystko to już widziałam, ale pierwszy raz naprawdę spodobało mi się to, co widziałam. Świeciło słońce, na niebie były bardzo malownicze chmurki, zobaczcie sami!</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-mmqH-giV2Fc/WunVErWdaHI/AAAAAAAAJKw/9AeyOd-ltQYwr-CUbsqNI7NiGHy1wMVugCEwYBhgL/s1600/IMG_3111.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="800" src="https://3.bp.blogspot.com/-mmqH-giV2Fc/WunVErWdaHI/AAAAAAAAJKw/9AeyOd-ltQYwr-CUbsqNI7NiGHy1wMVugCEwYBhgL/s1600/IMG_3111.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dxaFrGhtXIRC5QYq2Bi-Cbk1NRAF_hvP3Uug8t_OIGOY3G_3cogI1LyRz8V-qzZC1lBZ9BVHWBCYW10auxSgw' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie mieliśmy zarezerwowanego hotelu, więc z trochę niepewną sytuacją udaliśmy się w kierunku ogródków - mnóstwo pięknych restauracji, całkiem sporo ciekawych menu, ale oczywiście trafiliśmy do włoskiej - makarony to nasz żywioł!</div>
<div style="text-align: justify;">
Moje rurki były z kurczakiem, boczniakiem i sosem serowym - pycha! Dosłownie niebo w gębie! A chłopak wziął z mięsem, sos trochę pomidorowy, mi nie smakowało, choć wygląda praktycznie równie pysznie, zobaczcie :)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-1P_fCwHcqSY/WunYjQsILgI/AAAAAAAAJLE/auMXzqPolTkIoF0PPbYuoVW56lgiUTdkgCLcBGAs/s1600/IMG_3116%2B%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="800" src="https://3.bp.blogspot.com/-1P_fCwHcqSY/WunYjQsILgI/AAAAAAAAJLE/auMXzqPolTkIoF0PPbYuoVW56lgiUTdkgCLcBGAs/s1600/IMG_3116%2B%25281%2529.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-zefuHVFSBXs/WunYm1PgP-I/AAAAAAAAJLI/GmSgkLXNtD4RGXYjS0XBrzFf7fG5mpq_wCLcBGAs/s1600/IMG_3114%2B%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="800" src="https://4.bp.blogspot.com/-zefuHVFSBXs/WunYm1PgP-I/AAAAAAAAJLI/GmSgkLXNtD4RGXYjS0XBrzFf7fG5mpq_wCLcBGAs/s1600/IMG_3114%2B%25281%2529.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Podczas obiadu zarezerwowaliśmy hotel, piękny i klimatyczny, ze śniadaniem i udało nam się skorzystać z kuponu na zwrot 50 zł - tutaj <a href="https://www.booking.com/s/20_8/sarkow59" target="_blank">LINK</a>. Sam apartament był blisko centrum, nazajutrz na dworzec poszliśmy na piechotę, żeby zostawić walizkę w przechowalni. Martwi mnie tylko to, że moje ostatnio wybierane miejsca na nocleg są tak słabo nastawione na zrobienie dobrego wrażenia śniadaniem...</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dzvlVCFvskDPKj5v4J_LGgoXFQYiFLpesWGYwUBvVqchOzOpc-S08X_xhQPjAfAYFLtovt4eZNjegVLgWMw' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-ybuHnUNxUyE/WundfmaAZDI/AAAAAAAAJME/XffY9UQ0sO0StgIY-WcBeA7Qcy4jQf_8wCLcBGAs/s1600/IMG_3202.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="800" src="https://3.bp.blogspot.com/-ybuHnUNxUyE/WundfmaAZDI/AAAAAAAAJME/XffY9UQ0sO0StgIY-WcBeA7Qcy4jQf_8wCLcBGAs/s1600/IMG_3202.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Wieczorem w czwartek padało, więc wyszliśmy z pokoju dopiero w okolicy zachodu słońca, dotarliśmy pod Wawel, zobaczyliśmy smoka próbującego ziać ogniem i wróciliśmy przez dzielnicę żydowską i Kazimierz.</div>
