środa, 15 listopada 2017

Chorwacja, czyli Summer Chill w Makarskiej z Feel the Flow

Widok z naszego tarasu

Organizacja i formalności wyjazdowe

Nie spodziewałam się, że uczelnia aż tak mnie przytłoczy w ostatnim czasie, dlatego post w pełni podróżniczy pojawia się dopiero teraz. Pierwszą wycieczką, którą opiszę w "Globusie" będzie wyjazd do Chorwacji, który w tym roku był nieplanowanym wyjazdem dodatkowym. Około lipca trafiłam na Facebooku na profil biura turystycznego Feel the Flow. Nie ukrywam, że interesowała mnie od razu Chorwacja, a na Makarskiej Riwierze już byłam 4 lata wcześniej (dokładnie w Breli). Wiedziałam, że musi być fajnie, woda będzie czysta i ciepła, a pogoda gwarantowana. No i zarezerwowałam wycieczkę dla 3 osób.
Biuro urządza głównie zimowe studenckie i młodzieżowe wyjazdy na narty, dlatego byłam ciekawa jak będzie z latem, ale nie ukrywam, że czynnikiem który przesądził była cena. Za pobyt z 9 noclegami, przejazdem i obowiązkowym ubezpieczeniem zapłaciliśmy po 1169 zł. Nasze biuro Feel The Flow jest agentem Gandalf Travel i podobno dało się tą wycieczkę kupić w maju sporo taniej, ale ja właśnie w lipcu zaczęłam szukać drugich wakacji a i tak cena była korzystna (bo od lutego planowaliśmy tylko Włochy).
Zakwaterowanie znaliśmy od razu dla nas dwójka z łazienką, koleżanka była sama do pokoju 2os. i trochę się denerwowała, ale w końcu na miejscu się okazało, że dołączono jej fajną dziewczynę i wszyscy byli zadowoleni. Byliśmy w jednym apartamencie z jeszcze jedną parą, mieliśmy dostęp do sporej kuchni i tarasu, cudowne widoki po obu stronach mieszkanka. Kuchnia fajnie wyposażona, czysto, schludnie urządzone, nawet na 6 osób wstawione było półtora lodówki. Willa Maria, chyba ulica Splitska, Makarska. Standardy typowo polskich wakacji w Chorwacji :) Wszystko super ekstra, prawda?
No nie do końca :D jestem marudą i chyba mentalnie mam już ponad czterdziestkę, bo zbyt rozrywkowa młodzież mnie denerwuje i nie staram się tego ukrywać.


Minusy od początku

(imprezowicze mogą pominąć ten akapit, im przeważnie nic nie przeszkadza, ja świeżo po wycieczce do Włoch miałam totalnie odwrotne spojrzenie na sprawy)

