czwartek, 21 września 2017

Akcja depilacja - wosk i laser

Hej!


Kolejny post ogólnokosmetyczny - zapowiadany dość tajemniczo. Zgadłyście, że chodziło o depilację? Jeśli tak, to gratuluję! Zaczynamy!


Moja przygoda z depilacją zaczęła się od wąsika 😛 Nie wiem czy też jesteście przewrażliwione na tym punkcie, ale ja jestem gotowa o tym pisać prosto z mostu! Wiecie jakiego koloru włosów jestem posiadaczką, nie ma opcji, żeby na twarzy rosły mi tylko w kolorze blond. Każdy makijaż i nawet błyszczyk zwracający uwagę w kierunku ust powoduje u mnie dyskomfort, jeśli wiem, że włoski tam są.
Zaczęłam od pęsety, ale było to mega bolesne, czasochłonne i niekomfortowe po prostu, dlatego przyszły mi z pomocą popularne plastry z woskiem i wszystko byłoby super, gdyby nie pewnego rodzaju uczulenie. Nie wiem czy to reakcja na wosk, mocne naruszenie naskórka czy coś jeszcze innego - depilacja wąsika woskiem kończy się u mnie wypryskami. Dlatego szukałam innego sposobu i dzięki Maxineczce trafiłam na threading, czyli wyrywanie włosków nitką. Skóra jest nienaruszona, włoski wychodzą całe i dużo mniej boleśnie od pęsety, mimo że boli to bardziej niż wosk.

Już wspomniałam - jestem posiadaczką ciemnych włosów, a okolice bikini i pachy są dodatkowo bardzo gęsto wyposażone w owłosienie, dodatkowo bardzo mocne, grube i głęboko zakorzenione. Każde próby usuwania go (zwłaszcza z bikini) kończyły się wrastaniem, podrażnieniami, zaczerwienieniem i krostami, co w konsekwencji wyglądało dużo gorzej od samych włosków!
Usłyszałam od koleżanki, że była na laserowej depilacji właśnie bikini i tylko jednym zdaniem przekonała mnie do tego :D Po 3 zabiegach w odstępach sześciu tygodni pozbyłam się wszystkich grubych i czarnych włosków, ogólnie oceniam utratę całkowicie 60-65% włosów z tej okolicy. Pozostałe są dużo cieńsze, jaśniejsze i ogólnie słabsze.
Depilacja została wykonana laserem LightSheer Duet - skusiłabym się jeszcze tylko na ewentualnie zwykły LightSheer, bo wiem, że on wypala dokładnie mieszki włosowe. Wszelkie IPLe itp. radzę unikać szerokim łukiem, zapłacicie podobnie, a efektem nie będziecie się zbyt długo cieszyć.
Mój zabieg kupiłam na znanym portalu z ofertami zniżkowymi - 3 zabiegi na średnią partię ciała kosztowały mnie w granicach 400-500 zł - niestety nie pamiętam dokładnie.

W tym roku przed wakacjami w Chorwacji poszłam skuszona promocją do popularnego salonu depilacji woskiem. Oczywiście nie można się umówić, tylko trzeba czekać, no i spoko, ale jak się mieszka w niechodliwej okolicy i może iść rano.
Zdecydowałam się na pakiet nogi, pachy i bikini za 109 zł. Z nóg zrobiłam tylko uda, bo na łydkach nie miałam wymaganych 0,5-1 cm. Wszystko było super, prawie nie bolało. Przez 2 tygodnie cieszyłam się 'czystym' bikini.
Spodobało mi się, więc poszłam drugi raz. Bikini + pachy. Bolało trochę bardziej, obsługiwała mnie pani z okropnym trądzikiem - może to kontrowersyjne, ale uważam, że w tej branży nie powinny pracować osoby, które swoim wyglądem powodują u klienta wątpliwości. Trądzik brzydko zakryty nieumiejętnym makijażem powodował u mnie nieprzyjemne skojarzenia i co najmniej nie zachęcał do ponownej wizyty. Bolało też jakby bardziej... Ale byłam zadowolona, bo efekt itd... Okazało się, że pachy zaczęły mi odrastać już po 5 dniach, czyli włoski musiały zostać urwane, a nie wyrwane. Dodatkowo okropne wrażenie niesmaku pozostawiła na mnie kwota - 138 zł za mniej okolic niż za pierwszym razem. Punkty w programie lojalnościowym też można wykorzystać dopiero po 9 zabiegach! Nie wiem, czy mam na te 7 jeszcze ochotę!



Macie doświadczenia z depilacją woskiem w salonach? Może z depilacją laserową?
Koniecznie dajcie znać!

2 komentarze:

  1. Ja się depilowałam woskiem u kosmetyczki bardzo dłuuugo. Obecnie postawiłam na depilator i już ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniałam napisać, że w gimnazjum zachciało mi się depilatora :D Oczywiście Braun Silk epil czy jakoś tak, fajny był, bo miał funkcję golenia, ale zużył się kurczę mega szybko, blaszki przestały dobrze dociskać i albo urywał, albo pomijał włoski. Więcej bólu niż pożytku. Zrezygnowałam na rzecz domowego wosku wtedy, ale jeszcze nie znałam sekretu talku lub mąki. Teraz chyba będzie łatwiej.

      Usuń

Pozostawiając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych oraz akceptujesz Politykę Prywatności.

Chętnie odpowiem na każde pytanie!

Polecany post

Szampon - jaki wybrać i jak go dobrać

Kompendium o skórze głowy Skoro wiele z Was nie stosuje metody CG (i ja w pełni rozumiem wskazania, które to wymuszają), a wszelkie pro...