<span style="text-align: justify;">W piątek mieliśmy spotkanie wizowe dość wcześnie, więc jeszcze raz zobaczyliśmy rynek i poszliśmy pod konsulat. Wszystko okazało się szybsze i prostsze niż nam się wydawało, po ok. pół godzinie mieliśmy już przyznane wizy.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
Uradowani i z satysfakcją wewnętrzną postanowiliśmy udać się na zwiedzanie Barbakanu i Murów Miejskich.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-9Kh1V7gR3rk/WunUHt51UwI/AAAAAAAAJKU/jSaSEU1ZcTYKKEMZvuiyW5fVEoye3g_7QCLcBGAs/s1600/IMG_3206.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="1067" src="https://4.bp.blogspot.com/-9Kh1V7gR3rk/WunUHt51UwI/AAAAAAAAJKU/jSaSEU1ZcTYKKEMZvuiyW5fVEoye3g_7QCLcBGAs/s1600/IMG_3206.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://3.bp.blogspot.com/-TlzhWYMxXgM/WunWw2ZUT2I/AAAAAAAAJK4/lUgYCDxnnIM_myraWbKfgc92cL93F3BAACLcBGAs/s1600/IMG_3272.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1175" data-original-width="800" src="https://3.bp.blogspot.com/-TlzhWYMxXgM/WunWw2ZUT2I/AAAAAAAAJK4/lUgYCDxnnIM_myraWbKfgc92cL93F3BAACLcBGAs/s1600/IMG_3272.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-NyoREXvkoCo/WunTx0llP8I/AAAAAAAAJKI/IfydhNDHs-khIEOLFdZomCWmSTmzb2-UQCLcBGAs/s1600/IMG_3260.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="800" src="https://1.bp.blogspot.com/-NyoREXvkoCo/WunTx0llP8I/AAAAAAAAJKI/IfydhNDHs-khIEOLFdZomCWmSTmzb2-UQCLcBGAs/s1600/IMG_3260.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://4.bp.blogspot.com/-reVK5F_szmg/WunUOTfYGaI/AAAAAAAAJKY/v8j_TbSyLQEAdCozGTOw18FLo52mC7MXwCLcBGAs/s1600/IMG_3278.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="800" src="https://4.bp.blogspot.com/-reVK5F_szmg/WunUOTfYGaI/AAAAAAAAJKY/v8j_TbSyLQEAdCozGTOw18FLo52mC7MXwCLcBGAs/s1600/IMG_3278.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ykNPKj8tPNk/WunUpDZP2OI/AAAAAAAAJKk/wHD059SS_Wky74Homgwj84S6GKkMqbpNwCLcBGAs/s1600/IMG_3276.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="800" src="https://2.bp.blogspot.com/-ykNPKj8tPNk/WunUpDZP2OI/AAAAAAAAJKk/wHD059SS_Wky74Homgwj84S6GKkMqbpNwCLcBGAs/s1600/IMG_3276.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Nie było na tyle gorąco, żeby iść na lody, ale szarlotka była naprawdę pyszna. W restauracji HAWEŁKA udało nam się dostać zestaw - szarlotka z kawą za 18 zł.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-hWFPD2D7TPE/WuneKEAOklI/AAAAAAAAJMM/ggKHFWBbVAIS8gfFiNt_GDJM96TBUTeCQCLcBGAs/s1600/IMG_3281%2B%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="981" data-original-width="800" src="https://2.bp.blogspot.com/-hWFPD2D7TPE/WuneKEAOklI/AAAAAAAAJMM/ggKHFWBbVAIS8gfFiNt_GDJM96TBUTeCQCLcBGAs/s1600/IMG_3281%2B%25281%2529.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
I w tym punkcie programu dochodzimy już do kluczowego momentu - <a href="https://drogeriapigment.pl/" target="_blank">drogerii Pigment</a>! Trafiliśmy na ulicę Karmelicką, weszliśmy do środka i ja przepadłam! Słuchajcie - tam jest wszystko! Praktycznie każda firma warta uwagi o dobrych, często naturalnych składach, mnóstwo asortymentu ZSK, Golden Rose, MUR, Nabla, kosmetyki mineralne! Naprawdę, oczy mi się tak świeciły, że mój chłopak po chwili wyszedł, a ja dalej oglądałam te wszystkie półki z zamiarem kupienia jak najmniejszej ilości rzeczy xD</div>