Mieliśmy zakupiony bilet grupowy na autobus z Wrocławia do Katowic, normalna sprawa, spoko. Na dworcu w Katowicach czekaliśmy prawie godzinę na podstawienie autobusu, a kiedy autobus już został podstawiony zaczął się armagedon. Totalnie nikt nie pilnował miejsc, jakie miały być od razu zajmowane w kolejności wsiadania, bo my w Katowicach byliśmy ostatni, a autokar jechał chyba aż znad morza przez Warszawę i Łódź. Miejsca znaleźliśmy obok siebie na siedzeniach tuż przed tylną kanapą, zawsze było tak w szkole, że wszyscy najfajniejsi siedzieli z tyłu, ta ekipa też się chyba za fajną uważała... standardy studenckie (niestety nie moje klimaty) typu picie w autobusie, palenie elektronicznych fajek, aż była mgła dookoła, a później głośna muzyka z głośników bezprzewodowych i regularna impreza. Pilot Janek nie był w stanie zapanować nad tą bandą, dla mnie to było kilka godzin najprawdziwszego koszmaru, kiedy po całym dniu w ukropie i po przesiadce w deszczu w Katowicach chcieliśmy odpocząć, a się zwyczajnie nie dało. Nasze męki ukróciło straszenie policją po epizodzie palenia tytoniu w autobusowej toalecie (jak się później okazało przez ludzi mieszkających z nami w jednej willi :D), z której też nie można było skorzystać, bo praktycznie już w Polsce została zapełniona... Po drodze jeszcze kilka komplikacji ze względu na zamknięte drogi czy tunele wydłużyło drogę o około 3 godziny. Z Wrocławia wyjechaliśmy o 15:50, a z Katowic po 19. Pierwsze moje zdjęcie z pokoju jest z 19:25, czyli w willi byliśmy najwcześniej ok. 17. Tragicznie, biorąc pod uwagę długość trasy, ale i tak jeszcze do przeżycia, biorąc pod uwagę moje doświadczenia z podróżowaniem (najdłużej w drodze byłam na trasie do Bułgarii przy błądzeniu po górach dwupiętrowym autobusem - 42 godziny). Dobra, pierwszy największy minus na wstępie macie za sobą! Druga sprawa to coś niesamowicie nieprzyjemnego - obowiązek opuszczenia pokoju ponad 6 godzin przed planowym wyjazdem przy wykwaterowywaniu z apartamentu, zostawienie walizek na korytarzu i zmuszanie się do przeżycia całego dnia bez możliwości skorzystania z prysznica na koniec. Niektórzy korzystali z plaży, spali tam, żeby jakoś skrócić czas. My jedliśmy lody i kupowaliśmy pocztówki :) siedzieliśmy w kilku knajpach na kawie lub deserze, żeby czas szybciej minął. Jak poszliśmy na obiad, to w ogóle szybko zleciało! Powrót przebiegł dużo spokojniej, wręcz my po takim spokojnym dniu na początku byliśmy najgłośniejsi z całego autobusu, bo reszta nie miała siły po imprezowaniu przez prawie 2 tygodnie non stop :D Siedzieliśmy z przodu i przynajmniej choroba lokomocyjna aż tak mi nie dokuczała.


Przebieg zwykłego dnia i jedzenie

Sam pobyt wspominamy z wielkim uśmiechem! Rano plażowaliśmy, choć mieliśmy spory kawałek z naszej górki nad morze, ale odczuwalny był dopiero podczas powrotu :D Po południu jedliśmy obiad - w Polsce kupiliśmy kilka butelek wody 1,5 l, bo butelkowana jest tam niewspółmiernie droga, sporo słoikowego żarcia z Pudliszek, mieliśmy gołąbki, zupę w puszce, fasolkę, dżem, ryż, spaghetti z sosem i pasztety za 130 zł z Aldika. Na miejscu dokupiliśmy herbatę i kawę, a do tego codzienne drobne produkty, jak napoje, chleb i lody. Wieczorami czasem siadaliśmy w 6, czasem w 4 na tarasie, graliśmy w karty i spędzaliśmy czas. Czasem chodziliśmy na długie spacery wybrzeżem. Polak na każdym rogu, częściej słyszeliśmy polski niż chorwacki.


Dodatkowe wycieczki

Zdecydowaliśmy się na fish piknik za 30€ płatne na miejscu i wynajęliśmy na 1 dzień samochód. Samo auto na 6 osób wyniosło nas 90€ z ubezpieczeniem, czyli po 15 od osoby. Do tego paliwo, autostrady i parkingi to jakieś 350 kun. Wszystko do podziału, a w jeden dzień załatwiliśmy wycieczek jak z dwóch dni, w naszym tempie, więc się opłacało. Makarska jest w super lokalizacji do podróżowania po południu Chorwacji - wszędzie około godzina drogi. Postanowiłam jednak, że  wyjazdom poświęcę kolejny post :) bądźcie na bieżąco!

Makarska - plaże i rozrywka

Miasto jest dość spore, żeby dojść do centrum od naszej willi, trzeba było poświęcić ok. 20 minut. Spacery po wybrzeżu mogły trwać i godzinę w jedną stronę, nie ma jednak aż tak zachęcającego deptaka i promenady jaką pamiętam z Breli, jednak sporo straganów, knajp i mnóstwo ludzi. To mnie chyba najbardziej zniechęciło do spacerowania - Polacy na każdym kroku i masa ludzi, którzy wchodzą pod nogi.