<div style="text-align: justify;">
Skusiłam się na próbki dwóch podkładów - Lumene i Affect, które dostałam na testowanie, myślę, że na któryś się skuszę, dwie maseczki w płachcie, pomadkę ochronną, żel do brwi z GR i dwa półprodukty z ZSK, które opiszę szerzej w następnym poście :)</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-ZIw7OpBGaTg/WunZWwUaSRI/AAAAAAAAJLU/hoEJ0V6Es2kfL5IYyJn5Wdj52eiRKsazwCLcBGAs/s1600/IMG_3288%2B%25281%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="800" src="https://2.bp.blogspot.com/-ZIw7OpBGaTg/WunZWwUaSRI/AAAAAAAAJLU/hoEJ0V6Es2kfL5IYyJn5Wdj52eiRKsazwCLcBGAs/s1600/IMG_3288%2B%25281%2529.jpg" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://3.bp.blogspot.com/-sG7zYvdi07A/WunaMIah37I/AAAAAAAAJLg/ofYdjJyWJ5YftQBBzNq0PC_R9PrcF5eVACLcBGAs/s1600/IMG_3286.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="" border="0" data-original-height="1294" data-original-width="800" src="https://3.bp.blogspot.com/-sG7zYvdi07A/WunaMIah37I/AAAAAAAAJLg/ofYdjJyWJ5YftQBBzNq0PC_R9PrcF5eVACLcBGAs/s1600/IMG_3286.jpg" title="" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">rozmazałam chyba z emocji :D</td></tr>
</tbody></table>
<span style="text-align: justify;">Nie mogłam wyjść z podziwu i naprawdę zrobiła na mnie duże wrażenie - EO Laboratorie, Resibo, Vianek... raj kosmetykowy! Aż wydałam ponad 70 zł!</span><br />
<span style="text-align: justify;">Nie mieliśmy zbyt wiele czasu po wyjściu z drogerii, ale byliśmy już głodni i udało nam się uzyskać polecenie jednej knajpki - przystanku pierogi. Zjedliśmy tam miks słony i ruskie, które niestety okazały się najsłabsze. Serdecznie polecam Wam te z mięsem, bo o ile ja takich nie lubię, to zjadłam swoje 2 ze smakiem.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-78Exiy_FbFA/WunbHISYiYI/AAAAAAAAJLo/p40VKbcCXLQXm0ygqWaNYQ2gF7KIj19cgCLcBGAs/s1600/IMG_3311.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="800" src="https://1.bp.blogspot.com/-78Exiy_FbFA/WunbHISYiYI/AAAAAAAAJLo/p40VKbcCXLQXm0ygqWaNYQ2gF7KIj19cgCLcBGAs/s1600/IMG_3311.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Wracaliśmy dość szybkim krokiem w kierunku dworca, żeby nie spóźnić się na pociąg, bo był to piątek po południu - cały skład pociągu załadowany po brzegi, a naprawdę był to długi pociąg. Podróż na szczęście przebiegła nam bez komplikacji i oto jestem w domu i Kraków już tylko wspominam.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Znacie drogerię Pigment? Wiecie, że w Krakowie mają 3 lokalizacje? Dodatkowo prowadzą sprzedaż internetową i co tydzień mają jakieś fajne, tematyczne promocje :) koniecznie ich sprawdźcie, bo ceny mają też mega korzystne!</div>
<div style="text-align: justify;">
Byliście już w Krakowie? Zakochaliście się czy jeszcze opieracie się wdziękom, jak ja po pierwszej wizycie? Dla mnie jest to miasto, które zdecydowanie warto odwiedzić!</div>
shidlesshttp://www.blogger.com/profile/02492906211691490852noreply@blogger.com3