Droga nad morze z górki ok. 10 min., pod górkę z wywieszonym językiem ok. 15.
Stare centrum to głównie kościół i bazar, bardzo dużo klimatycznych domków w kamieniu - kamienic jakby, bo łączą się ścianami, że pomiędzy nimi przejścia nie ma, port i fajne skaliste wybrzeże - klify. Nad morzem rośnie też mnóstwo śródziemnomorskiej roślinności, także zdjęcia wychodzą przepięknie o zachodzie słońca (moje niestety z telefonu, więc jakość znacznie spadła.
Każdy znalazł coś dla siebie - kluby, imprezy przy plaży, restauracje z elegancką obsługą i miłą muzyką, szybkie jedzenie. Dla dzieci też było sporo atrakcji - pływające dmuchane place zabaw, mnóstwo zabawek do kupienia. Ja pojechałam już ze swoim kołem do pływania, co polecam, bo na miejscu trzeba za jedno koło zapłacić prawie 30 zł.


Wyjazd wspominamy bardzo dobrze - oprócz jednego - MEGA ZIMNEJ WODY. Jak na Chorwację, koniec sierpnia i takie temperatury, to woda była niewiele cieplejsza niż w Bałtyku. To pierwszy raz, kiedy spotkała mnie tam taka sytuacja, a w Chorwacji byłam już po raz szósty. 


Zawsze będę polecać ten kraj - ludzie są bardzo przyjaźni, bez problemu można się dogadać, a ceny mimo wszystko wypadają bardzo korzystnie. W razie pytań tradycyjnie zapraszam do zadawania w komentarzach, na pewno odpowiem - warto wcisnąć przycisk "powiadamiaj"!

6 komentarzy:

  1. Ja w zeszłym roku byłam w Chorwacji, niedaleko Zadaru, bardzo mi się tam podobało i chciałabym jeszcze kiedyś tam pojechać, ale już bliżej Dubrownika :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Dubrovniku też będzie! Niesamowite miasto <3
      A ja z kolei nie byłam w Zadarze ani w Splicie jeszcze, będzie chociaż gdzie jechać następnym razem :D

      Usuń
  2. Jeju, a ja w Chorwacji nigdy nie byłam! :D Aż mnie tutaj zainspirowałaś i widać, że wystarczy trochę chęci, a można wybrać się zagranicę za nie kolosalne pieniądze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Rezerwując w maju, zapłaciłabyś 900 zł za samodzielne studio na 2 osoby - kuchnia, łazienka, sypialnia bez obcych ludzi :)

      Usuń
  3. Piękne miejsce. Jeszcze nigdy nie byłam w ciepłych krajach :D Zawsze mnie zastanawiała temperatura czy jest tam inaczej niż u nas gdzie przy 30+ juz umieramy w upale. Ponoć tam tego się tak nie odczuwa ? Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś tam zawitać. Moja znajoma opowiadała o Dubrovniku i była oczarowana :D Spokojnie, nie tylko Ty tak masz jeśli chodzi o zabawy "młodzieży" haha :D Jesteśmy jakoś w podobnym wieku a sama nie przepadam za wyskokową młodzieżą, ich zachowaniem, popisami i pokazywaniem jak to bardzo są cool ;) Cena też fajna, ostatnio odkrywam uroki taniego podróżowania :D
    Zdjęcia cudowne!! Czekam na kolejne części! :)
    Pozdraiwam
    IG: Enrisse

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niektórych jest jeszcze ładniej! Chorwacja to jeszcze nie takie stricte ciepłe kraje, ale jest gorąco! Najgorzej jak wracasz z plaży zmęczona całym dniem na słońcu :)
      Dubrovnik właśnie niedługo też się pojawi :) Piękny jest!
      Ludzie są różni, naprawdę można trafić fajnie - jak na tych w apartamencie - i naprawdę okropnie, jak w autobusie. Trzeba się z tym liczyć, jadąc grupowo.
      Zapraszam do obserwowania, niedługo więcej, obiecuję :*

      Usuń

Pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych oraz akceptujesz Politykę Prywatności.

Chętnie odpowiem na każde pytanie!

Polecany post

Szampon - jaki wybrać i jak go dobrać

Kompendium o skórze głowy Skoro wiele z Was nie stosuje metody CG (i ja w pełni rozumiem wskazania, które to wymuszają), a wszelkie pro...